Prezentujemy okładkę najnowszego numeru „Repliki”. Całują się na niej Damian Kutryb i Artur Biernat.
Media w Manchesterze, gdzie Damian od 7 lat mieszka, piszą o nim, stosując grę słów: „Pole on the pole”, czyli „Polak na rurze”
Damian w krótkim czasie osiągnął w tańcu na rurze taki sukces, że dziś jest zapraszany przez szkoły tańca do prowadzenia „master classes” – lekcji mistrzowskich.
„Poza tym wyróżniam się - taniec na rurze kojarzy się z laskami, a tu – facet. Po drugie – Polak, a Polaków się w Wielkiej Brytanii z tancerzami raczej nie kojarzy. A po trzecie Polak gej. W Polsce homofobia – na rozwijanie takiej pasji nie miałbym szans, a tu – proszę bardzo.”
U siebie w Manchesterze ten zaledwie 26-letni tancerz od 3 lat prowadzi własną szkołę. A ponieważ „od razu w nazwie trzeba pokazać, że homofobia u nas nie przejdzie”, to szkoła nazywa się jak?
Damian zaczynał od zera. „Łamaga byłem, dziesięciu pompek nie mogłem zrobić, gdy zapisałem się na pierwsze zajęcia z rurki”. Potem kupił dwie rurki, które wstawił w mieszkaniu. „Od tamtej pory to już była 5 godzin dziennie codziennie. Jak chcesz mieć efekt, trzeba ćwiczyć”. Szkołę założył sam - dzięki pożyczce z banku dla młodych przedsiębiorców. Miał 23 lata.
Dziś zatrudnia siedmiu instruktorów, dwa razy do roku organizuje tygodniowe „rurkowe obozy”.
Znalazł też miłość – Artura, również tancerza. Poznali się przez Facebook, połączyła ich pasja do tańca. Ale Damian był w Manchesterze, a Artur w Gdyni…
Pierwszy spędzony razem weekend wystarczył: „Od razu miałem 100% pewności, że to jest to. Zakochałem się na zabój. Zacząłem tęsknić za Arturem minutę po tym, jak odjechał”
Artur: „Rzuciłem pracę, wymówiłem wynajem mieszkania, spakowałem cały dobytek w dwa wielkie kartony i wysłałem je do Damiana – czyli gościa, którego widziałem przez jeden weekend w życiu. Pożegnałem się z rodziną i przyjaciółmi, pozamykałem sprawy. Wciąż pamiętam, jak drżała mi ręka na komputerowej myszce, gdy kupowałem bilet na samolot w jedną stronę. W ciągu miesiąca byłem u Damiana z powrotem – już na stałe. Nie żałuję. Mam tu mnóstwo nowych doświadczeń, dużo się nauczyłem – no i jestem z Damianem, którego kocham”
W zeszłym roku Damian i Artur zaręczyli się.
Chłopaki dosłownie zarażają pasją i optymistycznym podejściem do życia, są też fantastycznie otwarci. W szczerym, bezpośrednim wywiadzie opowiadają o życiu na emigracji, o sytuacji LGBT w Wielkiej Brytanii, o swych własnych procesach samoakceptacji a także o… seksie tak fantastycznym, że… traci się przytomność. Serio, to nie metafora - szczegóły w „Replice”, wraz z niesamowitymi zdjęciami chłopaków przy rurze. Premiera numeru 28 marca.
Na allegro „Replika” dostępna jest na allegro.pl Oraz oczywiście w prenumeracie. Na zdjęciu Damian jest na górze, Artur – na dole (foto: Voodoo Doll Photography)
„Brawoooooo moje oba dwa synusie!!!! Kochamy Was!!!!” – tak na okładkę „Repliki” z Damianem i Arturem zareagowała wczoraj mama Damiana. A jego babcia napisała: „Piękności! Kocham was mocno”.
Czasem, jak śledzi się emancypację LGBT z bliska, dzień po dniu, to nie zauważa się postępu, bo nasze główne postulaty wciąż niezrealizowane – związków partnerskich ani małżeństw jednopłciowych nie ma, edukacja seksualna leży, procedura korekty płci – absurdalna, a publicznych coming outów znanych osób tyle, co kot napłakał.
A jednak postęp jest - widać go właśnie w takich komentarzach. Jeszcze całkiem niedawno homoseksualność syna czy wnuczka to był temat tabu, wstyd. A mama i babcia Damiana nie mają żadnego problemu: publicznie zapewniają o swej miłości nie tylko do syna/wnuczka, ale też do jego ukochanego.
Damian i Artur to polscy tancerze na rurze, którzy mieszkają w Manchesterze. Damian jest właścicielem Gay Friendly Fitness Damian Dance Studio (nazwa mówi za siebie, nie?)
O swych rodzinnych coming outach chłopaki mówią też w naszym wywiadzie.
Damian: ”- Mam szczęście, bo rodzina mnie zaakceptowała bez trudu, u Artura było gorzej. U mnie wszyscy wiedzą. Rodzice, siostra, ciotki, babcia. Wszyscy, oprócz brata.
- Brat ma uprzedzenia?
Nie! Ma 6 lat."
Artur: „Z tatą kontaktu nie mam. Tata jest radiomaryjny, był szafarzem w kościele. Przysłał mi jakiś czas temu na emaila plik z nagraniem chyba z Radia Maryja, że homoseksualizm to choroba bla bla bla. Odpisałem: może zapytasz, co u mnie, zamiast mi te pierdoły wysyłać? Nie odezwał się.
Z mamą miałem kilka lat temu dramatyczną rozmowę (…) Mówię, że mam chłopaka, mieszkam z nim, że jestem gejem, a mama mnie pyta, czy nie poszedłbym do psychologa, by się wyleczyć. Rozmawialiśmy na dwóch różnych poziomach – nie było możliwości porozumienia. (…) Wciąż mam ten obraz przed oczami: widzę mamę - smutną, zmartwioną, nierozumiejącą mnie. Poryczałem się.
Teraz jest już dużo lepiej. Mama była u nas na święta. Damian poznał teściową, polubili się – a stresowali się oboje przed spotkaniem.” Cały wywiad z Damianem i Arturem – do przeczytania w najnowszej „Replice”.
Wywiad dla STK
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz