wtorek, 10 stycznia 2017

Walka rodzin jednopłciowy w Polsce i Włoszech o prawa swoje


Pozwałem Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu. Trzeba walczyć o to, w co się wierzy, i nie zgadzać się na dyskryminację - rozmowa z Ofirem Schlittnerem.

Dziadek nigdy nie oddał swojego polskiego paszportu. Kiedy zmarł, znaleźliśmy pudełko pełne dokumentów, oczywiście w języku polskim. Pomyślałem wtedy, że to jest dobry czas, żeby odzyskać rodzinne, polskie obywatelstwo.

Dziadek do końca życia mówił, że jest Polakiem. W Izraelu spotykał się ze swoimi polskimi przyjaciółmi. Nieraz, zachwycając się jakimś smakiem, mówił, że „to smakuje jak w Polsce”. Tak było z przyrządzaną na słodko gefilte fisz, którą kazał nam kosztować. Uciekaliśmy z obrzydzeniem od stołu i dziadek delektował się gefilte fisz sam.

Jak się poznaliście z Dawidem? W internecie. Dawid pokazywał swojej siostrze, jak podrywać facetów w sieci. Pokazywał jej to na mnie. Jak widać, bardzo skutecznie. Można powiedzieć, że kliknęło między nami. Obaj chcieliśmy założyć rodzinę, więc zawarliśmy tzw. living agreement – to forma cywilnego małżeństwa zatwierdzanego przez izraelski sąd – i po niecałych dwóch latach zaczęliśmy starania o dziecko, choć procedurą z udziałem surogatki, czyli matki zastępczej, zainteresowałem się już wcześniej.

To nie jest tanie, musieliśmy z Dawidem sporo oszczędzać. Kiedy już uzbieraliśmy stosowną kwotę, znaleźliśmy odpowiadającą nam surogatkę w Kalifornii. Jesteśmy z Kristą cały czas w stałym kontakcie. Urodziła nam dwóch cudownych synów. Matan i Segew mają dzisiaj sześć lat i właśnie poszli do szkoły.

Wiesz, ja zawsze chciałem mieć dzieci. Oszczędzałem na nie, od kiedy skończyłem 21 lat. Teraz mam 40. Wychowanie własnych dzieci to moje największe marzenie, które od sześciu lat spełniam. Nikt i nic nie daje mi większej radości

To było dla mnie oczywiste, że skoro mam polskie obywatelstwo, moje dzieci również je dostaną. Nawet przez myśl mi nie przyszło, że Polska może odmówić paszportów dzieciom obywatela Polski tylko dlatego, że ów obywatel jest zamężnym gejem.

Najpierw nam odmówił wojewoda mazowiecki, potem jego decyzję podtrzymał minister spraw wewnętrznych. Odwołałem się wtedy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który uznał moją skargę za bezzasadną. Nie dałem jednak za wygraną i złożyłem skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten ją oddalił z homofobicznym uzasadnieniem, które brzmi mniej więcej tak: w Polsce nie ma małżeństw gejowskich, więc dzieci geja nie mogą otrzymać obywatelstwa. W głowie mi się to nie mieści! Dlatego pozwałem Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu.

KPH wzięła na siebie koszty postępowania i opłaca prawnika, za co jestem jej niezmiernie wdzięczny. Może ta sprawa pomoże innym gejowskim parom w podobnej sytuacji. Trzeba walczyć o to, w co się wierzy, i nie zgadzać się na dyskryminację. Tego też uczymy z Dawidem naszych synów.

Stąd, że posiadanie dzieci jest ważniejsze od tego, czy jesteś homo czy hetero. Izrael jest wyjątkowo mocno zorientowany na rodzinę – taka jest tradycja i do tego nas zmuszają realia demograficzne. Każdą matkę w Izraelu najbardziej interesuje to, czy będą wnuki. Możesz być gejem, najważniejsze, żebyś miał dzieci.

Przeciwnicy takich rodzin mówią, że dzieci wychowywane przez pary jednopłciowe są narażone na szykany ze strony rówieśników.

Są tak samo narażone na nieprzyjemności jak dzieci w okularach, dzieci z nadwagą. Naszym, rodziców, obowiązkiem jest nauczyć je na ewentualne kuksańce reagować. Mieliśmy w przedszkolu taką sytuację, że jeden z kolegów chłopców używał słowa „gej” jako przezwiska i Matan z Segewem oczywiście to podłapali. Powiedziałem im wtedy: „Tatuś Ofir i tatuś Dawid są gejami. Czy chcecie, żeby ktoś mówił o nas źle?”. „Nie, tatusiu!” – odpowiedzieli. I sprawa została zakończona. (...) - Wysokie Obcasy

Kobieta z Kalifornii urodziła bliźniaki parze włoskich homoseksualistów. Gdy mężczyźni wrócili z dziećmi do Włoch, tamtejszy urząd stanu cywilnego odmówił rejestracji bliźniaków jako potomstwo mężczyzn.

Dwóch mężczyzn z Włoch zwróciło się do surogatki z Kalifornii z prośbą o urodzenie im dziecka. Za pomocą procedury in vitro na świat przyszły bliźniaki - dwóch chłopców. Niemowlęta miały przy tym różnych ojców, bo obaj mężczyźni oddali nasienie.

Para odwołała się do sądu. Sąd apelacyjny ostatecznie przyznał Włochom rację, ale tylko częściowo. Pozwolił każdemu z ojców na zarejestrowanie potomka, który został spłodzony z wykorzystaniem jego plemnika. Odmówił jednak możliwości uznania dzieci jako wspólne i przez to bliźniaki nie mogą być uznane za braci. I to mimo faktu, że mają one jedną matkę, która była dawczynią obu komórek jajowych.

Jak przypomina "The Washington Post", z procedury in vitro we Włoszech mogą korzystać tylko pary heteroseksualne. Dawstwo nasienia i komórek jajowych jest w tym wypadku zabronione.

Pary homoseksualne mają prawo do zawierania związków partnerskich, nadal jednak nie mogą adoptować dzieci, w tym także synów lub córek partnera bądź partnerki. Wina kościoła katolickiego i prawicy którzy nie chcą pozwolili do ustawy dotyczące dzieci praw. Hipokryzja katolicka mówią o nienarodzony dzieciach o godności ale żyjące dzieci i rodzinach nie tradycyjny to ich potępiają i wyzywają. (Gazeta.pl)

Fragment programu Real Time o rodzinach jednopłciowy w Włoszech



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz