Jak było naprawdę z tolerancją w Polsce? W skrócie:
- przeżywała krótki złoty okres pod koniec XVI w.;
- od XVII w. wprowadzano stopniowo prawa przeciwko „różnowiercom”, czyli niekatolikom;
od XVI w. zdarzały się regularnie akty przemocy wobec protestantów – np. palenie zborów;
- Rzeczpospolita była otwarta dla Żydów, ale kazała im za gościnność drogo płacić, nakładając rozmaite dodatkowe ciężary i ograniczając drastycznie liczbę zawodów, które mogli wykonywać;
- w XIX i XX w. (a często także wcześniej) Żydzi byli celami zbiorowej przemocy – badacze naliczyli na ziemiach Polskich co najmniej 70 pogromów od początku XIX w., przy czym ostatnie miały miejsce po II wojnie światowej i Zagładzie.
W ślad za „tumultami” szły także ograniczenia prawne nakładane na protestantów. W 1658 roku Sejm nakazał polskim arianom zmianę wyznania w ciągu trzech lat lub opuszczenie kraju, grożąc im karą śmierci. Na tzw. sejmie niemym w 1717 roku odebrano protestantom prawo sprawowania urzędów, a rok później usunięto z sejmu ostatniego protestanckiego posła.
W oświeceniowej Europie szerokim echem rozszedł się „tumult toruński” – zamieszki pomiędzy protestantami i katolikami w Toruniu w 1724 roku, za które represjonowano wyłącznie protestantów (dwóch burmistrzów miasta skazano na śmierć) (...)
Jezuici oskarżyli później protestantów, że w czasie awantury doszło do „zbezczeszczenia” hostii i świętych obrazów. Katolicka szlachta wierzyła, że obrazy krwawią, a w mieście dzieją się cuda. Król August II przysłał do miasta komisję, składającą się z katolickich magnatów. Skazała ona burmistrza toruńskiego, jego zastępcę oraz kilkunastu mieszczan na ścięcie.
Przez stulecia na terenach Rzeczypospolitej dochodziło także do zamieszek przeciwko Żydom – oskarżanym często o mord rytualny.
Do pogromu na Żydach – z udziałem polskiej skrajnej prawicy – doszło w Warszawie nawet w czasie okupacji niemieckiej, na Wielkanoc 1940 roku. Historia pogromów w Jedwabnem w 1941 czy w Kielcach w 1946 roku jest doskonale znana badaczom – chociaż niekoniecznie politykom i polityczkom PiS, którym zdarza się kwestionować prawdę historyczną na ten temat (jak np. zdarzyło się to minister edukacji Annie Zalewskiej we wrześniu 2016) (...) - Oko Press
Bogusław Wołoszański
"Ludzie, którzy w 1939 roku podpalili Europę i zorganizowali gigantyczną machinę zbrodni byli półanalfabetami, całkowicie nieprzygotowanymi do pełnienia najwyższych stanowisk państwowych. A jednak dostali władzę, demokratycznie i pokojowo.
Adolf Hitler – w wieku 16 lat zakończył edukację w Realschule. Martin Bormann, jego prawa ręka, zerwał ze szkołą na dwa lata przed maturą. Joachim von Ribbentrop, minister spraw zagranicznych, uczył się w różnych szkołach i u prywatnych nauczycieli, ale do matury nie doszedł. Najbliższy współpracownik Hermann Göring: roczna nauka w szkole kadetów. Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, organizator eksterminacji Żydów: roczna szkoła kadetów marynarki wojennej. Heinrich Himmler, organizator terroru i eksterminacji narodów, po przyspieszonym zaliczeniu szkoły średniej, przez 3 lata studiował agronomię. Jedyny wykształciuch w tym towarzystwie to Joseph Goebbels, doktor filozofii.
Wydawali się śmieszni, nadęci i pokraczni, a okazali się śmiertelnie groźni. Co było ich siłą? Nienawiść. Jaką odczuwa człowiek krzywdzony, prześladowany i niespełniony: za kalectwo i niski wzrost (Goebbels), odrzucenie przez kobiety (Himmler), przerost ambicji (Ribbentrop), poniżenia w dzieciństwie i młodości (Heydrich). Tę przepełniającą ich nienawiść przekształcili w ideę!
Chcieli stworzyć społeczeństwo zdrowe, wolne od chorób genetycznych, odmienności np. homoseksualizmu, przestępczości i korupcji, jednolite etnicznie i politycznie, bogate.
Nienawiść podsunęła im tylko jeden środek realizacji tej idei – terror obozów koncentracyjnych, obozów śmierci, masowych egzekucji, eutanazji i zbrojnych podbojów. Dlatego stworzyli III Rzeszę. Dla tego nowego tworu państwowego uchwalili nowe prawo, prawo nienawiści, i szybko, już rok po objęciu rządów, stworzyli sprawne narzędzie: policję polityczną. Minęło 12 długich lat zanim cywilizowany świat wydał na nich wyrok w Norymberdze.
Kiedy dziś słyszę nienawiść, to boję się. Tego, co już było."
Mam poczucie, jakbyśmy znaleźli się w luce czasu, gdzie PiS, razem z dużą częścią oszalałego episkopatu, chce wprowadzić nas w mroczną dziurę historii, w najczarniejsze lata, najgorsze wykwity chrześcijaństwa – mówi nam prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Rozmawiamy o nowym rządzie, epidemii, demokracji i nagonce na społeczność LGBT. Pytamy też o nowego ministra edukacji narodowej i motywy jego nominacji. – Chcę zwrócić uwagę na bezczelność prezesa Kaczyńskiego, który ani 5 lat temu, ani nawet przed wyborami prezydenckimi nie pozwoliłby sobie na tak bezczelny ruch, tym bardziej, że jego tożsamość seksualna jest bardzo niejasna, mówiąc delikatnie – podkreśla dla wiadomo.co.
"Hoover stworzył cały przemysł nagonki na „czerwonych”, a przy okazji na prostytutki, gejów, lesbijki itd., a sam był człowiekiem represjonującym własną homoseksualność. Gdy patrzę na @ZiobroPL, to mam wrażenie, że to człowiek bardzo podobny do Hoovera…"https://t.co/qKbIcpU5ki
— Magazyn LGBTQIA "Replika" (@magazynreplika) October 7, 2020
Na początek historyjka, którą już być może kiedyś opisałem, ale nie zawadzi powtórzyć. Rok 2018, spacer po Paryżu w mieszanym towarzystwie polsko-francuskim. Na publicznym gmachu wisi ogromna tęczowa flaga. Francuzi wyjaśniają, że to w związku z nadchodzącą paradą równości. Jedna z Polek pyta: „A nie boicie się, że ktoś zerwie tę flagę?”. Znajoma Francuzka odpowiada zdumiona: „A kto i po co miałby to robić?” (...)
Tolerancja to „postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy, oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy, a więc zgody na to, aby zbiorowość, której jesteśmy członkami, była wewnętrznie zróżnicowana pod istotnymi dla nas względami”. Co ma być tolerowane w sprawie LGBT? Przede wszystkim istnienie takich osób (to implikuje ochronę ich bezpieczeństwa), prawne dopuszczenie związków partnerskich, w radykalniejszej formie – małżeństw (według niektórych implikuje to prawo do adopcji dzieci), równouprawnienie i zakaz dyskryminacji, np. w pracy, oraz takie urządzenie edukacji i polityki społecznej, aby promowały rzetelną wiedzę o mniejszościach seksualnych (wedle skrajnej wersji tego postulatu: edukacja seksualna winna rozpoczynać się w wieku przedszkolnym). Jest całkiem normalne, że postulaty ruchu LGBT są mniej lub bardziej radykalne, jak to bywa w każdym ruchu. Równie zrozumiałe jest to, że rozmaite punkty programowe są kontrowersyjne, ale ich zasadność, np. wieku rozpoczęcia edukacji seksualnej czy prawa do adopcji, powinna być oceniona przez specjalistów, a nie amatorów w rodzaju p. Jakiego, p. Kanthaka, p. Brudzińskiego lub mnie. To powinno zapobiec wierze w głupoty rozpowszechniane przez p. Oko i innych rycerzy anty-LGBT, np. o tym, że homoseksualizm można leczyć (podobne nonsensy głosi episkopat polski, proponując poradnie dla LGBT), że orientacja seksualna jest wybierana (to co innego niż akceptacja swojej płciowości). Postawa wielu hierarchów jest zresztą wyjątkowo haniebna, dość przypomnieć sławną „tęczową zarazę” p. Jędraszewskiego (...)
Dopóki tak będzie, nie dziwi, że Francuz nie ma problemu z tęczową flagą, a Polak ma. Pierwszy powiesi ją na budynku publicznym bez obawy, że ktoś ją zniszczy, a drugi czyni to np. na obiekcie kultu religijnego, by zamanifestować swoje istnienie. Zwykła tolerancja wobec LGBT szybko doprowadzi do znormalizowania ekstremalnych zachowań części tej grupy, ale wiele wskazuje, że interes polityczny polskiej prawicy (w tym konfederatów) wymaga podgrzewania atmosfery nietolerancji. Świadczy o tym zachowanie „krzyżowców” biorących udział w rzeczonej krucjacie, napawające obawą o możliwe konsekwencje. Zwracałem już uwagę na niebezpieczeństwa związane z nadmiernym kręceniem głową przez p. Bortniczuka (ach, ten patriotyczny zarost). Niezwykłe napięcie widać też na obliczach p. Bosaka (ach, ten prawicowy wdzięk), p. Jakiego (ach, ten europejski sznyt), p. Kowalskiego (ach, te tatatajskie oczy), p. Kanthaka (ach, ta dumna młodość) czy p. Wójcika (ach, ta znajomość prawa). To tylko kilka przykładów tych, którym okrutnie bije w ideologiczny dekiel, gdy bzdurzą o LGBT (...) - Tygodnik Polityka
A to nasi kochani jest Artur Bednarski, szef wszystkich szefów polskich faszystowskich w Wielkiej Brytanii.
Historia Artura Bednarskiego aż chwyta za serce. Poczynając od niespełnionego marzenia bycia policjantem po przez złamane serce
Kim jest Artur Bednarski?
Artur Bednarski jest prezesem największej i najbardziej wkupiona w łaski grupy polskich faszystów w Wielkiej Brytanii o nazwie Polska Niepodległa. Bednarski kieruje nie tylko swoim jednoosobowym oddziałem w mieście Bristol ale także jest głównym koordynatorem innych oddziałów takich jak Londyn, Cambrigde, Lancashire itd. Jest także członkiem zarządu SPPW Bristol co bardzo nas dziwi dlaczego związki weteranów przyjmują w swoje szeregi FASZYSTÓW... (do tematu faszystów w polonijnych związkach weteranów napewno wrócimy i to już niedługo przy współpracy z inna angielska redakcja która napewno zadba o rozgłos tej sprawy)
Jeśli kiedykolwiek słyszeliście w Angielskich mediach o zatrzymaniu faszystowskiego księdza Jacka Miedlara na lotnisku w Luton który miał być honorowym gościem na imprezie „Bieg tropem wilczym” w Londynie, to nie wiemy czy wiecie ze Jacek Miedlar przyjeżdżał na zaproszenie Artura Bednarskiego.
Tak jak Artur Bednarski zapraszał Ziemkiewicza, Zebrowskiego a nawet klauna Marcina Role. Artur Bednarski był głównym organizatorem faszystowskich „pikników rodzinnych” takich jak ten nagłośniony przez BBC.
Teraz zagadka, kto na tym zarabia? Tak, Artur Bednarski.
Złożyliśmy już zapytanie do Home Office o legalność zbiórek organizowanych przez Bednarskiego a także zapytanie o rozliczenie podatkowe za zorganizowane imprezy na których wstęp nie był darmowy. Wiemy napewno ze żaden z oddziałów Polski Niepodległej nie jest zarejestrowany na terenie Wielkiej Brytanii ale czy płaca podatki?
Atrur Bednarski był także inicjatorem „paktu” polskich faszystów na wyspach ale jednak nie pokój był mu w głowie.
Kiedy pojawiły się pierwsze posty naszych koleżanek z Nie-patrioci UK wtedy Bednarski wraz z kolegami nadsyłali najwiecej „screenow” z tzw grupy porozumienia.
Strasznie zadziwiająca kolekcja i pewnie szykowana od dawna.
Na „pakcie” możecie zobaczyć takie organizacje jak ONR ... faktycznie to musi być bardzo patriotyczna współpraca z brunatnymi koszulami.
To bardzo ciekawe jak te grupy siebie nie trawią. Zbierają haki na siebie a kiedy przychodzi „lewactwo” to rzucają w nas screenami swoich kolegów jak granatami.
Mówią ze ryba psuje się od głowy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz