Gazeta Wyborcza: Jan Pospieszalski ''w obronie przyzwoitości'' poszedł na ostatnią Paradę Równości. Jest wstrząśnięty, bo zamiast ludzi pokrzywdzonych zobaczył zuchwały pochód, ''kojarzący się raczej z zagrożeniem, agresją i nadciągającą inwazją niż z troską o prawo do miłości''
W 1998 roku nuncjusz papieski w Hiszpanii sprzedał mieszkanie w
Madrycie, którego właścicielem był Karol Wojtyła - papieżowi zapisała je
w spadku pewna katoliczka. Mieszkanie zakupił sąsiad z dołu, który -
gdy pozwoliło na to prawo w 2005 roku - wziął ślub ze swym partnerem.
Alberto i Miguel Angel popatrują na nas ze zdjęć z nieco szatańskim
uśmieszkiem. A remont mieszkania zrobił im Polak, zapewne pracując na
czarno.
Ta anegdota, opisana przez hiszpańskie media dopiero w
tym roku, wiele mówi o naszym świecie, zakręconym jak chiński termos.
Nie udało się Papieżowi przekonać Europy, by wróciła do korzeni.
Zachodni świat odrzucił naukę, że 'tylko wolność podporządkowana
Prawdzie prowadzi osobę ludzką ku jej autentycznemu dobru'. I że
'wolność potrzebuje zatem wyzwolenia. Jej wyzwolicielem jest Chrystus'. I
że depozytariuszem tej prawdy jest Kościół, bo tylko on potrafi
odczytać naukę Chrystusa. Nawet te cytaty z papieskiej encykliki 'Blask
prawdy' robią wrażenie zakurzonych jak ze starej księgi.
Nawiasem
mówiąc internauci-katolicy oburzali się na pragmatyzm nuncjusza, który
sprzedał mieszkanie gejowi, a na portalach LGBT wyszydzano cynizm geja,
który kupił od homofobicznego papieża.
Co to ma do rzeczy, a
zwłaszcza aktualnych polskich rzeczy? Więcej niż by się wydawało.
Kwestia praw osób nieheteroseksualnych i związków partnerskich, znalazła
się bowiem w Polsce w centrum światopoglądowego sporu.
Ostatni
'Przekrój': 'Małżeństwo to przeżytek. Polakom lepiej bez ślubu'. Na
okładce 'Newseeka' dzieciak związuje sznurowadła z dwóch par męskich
butów (z odnóżami), a nad nim tytuł: 'Dzieci dla gejów. Homoseksualiści
nie są gorszymi rodzicami'.
Tej liberalnej zarazie odpór daje
'Uważam Rze'. Warto przeczytać. Jan Pospieszalski 'w obronie
przyzwoitości' poszedł na ostatnią Paradę Równości. Jest wstrząśnięty,
bo zamiast ludzi pokrzywdzonych zobaczył zuchwały pochód, 'kojarzący się
raczej z zagrożeniem, agresją i nadciągającą inwazją niż z troską o
prawo do miłości'. Pospieszalski powtarza znane tezy, że z
homoseksualizmu można się wyleczyć (terapia reparatywna), że orientacja
gejowska to zwykle wynik zgwałcenia w młodości przez mężczyznę. Źródeł
zła upatruje w decyzji z 1973 roku Amerykańskiego Towarzystwa
Psychiatrycznego, które 'większością kilku głosów' uznało, że
homoseksualizm nie jest zaburzeniem. I tak dalej...
Zastanawiające
jest coś innego - jakby zazdrość. 'W Polsce, gdzie od lat w najlepsze
funkcjonuje system pogardy wobec ludzi, w tym dziennikarzy [ciekawe kogo
ma na myśli - PP], o innych niż przyjęte przez obecny obóz władzy
poglądach, mniejszości seksualne rywalizują o współczucie jakie
gwarantuje im miejsce na szczycie piramidy wykluczenia'.
Krystian Legierski czy Yga Kostrzewa nie wiedzieli chyba, że chcą strącić Pospieszalskiego z piramidy.
Piotr
Semka dodaje swoje. Ideologia gejowska jest taką samą rewolucyjną
aberracją, jak komunistyczna. Metody te same i ten sam terror, który
wyklucza wszelką krytykę. Konkluzja: 'Na to, by świat pojął, że kołchozy
nie przynoszą zysków, trzeba było 70 lat. Ile czasu potrzeba będzie na
odkrycie fatalnych skutków adopcji homoseksualnych'.
Pospieszalskiemu
chodzi jednak nie tylko o adopcję. 'Homoseksualiści nie walczą o równe
prawa, walczą o wszystko'. O jakie wszystko?
Tu już nie chodzi po
prostu o homofobię, ani nawet o obronę katolickiego wyznania wiary w
immanentną grzeszność homoseksualizmu. Parada, nawet tak skromna jak
tegoroczna, głęboko narusza symboliczny ład, porządek świata takich
ludzi jak Pospieszalski czy Semka.
W wydanej ostatnio książce
”Myśleć inaczej” Alain Touraine pisze, że w ogarniętym kryzysem świecie
ścierają się dziś dwie opcje. * Pierwsza głosi, „że wszyscy co do
jednego zamykamy się w jednej lub wielu wspólnotach, że ogarnęła nas
obsesja na punkcie naszej tożsamości i czystości naszego » ludu «”. *
Druga, że ”najważniejsze, by jedność zachowań nie była już narzucana
przez swoistość danej kultury czy społeczeństwa, ale [powstawała] w
wyniku konstruowania każdego jako podmiotu będącego nosicielem
uniwersalnych praw, a zarazem niepowtarzalną jednostką ludzką”.
To
by wyjaśniało reakcję Pospieszalskiego - szeroko w Polsce
rozpowszechnioną. Tolerancja dla różnorodności seksualnej i uznanie, że
każda osoba - także niehetero - ma pełne prawa ludzkie, podważa ramy
wspólnoty, z którą się wielu Polaków utożsamia. A to oznacza, że zgoda
na prawa dla nich niszczy tę wspólnotę.
A więc niszczy wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz