niedziela, 6 sierpnia 2023

James Martin SJ: „Czy Bóg istnieje?” oraz inne najczęściej zadawane pytania dotyczące wiary i religii


America Media - wywiad z jezuitą James Martin, na temat najczęściej zadawanych pytań przez młodych ludzi na temat wiary. Młodzi często pytają "Po co się tym przejmować? Po co nam wiara i Bóg?". Zdaniem przyjaciela, dla wielu młodych ludzi wiara i religia są nieistotne. Pytanie główne to nie o jakieś konkretne kwestie związane z katolicyzmem, ale o samą ideę wiary.

Wielu młodych ludzi nie myśli o Bogu i nie zwraca uwagi na religię. Kiedy jednak to robią, często krytykują wiarę i religijnych ludzi, uważając ich za ograniczonych, mizoginistycznych i homofobicznych. W artykule przeprowadzono wywiady z przyjaciółmi pracującymi z młodzieżą, a także z samymi młodymi ludźmi, aby poznać najtrudniejsze pytania. Wyłoniono siedem pytań - niektóre zadane przez osoby niepewne co do wiary, inne przez osoby niepewne co do religii, a jeszcze inne przez wierzących, którzy zmagają się z pytaniem, jak wierzyć i jak należeć do kościoła.

Pierwsze pytanie brzmi: "Po co się tym przejmować? Po co nam wiara i Bóg?"

Pewnego dnia byłem na wakacjach z kilkoma przyjaciółmi jezuitami, spacerując po plaży. Stałem tam, w pięknym otoczeniu, czując prawdziwe szczęście. Nagle zacząłem się zastanawiać: Czy to wszystko? Od czasu do czasu odczuwamy trwałe pragnienie, potrzebę czegoś więcej. Możemy to przypisać chciwości, czyli "chcę mieć jeszcze więcej niż mam teraz". Ale to jest głębsze. To pragnienie poznania sensu tego wszystkiego.

To pragnienie jest czymś, do czego mogą się przyznać nawet niewierzący, agnostycy czy ateiści. Czasami zastanawiają się: "Czy to wszystko?". Albo: "Jaki jest sens życia?".

Dlaczego nawet ateiści i agnostycy to odczuwają? Skąd bierze się to pragnienie?

Najlepsza odpowiedź pochodzi od św. Augustyna, który powiedział: "Nasze serca są niespokojne, dopóki nie spoczną w Tobie, Panie". To pragnienie, ta potrzeba czegoś więcej, ta dążność do pełni, to jest nasze pragnienie Boga. I to właśnie jest jeden ze sposobów, w jaki Bóg nas wzywa. To jest jedna rzecz, którą warto zapytać ludzi: Czy kiedykolwiek pomyśleliście, że pragnienie poznawania więcej, rozumienia więcej, bycia więcej, życia w pełni, to pragnienie Boga?

Jak inaczej Bóg mógłby do nas przemawiać, jeśli nie umieściłby tego pragnienia w nas? Kilka lat temu na ścianie domu rekolekcyjnego zobaczyłem tabliczkę, na której było napisane: "To, czego szukasz, również szuka ciebie". Więc jedna odpowiedź na pytanie: "Kto się tym przejmuje?" to "Ty, jeśli jesteś szczery wobec siebie". A Bóg też się tym przejmuje, ponieważ pragnienie, które odczuwasz, aby poczuć się ukojonym, spełnionym, to pragnienie Boga, a Twoje pragnienie Boga to ponownie pragnienie Boga wobec ciebie.

Drugie pytanie brzmi: "Czy Bóg istnieje?".

Jeśli mówimy o najczęściej zadawanych pytaniach, musimy poruszyć najbardziej podstawowe z nich: Czy Bóg istnieje? Oczywiście nie ma zupełnie satysfakcjonującej odpowiedzi, żadnego niepodważalnego dowodu na istnienie Boga. Święci, teologowie i inni myśliciele od lat borykają się z tym pytaniem. Gdyby istniał niepodważalny dowód, wszyscy by w niego wierzyli.

Pozwólcie, że podzielę się, jak odpowiadam na to pytanie, kiedy jestem o to pytany. Jeśli osoba jest otwarta na filozofowanie lub teologizowanie, często stawiam pytanie, które zatrzymało mnie podczas moich studiów filozoficznych: Dlaczego istnieje cokolwiek, a nie nic? To zazwyczaj skłania ludzi do zastanowienia się. Wtedy można zapytać, na wzór Arystotelesa: Czy coś nie musiało spowodować tego wszystkiego? Nawet jeśli wierzysz w Wielki Wybuch, gdy niewyobrażalnie gęsta materia wybuchła, tworząc wszechświat, musisz zapytać: Skąd pochodziła ta niewyobrażalnie gęsta materia? Ludzki umysł, który naturalnie rozumie związek przyczyny i skutku, często zostaje pobudzony do aktywnego myślenia przez to pytanie. Musi istnieć, by zacytować Arystotelesa, "niesprowokowana przyczyna".

Następnie mógłbym sięgnąć po argument św. Tomasza z Akwinu, który czerpie z Arystotelesa, ze swoim "argumentem z projektu". Jeśli idąc po plaży znalazłbyś zegarek, założyłbyś, że ktoś go zrobił. Podobnie, patrząc na złożoność wszechświata, zakładasz istnienie Stwórcy. Oczywiście można powiedzieć, że świat i wszechświat są wynikiem przypadkowych prawdopodobieństw, ale jeśli widzisz mewę unoszącą się nad oceanem, tak jak ja to zrobiłem pewnego dnia, to dla mnie wskazuje to na pewien rodzaj twórczej intencji.

Ale większość ludzi nie jest przekonana przez argumenty filozoficzne. Więc próbuję zacząć gdzieś indziej: od ich doświadczenia.

Zaczynam pytając, czy kiedykolwiek mieli doświadczenie, które wydawało się pochodzić z zewnątrz ich samego. Coś, co zaskoczyło ich głębokim uczuciem, zdumieniem lub podziwem. I większość ludzi, jeśli pytanie jest zadane w zapraszający sposób, odpowiada "tak". Pewien młody mężczyzna, aktor, powiedział mi, że miał doświadczenie poczucia, że jest we właściwym miejscu, we właściwym życiu i we właściwym zawodzie, kiedy słońce świeciło na niego pewnego dnia w Londynie. Powiedział, jak to często bywa, że pochodziło to z zewnątrz. Więc powiedziałem: "Zastanawiałeś się nad Bogiem. Czy kiedykolwiek zastanowiłeś się, że to było sposobem Boga, aby nawiązać z tobą kontakt?"

Dla mnie, więc, jednym pomocnym sposobem na odpowiedzenie na to pytanie jest pomaganie osobie dostrzec, gdzie Bóg już się z tą osobą spotkał. Ewangelizacja często polega więc mniej na przynoszeniu Boga innym ludziom, co czasami jest konieczne, ale bardziej na pomaganiu ludziom dostrzec, gdzie Bóg już jest w ich życiu.

Trzecie pytanie to: "Po co mi religia w ogóle?".

W tym momencie ktoś może powiedzieć: "Dobrze, może uwierzę w Boga. Ale czy nie mogę być szczęśliwy bez religii? Co to ma sens? Po co mi te wszystkie zasady? Wsparcie mogę znaleźć w wielu miejscach poza religią. Po co mi to?"

Odpowiedź brzmi: tak, możesz być szczęśliwy bez religii. Na pewno znasz wielu ludzi, którzy wierzą w Boga, ale nie mają żadnego zainteresowania chodzeniem do kościoła.

Więc dlaczego potrzebujesz religii? Tutaj chciałbym dokonać rozróżnienia między wiarą a religią. Wiara to przekonanie o istnieniu Boga. Religia to wierzenie w Boga jako część wspólnoty, z innymi ludźmi - wspólne wyznawanie, wspólne oddawanie czci i wspólne pielgrzymowanie.

Wielu ludzi woli, aby było tylko "Bóg i ja". Jest w tym pewna atrakcyjność. Ważne jest, aby mieć osobistą relację z Bogiem i zgłębiać ją głęboko. O tym mówi wiele duchowości jezuickiej: jak doświadczyć relacji jeden na jednego z Bogiem.

Ale jest problem: jako istoty społeczne naturalnie pragniemy bycia z innymi ludźmi, nawet jeśli bywa to trudne. To jeden z powodów, dla których Jezus powołał grupę uczniów: nie tylko dla swojego przyjaźni, ale dlatego że wiedział, że uczniowie będą potrzebować siebie nawzajem.

Nawet jeśli spojrzeć na coś tak prostego jak koncerty czy wydarzenia sportowe, widzimy, że ciągnie nas, aby być razem. Miło jest słuchać muzyki samemu, ale czyż nie jest inaczej, gdy jesteś na koncercie z przyjaciółmi? Fajnie jest obchodzić urodziny samemu, ale czy nie jest przyjemniej z przyjaciółmi i rodziną? Jesteśmy istotami społecznymi. Tu jesteś na Światowych Dniach Młodzieży! Mogłeś zostać w domu i oglądać je online, prawda? Więc "Bóg i ja" nie uznaje rzeczywistości wspólnoty.

By ująć to w słowa amerykańskiego księdza Isaaca Heckera, założyciela Paulist Fathers, religia pomaga ci się połączyć, ale także "poprawiać" - albo raczej być poprawianym. Bo jeśli to tylko ty i Bóg, to nie ma nikogo, kto by cię wyzwał. Powiedzmy, na przykład, że zdecydowałeś, że można spokojnie ignorować biednych ludzi. Uważasz, że, jak to powiedział jeden z bohaterów powieści "Howards End" E. M. Forstera, "biedni są biedni. Żal im, ale cóż z tym zrobić". I koniec kropka.

Religia pomoże ci poprawić to myślenie. Masz całą tradycję, która temu przeczy. Nie tylko Jezus jasno mówi w Ewangeliach (najwyraźniej w Ewangelii Mateusza 25), żeby pomagać ubogim, ale także tradycję katolickiej nauki społecznej i, ogólniej, chrześcijańskie dziedzictwo sprawiedliwości społecznej. A wcześniej tradycję żydowską troski o wdowę i sierotę. Innymi słowy, religia pomaga ci lepiej zrozumieć Boga. Bo Bóg działa nie tylko w tobie: Bóg działa w społeczności, jak to mówimy w katolicyzmie, w ludzie Bożym.

Oto kolejny sposób, aby spojrzeć na potrzebę wspólnoty. Przewodniczyłem kilku pielgrzymkom do Ziemi Świętej, gdzie odwiedzamy wszystkie miejsca, gdzie Jezus się urodził, żył, nauczał, uzdrawiał, umarł i zmartwychwstał. To niesamowite - naprawdę zmieniające życie - widzieć miejsca, które sam Jezus widział. A pod koniec każdego dnia mamy tzw. "dzielenie się wiarą", gdzie proszę ludzi, aby opowiedzieli o jakimś znaczącym, interesującym lub istotnym wydarzeniu, które miało miejsce tego dnia. I niesamowite jest to, że reakcje ludzi są bardzo zróżnicowane. Jedna osoba może uznać wschód słońca nad Jeziorem Galilejskim za głęboko poruszające doświadczenie, inna powie "no cóż". I tutaj widzimy, jak Duch działa w różny sposób.

Duch Święty spotyka ludzi tam, gdzie są, i różne rzeczy dotykają różnych osób. Ale jeśli to tylko ty i Bóg i nie jesteś w społeczności, to tracisz wszystkie te różnorodne sposoby! Tracisz możliwość połączenia się z wiarą innych ludzi i nie dostrzegasz Boga w nieznanych dotąd sposobach, a zatem tracisz możliwość połączenia się z Bogiem na nowe sposoby.

Więc społeczność, znana również jako religia, pomaga nam się poprawiać i łączyć. Bardziej podstawowo, bez religii brakuje ci czegoś fundamentalnego dotyczącego samego Boga, czy raczej Boga samego w sobie, który jest, można powiedzieć, społecznością. Trójca Święta jest społecznością miłości, każdy związany z drugim. Więc bez społeczności naprawdę nie spotykasz Boga.

Czwarte pytanie: Czy wszystkie religie są takie same?

Może powiesz: "Dobrze, wydaje mi się, że ma to sens, aby dołączyć do wspólnoty, ale dlaczego miałbym chcieć dołączyć do Waszej? Czyż nie są wszystkie religie takie same? Czy ma to znaczenie, w co wierzę?"

I tutaj, chociaż jestem za współpracą międzywyznaniową i ekumenizmem, powiedziałbym, że ma to znaczenie. Zacznijmy od chrześcijaństwa.

W czym tkwi różnica? Cóż, na początek, w przeciwieństwie do innych światowych religii, chrześcijanie mają konkretne wyobrażenie o Bogu. Widzimy Boga jako osobistego Boga. To Bóg, który interesuje się tym, co nazywamy "historią zbawienia". W "Ćwiczeniach duchowych" św. Ignacego Loyoli, czterotygodniowym rekolekcjach, podczas których medytujemy nad życiem Chrystusa, Ignacy zaprasza nas do rozpoczęcia od początku życia Jezusa. Samego początku: prosi nas, żebyśmy wyobrażali sobie Trójcę - Ojca, Syna i Ducha Świętego - spoglądającą na ziemię i dostrzegającą potrzeby wszystkich ludzi. Ignacy prosi nas, abyśmy wyobrażali sobie Trójcę patrzącą na ludzi, którzy się rodzą, inni umierają, jeszcze inni chorują, inni są zdrowi, ludzi śmiejących się i płaczących, ale ludzi, ogólnie rzecz biorąc, potrzebujących pomocy. I Trójca decyduje się posłać Druga Osobę, Jezusa Chrystusa, aby dołączył do nas.

Kiedy odwiedzasz Kościół Narodzenia Pańskiego w Betlejem, musisz wejść przez dość dziwny otwór. Pierwotnie wejście było ogromne, tak duże, że ludzie mogli wjeżdżać na koniach. Potem z powodu kolejnych inwazji, aby utrudnić wejście, wejście zostało zablokowane i dzisiaj ma zaledwie około czterech stóp wysokości, więc musisz się schylić lub klęknąć, aby wejść. Nazywa się je Drzwiami Pokory.

Teraz to wejście zwykle jest postrzegane w odniesieniu do naszej pokory, ale także myślę o pokorze Boga, który wybrał, by stać się człowiekiem, stać się jednym z nas, tak bardzo nas Bóg umiłował. Zatem nie jest to obojętny, oddalony Bóg.

Teraz dochodzimy do Jezusa, bo w końcu religia chrześcijańska nie jest serią reguł i przepisów, ani propozycji filozoficznych czy teologicznych, ani nie polega na sporze z inną religią o to, która jest lepsza. Nie, to dotyczy osoby: Jezusa. Ważne jest, aby mieć zasady i przepisy - każda ludzka organizacja ich potrzebuje, aby istnieć. Czy kiedykolwiek mieszkałeś w domu poza kampusem, który nie miał żadnych reguł? Nawet Światowe Dni Młodzieży mają pewne zasady. Co więcej, potrzebujemy kodeksu moralnego do życia. Ale w końcu nasza wiara nie polega na serii praw, ale na spotkaniu z osobą: Jezusem Chrystusem. Jesteśmy zaproszeni, aby Go poznać, pozwolić Mu nas poznać i podążać za Nim. Nie tylko Go wielbić, co zresztą nigdy nie mówi. Więcej niż to, podążać za Nim.

Piąte pytanie: Kim jest Jezus?

Większość ludzi mówi: "No dobrze, podziwiam Jezusa jako człowieka. Taki hojny i wszystko to. Ale mam problem z tym, że jest Synem Bożym i tak dalej. Innymi słowy, co oznacza, że jest w pełni człowiekiem i w pełni boski? Jak to działa?"

Pierwszy raz byłem w Ziemi Świętej, żeby zbadać miejsce na potrzeby książki, jednym z moich celów było zobaczenie jednego specjalnego miejsca. Kiedy byłem nowicjuszem jezuitą, przeczytałem o miejscu zwanych Zatoką Przypowieści, gdzie Jezus wsiadł na łódź na brzegu, odpłynął na Jezioro Galilejskie i nauczał tłumu. Następnie porównał przyjęcie Dobrej Nowiny do różnych rodzajów gleby. Niektórzy ludzie są jak kamienista gleba, gdzie rzeczy nie mogą się ukorzenić, inni jak gleba z cierniami, gdzie pokusa bogactwa dusi rzeczy, a niektórzy są jak żyzna gleba, gdzie rzeczy się ukorzeniają.

Coś w tym fragmencie mnie kiedyś dezorientowało: dlaczego wsiada na łódź? Dlaczego oddala się od tłumu? Kilka lat po nowicjacie byłem na wakacjach z innymi jezuitami, i byliśmy w domu, który znajdował się niedaleko małego portu, i słyszałem, jak ludzie rozmawiają z łodzi, które były około mile od miejsca, gdzie mieszkaliśmy. Zwróciłem na to uwagę, a jeden z moich towarzyszy powiedział: "O tak, dźwięk łatwo rozprzestrzenia się nad wodą. Dlatego Jezus głosił te przypowieści z łodzi." To mnie zafascynowało. Przypomniało mi to, że czasami rzeczy, które nie rozumiemy w Ewangeliach, mają swoje wyjaśnienie w prawdziwym życiu.

Kim jest Jezus? Tyle odpowiedzi: Jest stolarzem z Nazaretu. Jest Synem Bożym. Jest człowiekiem, który czuł zmęczenie, jadł i pił, płakał. Uzdrowił chorych. Podniósł ludzi z martwych. Bywał zirytowany i zły. Jest Drugą Osobą Trójcy, naszym Zbawicielem i Mesjaszem, Zmartwychwstałym, ale jest też naszym bratem, przyjacielem i towarzyszem. Pedro Arrupe, były przełożony generalny Towarzystwa Jezusowego, został kiedyś zapytany, "Kim dla ciebie jest Jezus?" I odpowiedział: "Dla mnie Jezus to wszystko!" Dopóki ludzie nie zrozumieją Jego ludzkiej natury, trudno zrozumieć Jego boskość. Zwykle zaczynam od ludzkiej natury Jezusa, a gdy ludzie Go poznają, zaczynają Mu ufać. Ufają temu, co On robi i temu, kim mówi, że jest - Synem Bożym. W końcu jednak pełna ludzka natura i pełna boska natura są tajemnicą, jednym z najczęściej zadawanych pytań, ale jednym, nad którym warto się zastanawiać przez całe życie.

Szóste pytanie: Dlaczego być katolikiem?

Może powiesz: "Okej, mogę zaakceptować, że Jezus był boski, i wierzę, że religia chrześcijańska ma wiele do zaoferowania. Dlaczego więc kościół katolicki? Jak mogę chcieć być częścią kościoła z wszystkimi tymi skandalami związanymi z nadużyciami seksualnymi? A co z faktem, że kobiety nie mogą być wyświęcone na kapłanów? Inne kościoły chrześcijańskie to umożliwiają. A co najgorsze, sposób, w jaki traktujecie osoby LGBTQ. Czy nie są one uznawane za 'zaburzone'?"

Te zastrzeżenia - nie są to pytania filozoficzne ani teologiczne - są głównymi powodami, dla których większość ludzi trzyma się z dala od kościoła katolickiego. I bądźmy szczerymi: reakcje na skandale związane z nadużyciami seksualnymi, homofobią i mizoginią nie są oznaką bycia przeciwnikiem Kościoła katolickiego; to reakcje ludzi myślących i odczuwających. Kto by nie był oburzony tymi sprawami? Jak powiedział papież Benedykt XVI w 2010 roku, największym zagrożeniem dla Kościoła, lub jak to nazwał "największym prześladowaniem", było "grzech wewnątrz Kościoła". Dziesięć lat wcześniej, w roku 2000, podczas Roku Jubileuszowego, św. Jan Paweł II poprosił Boga o przebaczenie za wiele grzechów: za antysemityzm, jak również za grzechy popełnione wobec chrześcijan innych wyznań, kobiet, biednych i tak dalej.

Dlaczego należeć do tego Kościoła? Zacznijmy od tego, dlaczego warto pozostać, jeśli już jesteś katolikiem. Dla mnie chrzest jest bardzo ważnym elementem tego. Podczas chrztu Bóg wezwał cię do Kościoła po imieniu. Nawet w obliczu tych skandali jesteś wzywany do pozostania. To jest trochę jak twoja rodzina. Twoja rodzina może nie być doskonała, być może jest dysfunkcyjna, może być naprawdę zepsuta. Ale to wciąż twoja rodzina i kochasz ją. Albo może to być jak twoje państwo. Jeśli nie lubisz prezydenta, premiera, czy nawet króla, nie oznacza to, że się pakujesz i wyjeżdżasz. Ponadto, Kościół potrzebuje cię teraz, żeby ci pomóc się zmienić i wzrastać. Jak możesz odejść, jeśli Bóg cię do Kościoła wezwał? Wreszcie, jeśli jesteś katolikiem i wierzysz w religię, żeby zacytować Piotra, "Gdzie mamy pójść indziej?" Szukanie społeczności religijnej bez grzechu to bez kończone poszukiwanie. Więc jednym powodem, aby zostać, jest Boże wezwanie.

Dlaczego dołączyć, jeśli nie jesteś ochrzczony? Cóż, możesz po prostu zapytać dziesiątki tysięcy ludzi, którzy dołączają każdego roku i wiedzą, że to jest grzeszne miejsce, ale wiedzą również, że to jest miejsce, w którym nadal spotykasz Jezusa Chrystusa w Mszy Świętej, wciąż doświadczasz Ducha Świętego przez sakramenty i nadal poznajesz Boga poprzez społeczność. Ale ludzie dołączają z wielu powodów: ze względu na nieprzerwane dziedzictwo sięgające apostolskich czasów, ze względu na wielkie skarby teologiczne Kościoła, ze względu na duchowości zakonów, ze względu na katolickie nauczanie społeczne, ze względu na pracę Kościoła z biednymi i wiele innych osobistych powodów. Ponieważ wśród grzeszników spotykasz świętych, żywych i umarłych, i poznajesz ich historie.

Ksiądz Andrew Greeley, katolicki duchowny i socjolog, kiedyś powiedział: "Zrobiliśmy wszystko, aby ich odstraszyć, a oni nadal zostają. Dlaczego?" Jego odpowiedź: opowieści. Na początek opowieści o świętych i błogosławionych, którzy, jak jedna z modlitw eucharystycznych, "swoim sposobem życia stanowią dla nas przykład, przez komunię z nimi dają nam towarzystwo, poprzez ich wstawiennictwo dają nam pewne wsparcie". Jak powiedział jezuita teolog Karl Rahner, święci pokazują nam, co znaczy być chrześcijaninem w tym szczególnym sposobie. Ale dołączamy nie tylko ze względu na opowieści o świętych, ale też o naszych współkatolikach, o sobie nawzajem, w których spotykamy Boga i którzy prowadzą nas do Boga. Poznając innych ludzi w ich całokształcie, jako część tego, co papież Franciszek nazywa "kulturą spotkania", widząc ich twarzą w twarz i słuchając ich opowieści, które tu właśnie robicie na Światowym Dniu Młodzieży, coraz lepiej poznajemy Boga. To część naszego Kościoła.

I najlepiej można to zrozumieć będąc wewnątrz. Jedną z najpiękniejszych homilii, jakie kiedykolwiek usłyszałem, wygłosił papież Benedykt podczas swojej wizyty w Stanach Zjednoczonych w 2008 roku. Podczas homilii w katedrze św. Patryka w Nowym Jorku użył obrazu witraży, aby pomóc nam zrozumieć, że:

Z zewnątrz te okna są ciemne, ciężkie, nawet ponure. Ale gdy tylko wchodzi się do kościoła, nagle ożywają; odbijając światło przechodzące przez nie, ukazują cały swój blask. Wielu pisarzy - tutaj w Ameryce możemy pomyśleć o Nathanielu Hawthorne'ie - użyło obrazu witraży, aby zobrazować tajemnicę samego Kościoła. To tylko od wewnątrz, z doświadczenia wiary i życia kościelnego, widzimy Kościół takim, jakim jest naprawdę: zalany łaską, olśniewający pięknością, ozdobiony wieloma darami Ducha. Wynika z tego, że my, którzy żyjemy życiem łaski w wspólnocie Kościoła, jesteśmy wezwani do przyciągnięcia wszystkich ludzi do tego światła.

Siódme pytanie: Jak modlić się?

Większość z nas jest zaznajomiona z ideałem jezuitów "odnajdywania Boga we wszystkim". Wierzę, że większość z nas czuje się komfortowo z myślą o spotkaniu Boga w Eucharystii i poprzez sakramenty, ale także w relacjach, rodzinie, szkole, pracy, naturze, muzyce, sztuce i tak dalej. Ale tutaj mówię o cichym, osobistym spotkaniu z Bogiem. Dla niektórych osób spotkanie Boga w modlitwie lub pozwolenie Bogu spotkać się z nami w modlitwie jest trudniejsze.

Pierwszą rzeczą, którą warto wiedzieć, jest to, że każdy może się modlić. Jak to wiem? Ponieważ wszyscy mamy w sobie pragnienie modlitwy, które zostało przez Boga w nas umieszczone. Masz pragnienie zjednoczenia z Bogiem. Skąd to wiem? No cóż, chyba że robisz to dla dodatkowych punktów w jakimś kursie teologicznym, to pewnie przybyłeś na Światowy Dzień Młodzieży, a prawdopodobnie to zrobiłeś z pragnienia zjednoczenia lub nawiązania relacji z Bogiem, czy Jezusem, co jest również celem modlitwy. Głównym powodem modlitwy jest więc to, że Bóg cię do tego wzywa.

Jednym z kluczowych spostrzeżeń na temat modlitwy jest to, że nie ma jednego właściwego sposobu na modlitwę. Dowolny sposób, który zbliża cię do Boga, jest "właściwą" modlitwą dla ciebie. Niektórzy ludzie preferują kontemplację ignacjańską, w której wyobrażasz sobie siebie w scenach z Ewangelii lub rozmawiasz z Bogiem lub Jezusem. Inni lubią lectio divina, w której zadajesz pewne pytania do tekstu biblijnego i medytujesz nad nim. Inni wolą rachunek sumienia, w którym przeglądasz dzień, aby znaleźć obecność Boga. Ale dla niektórych te metody są zbyt "treściwe". Dlatego niektórzy ludzie wolą bardziej abstrakcyjną modlitwę, taką jak modlitwę centrowania. Inni preferują adorację eucharystyczną, a jeszcze inni lubią odmawiać stałe modlitwy, takie jak Różaniec. Najlepszym sposobem na modlitwę jest ten, który zbliża cię do Boga. I to różni się od osoby do osoby.

Ale przejdźmy do najczęstszych pytań w tym pytaniu. Jedną z najtrudniejszych rzeczy dla ludzi do zrozumienia w odniesieniu do modlitwy jest: Co powinno się wydarzyć?

Kiedy byłem nowicjuszem jezuickim, inni jezuici mówili rzeczy takie jak: "Oh, Bóg był tak blisko w modlitwie". Albo "Poczułem, że Bóg zaprasza mnie do spojrzenia na to". Albo "Bóg mi to powiedział w modlitwie". I ja mówiłem: "O co wam chodzi? Czy mam słyszeć głosy? Widzieć wizje?". Gdy ludzie mówią o posiadaniu relacji z Bogiem, o czym mówią? Pozwólcie mi więc krótko przedstawić kilka rzeczy, które mogą się wydarzyć, gdy się modlisz.

Po pierwsze, nic. Często wydaje się, że nic się nie dzieje w modlitwie. Możesz być rozproszony, zasnąć, twoje myśli mogą wędrować lub po prostu... nic. Przynajmniej na powierzchni. Ale każdy czas spędzony w obecności Boskiej jest przekształcający. Czasami jednak rzeczy wydają się suche. I to jest naturalne.

Ale czasami coś się dzieje. Wyobraź sobie, że jesteś zaniepokojony czymś w swoim życiu, a fragmentem Ewangelii na ten dzień jest opowieść o Jezusie uspokajającym burzę na morzu. Co może się stać, gdy zamkniesz oczy? Na przykład możesz mieć głębokie zrozumienie. Zdałeś sobie sprawę, że mimo że uczniowie byli zaniepokojeni, Jezus był z nimi w łodzi. I zaczynasz myśleć o tym, jak Bóg jest teraz z tobą, w sposób, który ci umknął. To zrozumienie. Teraz zwróć uwagę: to jest jedno ze sposobów, w jaki Bóg ma dla ciebie komunikowania. Kiedy ludzie mówią o "słyszeniu Boga" w modlitwie, to jest jeden ze sposobów, w jaki doświadczają tego.

Warto pamiętać, że modlitwa to osobiste i wyjątkowe doświadczenie dla każdej osoby. Chodzi o poszukiwanie obecności Boga, słuchanie głosu Boga i budowanie relacji z Boskim. Czy to poprzez kontemplację, medytację, powtarzanie modlitw czy ciszę, najważniejsze jest, aby być otwartym na obecność Boga i pozwolić, aby Bóg działał w twoim życiu. Czasami modlitwa może być jak rozmowa z bliskim przyjacielem lub ukochaną osobą, a czasami może być jak wspólne siedzenie w ciszy.

Ważne jest, aby podejść do modlitwy z otwartym sercem i gotowością do słuchania. Bądź cierpliwy wobec siebie i pozwól modlitwie się rozwijać w naturalny sposób. Pamiętaj, że Bóg spotyka cię tam, gdzie jesteś, i nie ma jednej właściwej czy złej modlitwy. Kluczem jest szczerość i szczerze chęć nawiązania relacji z Bogiem.

Podczas modlitwy możesz doświadczać różnych emocji. Może cię ogarniać smutek, ponieważ czujesz, że Bóg nie jest obok ciebie w twojej łodzi. To może być zaproszenie od Boga, abyś był szczery wobec Niego wobec tych uczuć. Możesz odczuwać pragnienie - pragnienie prowadzenia bardziej ufnej drogi życia lub podążania za Jezusem nawet w czasach burz. Często przywoływane są także wspomnienia - może przypomnisz sobie moment, kiedy bałeś się, ale Bóg był z tobą. Czasami odczuwasz spokój. Czasem do umysłu przychodzą słowa lub frazy, podobnie jak gdybyś przypominał sobie słowa piosenki. Wszystkie te rzeczy - odkrycia, emocje, pragnienia, wspomnienia, uczucia, słowa i frazy - są sposobami, w jakie Bóg komunikuje się z nami podczas modlitwy.

To, co najważniejsze, nie ma jednej poprawnej metody modlitwy. Najlepsza modlitwa to ta, która zbliża cię do Boga. Niektórzy ludzie lubią kontemplację ignacjańską, gdzie wyobrażają sobie siebie w scenie z Ewangelii lub rozmawiają z Bogiem lub Jezusem. Inni preferują lectio divina, gdzie zadają sobie pytania na temat tekstu biblijnego i medytują nad nim. Jeszcze inni korzystają z egzaminu sumienia, w którym przeanalizowują swój dzień, szukając obecności Boga. Niektórzy wolą bardziej abstrakcyjną modlitwę, jak modlitwa koncentracyjna. Inni skupiają się na adoracji eucharystycznej. Są też tacy, którzy preferują modlitwę powtarzającą, jak różaniec. Najważniejsze to znaleźć sposób modlitwy, który zbliża cię do Boga, i pamiętaj, że jest to indywidualne dla każdej osoby.

Modlitwa to osobiste spotkanie z Bogiem. Niektóre modlitwy mogą być bardziej dynamiczne i pełne odczuć, inne mogą wydawać się bardziej spokojne i ciche. Ważne jest, aby być otwartym na to, co się dzieje w twojej modlitwie i pozwolić Bogu "mówić" do ciebie w swoim własnym tempie i na swoich własnych warunkach.

Pamiętaj, że nie ma sztywnych reguł, jak się modlić, i nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, co powinno się stać w czasie modlitwy. Bóg komunikuje się z nami na różne sposoby, dostosowując się do naszych indywidualnych potrzeb i doświadczeń. Czasami może wydawać się, że nic się nie dzieje podczas modlitwy, ale nawet wtedy każdy czas spędzony w obecności Bożej jest transformujący. Najważniejsze to pozostać w stałej relacji z Bogiem i kontynuować modlitwę z wiarą i otwartym sercem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz