niedziela, 27 maja 2018

Po co nam nam legalizację związków jednopłciowy - To już czas


Łukasz miał wypadek samochodowy. Na szczęście był przytomny, więc był w stanie wskazać, że Błażeja, jego chłopaka, należy informować o jego stanie zdrowia... Ale to nie znaczy, że wszystko było super.

A dokładniej było tak - pisze współpracownik, wolontariusz „Repliki” Błażej: „Tydzień temu mój chłopak Łukasz miał wypadek. Byliśmy z psem na spacerze, Łukasza potrącił samochód. Ma złamaną nogę i rękę (była składana operacyjnie) i podwichnięte kręgi szyjne.

Wypadek szczęśliwie wydarzył się koło domu. Błyskawicznie odstawiłem psa do domu i zadzwoniłem też po naszą przyjaciółkę-sąsiadkę, bardzo jak zwykle pomocną.

Od razu gdy czekaliśmy na karetkę i na policję, to przyszło mi do głowy coś, co parom hetero pewnie do głowy nie przychodzi: czy przyjadą ludzie, którzy wobec mnie będą zachowywać się normalnie, czy może przyjadą homofoby? A w szpitalu – pozwolą mi do niego podejść czy nie? Dodatkowy stres, jakby go było mało…

Policjant zapytał, czy „jest ktoś z rodziny poszkodowanego?”. Odpowiedziałem, że to ja i że jestem jego partnerem. Usłyszałem dziwne westchnienie i ponowienie pytania, czy jest ktoś z rodziny. Powiedziałem, że poinformuję rodziców mojego chłopaka. „OK, czyli rodzina będzie powiadomiona”. Z sanitariuszami było lepiej – ale chyba dlatego, że przyjaciółka od razu podała się za siostrę Łukasza. W ten sposób dowiedzieliśmy się, do którego szpitala jedziemy.

Po zawiezieniu na SOR problemem było uzyskanie jakichkolwiek informacji, ale to chyba akurat standard - nie otrzymywał ich nikt. Cała komunikacja z obsługą SORu odbywała się przez domofon ustawiony w holu poczekalni. Oznaczało to, że kilka razy, przy wszystkich innych czekających przedstawiałem się jako partner. Były tylko dziwne spojrzenia; nic więcej – miło.

Po 4 godzinach od wypadku udało się w końcu zobaczyć z Łukaszem. Szczęśliwie był przytomny, więc weryfikacja prawa do informacji przebiegała przez zapytanie: „Czy to jest Pana rodzina?” i po potwierdzeniu Łukasza, że tak, rodzina - partner – podano nam kartkę do podpisu i tyle. Młody sanitariusz powiedział, że daje nam kilka minut dla siebie i zasłonił zasłony. Byłem mile zaskoczony.

Następnego dnia Łukasz leżał już na oddziale szpitalnym. Wybrałem się tam z jego tatą i z jego bratem. Nikt już nie pytał nas, kim jesteśmy dla Łukasza, nagle stało się to bez znaczenia.

Kolejnego dnia przyjechała moja mama. Tego dnia udało nam się porozmawiać z lekarzem prowadzącym Łukasza. Zapytał, kim dla niego jesteśmy. „Teściowa” – powiedziała moja mama. „OK.” – lekarz. Po czym ja: „Jestem partnerem”. Lekarz ledwo ukrył osłupienie, spojrzał w kierunku kolegi, a jego wzrok mówił: „Help!” To było nawet zabawne. Szybko poinformowałem, że przy przyjmowaniu na SOR zostało podpisane zaświadczenie o dostępie do dokumentacji medycznej, więc mam prawo ją uzyskać. Dalej było już w porządku. Na oddziale, mimo że za każdym razem, gdy pytając o stan Łukasza, przedstawiałem się jako jego partner, to mówiono o mnie, że jestem bratem Łukasza. Tylko raz, gdy pani technik od RTG wydobywała dokumentację Łukasza dla mnie i gdy zapytała jednego sanitariusza, czy jestem bratem Łukasza, ten sanitariusz odparł: „Lepiej! Partnerem”

Opiekę dla Łukasza załatwialiśmy prywatnie – i tu nagle nie było dziwnych spojrzeń, westchnień itd. Zadając pytania, mówili o Łukaszu „Pana partner”, a o nas „Panowie”.”

Łukasz, przede wszystkim życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia. A na marginesie dodamy, że edukowanie pracowników/czek służby zdrowia zależy też od nas samych. Łukasz i Błażej z uporem przedstawiali się jako partnerzy - i z trudem, ale poskutkowało. Ale iluś tam partnerów pewnie gładko wchodzi w ściemę z "bratem"... Za brak ściemy, Łukasz i Błażej - chapeau bas. I jeszcze raz - zdrowia - Replika.

Po to nam legalizację związków jednopłciowy równość małżeńską/związki partnerskie żeby zabezpieczyć każdy nie jest przyjemny i wiele pokazuje nie jest łatwo dowiadywać o zdrowiu o partnerze/partnerce.

Nawet ostatnio robił badania Gabriel, to jego partner Rafał z Królowi życia miał problem dowiadywać jakie są badania, według prawa Rafał jest nikim dla Gabriela, nie ważne są ze sobą 15 lat.

Po co nam nam legalizację związków jednopłciowy, ale dla wielu za późno już






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz