piątek, 24 marca 2017

Rezolucje PE z 14 marca dotyczące praw kobiet i osób LGBT+ oraz komentarze do stanowiska polskich eurodeputowanych


14 marca br. Parlament Europejski przyjął trzy rezolucje dot. praw kobiet:

1) rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie równości kobiet i mężczyzn w Unii Europejskiej w latach 2014–2015;

2) rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie stosowania dyrektywy Rady 2004/113/WE wprowadzającej w życie zasadę równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do towarów i usług oraz dostarczania towarów i usług;

3) rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie funduszy unijnych na rzecz równouprawnienia płci.

Przyjęte rezolucje zawierają istotne postanowienia dotyczące praw osób LGBT+, dlatego też Miłość Nie Wyklucza przyjęła przegłosowanie tych rezolucji z dużą radością, zwłaszcza że nad rezolucją w sprawie dyrektywy o równym dostępie do dóbr i usług pracowała polska europosłanka Agnieszka Kozłowska-Rajewicz i przyjęcie tej rezolucji jest jej niewątpliwą zasługą.

Tym większym zaskoczeniem było dla nas odkrycie, że w trakcie głosowań europosłowie i europosłanki z Platformy Obywatelskiej, w tym wspomniana Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, poparli jedynie rezolucję w sprawie stosowania dyrektywy Rady 2004/113/WE oraz rezolucję w sprawie funduszy unijnych. W przypadku rezolucji w sprawie równości kobiet i mężczyzn w Unii Europejskiej w latach 2014–2015 większość z nich wstrzymała się od głosu, a głos przeciw oddali: Julia Pitera, Jarosław Wałęsa oraz Jan Olbrycht. Tylko jedna europosłanka wybrana z list PO opowiedziała się za tą rezolucją, była to Danuta Jazłowiecka (Danuta Hübner ogłosiła w dniu dzisiejszym, że jej głos był pomyłką i zgłosi korektę do głosowania ze wskazaniem na “za”, niedługo później Michał Boni zadeklarował, że przeczytał rezolucję ponownie i teraz opowiedziałby się za jej przyjęciem). Poniżej głosowanie wszystkich polskich eurodeputowanych:


Po krytyce z naszej strony oraz ze strony innych organizacji LGBT+ i organizacji feministycznych oraz mediów, polska grupa Europejskiej Partii Ludowej, do której należą eurodeputowani z ramienia PO, wystosowała oświadczenie, podpisane przez Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz. [link do oświadczenia TUTAJ]

Z oświadczenia wynika, że polscy eurodeputowani zdecydowali się nie popierać tej pierwszej rezolucji, ponieważ jej postulaty zbyt daleko ingerują w kompetencje państw członkowskich, między innymi w kwestiach gospodarczych leżących w gestii prawa krajowego, takich jak np. polityka oszczędności czy regulacje podatkowe. Z innych wypowiedzi wynika, że zdaniem polskich eurodeputowanych rezolucja ta narusza tym samym zasadę pomocniczości. Z kolei głosowanie za przyjęciem rezolucji w sprawie dyrektywy o równym dostępie do dóbr i usług czy funduszy UE na rzecz równouprawnienia płci mają, zdaniem europosłanki, świadczyć o poparciu PO dla równości płci. W oświadczeniu opublikowanym przez Agnieszkę Kozłowska-Rajewicz nie ma jednak ani słowa na temat poparcia PO dla ochrony przed dyskryminacją osób LGBT+.

W naszej ocenie wyjaśnienia te budzą wątpliwości. Rezolucje Parlamentu Europejskiego nie są prawnie wiążące – trudno zatem mówić o tym, że są one niezgodne z zasadą pomocniczości czy ingerują w niezależność państw UE. Choć wyznaczają pewien standard ochrony przed dyskryminacją, zachęcają do podejmowania działań przez państwa członkowskie, jeśli państwa członkowskie potrzeby zapewnienia realizacji tego standardu nie widzą, nie są do tego na mocy takiej rezolucji zobowiązane. Nie jest dla nas zrozumiałe, dlaczego zatem podjęto decyzję o wstrzymaniu się od głosu. Nie rozumiemy też, dlaczego eurodeputowani wywodzący się z partii zwanej obywatelską podejmują istotne decyzje dotyczące praw i wolności bez konsultacji czy dialogu z obywatelami i obywatelkami.

Rezolucja, której nie poparli polscy europosłowie i europosłanki z PO, dotyczy przede wszystkim działań na rzecz zwiększenia udziału kobiet w rynku pracy i w życiu publicznym, przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, dyskryminacji w edukacji, w zatrudnieniu, w przestrzeni publicznej, eliminacji stereotypów dotyczących płci, zapewnieniu praw reprodukcyjnych. W kilku punktach rezolucja ta odnosi się także do praw osób nieheteroseksualnych - wzywa do uwzględnienia osób transpłciowych i interseksualnych w strategiach dotyczących równouprawnienia płci (pkt 7), zwrócenia szczególnej uwagi na aspekty praw ofiar związane z płcią, w tym z tożsamością płciową i ekspresją płciową ofiary (pkt 31), uwzględnienia środków ochrony osób LGBTI przed molestowaniem seksualnym w miejscu pracy i środków ochrony prawnokarnej (pkt 38), unikania leczenia osób interseksualnych bez uzyskania dobrowolnej i świadomej zgody (pkt 39), uwzględnienia tożsamości płciowej i interseksualności w ustawodawstwach krajowych zakazujących dyskryminacji ze względu na płeć (pkt 40), czy zapewnienia pomocy uchodźcom będącym ofiarami przemocy ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową (pkt 41). [Tekst rezolucji w jęz. polskim: TUTAJ]

Rezolucja poparta przez polskich europosłów i europosłanki z PO oraz SLD, choć dotyczy przede wszystkim kobiet, podkreśla, że zakaz dyskryminacji ze względu na płeć obejmuje również zakaz dyskryminacji osób transpłciowych, mimo że wiele państw nie przyjęło bezpośrednich przepisów prawnych chroniących osoby transpłciowe (pkt 10), i zauważa problem molestowania osób transpłciowych i interseksualnych (pkt 14). Co rzeczywiście warte zapamiętania, rezolucja poparta przez polskich europosłów i europosłanki ponawia apel o rozważenie wszelkich możliwych sposobów zapewnienia, aby przyjęta została dyrektywa unijna zakazująca dyskryminacji m.in. ze względu na orientację seksualną nie tylko w zatrudnieniu, ale także w pozostałych obszarach (pkt 34 – obecnie dyrektywy unijne zakazują dyskryminacji ze względu na orientację seksualną jedynie w obszarze zatrudnienia). [Tekst rezolucji w jęz. polskim TUTAJ]

Poniżej głosowanie wszystkich polskich eurodeputowanych w sprawie tej rezolucji:

****

Grupa Stonewall: A teraz trzymajcie się mocno. W efekcie krytyki jaka zalała Platforma Obywatelska i jej eurodeputowanych po głosowaniu nad rezolucją, Danuta Hübner i Michał Boni zmienili zdanie, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz się tłumaczy i trwa przy swoim, ale mistrzowskim komentarzem do sprawy zabłysnęła Pani Julia Pitera.

Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszym komentarzem: Pani Julio Pitera, przykro nam, że wg Pani prawa człowieka – bo tak należy rozumieć prawa kobiet i osób LGBT+ - nie należą do właściwości Unii Europejskiej. Sądziliśmy, że Traktat o Unii Europejskiej między innymi takie właśnie zapisy zawiera. Przepraszamy też, że 50% światopoglądu, jakim są kobiety, znów zawraca głowę zapracowanej Platformie Obywatelskiej i domaga się poszanowania swych praw. To samo dotyczy osób LGBT+, przecież nasze potrzeby to tylko światopogląd. Możemy podpisać umowę, taką samą, jak zapisuje się z dostawca prądu, czy Internetu. Możemy też liczyć, że w zależności od humoru ktoś łaskawie uwzględni jej zapis i pozwoli nam odwiedzić partnera lub partnerkę w szpitalu. Gratulujemy, że Pani nie należy do trzeciej kategorii ludzi i miała Pani wybór zawierając związek małżeński. Czyżby przyznała Pani zatem, że umowa nie jest jednak tak atrakcyjną ofertą?

Komentarz pisarza Jacka Dehnela: Europosłanko Pitero, czy naprawdę sądzi Pani, że merytoryczna krytyka działań Pani i Pani kolegów, działań podejmowanych na mocy mandatu, który Pani otrzymała od polskich obywateli, to "wojna na hejty"? To nie ma Pani pojęcia, co to wojna na hejty.

Europosłanko Pitero, osobo dorosła, ba, zbliżająca się do wieku emerytalnego, zawodowa polityczko od blisko ćwierćwiecza, radna, posłanko, członkini rządu RP i europosłanko, czy naprawdę przeszły Pani przez gardło słowa: "To była nasza, Platformy, forma protestu przeciwko uświatopoglądowieniu każdego dokumentu, który spływa do europosłów. Kończy się to tak, że organizacje prawicowe piętnują jednych, organizacje lewicowe piętnują drugich."? Otóż: tak, to się nazywa polityka: jedni mają jedno zdanie, drudzy - drugie i wzajemnie się ze sobą spierają. Jeśli to Pani nie odpowiada, to proponuję zajęcie się rąbaniem drewna, robieniem konfitur czy inną niekontrowersyjną działalnością, bo najwyraźniej ćwierć wieku temu poszła Pani nieodpowiednią ścieżką.

Europosłanko Pitero, która masz czelność powiedzieć, że związki LGBT "regulują swoje związki umowami", a która z taką drobiazgowością śledziłaś zakup dorsza za 8,16 pln - może poświęciłaby Pani choćby część tej pracowitości na zorientowanie się, że umowy o dziedziczeniu niewiele zmieniają, bo partner dziedziczy jak obca osoba, z ogromnym zachowkiem dla biologicznej rodziny i otrzymuje niewielką część majątku (a o pochówku i tak nie może decydować) i że to, co Pani sobie "reguluje z mężem" ma się nijak do tego, co my musimy sobie regulować?

Europosłanko Pitero, skąd bierze Pani w sobie ten tupet, żeby powiedzieć: "Ludzie żyją w wolnych związkach, również wśród mojej rodziny i przyjaciół. Taki jest ich wolny wybór." Otóż: nie. Pary jednopłciowe NIE MAJĄ WOLNEGO WYBORU. To Pani z Pani mężem miała ten wybór i mogła podjąć decyzję. Więc proszę łaskawie wyciągnąć głowę z dorsza, bo być może to, co ma Pani na oczach, to łuski.


OKO.press/Miłość Nie Wyklucza: „Teraz przeczytałem [rezolucję] dokładnie jeszcze raz. I wyciągając wnioski z debaty [...] nie wstrzymałbym się, ale zagłosował za„. To dobry znak – mamy nadzieję, że więcej polityków i polityczek zacznie przywiązywać wagę do problemów społeczności LGBT+ i że będziemy częściej zapraszani do konsultacji i dialogu – najlepiej jeszcze przed podejmowaniem ważnych decyzji.

Ale interwencja to sukces nas wszystkich! Skrzynki mailowe i facebookowe eurodeputowanych zostały zalane wiadomościami od Was – na część z nich dostaliśmy odpowiedź. Niestety, nie wszyscy politycy poradzili sobie z krytyką. Dziś na stronach niektórych z nich obserwujemy mozolne usuwanie wpisów. Nie zgadzamy się na to! Nasi reprezentanci w Unii mają obowiązek komunikowania się z wyborcami! Będziemy dalej wywierać presję na polityków z kraju i w instytucjach unijnych.

I jeszcze jedno: część eurodeputowanych argumentowała, że nie poparła rezolucji, gdyż w ich opinii wykraczała ona poza kompetencje PE i kłóciła się z zasadą subsydiarności.

Polacy poparli jednak rezolucję zakazującą dyskryminacji w innych obszarach niż zatrudnienie. Dokument uważany jest za kontrowersyjny i od 8 lat nie jest procedowany. Tymczasem nasi europosłowie opowiedzieli się za jego przyjęciem, chociaż sami nie widzieli takiej potrzeby, kiedy przepisy zakazujące dyskryminacji uchwalali w 2010 r. w Polsce!

KPH: Większość eurodeputowanych z Polski nie poparła raportu zawierającego rekomendacje nawołujące do ochrony prawnej kobiet i osób LGBTI przed dyskryminacją. Przeciw było 30 eurodeputowanych, a 15 wstrzymało się od głosu. Kampania Przeciw Homofobii przygotowała oficjalne pismo do Josepha Daula – przewodniczącego partii European People’s Party, do której należą eurodeputowani z PO i PSL.

Zgodnie z programem EPP jednym z celów partii jest zwiększenie dostępu do rynku pracy oraz włączenie marginalizowanych grup społecznych do życia społecznego. W piśmie skierowanym do Josepha Daula, Kampanii Przeciw Homofobii zwraca uwagę na rozbieżność pomiędzy tymi założeniami programowymi partii a głosami oddanymi przez polskich eurodeputowanych. KPH sugeruje Daulowi, że decyzja polityków PO i PSL o zagłosowaniu przeciw rekomendacji, to ukłon w stronę eurosceptycznych prawicowych wyborców. Tym samym organizacja wskazała na niekonsekwencje wewnątrz partii. Jednocześnie KPH zarekomendowało przewodniczącemu EPP pochylenie się nad wewnątrzpartyjną strategią i weryfikacje tego, jak głosują politycy tworzący partię. Organizacja zapowiedziała również, że planuje monitorować poczynania European People’s Party i na bieżąco będzie informować wyborców o działaniach partii niezgodnych z jej założeniami programowymi. A to w kontekście zbliżających się wyborów do Europarlamentu i liczby wyborców wyznających idee równości, może okazać się nie bez znaczenia.

Treść pisma do przewodniczącego European People’s Party, Josepha Daula tutaj: EPP-LETTER