Emmett de Monterey – walka z toksycznymi stereotypami. Emmett de Monterey, mając 11 lat, stał się medialną sensacją jako chłopiec, który został przewieziony do Ameryki w poszukiwaniu tzw. "cudu", lekarstwa na mózgowe porażenie dziecięce. Teraz opowiada o wewnętrznym przyjmowaniu toksycznego, dyskryminującego narratywu oraz o odrzuceniu, jakie spotkało go z powodu jego niepełnosprawności i homoseksualizmu.
Emmett doskonale pamięta moment, kiedy zdał sobie sprawę, że jest niepełnosprawny.
Wychowując się z mózgowym porażeniem, jako dziecko naiwnie sądził, że jego niepełnosprawność jest tylko okresem rozwojowym, przez który przechodzą wszystkie dzieci, i że pewnego dnia "wyrośnie z tego".
Pewnego dnia, spacerując z matką, zauważył różnice w ich cieniach na chodniku. Podczas gdy on poruszał się o kulach, jego matka chodziła w sposób "lekki i zrelaksowany".
"To było dla mnie jako dziecka naprawdę alarmujące, ponieważ pomyślałem, że jestem tak inny od tej osoby, którą kocham" - mówi Emmett dziennikowi PinkNews.
Było to trudne zrozumienie, ale to, co sprawiło, że było jeszcze trudniejsze do zaakceptowania, to panująca logika lat 80., według której "coś było nie tak" z osobami niepełnosprawnymi. Dorastając, Emmett zaakceptował pogląd, że jego mózgowe porażenie było problemem.
Jako dziecko znalazł się na pierwszych stronach tabloidów i był bohaterem dokumentu BBC, kiedy podjął próbę nowatorskiej procedury chirurgicznej w Stanach Zjednoczonych, która miała poprawić jego chód.
Podczas gdy lekarze mówili Emmettowi, że nigdy nie będzie chodził bez pomocy, tabloidy przedstawiały jego historię sensacyjnie. Szybko stał się chłopcem, który był wysłany do Ameryki w poszukiwaniu "cudu".
"Postanowiłem zaakceptować narrację tabloidów, że stanę się cudem, więc kiedy wróciłem do Anglii i dochodziłem do siebie, a cud się nie zdarzył, musiałem przejść przez proces żałoby, chociaż nikomu nie można było niczego zarzucić, ponieważ nikt mnie nie wprowadził w błąd."
Emmett w żadnym wypadku nie żałuje operacji – mówi, że dzięki niej dzisiaj lepiej chodzi – ale całe doświadczenie było wyczerpujące i emocjonalnie wyczerpujące zarówno dla niego, jak i dla jego rodziców.
"To było dziwne, że znalazłem się w sytuacji, w której nie czułem, że mam jakikolwiek wpływ czy kontrolę, a jednocześnie byłem bardzo obrazowo wykorzystywany jako symbol tego cudu. Kiedy się to nie wydarzyło, zauważyłem, że ludzie byli trochę rozczarowani."
W swojej mocnej nowej książce "Idź drogą, którą płynie twoja krew", Emmett opisuje moment, kiedy wrócił do szkoły po operacji. Reporterzy gazet, fotografowie i kamerzyści stawili się, aby rzucić okiem na jego "cudowne" uzdrowienie, ale zobaczyli jedynie małego chłopca - wciąż dochodzącego do siebie - korzystającego z "dużego chodzika".
"Można było prawie zobaczyć, jak dziennikarze myślą, że to nie jest to, czego się spodziewali na podstawie retoryki wokół tego co miało być" - mówi.
W następnych miesiącach Emmett miał trudności z zaakceptowaniem wyników operacji. Zdarzały się małe poprawki, ale wciąż cierpiał na mózgowe porażenie.
Mimo że był wciąż dzieckiem, musiał także pogodzić się z faktem, że wielu w społeczności niepełnosprawnych nie była zadowolona z jego dokumentu i obecności w mediach. Wielu czuło się zły i zawiedziony.
"Medyczny model niepełnosprawności zakłada, że osoba niepełnosprawna musi zostać naprawiona lub jakoś unormowana za pomocą interwencji chirurgicznej, i ja całkowicie zaakceptowałem ten pomysł" - wyjaśnia Emmett.
"To brzmi teraz naiwnie, ale wtedy nawet mi nie przyszło do głowy, że istnieją inne sposoby bycia, i że mogę zaakceptować swoją niepełnosprawność jako tożsamość.
"To było dla mnie bardzo uderzające, gdy ludzie postrzegli moją decyzję jako rodzaj zdrady wobec swojej społeczności, jakbym zawiódł społeczność niepełnosprawnych. To było dla mnie szokujące, bo jako dziecko starałem się być taki jak moi rówieśnicy. Chciałem być jak oni."
"Spoglądając na to w połowie życia, widzę, jak bardzo zaakceptowałem te uprzedzenia, które były obecne w szerszym społeczeństwie."
To odrzucenie ze strony własnej społeczności jeszcze bardziej się pogłębiło, kiedy został wysłany do szkoły internackiej dla dzieci niepełnosprawnych.
"Dla nich byłem chłopcem z telewizji, który poleciał do Ameryki, żeby się naprawić, więc widzieli mnie jako kogoś, kto odrzuca ich jako społeczność niepełnosprawną, ponieważ próbowałem się 'naprawić'".
Nie trwało długo, zanim jego koledzy zauważyli, że jest inny. Emmett miał 14 lat i stopniowo zdawał sobie sprawę, że jest gejem.
"Oczywiście zauważyli coś we mnie, w moim zachowaniu. Natychmiast zostaliśmy zaznaczeni jako coś, co jest niebezpiecznie inne w tym środowisku, i to było naprawdę trudne.
"Byłem w otoczeniu, gdzie mówiono mi, że tu należę, ale nigdy wcześniej nie czułem się bardziej samotny ani bardziej oddzielony od ludzi, którzy rzekomo byli moją społecznością."
Stawiając czoła odrzuceniu ze strony rówieśników w tym kluczowym okresie życia, Emmett miał nadzieję, że znajdzie większe akceptowanie w społeczności gejowskiej. Jednak jego początkowe doświadczenia w gejowskich barach i miejscach spotkań sprawiły, że poczuł się jeszcze bardziej wyobcowany.
"Byłem pewny - co się okazało mylnym przekonaniem - że ze względu na tęczową flagę i wobec retoryki o włączaniu, znajdę swoje miejsce. Więc kiedy w końcu zebrałem się na odwagę, by pójść do gejowskiego baru, było to dla mnie prawdziwym szokiem.
"To były bardzo samotne i trudne chwile. Pamiętam, że opuszczałem ten gejowski bar pierwszy raz, gdy tam byłem, i myślałem: 'Co teraz? Gdzie pójdę? Jestem zbyt gejowski dla niepełnosprawnych i zbyt niepełnosprawny dla gejów, więc gdzie się udać? Gdzie jest moja wybrana rodzina? Gdzie znajdę swoje plemię?' Szczęśliwie mi się udało je znaleźć, ale zajęło to trochę czasu."
Mimo że Emmett w końcu znalazł swoją wybraną rodzinę, nadal dostrzega wszędzie w społeczeństwie dyskryminację wobec osób niepełnosprawnych i twierdzi, że jest ona powszechna również w społeczności LGBTQ+.
"Jest jeszcze wiele do zrobienia. Sposób, w jaki to się stanie, nie jest mi znany."
"To brzmi dziwnie, że mój własny los układa się pomyślnie, ale uważam, że tak, nadal jest bardzo trudno osobom niepełnosprawnym, które nie są heteroseksualne - a nawet bycie heteroseksualnym jest całkiem trudne, bo ostatecznie społeczeństwo wciąż wolałoby, żebyśmy byli niewidoczni."
To uczucie wymuszonej niewidoczności sprawiło, że Emmett chciał podzielić się swoją historią we własnych słowach - aby odzyskać swoją własną narrację po latach, gdy tabloidy narzuciły swoje własne wydanie jego życiowej historii.
"Chciałem napisać tę książkę jako akt pozytywnej reprezentacji" - mówi.
"Im więcej będziemy wzmacniać pozytywne opowieści i różnorodne narracje - uważam, że to tylko na plus."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz