niedziela, 20 maja 2018

Parafia Ewangelicko-Augsburska w Krakowie kontra Gdańsk poszło o homoseksualizm


Parafia Ewangelicko-Augsburska w Krakowie pierwszy raz od kiedy organizuje nabożeństwo ekumeniczne z okazji Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii. Fundamentaliści chrześcijańscy zaatakowali i to też od innej parafii Ewangelicko-Augsburska w Gdańsku.

Paweł Bartosik z Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku, który ostatnio wyraził sprzeciw wobec "równościowych" inicjatyw w swoim mieście.

Na swoim blogu zachęca "bliźnich ze środowisk LGBTQ" do tego, by "dołączali do grup polskich chrześcijan zgromadzonych w chrześcijańskich Kościołach głoszących wiernie Boże Słowo", bowiem znajdą tam "zachętę do życia w czystości, duszpasterskie wsparcie, modlitwę i wskazówki do walki z grzechem".

Zwracając się do "bliźnich z Kościoła ewangelicko-augsburskiego" stwierdza, że wspólnot akceptujących związki homoseksualne nie można określać mianem "Kościół".

"Proszę, wróćcie do nas - protestantów wiernych Biblii oraz dziedzictwu reformacji. Będzie nam Was brakowało" - apeluje.

Przypomina także osobom z innych Kościołów, że Biblia wymaga ucieczki od grzechów seksualnych nie tylko od homoseksualistów, ale od wszystkich zgodnie z fragmentem Ewangelii Łukasza 13,2-3:

Pastor sprzeciwia się politycznej poprawności i postuluje, by słowo "homofobia" zostało sklasyfikowane jako "mowa nienawiści". (chnnews)

Smutne co ten pastor wypowiada, obraża wiele swoi braci i sióstr z kościołów nie popatrzy w morzę bałtyckie kraje Skandynawskie gdzie równość małżeńska jest w kościoła. Nawet w Szwecji lesbijka i kobieta biskupem kościoła Luterańskiego Eva Brunne.

W Polsce nie tylko problem homofobią w kościołach chrześcijański od katolicki po ewangelicki ale też seksizm. Kilka lat temu ewangelicy polscy powiedzieli nie kobietom, dotyczące świeceń kapłański.

Obraża kościoły które uznają związki jednopłciowe, coraz więcej ostatnio nawet Nowozelandczycy Anglikanie powiedzieli tak. Nazywa homofobie nienawiścią mową, może nie posłucha Arcybiskupa Desmonda Tutu, nazywa wprost "Homofobia zbrodnia przeciw ludzkości".

Cytuje jednego fanatycznego pastora wmawia się że to większość nie jest wielu cudowny chrześcijan. Parafia Ewangelicko-Augsburska w Krakowie to nie jest pierwszy raz ale co rok jest organizowane z okazji Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii.

Chrześcijaństwo jest różnorodne jest wiele miłości, że jakiś tak pastor/ksiądz obraża wmawia "homoseksualizm jest chorobą", "grzechem" miliony chrześcijan nie wierzy w to. Wiedzą jaka prawda, smutne że wiele duchowny i chrześcijan, nie chce poznać prawdy żyją czasach smutny i zacofany.

Homofobia naprawdę powoduje wiele złego tysiące osób jest mordowany LGBTQ po ktoś zabija osobę LGBTQ po ktoś wmówił że jesteśmy źli. Za dużo już straciliśmy osób, opanujcie się. Nawet naszym kraju mamy ofiary nienawiści homofobii jak Dominika i Kacpra.

Kościół anglikański - Synod generalny Kościoła przyjął wniosek, który stwierdza: "terapia konwersji jest potępiana przez profesjonalistów jako szkodliwa dla osób LGBT, ponieważ opiera się na błędnym przekonaniu, że bycie osobą LGBT jest złe.

"Prowadzi to do nasilenia problemów ze zdrowiem psychicznym społeczności LGBT z powodu stygmatyzacji. "Biorąc pod uwagę, że wielu praktykujących taką terapie jest niemedycznie wyszkolonych przywódców religijnych, konieczne jest, aby Kościół anglikański jednoznacznie potępiał takie szkodliwe praktyki".

Kościół Anglii nawet wezwał władze do zakazania terapii mających na celu zmianę orientacji seksualnej. Przedstawiciele Kościoła potępili też takie praktyki jako "nieetyczne" i "potencjalnie groźne".

Nie raz wmawia nam że Bóg nas nie kocha, za to kim jesteśmy. To diabeł wmawia ci żebyś nie akceptował się. Bóg kocha cie, powołał nas do bycie kim jesteśmy. Bóg używa taki słaby taki jak ja i ty, pokazać że jesteśmy normalni.

Czas na ziemi jest krótki, żeby martwić się i walczyć kim naprawdę jesteśmy. Będziemy walczyć kim jesteśmy to zmarnujemy życie, na szczęście, martwić i nienawidzić się. Czas szybko leci dziś masz 20, jutro 30 lat, a zaraz będziesz mieć 60 lat, będziesz walczyć kim jesteś zmarnujesz żeby być szczęśliwy. Zrozumiesz że Bóg cie kocha i zaakceptujesz kim jesteś życie, będzie lepsze.

Zachęcam was żeby wasze życie nie przeleciało na martwieniu się i brak akceptacji do siebie. Celem twojego życia nie jest walka kim jesteś. Bóg chce użyć, żeby zmieniać ten świat na lepszy.

Gdy twój kościół/parafia nie akceptuje cie do poszukaj innego, są tysiące kościoły możesz być sobą. Nie warto martwić się po jakiś ksiądz/pastor mówi że jesteś "chory" czy "grzeszny".

Przykład 84-letnia babcia geja oświadczyła w oficjalnym liście, że odchodzi z Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego, bo nie może zaakceptować homofobii pastora. W Polsce powinno brać przykład od tej babci, idź i znajdź inny kościół/parafia gdzie będzie sobą.

Rzecz ma miejsce w Niemczech. 7 kwietnia br. telewizja NDR wyemitowała tam reportaż o stosunku kościołów protestanckich do osób LGBT. Pastor Gero Cochlovius z Dolnej Saksonii zaprezentował swój pogląd na ten temat, czyli m.in. „zgodnie z Biblią praktykowanie homoseksualizmu i ten styl życia są ciężkim grzechem”. Proponuje „leczenie”.

Pani Marie napisała w swym liście do kościoła m.in.: „Szanowni Państwo, piszę do Was z bardzo osobistych powodów, ponieważ właśnie zrezygnowałam z członkostwa w Kościele Ewangelicko-Luterańskim. Nazywam się Marie (…), mam 84 lata i tuż po urodzeniu zostałam ochrzczona, więc przez całe niemal życie przynależałam do wspólnoty luterańskiej. Mam teraz dwóch wnuków o orientacji homoseksualnej, którzy mieszkają niedaleko mnie i widzę, jak żyją. Obaj żyją w szczęśliwym, długotrwałym związku pełni oddania dla siebie. Zajmują się przy tym mną i pomagają w codziennych sprawach. Zawsze mogę na nich polegać”.

Dalej Marie pisze: „(Wypowiedzi pastora Cochloviusa) pokazują inne rozumienie miłości i związku, niż ja to widzę z mojej perspektywy wiary chrześcijańskiej. Traktują homoseksualistów jako grzeszników i proponują „leczenie”, co jest nieodpowiedzialne i może prowadzić młodych ludzi do destabilizacji i zagubienia. Czy takie są wartości chrześcijańskie? (…) Czy Pan Cochlovius nie nauczył się niczego z naszej historii? Czy na pewno ma w pamięci Żydów, Romów, homoseksualistów i nieuleczalnie chorych skazywanych na prześladowania i śmierć? Jeżeli jest Bóg, w którego wierzymy, to stworzył on ludzi takimi, jakimi są”.

Marie dodaje też, że nie porzuciła wiary, nadal będzie się modlić w domu i tęskni za tym, by Kościół zareagował oburzeniem na tego typu postawy. (Replika)

To nie islam czy ateizm zabija chrześcijaństwo, ale to my sami chrześcijanie. Jak traktujemy drugiego człowieka, odrzucanie drugiego człowieka. Myślą że poniżą osobę homoseksualną, to są super, wmawiać że tak Bóg chce.

Nikt nie patrzy co powoduje takie poniżanie osób LGBT odrzucanie przez rodziny, bezdomność, myśli samobójcze, a nawet śmierć. Ile zła, powoduje obrażanie drugiej osoby, pokazać że homoseksualista jest gorszy od nich tylko z powodu oni są hetero.

Homofobia do zbrodnia, która powoduje nieszczęście, wiele badań to pokazuje. Nawet osoba która poniża, sam uderza ta nienawiść, rodzice odrzucają swoje dziecko, tracą dziecko, rozpadają ich małżeństwa, opuszczają znajomy. Ludzie odchodzą od kościoła, traci się wierny dana religia, musimy wreszcie powiedzieć prawdę co powoduje dyskryminacja inny.

Teraz, moment naszym życiu, jest czas, aby zrobić to co trzeba właściwego, walka o swoje prawa i szacunek. To nie my zagrażamy to nasi przeciwnicy zagrażają wolności, rodzinie, prawom człowieka. To fundamentalizm religijny zawsze pokazuje dochodzi do najgorszy przestępstw wobec drugiemu człowiekowi, mają pogardę do człowieka. 

Modlę się żeby świat obudził z grzechu pychy. Od nas zależy zmiany, każdego nas, żeby świat zmienić się, każdy atak na nas wierzący LGBT w Polsce i na świecie, musimy jeszcze bardziej walczyć, głosić miłosierdzie wyjść do ludzi, pokazać że jesteśmy wierzącymi i LGBT społecznością.

Badanie dotyczące związku między samobójstwem wśród młodzieży LGB, a nauczaniem religii, które nie wspiera ich tożsamości.

Badania opublikowane w zeszłym miesiącu w American Journal of Preventative Medicine podkreśliły znaczący związek między nauczaniem religijnym przeciwko LGBT, a samobójstwem u młodzieży LGB, której religia jest dla nich ważna.

Jeden ze współautorów badania, John R. Blosnich, powiedział HuffPost, że grupy religijne anty-LGBT mogą być bardzo szkodliwe. Powiedział: "Grupy religijne, które stygmatyzują osoby LGBT, powinny być świadome potencjalnych szkód, jakie mogą wyrządzić jednostce i ich rodzinom, a także szkód, jakie wyrządzają one sobie jako organizacji." - PinkNews.

Bartosz Makuch - Ewangelicki.pl warto przypomnieć słowa. Niestety – jak to się dość często w historii zdarzało – religijni fundamentaliści nie akceptują konsensusu środowisk naukowych. Zdaje się, że o wiele łatwiej jest im zdać się bezrefleksyjnie na teorie spiskowe. Mogę się tylko domyślać, że przyczyną tego jest silny związek z pewnym wyobrażeniem chrześcijaństwa, jaki te osoby mają.

Jeśli zatem ktoś wierzy w literalną nieomylność Biblii, a wiara jest dla tej osoby rzeczą najważniejszą, to prawdopodobnie bez wahania odrzuci „ludzkie słowo”. Warto więc w pierwszej kolejności zastanowić się nad tym, co Pismo Święte i tradycja teologiczna mogą nam na temat homoseksualizmu powiedzieć.

Podczas dyskusji na ten temat używa się najwyżej sześciu z ponad trzydziestu pięciu tysięcy wersetów Pisma Świętego. Pierwszym z nich jest historia kończąca się zniszczeniem Sodomy i Gomory z 1 Mż 19,1-29. Sam tekst nie dotyczy zachowań homoseksualnych, ale upadku moralnego mieszkańców owych miast. W biblijnej przypowieści pojawia się co prawda aluzja do seksualnego wykorzystania mężczyzn przez innych mężczyzn, lecz chodzi w tym przede wszystkim o poniżenie gości.

Warto nadmienić, iż żadne znane nam starożytne interpretacje żydowskie tego fragmentu nie odnoszą „grzechu Sodomy” do aktów homoseksualnych, a raczej do wystąpienia przeciwko prawu gościnności. Samo Pismo Święte jasno wyjaśnia znaczenie tego pojęcia tak: „Oto winą Sodomy, twojej siostry, było to: wzbiła się w pychę, miała dostatek chleba i beztroski spokój wraz ze swoimi córkami, lecz nie wspomagała ubogiego i biednego” (Ez 16,49). Ten fragment z Księgi Rodzaju obecnie przestał być wykorzystywany w dyskusji nawet przez konserwatywne środowiska kościelne.

Kolejne wersety – 3 Mż 18,22 i 20,13 są częścią kodeksu świętości, czyli zbioru przepisów prawnych prezentujących wymogi ortodoksji antycznego judaizmu. Warto zauważyć, że 3 Mż 18,22 potępia jedynie „aktywną” stronę stosunku homoseksualnego, a 3 Mż 20,13 już obie strony. Można zadać sobie pytanie o tę różnicę. Czy zatem zwyczajnie mamy do czynienia z zaostrzeniem lub rozluźnieniem przepisu w jakimś odstępie czasu, czy może oba teksty odnoszą się do innych sytuacji?

Wiemy na pewno, że popularną metodą poniżania pokonanych wrogów w starożytnym Bliskim Wschodzie było seksualne wykorzystywanie mężczyzn poprzez umieszczenie ich w pozycji biernej, w pozycji kobiety – miało to być ogromnym upokorzeniem. Możemy być relatywnie pewni, że Pismo Święte potępia właśnie taki sposób rozprawiania się z wrogiem. Z drugiej strony wiemy też, że dla starożytnych Żydów nasienie stanowiło źródło życia. Być może dobrym przykładem jest tutaj historia Onana z 1 Mż 38,8-10, który został ukarany przez Boga śmiercią za niechęć zapłodnienia Tamar i – według interpretacji promowanych przez kościelnych konserwatystów (moim zdaniem w tym wypadku błędnych) – za wylewanie swojego nasienia.

W świecie konserwatywnej etyki judeochrześcijańskiej wszystkie stosunki seksualne nieprowadzące do poczęcia (więc także homoseksualne) są grzeszne. Marnowanie nasienia jest uważane za jeden z większych grzechów przez kabalistyczny judaizm (1). Warto jednak zastanowić się nad aktualnością tych przepisów w dzisiejszym świecie, w którym nasze Kościoły zaakceptowały pozytywną rolę antykoncepcji.

Nowotestamentowe teksty, które mogą dotyczyć homoseksualizmu, pochodzą z literatury Pawłowej (a w przypadku 1 Tm – deuteropawłowej). Trzeba wskazać, że część etycznych poglądów apostoła Pawła przestała być uważana za aktualną (jak np. stosunek do państwa, rola kobiet), a on sam sprzeciwiał się jednemu z najbardziej fundamentalnych przepisów Prawa – obrzezaniu (Ga 2,3; 5,2-3; 6,12-15). W 1 Kor 7,1-40 Paweł wskazuje, iż małżeństwo jest rodzajem „zła koniecznego”, które pomaga powstrzymywać nierząd, choć według niego najlepiej jest się nie pobierać.

Z kolei wersety z Rz 1,26-27 zazwyczaj są siłą wyrywane z kontekstu. Ten wskazuje na to, że pierwszy rozdział tego listu nie jest wykładem Pawłowej etyki, a raczej opisaniem zepsutego świata – tj. opisaniem stanu faktycznego. Możemy być pewni, że odnosi się on do zastanej przez apostoła kultury świata rzymskiego, a w przypadku tych dwóch wersetów do stosunków homoseksualnych będących popularną praktyką heteroseksualistów w tamtym miejscu i czasie.

Filologicznie należy zwrócić szczególną uwagę na fakt, że Rz 1,1-17 to wstęp kończący się stwierdzeniem, iż usprawiedliwienie jest dostępne dla wszystkich sprawiedliwych. Fragment Rz 1,18-32 jest wyżej wymienionym opisem upadłości świata i odstępstwa od Bożego prawa.

Część egzegetów zauważa, że szczególnie ciekawym jest wystąpienie wołacza w Rz 2,1. Może on świadczyć o podjęciu dialogu z poprzednim fragmentem. Co ciekawe, werset ten wskazuje na to, że osoba stawiająca się w roli sędziego (por. poprzedni fragment) zostaje potępiona tak samo, jak osoby przez nią potępione. Znane były formy literackie dialogu, w którym przedstawiane były różne opinie wypowiadane przez niedookreślonych mówców – czy słowa z Rz 1,26-27 są częścią takiej formy i w dodatku zostają potępione w Rz 2,1?

Dwa ostatnie fragmenty: 1 Kor 6,9-10 i 1 Tm 1,9-10 należy rozważać razem i wskazać na to, że kluczowe w tej dyskusji słowo arsenokoitai występuje w całej dostępnej nam literaturze starożytnej tylko w tych dwóch miejscach, stąd niejasne jest jego znaczenie. Biblia warszawska tłumaczy je jako „mężołożnicy”.

Arsenokoitai jest zlepkiem wyrazów oznaczających „mężczyznę” i „łóżko”. Tłumaczyć je można dosłownie jako „leżący z mężczyznami”. Pozostaje jednak całkowicie nierozwiązanym, czy jest to neologizm Pawła stworzony przez dosłowne przetłumaczenie hebrajskiego sformułowania odnoszącego się do jednorazowych stosunków homoseksualnych, czy też dotyczy (co bardziej prawdopodobne w świecie helleńskim) męskiej prostytucji. A przecież podobne zlepki nie zawsze mają jakikolwiek związek z wyrazami, które się na daną całość składają. Na przykład angielskie słowo to understand (rozumieć) nie ma nic wspólnego z byciem „pod” (under), ani ze staniem (to stand). Jest to więc poważny problem egzegetyczny.

Widzimy więc, że autorytatywne i jasne stwierdzenie tego, co Biblia mówi na temat homoseksualizmu nie jest takie proste. Pewni możemy być jedynie tego, że wyżej wskazane wersety nie dotyczą orientacji homoseksualnej, a raczej określonych aktów płciowych wykonywanych w konkretnych sytuacjach. Ciężko jest przecież oczekiwać, że ludzie sprzed kilku tysięcy lat mieliby zbieżne z naszym rozumienie seksualności człowieka. Możemy jednak z pewną dozą pewności powiedzieć, że owe jednorazowe akty zostają potępione w kodeksie świętości i być może w 1 Kor/1 Tm, choć nie wiemy, jaka może być geneza potępienia tych stosunków.

Na marginesie dodam tylko, że warto pochylić się nad spojrzeniem wzbogaconym przez perspektywę psychologii genderowej. Potrafi ona naświetlić motywacje stojące za niektórymi potępianymi przez Biblię stosunkami homoseksualnymi z punktu widzenia współczesnej wiedzy.

Oczywiście pojawia się pytanie o to, na ile te konkretne przepisy etyczne dotyczą nas dziś. Jeśli chcemy literalnie trzymać się biblijnej etyki, musielibyśmy także zabijać czarownice (2 Mż 22,17) i nieposłuszne dzieci (5 Mż 21,18-21 i in.), a małżeństwo spłycić do transakcji handlowej. Także w przypadku gwałtów i wówczas skazywać kobietę na życie z gwałcicielem (2 Mż 22,16-17; 5 Mż 22,28-29).

Oczywiście nikt, mam przynajmniej taką nadzieję, owych przepisów nie ma zamiaru wprowadzać w życie – czasem ze względu na wytłumaczenie egzegetyczne, czasem ze względu na postęp cywilizacyjny. Pismo Święte nie jest podręcznikiem do nauk przyrodniczych, choć niekiedy usiłuje się mu nadać taką wartość. Wydaje mi się, że fundamentalizm skrypturalny (podejście reprezentowane przez m.in. faryzeuszy i uczonych w Piśmie) opiera się na absurdalnym przekonaniu o ludzkiej możliwości zrozumienia woli Bożej i fałszywym wrażeniu świętości. Stoi to w sprzeczności do faktycznej sytuacji braku jakiejkolwiek nadziei na „dobre” życie, w której wszyscy się znajdujemy. Wymusza ona całkowite zdanie się na Bożą łaskę.

Przecież Prawo człowieka zmusza, podczas gdy miłość pozyskuje! Chrystus zdecydowanie wychodził poza bariery nakładane przez martwe Prawo, kładąc szczególny nacisk na miłość, braterstwo, niesienie pomocy i skupienie na bliźnim jako równej – na tak wielu poziomach – osobie.

Musimy pamiętać, że „nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie. A jeśli jesteście Chrystusowi, tedy jesteście potomkami Abrahama, dziedzicami według obietnicy” (Ga 3,28-29) – wszyscy zatem jesteśmy równi, żyjemy w czasach ostatecznych, a Chrystus powołał nas do ducha łagodności i pokory (Mt 11,29) w braterstwie. Czemu więc wykluczamy miłujących Boga chrześcijan?

Musimy pamiętać, że wszystkie nakazy i zakazy winny być wyjaśniane z perspektywy przykazania centralnego – królewskiego przykazania miłości bliźniego. Zapominamy też często, że etyka ma znaczenie przede wszystkim wewnętrzne – ma kształtować każdego z osobna, a nie być powodem potępienia i nietolerancji.

Mimo tego część literatury tematu, np. bodaj jedyna dostępna na polskim rynku chrześcijańska książka na ten temat (D. Glesne, „Homoseksualizm”) oprócz podania przekłamań i fałszów dotyczących biologicznej i psychologicznej strony homoseksualizmu, nazywa zachowania homoseksualne wprost grzechem. Jednak pobieżne rozumienie grzechu prezentowane przez autorów takich publikacji ucieka od jego rozumienia teologicznego.

Grzech w kategoriach religioznawczych odnosi się do wykroczeń przeciwko normom danej religii. Podobnie grzech rozumie Stary Testament: to odejście od ortodoksji i sprzeciwienie się Bożej woli. Nowy Testament pogłębia takie rozumienie grzechu i podkreśla oskarżycielską rolę Zakonu i beznadziejną sytuację człowieka, który żyje poza obszarem Bożej łaski.

Tomasz z Akwinu grzech rozumiał jako odwrócenie się od niezmiennego dobra, którym jest Bóg. Luter natomiast dokonał wielkiego zaostrzenia pojmowania grzechu w teologii. Każdy grzech jest śmiertelny (za każdy zasługujemy na śmierć). Grzech jest we wszystkim, co robi człowiek, także w „dobrych uczynkach”, w których przecież znajduje się egoistyczny pierwiastek.

Trzeba też powiedzieć wprost: małżeństwo dla protestantów nie jest sakramentem, a stan małżeński nie jest szczególnie wywyższony. Ceremonia ślubu także nie jest dla nas istotna do określenia ważności takiego związku. Wynika ona raczej z tradycji społecznych – w celu podjęcia odpowiedzialnej decyzji o zawarciu takiego związku para powinna jeszcze przed ślubem żyć ze sobą w wierności i miłości. I de facto – na poziomie emocjonalnym – być małżeństwem. Ślub kościelny ma jedynie potwierdzać stan faktyczny.

Kryteria oceny tego, czy dany związek jest małżeństwem, są stricte wewnętrzne. Weźmiemy pod uwagę miłość, wierność, oddanie i życie chrześcijańskie, niekoniecznie zaś ceremonię, wynikającą z ludzkiego, a nie Boskiego ustanowienia. Ze względu na grzech Kościoły ewangelickie dopuszczają rozwody. W świetle Nowego Testamentu małżeństwo wynika tylko i wyłącznie z ludzkich potrzeb, które nie mają przełożenia na życie wieczne (Mk 12, 25).

Samo rozumienie małżeństwa ewoluowało w tradycji judeochrześcijańskiej. W Starym Testamencie zawieranie małżeństwa wynikało z Bożego ustanowienia (1 Mż 1,28), w praktyce zaś (w bardzo dużym uproszczeniu) było połączeniem transakcji handlowej między panem młodym a teściem. Panna młoda stanowiła przedmiot umowy, a akt defloracji decydował o zawarciu związku. Początkowo nie towarzyszyły temu specjalne ceremonie publiczne.

Chrześcijaństwo pierwszych wieków nie zna szerszej teologii małżeństwa, ani tym bardziej żadnych ceremonii. Dopiero w Rzymie, ok. IV wieku bardziej pod przymusem niż z własnej woli chrześcijanie przejęli pogańskie ryty zawierania ślubów (stąd np. pochodzi tradycja welonu), które dostosowywali do swojej wiary. Do tamtego momentu chrześcijańskie małżeństwo to po prostu dwójka ludzi żyjących ze sobą w wierności i miłości bez zaślubin jako aktu społecznego.

Sam Kościół raczej nie interesuje się przez większość swojej historii małżeństwem. Około VI wieku formułuje dogmat i uznaje małżeństwo za sakrament udzielany przez parę samej sobie (do tej pory jest to aktualne w Kościele rzymskokatolickim) w akcie pożycia, gdzie duchowny lub ceremonia nie są potrzebne. Aż do XI wieku ceremonia zaślubin była całkowicie świecka. Dopiero potem ślubów zaczął udzielać duchowny, ale przed kościołem. Od XIV wieku ceremonia zaślubin odbywa się w świątyni z udziałem duchownego.

Owe fakty mogą wskazywać na to, że para homoseksualna żyjąca w miłości i wierności w związku niesformalizowanym może zostać uznana za małżeństwo. Trzeba jednak przyznać, że aktualnym problemem duszpasterskim jest recepcja także heteroseksualnych związków nieformalnych, które bywają trwałe i nieraz bardziej udane od małżeństw sformalizowanych, lecz marginalizowane i przez niektórych potępiane. Potrzeba odpowiedzialnej i szerokiej dyskusji w tym temacie.

Wiedząc, że homoseksualne siostry i homoseksualnych braci Bóg stworzył takimi, jakimi są (Jer 1,5), wydaje się niepojęte, dlaczego mieliby zostać losowo obciążeni dodatkowym grzechem. Jeżeli nie odwracają się od Bożej łaski (co jest istotą grzechu), to nie możemy ich oskarżać o błądzenie! Więcej: w Przypowieści o Talentach czytamy: „Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście” (Mt 25,40). Jeżeli więc naszymi słowami obrażamy bliźnich, a niektórych z wierzących świadomie lub nie doprowadzamy do zwątpienia i odejścia z Kościoła – jak to bardzo często dzieje się z homoseksualnymi wiernymi słyszącymi nieustanne potępienia – to zobaczmy, jak wielka jest nasza wina, skoro taką samą nietolerancję i te same obelgi skierowaliśmy tym samym w stronę Zbawiciela!

Powtarzanie „nie potępiamy grzesznika, tylko grzech” jest całkowitym fałszem i nieudolną próbą podreperowania stanu własnego sumienia. Oczywistym jest, że jeśli ktoś będzie słyszał w kółko, że jego natura – to, jakim jest od urodzenia – jest potępienia i piekła godnym złem, odbierze to personalnie i będzie czuł się poważnie skrzywdzony. (...)

Szczególnie trudne wyzwanie leży przed duszpasterzami, którzy muszą rozgoryczonych nietolerancją homoseksualnych wiernych przekonywać do tego, iż Bóg ich kocha, i że mają swoje miejsce w Kościele. Przecież „jeśli kto miłuje Boga, do tego przyznaje się Bóg” (1 Kor 8,3)!

Niektóre sytuacje aż wołają o pomstę do nieba. Poglądy fundamentalistycznych konserwatystów dotarły m.in. do Afryki, gdzie młoda dyskusja na temat homoseksualizmu, dzięki skrajnym opiniom dochodzącym z Europy i Ameryki, osiągnęła już więcej niż żenująco niski poziom. Doszło nawet do tego, że duchowni protestanccy z USA (Scott Lively, Caleb Lee Brundidge i Don Schmierer) pojechali do Afryki głosząc, że homoseksualizm niszczy moralny kręgosłup społeczności oraz – do czego się przyznali – byli świadomymi współautorami ustawy nakładającej na homoseksualistów w Ugandzie karę śmierci!

Argumenty używane w tamtejszej propagandzie są absurdalne. Jeśli nie wpaja się ludziom obleśnych i wyssanych z palca wyobrażeń tego, co rzekomo homoseksualiści robią ze sobą, to udowadnia się ich grzech za pomocą pseudonaukowych eksperymentów. Należy powiedzieć stanowczo dość! To nie są czyny godne uczniów Jezusa. Nawet jeśli nie głosimy tak potępienia godnych pomysłów, musimy brać odpowiedzialność za to, co przekazujemy młodym Kościołom w rozwijających się krajach świata, gdyż wina za skutki tych działań spoczywa w pierwszym rzędzie na nas.

Podobnie jest z tzw. terapiami reparatywnymi, które mają na celu zmianę orientacji seksualnej człowieka. Nie tylko zostały one zdecydowanie potępione jako występek przeciwko ludzkości przez rzesze psychiatrów, psychologów i terapeutów, ale na bieżąco wychodzą na jaw kolejne świadectwa osób zaangażowanych w ten proceder wyznających, że jest to zwykłe oszustwo.

Wiedzie to wszystko nieuchronnie do wniosku, że Pismo Święte przez wieki było wykorzystywane przez szczególnie konserwatywnych chrześcijan do niesienia bólu, zniszczenia i śmierci, kiedy z panicznej obawy przed zmianami bronili zaciekle wojen, niewolnictwa, segregacji rasowej, podporządkowywania kobiet mężczyznom, pozbawiania praw obywatelskich mniejszości seksualnych. Biblią podpierano Holocaust, Apartheid i Wojny Krzyżowe. Wiara nakazuje stwierdzić, że jest to wina człowieka, a nie Pisma. Przecież przykazania „nie zabijaj” i „nie będziesz sądzić” albo „czyń innym tak, jakbyś chciał, aby tobie czyniono”, zachowują swą moc.

Przecież to nie jest tak, że zaakceptowanie trwałych, wiernych i przepełnionych miłością związków homoseksualnych jest przyzwoleniem na nierząd i upadek moralny. Homoseksualne związki w żaden sposób nie wpływają na małżeństwa heteroseksualne. Tolerancja takiej odmienności nie sprawi przecież, że więcej ludzi stanie się nagle homoseksualistami. (...)

Potrzebujesz pomocy? Wiele grup wspiera czy KPH, Lambda, Wiara i Tęczy. "U nas zawsze możesz liczyć na przyjaznych ludzi, ciepło i dobre słowo. Możemy też umówić się indywidualnie, porozmawiać przez telefon lub korespondować przez internet. Chętnie poświęcimy dla Ciebie nasz czas. Jeśli okaże się, że potrzebujesz specjalistycznej pomocy, to w miarę możliwości spróbujemy doradzić Ci, do kogo warto się zwrócić. Jeśli więc jest Ci w życiu pod górkę, to u nas zawsze znajdzie się ktoś, kto Cię wysłucha i spróbuje pomóc. Zapraszamy gorąco!" Adresy mailowe i numery telefonów na stornie Wiary i Tęczy, KPH, Lambda WarszawaTransFuzja.

Zjednoczony Kościół Chrystusa (United Church of Christ) w USA w 2006 roku ks. dr Neil Cazares-Thomas przyjął parafię Katedra Nadziei, która powstała w 1970 r. w Dallas w Teksasie. Ksiądz Neil jest żonaty ma męża Isaiah Thomas-Cazares wychowują córeczkę Sofię.




"Wasza miłość do siebie nawzajem jest błogosławieństwem dla nas wszystkich, ponieważ jest odbiciem Bożej miłości do tego świata." Podczas ślubu Matta i Justina w kościele św. Jana na Lafayette Square, który jest kościołem po drugiej stronie ulicy od Białego Domu, do którego uczęszczają wszyscy prezydenci USA. Kościół należy do episkopalnego zgromadzenia, który uznaje równość małżeńską.


Chrześcijanie na marszach/paradach równości


Ksiądz James Martin wystąpił wysłał wiadomość do Euroforum - Grup Chrześcijańskich LGBT które tym roku organizuje Włochy. Ksiądz Martin jest autorem książki "Budowanie mostu". W jaki sposób Kościół katolicki i społeczność LGBT mogą wejść w relację w szacunku, współczucia i wrażliwości.



Matka katoliczka i syn homoseksualista - droga akceptacji



Były przywódca eks gej Exodus Alan Chambers, który nawet przeprasza za kłamstwa które mówił że homoseksualizm jest chorobą.


Byli pacjencji tak zwane wyleczenia z homoseksualizmu, mówią jaką mają traumę przez fundamentalistów chrześcijański.


Można być osobą LGBT i chrześcijaninem


 Kampania „Przekażmy sobie znak pokoju”, że nic złego jest byciem LGBT można być chrześcijanin i LGBT.


Poznaj duchownych LGBTQ którzy walczą i chcą zmienić swoje religie od wewnątrz. Trójka rozmówców gej ksiądz katolicki Fred Daley, rabin gej Joshua Lesser i Episkopatu duchowna Winnie Varghese - mówili o podwyższonym znaczeniu walki nie tylko o prawa osób LGBT, ale o prawa wszystkich zmarginalizowanych ludzi w obecnym klimacie politycznym.


Reportaż To The Contrary: The Welcoming Movement. Kościoły przyjmują LGBT tacy jacy są, walczą o równość i prawa dla społeczności LGBT, opowiadają wierni, duchowni, rodzice sami LGBT o swoim kościele i akceptacji społeczeństwa kościelnego.



Pastor prezbiteriański i gej David Norse, opowiada swojej drogi bycia sobą


Być katolikiem i LGBT to nic złego można żyć normalnie, nie słuchać co biskupi źli mówią, trzeba żyć sobą być osobą LGBT i wierzącym katolikiem.


Conor McGinn, poseł brytyjski który urodził się w Irlandii Północnej, ale obecnie reprezentuje St Helens North w północnej Anglii, opisał się jako praktykujący katolik i powiedział że Bóg akceptuje projekt ustawy równość małżeńska w Irlandii Północnej.

Dodał, że nie miał problemu z pogodzeniem poparcie dla małżeństw homoseksualny z swoją wiarą. "Pytano mnie, czy zważywszy na pozycję hierarchii kościelnej, kłóci się to z wiarą mojej osoby. Powiem to delikatnie i mam nadzieję jak najlepiej: Bóg, którego znam, jest miłością, współczuciem. Pokazuje to innym, w obronie marginalizowanych i tych, którym odmówiono swoi praw, wierzę, że żyję przesłaniem ewangelii podczas tego Wielkiego Tygodnia".



Klip muzyczny Trey Pearson - Silver Horizon. Chrześcijański piosenkarz Trey przyszedł długą drogę akceptacji siebie i własną seksualnością. Wychowywał się w domu, bardzo religijnym, gdzie mówiono że homoseksualizm jest zły. Choć jeszcze jako piosenkarz grupy Everyday Sunday i był żonaty z kobietą i ma dwoje dzieci. Mimo ujawnił się rodzina jego wspiera, była żona też, dostał od wielu wiele wsparcia i akceptacji.

W klipie Trey'a napisał Stephen Cone, film opowiada o 17-letnim synu pastora, który godzi się z własną seksualnością, całuje w kościele z chłopakiem.



Pastor Rich na temat "Kiedy Jezus spotkał homoseksualnego mężczyznę"


Manifestacja pod hasłem "Zapal znicz dla Kacpra" w Lublinie


Misza Czerniak z Wiary i tęczy i Huber Sobecki z Miłość nie wyklucza oraz Justyna Samolińska z partii razem


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz