Siri Lindley, ujawniona mistrzyni triathlonu, uznaje bycie sobą za swoją supermoc. Jako osoba, która pokonała raka, ratuje konie i dwukrotna mistrzyni świata triathlonu, rozumie siłę zmiany narracji, jakie opowiadamy o sobie.
Lindley uważa, że zaakceptowanie swojej homoseksualności i ujawnienie się przed ojcem odegrały ważną rolę w kształtowaniu jej historii. Mimo odrzuceniu ze strony ojca początkowo, wybrała być wierna sobie, zamiast dostosowywać się do społecznych oczekiwań. Zrozumiała, że bycie autentycznym i akceptowanie swojej wyjątkowości to klucz do odnalezienia własnej mocy.
Lindley pragnie pomagać ludziom zmieniać opowieści, jakie opowiadają sobie o sobie. Jako mistrzyni triathlonu, która pokonała raka, wiąże swoje doświadczenia z silnym przesłaniem o możliwości zmiany i wzmacniania własnej historii. Chce inspirować innych do odważnego wychodzenia poza utarte schematy i tworzenia własnych narracji, które pomogą im odnaleźć siłę i prawdziwą tożsamość.
Lindley jawi się jako rodzaj superczłowieka - optymistka, które zawsze szuka możliwości w trudnościach. Walka z rakiem, ratuje konie i dwukrotnie mistrzyni świata w triathlonie walczy byciem sobą.
Lindley rozmawiała z LGBTQ Nation ze swojego domu w Santa Ynez w Kalifornii, aby omówić swoją książkę i swoje motywacje.
LGBTQ Nation: W tej książce skupiasz się na swojej odmienności - szczególnie na coming out jako lesbijka wobec swojego ojca i tej podróży ku akceptacji. Dlaczego zdecydowałaś się na to?
Siri Lindley: Ponieważ jest to ogromna część mojej historii. I śmieszne jest to, że oczywiście na początku, gdy mój ojciec odsunął mnie od siebie, było to niszczące, prawda? Ale to, czego dowiedziałam się 20 lat później, to że całe to doświadczenie uczyniło mnie tym, kim jestem dzisiaj. Myślę, że kluczową rzeczą, którą chcę podzielić na temat tego zdarzenia, jest to, że w momencie jego odrzucenia, historia, którą mi opowiadał, mówiła, że dlatego, że jestem lesbijką, jestem bezwartościowa. Nie jestem godna miłości. Nie pasuję do naszej rodziny, nigdy nie będę szczęśliwa, nigdy nie odniosę sukcesu. Ale nie mogłam sobie pozwolić na życie z tą historią.
Musiałam podjąć decyzję w tamtym momencie: udawać kogoś, kim nie jestem, przez resztę życia, czy wybrać siebie. Musiałam powiedzieć sobie, że to, bycie sobą, jest miejscem, w którym będę mogła wykorzystać pełny swój potencjał w tym życiu. Będę mogła odnaleźć magię, o której tak marzę.
Musiałam stać się tą osobą, która wiedziałaby, że bycie sobą to mój supermoc, że bycie sobą to jedyny sposób. Co by ona zrobiła? W co by wierzyła? Co by wiedziała? Jakie działania by podjęła?
To było wtedy, gdy zaczęłam uprawiać triathlon, co było naprawdę podróżą, aby udowodnić sobie, że nawet jako lesbijka mogę osiągnąć coś spektakularnego, że mogę inspirować innych i że mogę zmienić świat.
W mojej książce mówię o porzuceniu samej siebie. Jestem zawodową sportowczyni. Ale wymagało ode mnie udawania, że jestem heteroseksualna, znalezienia sobie chłopaka i zapuszczenia długich włosów. Teraz, tak, podjęłam tę decyzję. I nagle miałam wolność, aby po prostu trenować i zostałam mistrzynią świata. Ale to było najgorsze uczucie na świecie - porzucić samego siebie. I po tym całe moje życie stało się o tym, że "nigdy więcej nie porzucę samej siebie. Nigdy nie porzucę żadnej części siebie".
Czuję, że jako osoby LGBTQ często jesteśmy w sytuacjach, w których musimy podjąć decyzję. Czy wybieramy siebie? Czy wybieramy dopasowanie się do określonego wzorca i sprawienie, że innym jest wygodnie? Odpowiedzią zawsze jest wybieranie samego siebie, ponieważ świat potrzebuje ciebie. Ponieważ to dokładnie taka osoba, jaką miałaś być. Tam jest twoja wyjątkowość. Tam jest twoja magia, tam jest twoje światło. I czuję, że wszyscy mamy odpowiedzialność w tym życiu, aby przynieść wszystko to, kim jesteśmy, na świat.
W moim przypadku mój tata teraz przychodzi ze mną i z moją żoną na wydarzenia. Wychodzimy na kolację i on mówi, że to najlepsze małżeństwo, jakie kiedykolwiek widział. Jest naszym największym zwolennikiem.
LGBTQ NATION: Ta książka jest wyjątkowa, ponieważ łączy w sobie wspomnienia z poradami dla czytelników. Nawet masz ćwiczenia, które czytelnicy mogą wykonać, aby określić swoje wartości i opowieści, które sobie opowiadają. Jednak to nigdy nie jest pozbawiona głęboko osobistej historii. Co skłoniło cię do podjęcia tej narracyjnej drogi?
SL: Wierzę, że nasza własna wrażliwość daje nadzieję innym.
Wracając do czasów studiów, pamiętam, że czułam się tak samotnyaw swoim strachu, lęku i OCD. Czułam się jak byłam jedyną osobą na świecie, która odczuwa te rzeczy. Nikt wtedy nigdy o tym nie mówił. Nigdy.
Ale gdy zaczęłam naprawdę opowiadać swoją historię, chciałam dać wszystkim innym, którzy również to czują, wiedzieć, że nie są sami. Ponieważ w tym poczuciu "nie jestem sama" jest pewne wzmocnienie.
Więc przez całe moje wystąpienia mówię: "Nie jesteś sama/sam. Byłam tam. Ale zobacz, oto jak to robimy. I oto jak docieramy na drugą stronę". I staje się to czymś, w czym jesteśmy razem. I to właśnie chciałam, żeby ta książka przyniosła. To jest jak: "Jestem tu, pokażę ci, jak to zrobiłam. I trzymam twoją dłoń". Są fragmenty, w których zapraszam cię do głębszego zanurzenia w swoje własne przekonania, myśli i wartości, abyś mógł użyć mojej historii jako przykładu, ale możesz to zrobić na swój sposób.
I nawet, wiesz, gdy zachorowałam na ostre białaczki szpikową [AML], wszyscy wokół mówili mi: "To jest koniec". Ale nie chciałam żyć tą historią. Musiałam nadać temu znaczenie pełne mocy, np. co jeszcze to może to oznaczać?
Pomyślałem, że może to się dzieje, ponieważ, pokonując to i znajdując sposób na to, aby to przezwyciężyć, stanę się taką osobą, która naprawdę może pomóc innym, która może mieć tak duży wpływ, o jakim marzę, nie tylko na ludzi, ale także na zwierzęta. Będę szukać lekcji, darów, tego, czego się nauczyłam, jak się zmienić lub jak muszę się zmienić w tym procesie. I to wszystko da mi inne spojrzenie, które pomoże mi dostarczyć pomoc, której potrzebują inni ludzie, a także zwierzęta.
LGBTQ NATION: Właśnie wspomniałaś o swojej chorobie - białaczce szpikowej - i jak zrewolucjonizowała to, jak postrzegasz swoje życie i swoją misję. Czy możesz podzielić się z nami trochę więcej o tej części swojej historii?
SL: Oczywiście. Był to jeden z najtrudniejszych momentów mojego życia. W wieku 31 lat dowiedziałam się, że mam ostre białaczki szpikową. Lekarze dawali mi 2-3 miesiące życia, jeśli nie zastosujemy chemioterapii. A ja, jako atleta, byłam w takim stanie, że byłam w stanie to znieść.
Ale była to podróż, która naprawdę sprawiła, że zastanawiałam się, kim jestem i co naprawdę chcę w życiu zrobić. Po chemioterapii przeszedłam przeszczep szpiku od nieznanego dawcy, a to było tak niewiarygodnie trudne. Przeszedłam przez wszystkie te fazy: utratę włosów, wymioty, bóle, problemy z układem pokarmowym, brak odporności, izolację.
Ale w tym wszystkim miałam to "dlaczego". Miałam to, co nazywam "moim ulubionym darami" - byłam nadal żywa. Byłam wdzięczna za każdą chwilę życia, za każdy oddech, za każde słońce na niebie. I wtedy zacząłam zadawać sobie pytanie: jeśli masz jeszcze jedną szansę, jaką historię chcesz opowiedzieć?
I od tamtego momentu, moje życie było poświęcone temu, żeby pomagać innym w ich podróży i zapewniać im narzędzia, które im pomogą.
Czuję, że moja droga życiowa jest teraz jeszcze bardziej jasna niż kiedykolwiek wcześniej. To niezwykłe, jak ta choroba, która mogłaby zniszczyć mnie i zakończyć moje życie, była kluczem do odkrycia większej misji. To dało mi też wiarę w to, że nic nie jest niemożliwe. Wiem, że mogę przezwyciężyć trudności, bo przeszedłam przez to. Wiem, jak być obecna w obliczu przeciwności i nie poddawać się.
Teraz, poprzez moją książkę, moje wystąpienia, moje szkolenia, moje coaching, moje zwycięstwa na polach sportowych i każdą chwilę, w której mogę pomóc komuś, przypominam im, że mają tę samą moc w sobie. Możemy zmieniać nasze historie. Możemy odnosić sukcesy, które wydają się niemożliwe. I właśnie dlatego jestem tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz