czwartek, 19 października 2017

Brytyjski nazista, skrajny prawicowej partii wyznaje jest żydem i gejem


Kevin Wilshaw, brytyjski neonazista i członek brytyjskiej Frontu Narodowego, ultraprawicowej faszystowskiej partii. Neonazista. Rasista. Antysemita. Homofob, zrezygnuje z ruchu, był częścią jego przez czterdzieści lat.

Wilshaw, który jest jeszcze pochodzenia żydowskiego, udzielił wywiadu dla brytyjskiego kanału Channel 4, w którym także ujawnił że jest gejem. Wiele razy nawoływał do nienawiści do żydów i inny, mimo sam był żydem i gejem.

Również członek nacjonalistycznej British National Party. Działa od lat 80. a wystąpienia na zgromadzeniach skrajnej prawicy miał jeszcze w tym roku. Uczestniczył w atakach na przedstawicieli mniejszości, demolowaniu meczetu i był aresztowany za szerzenie mowy nienawiści w sieci. Twierdzi, że sam nie używał fizycznej przemocy przeciwko innym ludziom, ale był tego świadkiem i nie przeszkadzało mu to.

Wilshaw dla Channel 4. Zrobił coming out nie tylko jako gej, ale również jako Żyd ("moja mama była Żydówką").

„Brzmi to strasznie samolubnie, ale widziałem ludzi, którzy byli maltretowani, wyzywani, pluto na nich na ulicach – dopiero, kiedy sam stajesz się ofiarą takiego zachowania zaczynasz rozumieć, że to, co robisz, jest złe”.

"W społeczeństwie jest już akceptowalne, by być gejem, ale w tych grupach, do których należałem - nie. Spotkałem się z dyskryminacją ze strony swoich."

Wilshaw powiedział, że zdaje sobie sprawę, że jego ponad 30-letnia działalność stoi w sprzeczności z tym, kim jest. Na formularzu wniosku o przystąpienie do swej partii napisał, że "nienawidzi Żydów".

"Czuję się potwornie winny. Widziałem, jak ludzie z mojej grupy wyzywają i plują na gejów. Dopiero jak zaczęli to robić w stosunku do mnie, zacząłem sobie uświadamiać, że to, co robimy jako grupa, jest złe. Wiem, że to wstyd i strasznie samolubny punkt widzenia."

– Chciałbym zaszkodzić (...) ludziom, którzy rozpowszechniają takie głupoty – mówi o dawnych towarzyszach – dotknąć ich, pokazać jak to jest żyć w kłamstwie i być po stronie tych, do których kierowana jest taka propaganda – mówi.

"Nie jestem jedynym gejem wśród ultraprawicowców. Niektórzy na wpół jawni - i jakoś nie widzi się tu sprzeczności: inni mówią 'e, nie, tak naprawdę, to on jest tylko trochę gejem', albo "tak, ale on akurat jest OK' - albo są zastraszani, bo ten gej może okazać się jeszcze bardziej agresywny niż oni sami - jak np. Nicky Crane. Gdyby ktoś podskoczył Nicky'emu, to on by takiego po prostu zabił. (Nicky Crane - neonazista, który w 1993 r. zmarł na AIDS, a wyoutował się rok przed śmiercią - przyp. "Replika").

"Nie miałem przyjaciół w szkole, a koniecznie chciałem należeć do grupy, która miałaby jakiś konkretny cel." "Udzielam tego wywiadu, bo chcę zaszkodzić tym moim grupom - choć będę czuł pustkę, gdyż odchodzę od tych, którzy ukształtowali całe moje życie. Chcę zaszkodzić tym, którzy sieją całą tą wrogą propagandę, te bzdury. Pokazać, jak to jest żyć w kłamstwie, żyć podwójnym życiem."

Były działacz Frontu Narodowego Matthew Collins, który obecnie pracuje dla grupy przeciwko nienawiści Hope not Hate, powiedział: "Jednym z rzeczy, które zauważył, jest ktoś, kto walczy bardziej ze sobą jest bardziej skrajny i agresywny".

Wilshaw przyznawał też, że choć miał świadomość swoich żydowskich korzeni, to mimo wszystko podkreślał swoją nienawiść do „Żydów”. Określenie „Żydzi” dotyczy tu przy tym anonimowej grupy ludzi, a nie konkretnych jednostek. Na podobnej zasadzie nie odnosił homofobicznych poglądów swoich towarzyszy do siebie. – Nawet kiedy ktoś dowiedział się (o mojej orientacji – przyp. red.) racjonalizował to sobie: „on tak naprawdę nie jest gejem” albo „gej a OK” – tłumaczy mężczyzna.(Replika/Newsweek)


Nicola Crane urodził się w 1958 roku w Londynie, jako jeden z dziesięciorga rodzeństwa. Był włoskiego pochodzenia ze strony matki, jego ojciec był kreślarzem. Szybko jednak chłopak znalazł "drugą rodzinę" - grupę skinheadów, którzy panoszyli się po południowo-wschodnim Londynie.

Grupa ta miała silne powiązania ze środowiskami skrajnie prawicowymi. Byli to skini-narodowcy, którzy w latach '70 właśnie się odradzali i związali się z Frontem Narodowym - skrajnie prawicową partię.

Niektórzy ludzie, znający Crane'a, opisywali go jako niesamowicie brutalnego. "Gorszy niż zwierzę" - mówił o nim jeden z sędziów, który prowadził jego sprawę. Crane miał sporo na sumieniu - organizował napady na grupy murzynów, brał udział w licznych pobiciach. W efekcie, w 1981 roku, Crane trafił do więzienia na 4 lata.

Wszystko zaczęło się w jednym z gejowskich klubów w Londynie, gdzie Crane poznał Johna Byrne. Nicola był tuż po wyjściu z więzienia, a jak opisywał Byrne, był to "cichy, przyjazny człowiek". Już pod koniec lat '70 Nicky zaczynał być stałym bywalcem gejowskich klubów. Postura sprawiła, że bez trudu zostawał ochroniarzem w takich miejscach. John Byrne wierzył, że neonazizm Crane'a to tylko poza, show. Zdaniem Byrne'a, Nicky był zbyt miły, by być ekstremistą.

W 1984 jego podwójne życie po raz pierwszy wyszło na jaw. Antynazistowski magazyn "Searchlight" publikował wówczas plotki o neonazistach. Oni sami kupowali pismo, by sprawdzić, czy przypadkiem się w nim nie pojawili. Magazyn wspomniał o tym, że Crane bywa w gejowskim klubie Heaven. Nawet neonaziści wiedzieli, że to czołowy klub gejowski. Koledzy Nicky'ego postanowili jednak zignorować te doniesienia.

On sam zaprzeczał i miał czym się podeprzeć. Wówczas homoseksualizm był kojarzony ze zniewieściałością, a tego o Cranie nie można było powiedzieć. Poza tym, nikt nie chciał wtedy zostać uznanym za osobę, która wierzy w doniesienia takiego magazynu. A do tego wszystkiego koledzy po prostu bali się podpaść Crane'owi. Sam bohater plotki twierdził do tego, że do pracy w klubach gejowskich został zmuszony przez firmę ochroniarską, która go zatrudniała.

Z relacji jego przyjaciół wynika, że już od 1989 roku spędzał dużo czasu w Tajlandii, gdzie był anonimowy - w przeciwieństwie do Londynu, w którym był powszechnie znany. Tym bardziej, że w stolicy Anglii zagrał w kilku amatorskich filmach porno dla gejów, opartych na motywie skinheadów. Wówczas też podjął decyzję, by zakończyć podwójne życie.

W 1992 roku Nicky Crane udzielił wywiadu Kanałowi 4 do dokumentu na temat skinheadów-gejów. Przyznał, że wiedział o swojej orientacji od czasu, gdy związał się z Ruchem Brytyjskim - skrajnie prawicową organizacją, do której należał latami.

Opowiadał, że czuł się jak hipokryta, gloryfikując Hitlera i będąc jednocześnie gejem. Podkreślał, że wstydzi się swojej neonazistowskiej przeszłości. Mówił, że już w tym momencie nie obchodzi go, czy ktoś jest czarny, biały i jaką ma orientację. - Albo lubię albo nie lubię danej osoby, bez względu na jej kolor skóry - podkreślał.

Jego ex-koledzy wpadli w szał, słysząc te słowa. Wydali na niego praktycznie wyrok śmierci. W grudniu 1993 roku, gdy John Byrne jechał spotkać się z Nickym Crane'm, jego kolega się nie pojawił. Jak się okazało, dzień wcześniej, w wieku 35 lat, Crane zmarł na wyjątkowo złośliwą odmianę zapalenia płuc. Jak się potem okazało, był chory na AIDS. W momencie śmierci był przy nim Craig - jeden z jego chłopaków. (NaTemat)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz