piątek, 9 października 2020

Aktywistka LGBT zatrzymana wczesnym rankiem. Poszło o napisy na elewacji MEN



Aktywistka LGBT, która w czwartek (8 października) rano została zatrzymana przez policję opuściła budynek Prokuratury. Do zatrzymania doszło w związku z akcją protestacyjną pod MEN, która miała na celu zwrócenie uwagi na problem samobójstw wśród dzieci i młodzieży LGBT. Prokuratura postawił zarzuty. Absurdalność i nieproporcjonalność środków używanych przez Policję i Prokuraturę wskazuje, że to ciąg dalszy zlecanych politycznie represji wobec aktywistów i aktywistów LGBT – komentuje Mirosława Makuchowska z KPH.

Po trwających kilka godzin przesłuchaniach wspieranej prawnie przez Kampanie Przeciw Homofobii aktywistce postawiono zarzut z art. 108 ustawy o ochronie zabytków. Oznacza to, że podejrzanej o wypisanie na fasadzie MEN imion dzieci i młodzieży LGBT, grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo aktywistka usłyszała zarzut występku chuligańskiego. Prokuratura orzekła również środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego dwa razy w tygodniu i poręczenia majątkowego. Aktywistka nie przyznała się do stawianych jej zarzutów i odmówiła składania wyjaśnień.

Przeszukanie mieszkania o 6.00 rano, zatrzymanie i w efekcie dozór policyjny. Za co? Za graffiti?! Minister Piątkowski groził palcem, że policja „wyłapie” i ukarze autorów napisów na budynku MEN, które miały zwrócić uwagę na problem samobójstw wśród dzieci i młodzieży LGBT, Policja i Prokuratura groźbę zrealizowała. Absurdalność i nieproporcjonalność środków używanych przez Policję i Prokuraturę wskazują, że to ciąg dalszy zlecanych politycznie represji wobec aktywistek i aktywistów LGBT – dzisiejsze wydarzenia  komentuje wicedyrektorka KPH, Mirosława Makuchowska.


Nie mam już cierpliwości do tych argumentów. Po pierwsze: MENu nikt nie zburzył, nie wysadził w powietrze, nie zbrukał niczyjej pamięci. Wykonano napisy na murach: nazwiska ofiar homofobii, w tym ofiar homofobii państwowej, do której urzędnicy MEN walnie się przyczyniają. W żaden sposób nie uchybia to pamięci torturowanych w Alei Szucha: tak się składa, że również oni mazali po murach i również oni występowali przeciwko reżimowi odmawiającemu ludziom praw człowieka. Słowa nowego ministra Czarnka ("skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym") mógłby z powodzeniem wypowiedzieć Himmler, Hitler czy Goebbels.

Po drugie: jestem w zarządzie wspólnoty nieruchomości. Nasza kamienica ma ponad sto lat - po remoncie postanowiliśmy ją zabezpieczyć, bo w okolicy grasuje młodzież patridiotyczna, gryzmoląca celtyki. Pokryliśmy więc fasadę preparatem z woskiem - kiedy pojawi się napis, zmywa się to gorącą wodą razem z farbą i nanosi ponownie powłokę. Koszty pomijalnie małe. Skoro nasz nieprofesjonalny trzyosobowy zarząd to wymyślił, to MEN z konserwatorem zabytków też powinien był wymyślić.

Po trzecie: jak słyszę o "wandalizmie" i "agresji", to naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć. Pisanie po murach, maszerowanie, skandowanie, wywieszanie flag to są POKOJOWE I NIEAGRESYWNE metody protestu. Kiedy przeczytałem "Czy LGBT mogliby zrobić coś pozytywnego a nie [nie zmyślam!] ZACZYNAĆ OD AGRESJI" to mój żenadometr stracił skalę.

Przestańcie się mazać, bando porządnych obywateli. Skoro śmierć dzieci nie przeszkadza Wam na tyle, żeby ruszyć dupy z foteli, to przynajmniej nie pouczajcie innych.

Aktywiści LGBT ściga się po sądach ale prawdziwy sprawców to nie ma problemu jak ataki na uczestników marszu w Białymstoku to tylko dostali zawieszenie. Pokazuje państwo LGBT można bić, poniżać wszystko dodatkowo pewne samochody dostają ochronę policji żeby mogli mówić bzdury. 

 Sąd okręgowy zdecydował, że sprawa ukarania organizatora pikiety "Stop aborcji" za prezentowanie billboardów z martwymi płodami musi zostać rozpatrzona. Wcześniej prokuratura wycofała z sądu akt oskarżenia. Oskarżycielami zostali więc wrocławianie i wrocławianki - Gazeta Wyborcza.

Dla sądy i władzy rzekome martwe płody nie są szokujące, ale dwóch całująca para jednopłciowa obrzydliwa, czy tęczowa flaga też nie stosowna. 


Rok więzienia dla pary niedoszłych zamachowców. We wrześniu 2019 roku para młodych ludzi przyszła na kontrmanifestację podczas Marszu Równości w Lublinie. W plecakach mieli pojemniki z gazem do zapalniczek, do których przymocowane zostały petardy. Biegli orzekli później, że gdyby doszło do detonacji, mogliby zginąć ludzie.

Para niedoszłych zamachowców z Lublina przyznała się do winy i dostała rok pozbawienia wolności. Na poczet kary zaliczone zostanie im pięć miesięcy, które spędzili w areszcie. Nawiasem mówiąc sąd zgodził się, by Karolina i Arkadiusz S. czekali na wolności na uprawomocnienie się wyroku.


Białostocki sąd skazał czterech mężczyzn za pobicie nastolatków w trakcie pierwszego Marszu Równości w tym mieście. Wymiar kary to od 9 miesięcy do roku pozbawienia wolności w zawieszeniu.

O tym, co działo się tego dnia w Białymstoku, nie musimy chyba przypominać. Policja ustaliła personalia ponad 140 osób, które w trakcie marszu popełniły różne przestępstwa i wykroczenia. Kilka spraw zakończyło się aktami oskarżenia. To jedna z nich.

Moglibyśmy pastwić się nad wymiarem kary, zadawać retoryczne pytania, czy państwo działałoby sprawniej, gdyby zaatakowana została np. kościelna procesja albo czy wobec sprawców zastosowano areszt zapobiegawczy tak, jak wobec Margot. Skupimy się jednak na ustnym uzasadnieniu wyroku sędzi Barbary Paszkowskiej cytowanym przez Gazetę Wyborczą.

"Każdy człowiek, niezależnie od orientacji seksualnej, płci, rasy, wyznania, koloru skóry, wieku, ma prawo do szczęścia, miłości, samookreślenia, budowania życia prywatnego, ale i zawodowego zgodnie z własnymi wartościami, przekonaniami i w poszanowaniu prawa, a także praw i wolności innych osób, w poczuciu bezpieczeństwa i spokoju oraz poszanowania godności ludzkiej".

"Osoby o odmiennej orientacji seksualnej czy transpłciowe to nie jest jakaś ideologia. Nie jest to ideologia LGBT, o czym się teraz szeroko i głośno mówi, posługując się tym pojęciem, choć nikt nie potrafi wskazać, na czym ta ideologia miałaby polegać. Są to ludzie, którzy wymagają poszanowania swoich praw tak jak każdy z nas, potrzebują akceptacji, miłości, poczucia bezpieczeństwa i spokoju w kraju, w którym żyją. I to winno być priorytetem i dla innych osób i dla władz państwa, które są zobowiązane do zapewnienia poczucia bezpieczeństwa i poszanowania praw wszystkich obywateli".

"Powinniśmy być wyczuleni na to, że nasze zachowania dyskryminacyjne, odmawiające prawa do normalnego, spokojnego, bezpiecznego funkcjonowania w społeczeństwie, mogą prowadzić do tragedii. Powinniśmy się wystrzegać takich zachowań, to nasze zadanie na przyszłość. Jeżeli nie będziemy mieć tego na względzie i nie będziemy budować wspólnoty wspierającej się, to nie wiem, dokąd jako społeczeństwo będziemy zmierzać".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz