środa, 17 maja 2017

W dniu 17 maja Międzynarodowego Dnia Walki z Homofobią i Transfobią (IDAHOT) - Maria Konopnicka


Krzysztof Tomasik, autor "Homobiografii", przyznaje w rozmowie z Queer.pl, że Maria Konopnicka jak najbardziej była lesbijką "w naszym pojęciu słowa "lesbijka". "Konopnicka żyła z kobietą z którą mieszkała i podróżowała. Natomiast dalszych badań wymaga określenie co wówczas rozumiano pod tym słowem, czy Konopnicka mogła się z nim identyfikować, co myślała o swoim związku z Marią Dulębianką, na ile częste były takie pary w jej otoczeniu. Sytuacja osób, które na przełomie XIX i XX wieku wybrały nieheteroseksualny model życia wymaga dokładnego zbadania, a sytuacja kobiet pod tym względem na pewno wyglądała nieco inaczej niż mężczyzn. Wszystko to nie zmienia faktu, że Maria Konopnicka właśnie kobietę wybrała na partnerkę ponad dwudziestu lat swojego życia, żyjąc z nią dłużej niż z legalnie poślubionym mężem, którego nazwisko nosiła. Uznanie tego związku, najważniejszego i najdłuższego w życiu, to uszanowanie jej decyzji" - mówi Tomasik naszemu portalowi.

Sama Konopnicka świetnie zdawała sobie sprawę, że publiczny wizerunek, który stworzyła, daleko odbiega od rzeczywistości, w poemacie „Imagina” pisała:

Ale się lękam tak jak Mojżesz trądu,
Że po śmierci jakaś dłoń Judasza
Zacznie artykuł od słów: Znana nasza
-----
Znana? Kto znał mnie? Chcę widzieć człowieka,
Co by mi w oczy powtórzył to słowo
Tak, by mu kłamstwem nie drgnęła powieka.
Znana „nasza”. O nędzna wymowo,
Jakże ty jesteś od prawdy daleka!
Ten wiatr i obłok lecący nad głową
Więcej wam znane i więcej wam krewne
Niż ja, niż serce moje smutne, śpiewne.

I rzeczywiście! Wyobrażenie Konopnickiej jako nudnej, pozbawionej talentu i seksualności wieszczki, która skupiała się jedynie na pisaniu patriotycznych wierszy, nie wytrzymuje próby czasu. Próbowałem chociaż trochę odczarować ten wizerunek w mojej książce „Homobiografie”. Chociaż raczej mało kto zaczytuje się dziś w twórczości autorki „Roty”, właśnie rozdział jej poświęcony wywoływał najwięcej emocji. Co znaczące, w przypadku przeciwników koncepcji na temat homoseksualizmu Konopnickiej, nie było chęci dowiedzenia się czegoś więcej o relacji pisarki z młodszą o 19 lat Dulębianką, która wciąż kryje w sobie wiele niejasności czy wręcz tajemnic. Prześledzenia wymaga choćby sposób w jaki malarka była wprowadzana w życie całej rodziny Konopnickich, jak odbierały ją dzieci i były mąż Konopnickiej.

Sama Dulębianka zasługuje zresztą na osobną biografię, bo choć całe jej życie przebiegło właściwie w cieniu sławniejszej partnerki, miała znaczące osiągnięcia zarówno jako malarka, jak i działaczka feministyczna, szczególnie angażująca się w walkę o prawa wyborcze kobiet. Po śmieci Konopnickiej nie tylko była organizatorką jej gigantycznego pogrzebu, ale dbała też o propagowanie twórczości poetki. Wydaje się niezmiernie znaczące, że zmarła w 1919 roku Dulębianka została pochowana w grobie swojej partnerki, ale już w 1927 roku zwłoki przeniesiono na Cmentarz Orląt. Zupełnie jakby na początku uszanowano ich bliską relację, ale z czasem zdano sobie sprawę, że pochowanie wspólnie dwóch kobiet, które nie były ze sobą spokrewnione, jest zbyt wymowne i stanowi swoistą zachętę do snucia przypuszczeń na temat ich związku.

Swoisty paradoks życia Konopnickiej polega na tym, że choć jej biografia brana jest pod lupę od 100 lat, wciąż wiele tu białych plam i niejasności. Dotyczy to choćby kwestii religijności poetki, która wierząc w Boga i często się na niego powołując, była jednocześnie przeciwniczką instytucji Kościoła, mając także nie najlepsze zdanie o papieżu. W liście do córki potrafiła wybuchnąć: „O, zgnilizna sama te klechy!” (12 II 1897). W ogóle religijność musiała ją drażnić, skoro pisząc do stryja charakterystykę swojej macochy stwierdziła złośliwie, że jest to kobieta „zanadto wiele odmawiająca różańców dla świata, a zbyt upudrowana dla nieba” (luty 1882).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz