Tygodnik Powszechny: Ich determinacja przypomina walkę Jakuba z Aniołem o błogosławieństwo. Grupa polskich chrześcijan homoseksualistów wystosowała petycję do Papieża z prośbą o duchowe wsparcie. Inicjatywę poparły 44 europejskie organizacje chrześcijan LGBT.
List apeluje do Benedykta XVI o jednoznaczne wystąpienie przeciwko
homofobicznym aktom przemocy na świecie oraz o powstrzymanie w Kościele
presji wobec osób homoseksualnych w kierunku tzw. terapii reparatywnej,
która ma na celu zmianę ich orientacji seksualnej, a która w wielu
przypadkach kończy się pogłębieniem problemów psychologicznych.
Sygnatariusze listu chcą także, by Kościół przeprowadził akcję
uświadamiającą katolikom, że biblijne wersety nawołujące do zabijania
osób zaangażowanych w akty homoseksualne nie mogą być rozumiane
dosłownie.
Wierzymy Jezusowi
„Osoby LGBT
[lesbijki, geje, biseksualiści, transseksualiści] stanowią niewielki i
stały procent każdego społeczeństwa i nie wykazano, aby ich liczba rosła
– czytamy w apelu. – Brak akceptacji młodzieży LGBT w rodzinie i w
Kościele niemal zawsze skutkuje problemami rozwoju osobowości. Efekty
tego często są dramatyczne i uwidaczniają się w desperackich próbach
zawierania małżeństw heteroseksualnych lub zatajeniu swojej orientacji i
próbach realizacji życia w seminarium lub klasztorze, niekoniecznie z
powodu osobistego powołania. Z tych powodów stworzenie bezpiecznego i
przyjaznego środowiska dla coming out jest ważne dla każdego
społeczeństwa” – napisali sygnatariusze.
Ale przede wszystkim
środowiska homoseksualnych chrześcijan apelują do Papieża o zmianę
nauczania. „Życie w celibacie nie powinno być wymagane od ludzi, którzy
nie mają do niego osobistego powołania. Chrześcijanom LGBT nie powinno
się zabraniać ich podstawowego prawa do życia w związku z ukochaną
osobą, niezależnie od płci”. Dlatego autorzy listu proszą o akceptację i
błogosławienie w Kościele takich związków, które byłyby oparte „na
miłości, wierności i wzajemnej trosce”. A także o „zaprzestanie
wywierania presji na katolików, aby głosowali przeciwko przyjęciu prawa
zezwalającego na zawieranie związków jednopłciowych”.
List został
zredagowany przez grupę polskich chrześcijan LGBTQ „Wiara i Tęcza”, a
na majowym dorocznym zgromadzeniu Europejskiego Forum Chrześcijan LGBT w
Berlinie zaaprobowali go i podpisali przedstawiciele 44
chrześcijańskich organizacji LGBT z 23 krajów Europy. 10 czerwca podczas
zorganizowanej w Rzymie Europride 2011 dokument został przekazany do
Watykanu. Z kolei polska grupa „Wiara i Tęcza” przesłała kopię listu do
Konferencji Episkopatu Polski. W dołączonym wyjaśnieniu znalazła się
prośba o znalezienie form duszpasterskiego wsparcia ze strony Kościoła w
Polsce. Oraz deklaracja: „Chcemy pozostać we wspólnocie Kościoła, gdyż
wierzymy Jezusowi, który go założył i pozostawił nam wszystkim jako
szczególną przestrzeń swojej żywej obecności. Ta wiara jest dla nas
najważniejsza. Jednocześnie nie możemy wbrew własnemu sumieniu
zrezygnować z tak istotnej części naszej osobowości, jaką jest zdolność
do pięknej i oddanej miłości do drugiego człowieka, wraz z przynależną
do niej i zgodną z naszą naturą seksualnością”.
Gesty
Inicjatywa homoseksualnych chrześcijan stawia Kościół w
trudnej sytuacji. Bo oprócz nierealistycznego oczekiwania zmiany
doktryny wysuwa jak najbardziej słuszne postulaty. Na przykład: skoro
Watykan wielokrotnie wstawiał się za skazanymi na karę śmierci
przestępcami, dlaczego do tej pory nie bronił zabijanych w majestacie
prawa w Iranie homoseksualistów? Dlaczego niewiele albo zgoła nic nie
mówi się w Kościele o zawartej w Biblii „mowie nienawiści” wobec osób
tej samej płci współżyjących ze sobą?
Ton i sposób sformułowania
postulatów niewątpliwie świadczy o dobrej woli inicjatorów akcji. –
Kościół nie może się do tych ludzi odwrócić plecami – mówi s. Barbara
Chyrowicz, kierownik Katedry Etyki Szczegółowej KUL. Ale jednocześnie
zauważa dramatyzm listu: – Trzeba odróżnić te sprawy, których zmiany
można oczekiwać od Kościoła, od tych, których porzucenie powodowałoby
niewierność Ewangelii. Podobny dramat życia niezgodnego z nauką Kościoła
przeżywają ci, którzy żyją w drugich związkach po rozwodzie.
–
Sam nie spotkałem się z przypadkiem, by ksiądz nakłaniał kogoś, np. w
trakcie spowiedzi, pod sankcją nieudzielenia rozgrzeszenia, do podjęcia
terapii reparatywnej – mówi Cezary Gawryś, redaktor miesięcznika „Więź”,
od lat zaangażowany w pomoc osobom homoseksualnym. – Inna rzecz, że owa
terapia często jest przez swoich zwolenników prezentowana jako realna
szansa „wyjścia z homoseksualizmu”, a to już nadużycie. Zmiany
orientacji nie można od nikogo wymagać, ani jej obiecać.
Redaktor
„Więzi” uważa, że Kościół mógłby uczynić pewne gesty względem takich
osób. Po pierwsze, nie można bezwzględnie potępiać związków
jednopłciowych. – Czy bezinteresowna przyjaźń, o której wspomina
Katechizm, nie jest możliwa między dwoma lesbijkami czy gejami? – pyta. –
Są takie pary jednopłciowe, które z oddaniem wspierają się aż do
śmierci. Czy w nauczaniu Kościoła na temat relacji międzyludzkich liczy
się tylko to, by nie było pożycia seksualnego?
Po drugie, w
duszpasterstwie najważniejsze jest miłosierdzie i uznanie prawa
stopniowego dojrzewania do „chrześcijańskiej doskonałości”. Nie można
etycznej doskonałości żądać natychmiast. – Znam parę starszych gejów, z
których jeden przeszedł operację neurologiczną, jest sparaliżowany, a
drugi się nim troskliwie opiekuje. To piękne chrześcijańskie
doświadczenie, w którym na pewno obecny jest Jezus. Ale to się stało
dopiero pod koniec ich burzliwego życia – dodaje Gawryś.
I, po trzecie, w wymogach etycznych Kościół jest sprawiedliwy i wzywa do
wstrzemięźliwości także osoby heteroseksualne, które nie mogą zawrzeć
małżeństwa: jedyną w pełni moralną formą realizacji aktu seksualnego
jest miłość oblubieńcza. Ale podobnie jak akceptuje białe małżeństwa,
mógłby zaakceptować w jakiejś formie homoseksualne związki przyjaźni
oparte na abstynencji seksualnej. – Taki gest Kościoła pokazywałby, że w
relacjach międzyludzkich nie seks jest najważniejszy. Ciekawe, że
kardynał Wyszyński nie krępował się poświęcić willi zaprzyjaźnionego z
nim Jerzego Zawieyskiego, a przecież wiedział, że w domu tym Zawieyski
mieszka ze swoim wieloletnim przyjacielem. W ich związku zapewne bywało
różnie, faktem jest jednak, że wspierali się przez całe życie aż do
śmierci – zauważa Gawryś. Dodaje także, że jest za ustawą o związkach
partnerskich. – Uchwalenie takiej ustawy w Polsce byłoby krokiem w
kierunku uznania godności osób homoseksualnych w naszym niestety wciąż
homofobicznym społeczeństwie.
Potrzeba serca
– To prawda,
że list jest mało polityczny, ale napisany z potrzeby serca – mówi
inicjatorka akcji Barbara Kapturkiewicz, krakowska lekarka działająca w
ruchu hospicyjnym. – Ważne, że wszyscy w takiej formie chcieli przekazać
go Papieżowi. Ostatecznie ludzie świeccy, niefachowcy, też mają prawo
wypowiadać swoje zdanie i pisać do swoich biskupów – tłumaczy się i
zaraz dodaje: – Być może list stanie się początkiem do szerszej
społecznej dyskusji.
Zredagowanie tego dokumentu dla grupy „Wiara
i Tęcza” jest czymś więcej niż akcją społeczną. Ponad rok temu Barbara
Kapturkiewicz przeczytała informację o bożonarodzeniowym przemówieniu
Benedykta XVI do Kurii Rzymskiej w 2008 r., w którym Papież zasugerował,
że ludzkość należy chronić przed homoseksualizmem, tak jak lasy
tropikalne chroni się przed wyginięciem. Dotknięta tym porównaniem,
postanowiła napisać do Papieża. Pisała długo, bo sprawa stosunku
Kościoła do homoseksualistów jest skomplikowana i delikatna. W to
pisanie zaczęły angażować się inne osoby o podobnej wrażliwości i w ten
sposób rok temu powstała Grupa Polskich Chrześcijan LGBTQ „Wiara i
Tęcza”.
Czy homoseksualni chrześcijanie, żyjący w związkach, mogą
liczyć na duszpasterskie wsparcie? Z dokumentów Kościoła wynika, że
owszem, ale pod jednym warunkiem. „Żaden autentyczny program
duszpasterski nie powinien włączać organizacji, w których zrzeszają się
osoby homoseksualne, bez jasnego określenia, że aktywność homoseksualna
jest niemoralna. Postawa prawdziwie duszpasterska powinna brać pod uwagę
konieczność unikania u osób homoseksualnych bliższych okazji do
grzechu” – napisał w 1986 r. kard. Joseph Ratzinger, ówczesny prefekt
Kongregacji Nauki Wiary, w „Liście do biskupów o duszpasterstwie osób
homoseksualnych”. Obejmując oficjalnym duszpasterstwem grupy domagające
się zmiany doktryny, Kościół dawałby niejasne świadectwo.
Nie
znaczy to jednak, że nie powinien rozmawiać z tymi ludźmi. Jezus,
przestając z grzesznikami wykluczonymi przez społeczeństwo, nie stawiał
im przecież żadnych warunków wstępnych. Cezary Gawryś: – Byłoby bardzo
pięknie, gdyby Papież tego listu nie przemilczał.
....
Kościół ma problem seksualnością mówią akceptują nas ale pod warunkiem że nie uprawiamy seksu, to problem też hetero kościół przeciwko jest zabezpieczeniu się ile jest afer z prezerwatywami nawet są sprzeciw osobą którzy są chorzy na AIDS mówią nie przestaną uprawiać seks.
Najgorsze trzymanie swoją seksualność w sobie podtrzymywać jest więcej szkód niż pożytku są to gwałty, molestowania afery. Jak pokazuje że większość katolików i nawet sami księża lamię zakaz seksu uprawia seksu w kościele trzeba porządną debata na ten temat inaczej będzie dalej afery seksualne miedzy innymi w kościele.
Czy papież odpisze i pozytywnie na list zobaczymy ale jak pokazuje ostatnio jak biskupi i papież atakują związki partnerskie i małżenstwa homoseksualne podwójną siła walczą z nami. Albo tylko na pokaz może być pozytywnie, a za plecami i tak będą walczyć z nami, czy WiT pierwszy byli nie byli inni i są którzy starają chcą coś zmienić w kościele narażę nie jest udana walka na pewno z górą jedynie jakiś jest plus z wiernymi jak pokazuje że katolicy wierni pobierają związki homoseksualne mówię o Ameryce.
Biskupi są odcięci od świata nie myślą poważne o ludziach tylko swoi tyłka. Nie mówię żeby nie robić taki listów walczyć konserwatyzmem kościoła dobrze robią takie organizacje jak WiT.
Komentarze wyłączam do tego artykułu do odwołania