Fot: Julia Zimmermann |
Mówią o nas, że reprezentujemy "ideologię", że chcemy "specjalnych praw". My, osoby LGBT i obywatele Polski, chcemy w naszym kraju tylko normalnie żyć mówił Bartosz Staszewski, organizator Marszu Równości w Lublinie. Powiedział.
Gdy powiedziałem mojej mamie, że jestem gejem, była zdruzgotana. Bo nasłuchała się opowieści o tym, że osoby homoseksualne są nienormalne. Dzisiaj moja mama jest tu z nami. Trzyma tęczową flagę. Zmiana jest możliwa! mówił Robert Biedroń.
Chcemy Polski, która będzie domem wszystkich. Domu, w którym jak u siebie będą mogli się czuć i chłopak i dziewczyna, i dwie dziewczyny, i dwóch chłopaków. Kiedy mamy poczucie, że niektórzy nas obrażają, rzucają w nas obelgami to warto spojrzeć się w tył i zobaczyć ilu w Polsce jest ludzi dobrej woli dodał Robert Biedroń.
Fot: Piotr Drabik/Radio Zet |
Wolność jest wtedy, kiedy nikt nie ma duszy zatrutej lękiem, gdy idzie na demonstrację albo na ulicy trzyma za rękę osobę, którą kocha. Kiedy patrzę na Was, widzę właśnie taką Polskę: wolną i solidarną dodał Adrian Zandberg.
Bo kiedy biją, to nie ma miejsca na podziały. Kiedy biją, jest tylko jeden wybór: można albo stanąć po stronie tych, którzy bija, albo w obronie tych, którzy są bici. I każdy przyzwoity człowiek powinien wiedzieć, gdzie jest jego miejsce - powiedział Adrian Zandberg.
Fot: Tęczowa Wiosna |
Dodał Ludzie mają prawo wierzyć w to co chcą i kochać kogo chcą. jestem tu, bo nie chcę, żeby ludzi obrażano, bo nie chcę, żeby ludzi opluwano, bo nie chcę żeby ludzi bito.
Rzeczniczka sld Anna-Maria Żukowska przeprasza w imieniu polityków, którzy zawiedli środowiska LGBT i przyznaje, że sama jest osobą biseksualną. Prawdziwa demokracja jest wtedy, kiedy każda osoba ma równe prawa. Dziś tak nie jest. To wina polityków – także mojego ugrupowania. Dlatego chcę Was przeprosić. I obiecać, że Lewica nie będzie już odkładać walki o prawa #LGBT "na kiedyś".
Musimy stanąć w obronie gejów i lesbijek, którzy w naszym kraju są dziś traktowani jak wróg publiczny numer 1. Musimy powiedzieć w końcu: nie pozwalamy! – Gabriela Morawska-Stanecka
Przedstawicielka Tęczowego Białymstoku na dzisiejszym wydarzeniu przeciwko przemocy w Białymstoku:
Nazywam się Joanna, mam 28 lat, urodziłam się w Białymstoku i tu mieszkałam całe życie. Tu stawiałam pierwsze kroki, tu przeżywałam pierwsze zakochania i pierwsze zawody, tu nawiązałam pierwsze przyjaźnie. Tu pierwszy raz doświadczyłam przemocy. I tu wraz z grupą przyjaciół założyliśmy Tęczowy Białystok i zorganizowaliśmy pierwszy Marsz Równości. Po którym dowiedziałam się, że nie jestem osobą, ale ideologią, że jestem obca dla tego miasta, że lokalna społeczność mnie sobie tu nie życzy i że mam wypierdalać.
Choć prawie każdy z nas w rodzinie się wychował i dla wielu z nas największym marzeniem jest właśnie spokojne tradycyjne życie w rodzinie – „białostockie rodziny” stawiano w opozycji do nas. Choć wielu z nas jest katolikami i prawosławnymi, od hierarchów Cerkwi i Kościoła dowiedzieliśmy się, że w naszych wspólnotach nie ma dla nas miejsca. Oskarżono nas, że wyrządzamy krzywdę dzieciom – w kraju, w którym dzieci nieheteroseksualne giną z własnych rąk, w którym 70% młodzieży LGBT w wielu szkolnym co najmniej raz w przeciągu ostatniego roku myślało o samobójstwie. Łatwo w to uwierzyć. Byłam jednym z nich.
Jest 2019 rok. Niemal od 20 lat w Warszawie odbywa się Parada Równości, w coraz większej liczbie polskich miast, w tym roku w ponad dwudziestu, przeszły lub przejdą marsze równości, i uczestnictwo w nich stało się ważnym aktem polityczno-społecznym walki o prawa człowieka, żądania swojej przestrzeni, zajęcia miejsca, zabrania głosu. Nikt jednak nie spodziewał się, że będzie to też akt najprawdziwszej odwagi, a tak było w Białymstoku. W stronę maszerujących kierowano najohydniejsze obelgi i przekleństwa, leciały na nich szklane butelki, kamienie, petardy i kostka brukowa. Ludzi ganiano i kopano i bito. Nikt nie spodziewał się takiej eskalacji nienawiści i takiej przemocy. Dlatego wstrząśnięci i ze złamanymi sercami zbieramy się tu dziś, by protestować przeciwko przemocy.
Fot: Przedwiośnie |
A ja jestem tu dziś po to, by przypomnieć, że to nie była „tylko” przemoc, lecz przemoc bardzo konkretna, mająca imię: homofobia. Jej ofiarami są tak samo osoby LGBT, jak i towarzyszący im hetero sojusznicy. Nie uciekajmy od tego słowa. Nie rozwadniajmy, nie uogólniajmy tego, co się stało. Homofobia – która zaczyna się od irracjonalnej niechęci do osób nieheteronormatywnych, ich obecności w przestrzeni publicznej, ich ekspresji, rośnie w nieufność, nienawiść, a kończy na dyskryminacji i przemocy wobec osób LGBT+. Największe jej ofiary są śmiertelne. Wspomnijmy chwilą ciszy Dominika, Kacpra, Milo i wiele anonimowych osób, których już z nami nie ma. Gdybyśmy chcieli zamiast parady czy marszu równości zrobić żałobny marsz pamięci dla ofiar homofobii, wymienialibyśmy je tak długo, że słowa traciłyby znaczenie. Wiecie, dlaczego tak nie robimy? Dlaczego jesteśmy kolorowi, tańczymy, bawimy się w rytm muzyki? Z myślą o tych dzieciakach, tych 70% dzieciaków niehetero, które poważnie myślą o samobójstwie. „Chciałabym widzieć na horyzoncie jakąś nadzieję. Chciałabym usłyszeć coś innego niż «kiedyś w końcu będzie lepiej». Chciałabym żyć pełnią życia już dzisiaj, w tym momencie” – napisała Milo przed śmiercią. Z myślą o tych dzieciakach. Żeby miały nadzieję. Żeby widziały, że z roku na rok jest lepiej. Żeby widząc, jak w marszach idzie coraz więcej osób, wiedziały, że jesteśmy z nimi już dzisiaj, w tym momencie. To marsze równości są protestem wobec tej przemocy. To na nich powinniście być.
Drodzy sojusznicy, najbardziej potrzebuję od was dziś, żebyście nie bali się nazywać tej przemocy. Wszyscy i wszystkie musimy jasno i wyraźnie opowiedzieć się przeciw przemocy i za prawami dyskryminowanych. W tym celu musimy równie jasno i wyraźnie powiedzieć: przemoc, która eskalowała w Białymstoku, to homofobia. Widać ją w różnym natężeniu w wypowiedziach polityków i hierarchów wspólnot religijnych. Widać ją w okrzykach, kamieniach, pięściach, kopach.
Wśród ludzi, którzy krzyczeli do nas „wypierdalać”, pomiędzy kibicami z całej Polski widzieliśmy sąsiadów i sąsiadki, znajomych i kolegów… Każda z tych wykrzywionych w nienawiści twarzy łamała serce. Jednocześnie nadal odmawiam przypisywania Białemustokowi gęby faszystowskiego i homofobicznego. Nadal wierzę w Białystok i proszę was o to samo. Bo Białystok to ja, to my, to wy, którzy szliście z nami w marszu – nie mniej, niż ktokolwiek inny.
Ten Białystok dziękuje za wszystkie słowa otuchy z zewnątrz i ma nadzieję, że ogromne finansowe środki i bezcenne psychiczne wsparcie sprawią, że za rok pójdzie nas jeszcze więcej. Idziemy razem i idziemy dalej.
Tweet