czwartek, 8 października 2020

Wieści: Kłamstwa na temat "stref wolnych od LGBT". Rolnicy protestują. Protest przeciwko ministrowi edukacji. Unia naprawdę ochroni LGBT. Szkoła Discopolo tak, nie na szpital ...


Prostowaliśmy kłamstwa na temat "stref wolnych od LGBT".
Jeden temat uznaliśmy jednak za wart osobnego posta.

Chodzi mianowicie o tzw. Samorządową Kartę Praw Rodzin (SKPR), przygotowaną przez Ordo Iuris.

Wiele miejscowości, gmin i powiatów deklaruje, że są "wolne od ideologii LGBT". Inne, wskazywane w Atlasie Nienawiści, przyjmują "gotowca", jakim jest SKPR. (Btw, oprócz gotowca mamy też akwizytorów z Ordo Iuris, którzy jeżdżą po Polsce i, jeśli dana miejscowość chce przyjąć ich kartę, wspierają cały proces, zjawiają się na obradach władz samorzadowych, rozmawiają, namawiają, tłumaczą, zachęcają i ogólnie "promują").

Na czym polega różnica między typową uchwała a SKPR?

SKPR istnieje w trzech wariantach: dla gminy, dla powiatu, dla województwa. W żadnym z tych dokumentów nie pojawia się skrót "LGBT", słowo "homoseksualizm" czy "orientacja". Nie znajdziemy ich też w poradniku "Jak realizować SKPR". Co nie znaczy, że tematy te nie istnieją. Jak najbardziej istnieją, tyle że w zawoalowanej formie.

Już na samym początku przywołany został artykuł 18 Konstytucji. Autorzy dokumentu jak zwykle interpretują go jako konstytucyjne ograniczenie rozumienia małżeństwa do związku kobiety i mężczyzny.

Jeśli więc samorząd przyjmuje SKPR, sprzeciwia się "godzeniu w zasadę wzmacniania rodziny i małżeństwa". Na przykład zobowiązuje się, że współpracując z organizacjami społecznymi nie będzie przewidywał "możliwości przeznaczania środków publicznych i mienia publicznego na projekty podważające konstytucyjną tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny".

Co to oznacza w praktyce? Załóżmy, że Miłość Nie Wyklucza chce się zwrócić do miasta Łowicz (które przyjęło SKPR) w normalnym, legalnym trybie konkursowym o środki przeznaczone dla organizacji pozarządowych. Na przykład: zaproponujemy spotkanie w Domu Kultury, podczas którego chętne osoby będą mogły się dowiedzieć, czym jest równość małżeńska. Łowicz powinien nam odmówić. Bo "podważamy konstytucyjną tożsamość małżeństwa".

Pytanie oczywiście, jak ma się to do konstytucyjnej zasady wolności słowa. Samorząd nie powinien przecież ograniczać wolności słowa, wykluczając z góry organizacje promujące poglądy, które w żaden sposób są zakazane przez polskie prawo.

Drugi istotny punkt SKPR dotyczy "respektowania ustawowych praw rodziców, w tym w szczególności kompetencji rady rodziców do uchwalenia programu wychowawczo-profilaktycznego oraz do wyrażania zgody na podjęcie współpracy z organizacjami pozarządowymi i wymóg każdorazowego uzyskania zgody rodzica na udział dziecka w zajęciach nieobowiązkowych". SKPR przewiduje rozmaite dobre praktyki, dzięki którym rodzice będą dokładnie wiedzieli, jakie organizacje "wchodzą do szkół", co głoszą itp. Oczywiście dzięki tej wiedzy będą mieli możliwość zaprotestowania lub uchronienia dziecka przed dostępem do informacji, które uważają za niepożądane.

W teorii nie byłoby w tym nic złego. Byłoby fajnie, gdyby rodzice naprawdę interesowali się tym, czego ich dzieci uczą się w szkole. Nie dlatego, że to same zagrożenia i że ktoś im "zindoktrynuje" dziecko. Tak po prostu. Jest fajnie, jeśli dzieciaki w szkołach mogą się dowiadywać różnych rzeczy i spotykać się z różnymi ciekawymi ludźmi. Jest też fajnie, jeśli rodzice o tym wiedzą i przy okazji sami się czegoś dowiadują.

A jeśli nawet rodzice mieliby w panice korzystać ze swojego prawa do blokowania "niepożądanych gości", cóż, owi goście nie muszą koniecznie być tęczowi. Gdyby mamusie i tatusiowie ze wspomnianego już Łowicza się zawzięli, mogliby zabronić dowolnej organizacji katolickiej wstępu do szkoły.

Ważny jest jednak kontekst. Ordo Iuris to przecież tylko jeden z wielu uczestników debaty publicznej, straszących przed edukacją seksualną, przed organizacjami LGBT+ wchodzącymi do szkół i siejącymi propagandę. Ten mechanizm zastraszania działa całkiem dobrze.

Pomyślcie: jakie są szansę, że łowiccy rodzice zdecydują się zabronić spotkania z przedstawicielami sympatycznej, hipotetycznej organizacji "Ośrodek Radości Macierzyństwa im. Jana Pawła II"? A jakie są szanse, że zablokują warsztaty prowadzone przez dowolną organizację LGBT+, która chciałaby wyjaśnić dzieciakom, czym jest orientacja seksualna i że bycie gejem, lesbijką lub osobą biseksualną to nie koniec świata? No właśnie.

I wreszcie rzecz trzecia. W SKPR słowo "rodzina" jest oczywiście odmieniane przez wszystkie przypadki. Do tego dochodzi nieustanne powoływanie się na artykuł 18. Nie mamy jednak definicji tego, czym jest rodzina. Mamy tylko aluzje. Wynika z nich, że "rodzina" to mama, tata i dzieci. I że taką rodzinę samorząd ma wspierać szczególnie. Owszem, pisze się dużo o "rodzicielstwie", ale w sposób dość śliski. Osoba LGBT+ wychowująca dzieci, samotnie, z partnerem lub partnerką, może się nie załapać na całą tę prorodzinną politykę, do której zobowiązuje się samorząd. Choć z drugiej strony trudno jednoznacznie wskazać punkt SKPR, który osobę taką przedstawia jako "gorszą".

Najwyraźniej chyba jest to widoczne w utyskiwaniach, że "zbyt często dochodzi do sytuacji, gdy fakt pozostawania przez rodziców w związku małżeńskim negatywnie wpływa na sytuację dziecka. Dotyczy to w szczególności dostępu do usług i świadczeń oferowanych przez samorząd, których przyznanie jest uwarunkowane złożeniem oświadczenia o statusie samotnego rodzica".

Małżeństwa są więc, zdaniem Ordo Iuris, dyskryminowane z powodu samotnych rodziców i przysługujących im "przywilejów". Tymczasem według obowiązujących obecnie przepisów osoby w związkach jednopłciowych, które wychowują dzieci, są z definicji samotnymi rodzicami. Bo nie mają możliwości sformalizowania swojego związku ani też przysposobienia dziecka partnera czy partnerki. W tym sensie SKPR wyklucza tego rodzaju osoby. Jak widać nie wszystkie rodziny są tak samo dobre, cenne, ważne, wspaniałe i zasługujące na troskę.

Można sądzić, że część samorządów dała się nabrać na gładkie i prorodzinne zapisy karty. Że radni, radne i osoby zasiadające w sejmikach wojewódzkich nie zorientowały się, o co tu naprawdę chodzi. Ale to raczej płonna nadzieja. Tak naprawdę SKPR i jej intencje są dość oczywiste.

Ordo Iuris chwali się na swojej stronie, że kartę przyjął powiat sztumski. To prawda. Ale to tylko część historii. W lutym tego roku Rada Miejska w Sztumie przyjęła stanowisko, w którym jednoznacznie odcięła się od uchwały Rady Powiatu:

"Rada Miejska w Sztumie wyraża stanowczy sprzeciw wobec podjętej przez Radę Powiatu Sztumskiego uchwały o Samorządowej Karcie Praw Rodzin. Dokument opracowany przez Stowarzyszenie Ordo Iuris i uchwalony przez rządzącą powiatem sztumskim grupę radnych uważamy za pierwszy krok do dzielenia i wykluczania niektórych grup mieszkańców. Miasto i Gmina Sztum była i jest przyjazna dla wszystkich ludzi, bez względu na ich pochodzenie, wyznanie religijne, przynależność polityczną oraz orientację seksualną".


Rolnicy wkroczyli do kilku biur posłów PiS. Rozrzucali gnojówkę pod ich biurami. Zablokowali niektóre drogi.

Nie słyszę oburzenia przechodzącego przez Polskę. Czekam na komentarze:

- To tylko zaszkodzi normalnym rolnikom.
- Popierałem rolników, ale to już przesada i nie nie mogę tego dalej popierać.
- Znam normalnych rolników, którzy nie popierają tych całych protestów.
- Jestem rolnikiem i nie popieram takich zachowań!
- Mamy do czynienia z rolniczym radykalizmem!
- Rolnicy przekraczają granice dyskusji!
-  Nie może być przyzwolenia na rolniczy terroryzm!
-  Nie damy sobie narzucić siłą rolniczej narracji!
-  Niebywała agresja rolniczych środowisk!
- Chcą szacunku dla siebie, a nie okazują go innym!

To wszystko usłyszelibyście, gdyby to zrobili aktywiści LGBT+.


Udław się - młodzież I SLO Bednarska w sprzeciwie wobec mianowania Przemysława Czarnka na ministra edukacji

 - Poseł jest głównie znany, nie ze swoich osiągnięć w dziedzinie edukacji, ale z krzywdzących, szyderczych i dyskryminujących słów na temat kobiet, dzieci i osób należących do społeczności LGBT+ - czytamy w liście redakcji gazety szkolnej “Udław się”.

 Uczniowie i uczennice I SLO Bednarska wystosowali list, w którym mówią stanowcze nie nowemu ministrowi edukacji. Młodzież nie chce, by tak ważne stanowisko dla rozwoju i kształtowania młodego polskiego pokolenia objęła osoba, która promuje przemoc wobec dzieci i podziały między nimi.

Okaż swoje poparcie dla głosu młodzieży i udostępnij post z linkiem do listu: http://bit.ly/CzarnekListBednarska


Pytam KE o dalsze losy dyrektywy horyzontalnej - plany i działania Komisji Europejskiej. W ubiegłym tygodniu w Polsce odbył się pogrzeb dziecka, które popełniło samobójstwo, bo nie było chronione w szkole przed mową nienawiści. Kandydatem na ministra edukacji jest nadal osoba propagująca homofobię. W Polsce działają „strefy wolne od LGBT”. To tylko wybrane przykłady łamania unijnych wartości, zasady praworządności, równości, poszanowania praw człowieka. Dlatego proszę KE o udzielenie następujących informacji:

1. Czy Komisja Europejska stawia sobie za cel przyjęcie w tej kadencji władz Unii Europejskiej równościowej dyrektywy horyzontalnej. Jeżeli tak, to jakie działania Komisja Europejska podjęła od dnia jej ukonstytuowania, w tym - aby „odblokować” dyrektywę horyzontalną w Radzie oraz jak wygląda harmonogram prac legislacyjnych w tym zakresie?

2. Jeżeli Komisja nie zamierza doprowadzić do przyjęcia tej dyrektywy, to jakie działania planuje podjąć w celu ochrony obywateli i obywatelek UE przez dyskryminacją, wykluczeniem i przemocą motywowaną nienawiścią i uprzedzeniami?

3. Biorąc pod uwagę, że w komunikacie z dnia 16 kwietnia 2019 roku [COM(2019) 186 final], Komisja stwierdziła, że w celu rozszerzenia ochrony przed dyskryminacją rozważa zastosowanie klauzuli passerelle w najbliższej przyszłości, jaki jest harmonogram prac legislacyjnych w tym zakresie?

Największym zagrożeniem dla cywilizacji jest ciemnota, nieuctwo, intelektualna ociężałość. Stąd bierze się agresja wobec innych ludzi, hamowanie postępu, dyskomfort życia, ignorowanie globalnych zagrożeń, ludzka krzywda i niesprawiedliwość.

Dziś władza w Polsce buduje przestrzeń publiczną, reguły społeczne i polityczne, świadomość obywatelską, relacje międzyludzkie w mikro- i makroskali właśnie na nieuctwie i na ignorancji. Buduje je na piramidalnych bzdurach, a używając matematycznych terminów - na sprzecznych aksjomatach i pojęciach pierwotnych.

Chroniczna niewydolność aparatu pojęciowego ogromnej części ludzi władzy, ich głęboki i trwały deficyt intelektualny, lęki, fobie i frustracje, które z powodzeniem leczy współczesna psychologia, psychiatria i neurologia, nie mogą być wyznacznikiem polityki blisko 40-milionowego państwa położonego w XXI wieku w środku Europy. Stan taki, katastrofalny dla polskiego społeczeństwa, potęgowany jest tym, że rządzące ugrupowanie, mając często świadomość kalectwa umysłowego propagowanych poglądów, dla własnych „podwórkowych” celów, chociażby poszerzania elektoratu o ludzi słabiej wykształconych, o bardzo przeciętnej bądź umiarkowanej inteligencji, świadomie i z premedytacją podgrzewa lęki i fobie społeczne. Taka władza rodzi agresję i rozbudza uprzedzenia, prowadzi do budowania poczucia oblężonej twierdzy, zarówno w odniesieniu do imigrantów, osób o poglądach lewicowych, postępowych, liberalnych i proeuropejskich, jak i w stosunku do środowiska LGBT.

I to właśnie na bazie bzdur, nieuctwa i ciemnoty rodzi się współczesny polski faszyzm. Kilkadziesiąt lat po hitleryzmie, zrównaniu przez faszystów Polski z ziemią, zamordowaniu milionów polskich obywateli. Po Holocauście (...) - Gazeta Wyborcza


Na Podlasiu nie ma całodobowego oddziału psychiatrii dziecięcej, na które potrzeba ok. 4 mln zł.  Będzie za to Centrum Disco Polo za 11 mln zł. Najmłodsi pacjenci i pacjentki po próbach samobójczych, z myślami samobójczymi i wymagający szczególnego nadzoru z Województwa Podlaskiego nie otrzymają pomocy w swoim regionie. Trzeba ich przewozić karetkami - do Warszawy, Torunia, Olsztyna i Krakowa. W ten sposób tracą kontakt z rodzinami, które mają bardzo utrudniony dojazd.

Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał księdza Michała L. za dwukrotny gwałt na 17-letniej dziewczynie. Mężczyzna spędzi w więzieniu 10 lat - dwa lata mniej niż wynikało to z wyroku sądu niższej instancji - gazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz