Opinia: Rodzice, podcaster i autor Stu Oakley przygląda się jednemu z najbardziej kontrowersyjnych tematów w społeczności queer: rodzicielstwu.
Dla ciebie słowo "tata" może przywodzić na myśl obrazy Pedro Pascala patrzącego głęboko w twoją duszę swoimi bogatymi brązowymi oczami.
Dla mnie jednak "tata" ma zupełnie inne znaczenie. Jako rodzic trójki małych dzieci, słyszę je około 20 000 razy dziennie. Od śniadania po czas na sen, i po wreszcie położenie ich do łóżka, jestem tak daleko od gejowskiej fantazji o "tacie", jak to tylko możliwe.
Ale w obecnym czasie bycie gejem-tatą jest dość niepokojące. W Europie wydaje się, że cofamy się zamiast iść naprzód. Węgry pozwalają zgłaszać rodziny LGTBQ+ władzom, podczas gdy we Włoszech nowe ustawy, które przyznawały prawa rodzicielskie tęczowym rodzinom, wydają się być cofane przez nowy rząd prawicowy. A tutaj, w Wielkiej Brytanii, drag queens stają w obliczu protestów tylko dlatego, że chcą bawić dzieci, podczas gdy idiotyczne grupy gejów i lesbijek oraz queerowe osobowości mediów społecznościowych dręczą trans po prostu za to, że są rodzicami.
W czasie, gdy naprawdę powinniśmy zbliżać się jako społeczność, wydaje się, że oddalamy się od siebie. Nasza odmienność jako osób queer ewoluowała, i trudno mi zrozumieć, dlaczego atakujemy się nawzajem zamiast świętować tę różnorodność.
Po zostaniu rodzicem szybko zauważyłem, jak temat dzieci dzieli społeczność gejowską. Wyobraź sobie to jak scenę w amerykańskiej stołówce szkolnej: przy jednym stole siedzi grupa prawdziwych "tatusiów". Tutaj jestem ja, ze swoimi trójką dzieci, i Tom Daley, który pokazuje mi swoją wspaniałą nową robótkę. Przy innym stole, patrząc na nas i nasze hałaśliwe dzieci, są "anty-tatusiowie", geje, którzy nie potrafią sobie wyobrazić nic gorszego niż utrata swojej tożsamości i stylu życia na rzecz bycia rodzicem.
O co chodzi, ludzie? Czujecie, że usuwamy gejowską kulturę, stając się jak każda inna heteroseksualna rodzina nuklearna? A może po prostu nie lubicie dzieci? Wierzcie mi, niektóre dni nie lubię swoich własnych dzieci, więc doskonale was rozumiem. Ale nie proszę was o opiekę nad nimi; po prostu o szacunek dla nas jako części queerowej wspólnoty. Rozmawiałem z dziesiątkami różnych gejowskich rodzin na potrzeby książki "The Queer Parent" i podcastu "From Gay to Ze", i Lotte Jeffs i ja szczerze uważamy, że strach przed byciem rodzicem i jego wpływem na naszą queerową kulturę jest nieuzasadniony. Spotkaliśmy tak wiele cudownie różnorodnych rodzin z całego spektrum, które celebrują swoją queerowość w ramach swojej rodziny. To część naszej ewolucji LGBTQ+ i część równości, za którą tak bardzo walczyli nasi gejowscy poprzednicy.
Mogę zobaczyć tych poprzedników na drugim końcu stołówki, "tatusiów, którzy mogli by, ale nie mogli". To nieco starsi mężczyźni, którzy chcieli być rodzicami, ale dorastali w pokoleniu, w którym to po prostu nie wydawało się możliwe. Prawa i retoryka anty-queer sprawiały, że samo istnienie było trudne, a co dopiero rodzicielstwo. "Wychowywałem się w latach 80-tych, a wtedy istniało wiele niesprawiedliwych i homofobicznych praw", powiedział mi autor i były redaktor "Attitude" Matthew Todd. "Nigdy nie marzyłem nawet o tym, że dostaniemy prawa partnerskie, a co dopiero prawa rodzicielskie.
Często słyszałem historie o lesbijskie, które miały odebrane dzieci. O gejach, którzy ujawnili swoją orientację po heteroseksualnym związku i nie mieli prawa widywać się ze swoimi dziećmi. To był bardzo negatywny okres, z Sekcją 28 i epidemią HIV/AIDS. To naprawdę zaszkodziło mojemu poczuciu, czy kiedykolwiek będę mógł prowadzić życie rodziny."
A teraz wracamy do punktu wyjścia. Przy jasno oświetlonym stole na przodzie mamy grupę absolutnie wspaniałych i gejów z pokolenia Z, którzy nadal słusznie próbują wszystko zrozumieć. Ci w wieku od 11 do 26 lat będą pierwszym pokoleniem, które teraz może być pytane przez ciocię Agnes, kiedy zacznie zakładać rodzinę ze swoim chłopakiem (lub dziewczyną) - radość, z którą heteroseksualiści musieli się zmagać przez lata.
I tak jak nasze heteroseksualne kuzynki, nie musimy mieć dzieci. Ale dla niektórych z nas jest miło mieć taką możliwość. Mam nadzieję, że dojdziemy do momentu, w którym będziemy potrafili szanować wybory każdego z nas. Jesteśmy bardziej podobni niż myślisz. Wszyscy musimy lepiej rozumieć każdą osobę przy queerowym stole. Czy w końcu nie jesteśmy jedną wielką, wybraną rodziną?
źródło Attutude Magazine.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz