sobota, 1 lipca 2017

Być gejem oznacza dla mnie być w stanie nieustannej walki – i wiem co czują wszyscy inni „odmieńcy”


"Huffington Post" publikuje głos Jordana Wheelana, 31-letniego biznesmena i wyoutowanego geja.

Jordan napisał swój tekst "Być gejem oznacza być kameleonem" w tak uniwersalny sposób, że rezonuje i nad Wisłą - przeczytajcie:

"Gdy się urodziłem, świat zobaczył pięknego heteroseksualnego chłopca. Prawda o mojej orientacji była inna – jestem jednym z milionów homoseksualnych osób, które od początku życia podlegają założeniu, że opcja jest tylko jedna: hetero. W szpitalu miałem błękitne sportowe motywy na ścianie tuż obok łóżeczka…

Już jako trzylatek byłem mocno przegięty, tymczasem wciąż słyszałem: „Och, Jordan złamie wiele kobiecych serduszek…”.

Jako 11-latek zdałem sobie sprawę, że moje własne ciało mnie „zdradza” – „zbyt” miękkie ruchy i w ogóle „za dużo” ruchów. Do tego przyjaźnie – z dziewczynami.

Poczucie własnej wartości czerpałem więc nie z popularności wśród rówieśników, tylko z osiągnięć w nauce – stałem się prymusem. (…)

Nastoletnie doświadczenia seksualne to przedmiot wielkiego zainteresowania i plotek, roztrząsane szczegół po szczególe. Ale nasze zakochania, zakochania LGBT, są prawie zawsze ukryte – należą do tej części nas, której od otoczenia uczymy się nienawidzić.

Dlatego, czym jest miłość – uczymy się późno w życiu. Jeśli w ogóle. Podczas oficjalnych szkolnych imprez jesteśmy albo kameleonami, albo nie idziemy na nie w ogóle. W tym filmie, jakim jest życie, zostaliśmy obsadzeni w roli statystów: tylko obserwujemy życie innych, sami do konfitur dostępu nie mamy.

Być LGBT oznacza stanąć do walki ze światem, do walki, która składa się z nieliczonej ilości bitew i bitewek. Najważniejsza z nich to bitwa, by pokochać samego siebie.

Nawet teraz, gdy mam 30-tkę i wiele ludzi mówi, jaki to jestem „nieustraszony”, mam sytuacje, które przyprawiają mnie o dreszcze – np. ta, gdy poszedłem na mecz i była tam „Kiss cam”. Pokazywano heteroseksualne pary, one się całowały – i 15 tys. widzów meczu biło brawo. W pewnym momencie kamera pokazała dwóch ubranych na sportowo mężczyzn koło 40-tki – 15 tys. widzów wybuchło śmiechem. Zrobiło mi się gorąco ze wstydu i strasznie, strasznie smutno. Ta chwila pokazała mi, jak społeczeństwo postrzega miłość między dwoma mężczyznami. Myślałem potem o tamtych facetach – jeśli byli rzeczywiście parą, jak musieli się poczuć?

W zeszłym miesiącu umawiałem się na wizytę u lekarza – gdy się wyoutowałem, usłyszałem: „A! To proszę zadzwonić w przyszłym tygodniu, wtedy będzie przyjmował lekarz LGBTQ-friendly”. To oznacza, że pozostali lekarze… co?

Dwa razy w życiu byłem u „zwykłego” lekarza z najzwyklejszym kaszlem – gdy tylko dowiedział się, że jestem gejem, wysłał mnie na testy na HIV „przed jakimkolwiek dalszym leczeniem”.

Dwa razy zdarzyło mi się, że kierowca w Uberze chciał ze mną „pogadać o dupach”. „Przepraszam, ale jestem gejem” – odpowiedziałem. „Przepraszam”?! Koleś zamilkł i reszta podróży odbyła się w niemiłej atmosferze.

Być gejem to znaczy dla mnie: obniżać głos w telefonie podczas biznesowych rozmów. Dlaczego? Bo męskość w tym świecie jest… zaletą?

Być gejem to znaczy dla mnie: samotnie nocą iść ulicami w strachu i z poczuciem, jaki głupi byłem, że akurat założyłem na siebie to i to – przecież to mnie zdradza. I przecież wiem, że mogę oberwać. Prawda?

Być gejem to znaczy dla mnie, że są kraje, do których nigdy nie mogę pojechać, bo ryzykuję co najmniej więzieniem. Być gejem to znaczy dla mnie mieć świadomość, że miliony na świecie zupełnie bezinteresownie mnie nienawidzą.

Być gejem oznacza dla mnie: mieć obniżone oczekiwania od rodziny. Tata nie musi być naprawdę super. Jeśli tylko nie ma wielkiego problemu z moją orientacją, to już jest super. Nawet jeśli sam z byciem ojcem geja siedzi w szafie i przypomina mi, bym przed ciocią taką a taką się nie outował.
Określenia „męski” i „spoza środowiska” są dla nas jak święty Gral – jeśli uda się osiągnąć ten stan, to pełnia szczęścia, bo zakamuflowaliśmy się na cacy. Jesteśmy pokręceni na wiele sposobów – walczymy ze społeczeństwem, z innymi gejami i jeszcze z samym sobą. Czasami innych gejów traktujemy jak rasowe homofoby – jeśli tylko pomoże nam to we wtopieniu się w resztę, w bycie „normalnymi”. Nawet jeśli oznacza to nienawiść do samego siebie.

Być gejem oznacza dla mnie być w stanie nieustannej walki – i jednocześnie dobrze wiedzieć, co czują wszyscy inni „odmieńcy”.

Być gejem znaczy dla mnie zawiązywać przyjaźnie silniejsze niż więzy rodzinne. Być gejem oznacza dla mnie docenić, jak cudowne może być zwyczajne bycie sobą. Być gejem oznacza dla mnie odnaleźć własne miejsce w życiu po latach przykrych poszukiwań. W tym miejscu wciąż bardzo daleko jest do doskonałości, wiele bym jeszcze poprawił. Ale coś jednak zyskałem po drodze. Nigdy nie zamieniłbym mojego życia jako gej na inne.” (Replika)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz