sobota, 8 sierpnia 2020

Wieści: Zatrzymanie Margot, Protest na Krakowskim przedmieściu, Ksiądz kontra tęczowa flaga, Kibice i plakaty, atak na NGOsy ..


Grupa Stonewall: Podsumowujemy dla Was dzisiejsze wydarzenia. Opieramy się na doniesieniach medialnych, więc jeśli znajdą się tutaj osoby uczestniczące w dzisiejszych wydarzeniach, możecie śmiało uzupełniać relację w komentarzach.

Sąd na wniosek prokuratury zastosował dwumiesięczny areszt wobec Margot w związku z zarzutami w sprawie zatrzymania i uszkodzenia homofobicznej furgonetki fundacji Prawo do życia.

W chwili pojawienia się tej informacji Margot była w siedzibie Kampania Przeciw Homofobii, gdzie natychmiast zaczęły się zbierać protestujące osoby. Po przybyciu policji Margot próbowała się dobrowolnie oddać w ręce funkcjonariuszy - bezskutecznie. Nie została tam zatrzymana.

Wobec powyższego protestujący wraz z Margot udali się na Krakowskie Przedmieście. Dopiero tam aktywistka została zatrzymana przez nieoznakowanych funkcjonariuszy i umieszczona w nieoznakowanym radiowozie.

Na miejscu było wielu dziennikarzy oraz posłowie i posłanki, m.in. Maciej Gdula, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Magdalena Filiks.

Protestujący blokowali odjazd radiowozu. Policjanci użyli siły. Jak informują świadkowie, osoby uczestniczące w proteście były wyciągane pojedynczo z kordonu otaczającego samochód. Wg relacji, dostało się również dziennikarzom a nawet jednej z posłanek, która została uderzona.

Policja nie poprzedziła użycia siły żadnym komunikatem, nie próbowano rozwiązać sytuacji pokojowo. W końcu policjantom udało się odjechać radiowozem z Krakowskiego Przedmieścia.

Kiedy piszemy te słowa, w Warszawie nadal trwa pokojowy protest. Policjanci wzywają do jego zakończenia.

Dzisiejszy dzień udowadnia, że siła stała się jedynym argumentem obecnej władzy. Jedna z aktywistek została aresztowana na dwa miesiące, zastosowano wobec niej środek zapobiegawczy zarezerwowany dla osób popełniających najcięższe przestępstwa.

Nie mamy wątpliwości, że kolejne tygodnie przyniosą kolejne represje ze strony władzy. Nie zgadzamy się na to. Przyjdźcie w poniedziałek o 18:00 na Półwiejską 28, gdzie odbędzie się protest "Poznań broni tęczy!"

Reporter Radia ZET Maciej Sztykiel ucierpiał, relacjonując zatrzymanie aktywistki LGBT przez policję. Mundurowi tłumaczyli, że podejmowano interwencję wobec „najbardziej agresywnych osób”. Do takich zaliczono z niewyjaśnionych przyczyn naszego dziennikarza z mikrofonem w ręku. Został on uderzony i powalony na ziemię.



Prokuratura złożyła apelację w sprawie środka zapobiegawczego dla Margot ze Stop Bzdurom. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i polecił zastosowanie dwóch miesięcy aresztu tymczasowego. To skandaliczna decyzja, środek jest bowiem zupełnie bezzasadny i nieproporcjonalny do zarzutów.

Margot jest obecnie w siedzibie Kampania Przeciw Homofobii. Przyjechała tam po nią policja, która ma zabrać ją do aresztu. Na miejscu odbywa się spontaniczne zgromadzenie, w którym uczestniczą też osoby z Miłość Nie Wyklucza. Tak wygląda Polska latem 2020 roku.


"Nawet kiedy jesteśmy grzeczne i urocze, prawica i tak montuje sobie na nas materiały, składa groźne filmy z marszu i podkłada muzykę jak z horroru. Hejt na nas nie wynika z tego, że robimy coś źle, tylko że państwo jest turbo homofobiczne.

To przykre słyszeć po każdej akcji, nawet pokojowej, głosy ze środowiska queer: „Nie obnoście się tak”, „Zetrzyj brokat, wyglądasz jak ciota”. Część osób daje się zastraszyć przez prawicę i jej opresyjną polskość, dali sobie wmówić, że w tym kim są, jest coś niewłaściwego. Mówią nam, że atakujemy, ale my się przecież bronimy.

Nie chce powiedzieć, że my jesteśmy fajne i radykalne, a inni beznadziejni. Inne organizacje robią świetną robotę. My nie napiszemy projektu ustawy, doskonale zrobi to KPH. Ale taka grupa jak my też jest potrzebna – żeby podnosić morale polskiego środowiska queer".


















Podczas Mszy na rozpoczęcie drugiej kadencji prezydentury Andrzeja Dudy, przewodniczący episkopatu Polski zakończył homilię modlitwą, w której wyraził prośbę o wsparcie tego, którego Bóg postawił na czele naszej ojczyzny.

Myślałem, że ta teologia monarchistyczna, która wskazywała na władcę, jako Bożego pomazańca już przebrzmiała. Wiemy już przecież, że władze są różne i różnie dochodzą do władzy. Dosyć niebezpieczne stwierdzenie, że to Bóg stawia ich na czele.

Ale rozumiem, że jest to kolejny wyraz wasalstwa Kościoła wobec PiS. I trzeba dalej wspierać partię budując wokół niej pobożny mit i nadawać jej wymiaru nadprzyrodzonego.

Zostaje tylko po raz kolejny przywołać słowa bohatera narodowego, Tadeusza Kościuszki: „Widziano rządy despotyczne posługujące się tą zasłoną religii w przekonaniu, że była ona najmocniejszą podporą ich władzy; wówczas to wyposażono w sposób możliwie najbogatszy księży kosztem nędzy ludów. Przyznano im najbardziej oburzające przywileje łącznie z zasiadaniem przy tronie. Słowem, do tego stopnia rozmnożono łaski, dobra i bogactwa duchowieństwa, że połowa narodu z tego powodu cierpi i jęczy w nędzy, podczas gdy oni nic nie robiąc opływają we wszystko.”



Aktywistka Obywateli RP prof. Magdalena Pecul-Kudelska powiesiła wczoraj wieczorem tęczową flagę na cokole figury Chrystusa stojącej pod kościołem św. Trójcy w Warszawie. To ta sama figura, do której tydzień temu młode aktywistki, przytwierdziły tęczową flagę.

Po chwili do flagi podszedł ks. Damian Konieczny z Bolesławca i zrzucił ją z kilku metrów na chodnik. Flaga o mało co nie trafiła w przejeżdżającą rowerzystkę. Ten moment został uchwycony na zdjęciu przez Oko.press.

Po zrzuceniu flagi przez bolesławieckiego księdza Wojciech Kinasiewicz z Obywateli RP podniósł ją i ponownie położył na cokole. Wtedy pojawił się kolejny mężczyzna, który powiedział, że jest księdzem, zabrał flagę z cokołu i ją podeptał. Damian Konieczny krzyczał wtedy do policjantów: „Zablokujcie, niech nie wchodzą. Nie życzymy sobie tego!” - istotne.pl.





Chuligański pakt ponad podziałami? Stanisław Gajlewicz w komentarzach pod postem z zarządu RKS Okęcie Warszawa odcina się od tego typu akcji. Co na to reszta klubów?

Wracając z pracy szłam Krakowskim Przedmieściem w stronę Placu Zamkowego i idealnie w momencie mijania kościoła Świętego Krzyża pan w niebieskiej koszulce z niekrytą dumą właśnie naklejał to "coś" - pisze do mnie Kalina Skomorowska.

Chwyciłam aparat i zrobiłam zdjęcia. Był z tym człowiekiem drugi pan, z aparatem fotograficznym, i dokumentował poczynania kolegi. Dosłownie po minucie przechodziła kobieta, która naklejkę zdarła, na co pan w niebieskim kazał zrobić jej zdjęcie swojemu koledze i nakleić znowu. Ludzie się zatrzymywali, robili zdjęcia - część z aprobatą, cześć nie.

Grzecznie stałam z boku, obserwowałam i słuchałam. Jeśli dobrze zrozumiałam z tego, co mówili panowie, to proboszcz nie wyraził na to zgody. Pan w niebieskim miał ze sobą rower i zapas naklejek, które miał naklejać dalej wraz z kolegą fotografem. Dołączyło się też jeszcze 2 mężczyzn, którym pan w niebieskim się chwalił tym, co zrobił - opowiada Kalina.

Chuligański pakt ponad podziałami? Warszawa brunatnieje na naszych oczach a my się tylko przyglądamy. Ale nie wszyscy - Kalina zapowiedziała, że zgłosi sprawę na Policję - jakimś cudem nie widziałam wtedy ani jednego policjanta, mówi.


Sąd Okręgowy w Białymstoku prawomocnie uniewinnił w czwartek cztery kobiety obwinione o to, że próbowały uniemożliwić przejście uczestnikom marszu upamiętniającego Żołnierzy Wyklętych, który w 2019 roku odbył się w Hajnówce na Podlasiu. Ocenił, że karanie obywateli za takie działania "mogłoby przynieść negatywne konsekwencje dla debaty publicznej i zainteresowania obywateli sprawami państwowymi". Wcześniej sąd pierwszej instancji uznał je za winne, ale odstąpił od wymierzenia kary - TVN24.


Mój stosunek do własnego kraju i społeczeństwa jest złożony, ale czasem naprawdę się ich wstydzę. Że wybieramy sobie jakichś polityków, a oni wyjeżdżają do Europarlamentu z naszym mandatem, zostają tam reprezentantami ogółu Polaków i robią siarę. Jeden hajluje i z chrapie z wywalonym bebzonem, drugi wyłudza pieniądze na przejazdy.

Serio? Masz milion złotych w oszczędnościach, trzy mieszkania warte w sumie 4,3 mln złotych i kantujesz podatników na kilometrówkach? Ja rozumiem, że zmalwersować sto tysięcy euro a nie zmalwersować stu tysięcy euro to dwieście tysięcy euro różnicy, ale jednak, zawsze zaczyna się to od wpisania jednej jazdy.

Więc jak to jest: siedzieć na forsie, ale naciągać społeczeństwo na to, że jedziesz z Jasła, gdzie wcale nie mieszkasz (ale z takiego na przykład Szczecina do Brukseli za blisko, opłaca się z Jasła) rzęchem, który nie istnieje, bo został już zezłomowany albo kabrioletem w zimie? Ile się da urwać na takim oszustwie jednorazowo? Dwa tysiące złotych? Trzy? Pensję jednej pielęgniarki, jednego nauczyciela? Jak się robi ten pierwszy raz, nawet jeśli ma się poczucie zupełnej bezkarności, to ile trzeba mieć bezwstydu? Ile razy trzeba tak oszukać, żeby dobić do stu tysięcy euro?

To tak, jak byśmy posłali Pawła Włodkowica na sobór w Konstancji, a on tam by z uczty wynosił w rękawie srebrne łyżeczki. Albo gdyby Maria Curie Skłodowska na przyjęciu noblowskim zachachmęciła broszkę szwedzkiej królowej. Czy gdyby polski ambasador na bankiecie najpierw wysmarkał się w zasłonę, a potem wytarł buty obrusem. To całemu narodowi dorabia gębę drobnych cwaniaczków z dzikiej Molwanii, złodziejaszków wbitych w niedopasowany garnitur podprowadzony z witryny. I to mnie zupełnie serio obraża jako Polaka.


Minister środowiska Michał Woś zaprezentował wspólnie z Ziobrą projekt o transparentności finansowania organizacji pozarządowych.

Zakłada on, że jeśli co najmniej 10 procent finansowania NGO w skali roku pochodzi z zagranicy, to informacja o tym znajdzie się w wykazie prowadzonym przez ministra sprawiedliwości. To kolejna idea zaszczepiona na polski grunt, której pierwowzorem może być ustawa Węgierska. Kolejnym krokiem była blokada środków finansowych (w 2017, bo miały wspierać terroryzm).

Woś ocenił, że wzrost przejrzystości funkcjonowania organizacji pozarządowych zwiększy dostęp do informacji obywatelom, co wpłynie na jawność życia publicznego. Dodał, że podobne rozwiązania funkcjonują w USA i Izraelu.
Woś wyjaśnił, że projekt zakłada, że "wszystkie organizacje pozarządowe, które są wspierane ze środków zagranicznych od obcych obywateli, od spółek z kapitałem obcym, jeżeli 10 procent ich przychodów w ciągu roku pochodzi z zagranicy, wówczas taka organizacja otrzymuje status organizacji finansowanej ze środków zagranicznych".

To kolejne działanie mające wzmocnić poczucie zagrożenia wśród Polek i Polaków jakoby to złe organizacje (oczywiście prawno-człowiecze) miały coś do ukrycia i rozgrywały Polskę. Nie mają i uczciwie się sprawozdają ze wszystkich grantów z jakich korzystają. Taką sprawozdawczość zakładają też same zasady przyznawania tych grantów.

Tymczasem problem leży zupełnie gdzie indziej - np. w radykałach z Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Na przykład ja. Z jakimi, polskimi politykami i przedstawicielami władzy sądowniczej pija wino Jerzy Kwaśniewski, prezes tej organizacji. W dodatku wino współfinansowane przez zagranicznych milionerów. Z kim, za ile i gdzie.

Dziwne kontakty organizacji Ordo Iuris z politykami oraz innymi, ważnymi przedstawicielami państwowego aparatu władzy są dla mnie prawdziwym, poważnym problemem a nie fundusze NGO co do których sprawozdawczość reguluje już od dawna polskie prawo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz