sobota, 22 sierpnia 2020

Mili już byliśmy - historia ruchu LGBT inny krajach bierność i miłym byciem nie pomaga



Jacek Dehnel: Za każdym razem, kiedy internetowi mędrcy prawią mi, jak to elgiebety nie umiom w społeczeństwo i że źle protestujemy, nieumiejętnie, zrażamy i spotkamy się z klęską, pytam: "No, to gdzie, w którym kraju LGBT dostali równość praw bez tego, co jest nazywane obrażaniem, niepotrzebnym konfliktem czy chamstwem?". Zawsze następuje milczenie. Ale dziś jeden pan podał przykład: Holandia. No to musiałem się douczyć.

Otóż poza Amsterdam Pride, które faktycznie jest głównie paradą beztroskiej radości, a nie walki o prawa, w Holandii jest demonstracje polityczne trwały od czasów Stonewall. Już w 1969 roku przed Binnenhofem (mieszczącym m.in. niższą izbę parlamentu) w Hadze zrobiono demonstrację przeciwko różnicy wieku przyzwolenia par homo i hetero. W 1970 roku w czasie narodowego święta ofiar II wojny światowej działacze LGBT próbowali złożyć wieniec poświęcony ofiarom LGBT i był to taki skandal, że zostali za to ZAARESZTOWANI.

Jednak główny protest to Różowa Sobota, Roze Zaterdag, sięga końcówki lat 70. ale nabrała znaczenia w 1979 roku, kiedy to biskup Roermond, Joannes Gijsen, udzielił homofobicznego wywiadu (mówiąc, że geje nie mogą być w pełni katolikami) - czyli żadna tam "tęczowa zaraza", na standardy polskie to był łagodny mainstream, wręcz tzw. "kościół otwarty'. Otóż w Roermond, w WIELKĄ SOBOTĘ zorganizowano marsz na pięćset osób (przyszło dziesięć razy więcej). Po Wielkim Czwartku i Wielkim Piątku - Różowa Sobota. Demonstranci szli pod pałac biskupa, skandując m.in. "Gijsen p...ł", na miejscu złożyli gniewną petycję z ośmioma tysiącami podpisów. Tak powstała Roze Zaterdag, którą od tego czasu organizuje się co roku w innym mieście. W 1982 w Amersfoort doszło do regularnych walk z kontrdemonstrantami, obrzucającymi demonstrację jajkami i kamieniami. Co więcej, Roze Zaterdag od lat zaczyna się ekumenicznym nabożeństwem, choć zdarzało się, że biskupi próbowali to zablokować.

Innymi słowy: Holandia robiła wszystko to, co wzbudza histerię w Polsce. Tylko ZNACZNIE BARDZIEJ.

(na obrazku: 1979; "Gijsen, wal się!", "Rączki na kołderkę, hihi!", "Spójrz na to przez różowe okulary")



- Jak już się zdecydowałem wyoutować, to uznałem, że się z niczym nie będę krył. Z Rafałem wszędzie chodzimy, trzymając się za rękę i tyle - mówi Linus. Przyznaje, że jest im łatwiej, bo mają prawie po dwa metry wzrostu i dużo ćwiczą. Od dwóch miesięcy mieszkają na Pradze i tam zaczepki słyszą codziennie. W niedzielę zostali pobici - Gazeta Wyborcza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz