niedziela, 3 września 2023

Nasza niezwykła droga do rodzicielstwa: Droga par gejowskich poprzez surogację i invitro

Czuję się nadzwyczajnie szczęśliwy. Jako dziecko nigdy nie wyobrażałem sobie, że moje życie może wyglądać tak. Dorastając w ukryciu w środkowym Oregonie, w okolicach Willamette Valley, często uważanej za konserwatywny pas biblijny w USA, nie wydawało mi się, że to możliwe, abym mógł znaleźć miłość, a co dopiero ożenić się. Teraz, patrząc na to, muszę przyznać, że myliłem się sam przed sobą. To zupełnie przeczyło moim wyobrażeniom sprzed 10 lat, więc fakt, że jestem teraz na etapie zakładania rodziny. Już teraz to wydaje się cudem, więc fakt, że jako gejowska para próbujemy przynieść życie na ten świat, wręcz mnie oszołamia.

Zawsze marzyłem o posiadaniu dzieci, ale poważnie zacząłem rozważać możliwość surogacji dopiero po spotkaniu Michaela i pogłębieniu naszego związku. Gdy dowiedziałem się więcej na ten temat i zacząłem zgłębiać tę kwestię, zdałem sobie sprawę, że jest to dla nas najlepsza ścieżka do podążenia. Rozpoczęliśmy poszukiwania dawczyni komórek jajowych i matki surogatki na początku 2021 roku, kiedy oficjalnie podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu tego procesu.

Jednakże zdajemy sobie sprawę, że to nadal nie jest takie proste. Mimo że surogacja istnieje od pewnego czasu, wciąż otoczona jest tajemnicą, trudnością dostępu i nieprzewidywalnością. Szybko zrozumieliśmy, że nie znamy zbyt wielu szczegółów dotyczących zakładania rodziny jako para queer, i większość naszych przyjaciół i rodziny też nie! Gdy zaczęliśmy szukać informacji online, natknęliśmy się na mnóstwo różnych danych (często sprzecznych) pochodzących z różnych źródeł. Nawet nie wiedzieliśmy, od czego zacząć, więc zaczęliśmy dzwonić do klinik in vitro i agencji surogacyjnych.

Spędziliśmy miesiące na badaniach procesu i wyobrażaniu sobie, jak to wszystko może wyglądać dla nas, ile to kosztuje i jak się psychicznie przygotować. To właśnie to nas zainspirowało do podzielenia się naszą historią. Widzieliśmy wiele par online, które dzieliły się swoimi historiami po fakcie – gdy już przyszły dzieci na świat i wszystko wydawało się wspaniałe – ale nie widzieliśmy wielu par, które opowiadały o tym, jak to się dzieje. Dla nas proces surogacji był jak tajemna czarna kurtyna, gdzie większość szczegółów była niejasnych.

Naszym celem jest dzielenie się procesem zakładania rodziny jako gejowska para w miarę, jak on się toczy, zarówno tym, co dobre, jak i trudne. Wierzymy, że alternatywne ścieżki do rodzicielstwa powinny być dostępne dla wszystkich par queer, i uważamy, że zaczyna się to od rozjaśnienia, jak te procesy naprawdę działają. Wiedza to potęga. A ponieważ wielu z nas w społeczności LGBTQ+ nie zna dostępnych opcji planowania rodziny, nie wiemy, od czego zacząć, aby wprowadzić zmiany.

Wiele ścieżek do rodzicielstwa uważa się za dostępne jedynie dla niezwykle zamożnych i bogatych - ale wiemy, że płeć, orientacja seksualna i poziom dochodów nie powinny decydować o tym, czy ktoś może mieć rodzinę, więc dlaczego nie jest to prawdą dla par queer? Pojawiło się wiele wielkich pytań, dlatego mój mąż Michael zachęcił mnie do rozpoczęcia podcastu, w którym będziemy rozmawiać z osobami, które doświadczyły alternatywnych ścieżek do rodzicielstwa, oraz ekspertami, którzy mogą dostarczyć wiedzy i edukacji. Tak narodził się podcast "Who's Your Daddy?".

W ciągu ostatnich 19 miesięcy znaleźliśmy dawczynię komórek jajowych, stworzyliśmy zarodki i aktywnie szukaliśmy naszej matki surogatki. Chociaż były wzloty i upadki, bardzo cieszymy się z nadchodzących kroków w nadziei na znalezienie naszej surogatki wkrótce. Pierwsza trudna decyzja polegała na wybraniu miejsca, gdzie przeprowadzimy proces. Rozmawialiśmy z wieloma agencjami surogacyjnymi i klinikami in vitro, i dobrze się dogadaliśmy z lekarzem w Teksasie. Po prostu mieliśmy dobre przeczucia, więc poszliśmy za nimi. Wtedy nie myśleliśmy zbyt wiele o tym, gdzie może znajdować się dawczyni komórek jajowych lub surogatka: myśleliśmy, że nie ma to większego znaczenia, jeśli są daleko od nas. Uważaliśmy, że podążanie za surogacją w Teksasie może być znacznie tańsze niż na Zachodnim Wybrzeżu i może prowadzić do szybszego znalezienia odpowiedniej surogatki, ponieważ w okolicach Dallas mieszka znacznie więcej ludzi niż w całym stanie Oregon.

Jednakże nasze myśli się zmieniły. W miarę jak klinika postępowała z pobieraniem komórek jajowych i tworzeniem zarodków, zaczęliśmy odczuwać odległość jako obciążający czynnik. Nie tylko znaczenie miała bliskość fizyczna do miejsca zamieszkania naszej surogatki, ale także zaczęliśmy zastanawiać się, w jaki sposób przepisy stanowe mogą wpłynąć na nas. W ciągu ostatniego roku Teksas podjął radykalne kroki w utrudnianiu dostępu do aborcji. Co to oznacza dla tych, którzy rozważają bycie surogatką w tym stanie? Jeśli pojawią się komplikacje w ciąży, jak trudno będzie dla surogatki uzyskać potrzebne leczenie medyczne? To nie jest jasne. Zrozumiałe jest, że zmiana prawa stanowego może budzić obawy u wielu osób rozważających bycie matką surogatką i może ograniczyć pulę chętnych do noszenia dziecka w tym stanie.

Pomijając kwestie prawne, chcemy być obecni na badaniach USG, wizytach u lekarza i oczywiście przy porodzie. Bycie daleko od miejsca zamieszkania naszej surogatki komplikuje te sprawy. Teraz zalecamy tym, którzy rozważają surogację, aby zaznajomili się z lokalnymi przepisami, zrozumieli, jak mogą wpłynąć na nich, a następnie rozważyli skonsultowanie się z renomowanymi klinikami in vitro w swojej okolicy, zanim zaczną rozważać poszukiwania na daleką odległość.

Nasze zarodki zostały stworzone w grudniu zeszłego roku. Chociaż zebrano 30 komórek jajowych, tylko pięć zarodków osiągnęło etap życia. Jestem biologiczną połową czterech z tych zarodków, a Michael biologiczną połową jednego. To było trudne doświadczenie. Z jednej strony byliśmy niezwykle szczęśliwi, że udało nam się uzyskać pięć żywych zarodków. Z drugiej strony jesteśmy bardzo zdenerwowani. Naszym początkowym celem było urodzenie bliźniaków, z każdym z nas jako biologicznym ojcem jednego z nich. Mając tylko jeden zarodek po stronie Michaela, oznacza to, że mamy tylko jedną szansę na transfer. Jeśli by nie powiódł się, nie jesteśmy pewni, czy jest to finansowo wykonalne, aby powtórzyć proces in vitro i próbować uzyskać więcej zarodków. Dlatego jesteśmy pełni nadziei. Optymizm może tu wiele zdziałać, więc patrzymy na to, jak na pięć zarodków - pięć wspaniałych szans na urodzenie dziecka. Może nie skończy się na bliźniakach, tak jak początkowo planowaliśmy, ale jeśli czegoś nauczyliśmy się z tej całej podróży, to tego, że nie możemy kontrolować tego, co nie jest pod naszą kontrolą. Surogacja i in vitro to procesy naprawdę nieprzewidywalne, i mamy nadzieję zobaczyć, jakie cuda przyniesie biologia.

źródło Washington Blade

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz