Ksiądz RKK Tomasz Puchalski dla Gazety Wyborczej: "Pan ksiądz z Archidiecezji Poznańskiej chce naklejać to obrzydliwe coś. Ciekawe, gdzie to zrobi? Na drzwiach kościoła? Na drzwiach parafian? Na drzwiach szkoły czy może na swoich własnych? Chce w ten sposób ogłosić Strefę wolną od LGBT. Można tylko przypuszczać, że będąc w Niemczech nazistowskich, z radością by nakleił znaczek Strefa wolna od Żydów. Dziś takich księży Kościół w Niemczech się wstydzi i jestem pewny, że Kościół w Polsce za jakiś czas będzie się wstydził tego pana księdza" - Gazeta Wyborcza.
Replika/Paweł z partnerem Konradem |
Paweł Dobrowolski: Gdy zobaczyłem w sobotę relacje znajomych, którzy pojechali do Białegostoku, poczułem przerażenie i lęk. Zobaczyłem wojnę. Potrafię zrozumieć, że część społeczeństwa nie zgadza się z poglądami osób LGBT. Rozumiem nawet, że jakieś grupy mają zupełnie inne przekonania i chcą je zademonstrować w tym samym czasie, co Marsz Równości. Nie potrafię jednak zrozumieć agresji słownej i fizycznej. Przecież w Białymstoku rzucano kamieniami w kobiety i w nieletnich, próbowano ich wyłapywać z tłumu i bić. Ludzi, którzy chcieli po prostu przejść przez miasto ze swoimi flagami i pokazać, że takie osoby jak oni żyją i mają prawo żyć w naszym kraju. Przecież to nikomu niczym nie zagraża.
Najbardziej w tym wszystkim szokujące było dla mnie to, że wybuch agresji odbywał się za przyzwoleniem, a nawet z udziałem Kościoła. Na kontrmanifestacjach Bóg był odmieniany przez wszystkie przypadki. Osoby, w których twarzach zobaczyłem wściekłość, trzymały często w rękach różaniec i święte obrazy. To nie byli tylko kibole. „Zakaz pedałowania” skandowały wraz z nimi panie w średnim wieku, katoliczki, o jowialnym wyglądzie.
Obecna sytuacja budzi we mnie skojarzenia z Marcem ’68. W relacjach osób, które na fali antysemickiej nagonki wyjechały wtedy z Polski, powtarza się jak refren, że najwięcej złego zrobiły ówczesne media. Pisano, że Żydzi powinni zniknąć z naszego państwa, przypisywano im zbiorowo bardzo negatywne cechy. To głównie przez to życie tysięcy ludzi w Polsce stało się tak nieznośne, że decydowali się porzucić cały dobytek swojego życia, przyjaciół, pracę i wyemigrować. Zdefiniowano ich jako wroga publicznego Dziś, niestety, widzę podobny mechanizm. Osoby LGBT stały się obecnie wrogiem i zagrożeniem numer jeden. (...) - Magazyn Więź.
Jezus mnie zapyta: "Gdy byłem głodny, czy daliście mi jeść? Gdy byłem spragniony, czy napoiliście mnie?". A nie: "W jakim żyłeś związku?"
Osoby homoseksualne i transpłciowe grają z życiem w trudną grę. Dla katolików i katoliczek ta gra ma dodatkowy poziom trudności. Kościół, zgodnie z literą katechizmu, „szanuje”, „współczuje”, „otacza troską”. W praktyce na ogół odrzuca, dyskryminuje; w najgorszym razie łamie życiorysy, w najlepszym – milczy - Gazeta Wyborcza.
Rodzicie i bliscy osób LGBTQ działający w stowarzyszeniu My, Rodzice, wstrząśnięci narastającą wobec nas przemocą, która skumulowała się w Białymstoku, wystosowali list do trzech najważniejszych hierarchów Kościoła Rzymskokatolickiego w Polsce. Piszą w nim m.in. "Eskalacja nienawiści, do której doszło w Białymstoku, pod wpływem intensywnej pracy Arcybiskupa Wojdy, zmusza nas do stanowczej reakcji. Zostały przekroczone wszelkie normy moralne, naruszono prawo, podeptano Katechizm Kościoła Katolickiego. W imię miłości bliźniego i pod sztandarami Jezusa Chrystusa użyto przemocy. Mamy poważne obawy, że jeżeli dziś nie zrobimy nic, żeby powstrzymać nienawiść, przemoc i agresję, jutro rozzuchwaleni zachętami ze strony hierarchów kościoła, bezkarni bandyci, posuną się jeszcze dalej, a w kolejnych dniach może dojść do przelewu krwi.
Dlatego stanowczo domagamy się dymisji Arcybiskupa Tadeusza Wojdy, z pełnym przekonaniem, że jest osobą odpowiedzialną moralnie za zaistniałą sytuację [...]".
Największym problemem wierzących osób LGBT w Polsce nie są wcale napaści, pobicia i wyzwiska, jak te w Białymstoku (choć niemal każdy z nas z czymś takim się zetknął). To, co naprawdę utrudnia nam ujawnienie się w Kościele i społeczeństwie, to homofobia "ludzi łagodnych i dobrych". To, że pobożni, dobrzy katolicy mówią nam: "porządny z ciebie facet, chociaż gej". Dla Magazynu TVN24 pisze Marcin Dzierżanowski, prezes Fundacji Wiara i Tęcza skupiającej chrześcijan LGBT+.
Coraz w większym stopniu mam wrażenie, że wydarzenia w Białymstoku staną się polskim Stonewall. Pięćdziesiąt lat temu w tym nowojorskim klubie dla gejów policja pobiła osoby LGBT, doprowadzając do zamieszek, które stały się początkiem ruchu emancypacji osób homoseksualnych. Po Białymstoku wiele osób pyta nas, jak mogą nas wesprzeć. Ponieważ w rozkręceniu białostockiej spirali nienawiści wielki udział miał miejscowy Kościół rzymskokatolicki, te pytania formułują także liczne osoby wierzące. Głównie świeccy. Księża na razie się boją.
Kolejny nieuświadomiony wyraz homofobii, jakiej doświadczamy od ludzi "łagodnych i dobrych", to oczekiwanie, że będziemy na swój temat milczeć. "Nie mam nic przeciwko tobie, ale się nie afiszuj". Okazuje się, że owym "afiszowaniem" jest po prostu otwarte mówienie o swojej orientacji, przedstawienie komuś partnera lub partnerki lub po prostu nieukrywanie, że jest się w związku. Gdyby przyjąć to myślenie, życie każdego heteroseksualisty to jedna wielka manifestacja! Przecież idąc na przyjęcie, zabierasz na nie swoją żonę czy męża, umieszczasz wasze wspólne zdjęcie na pulpicie komputera w pracy, w miejscu publicznym bierzesz go za rękę.
Często wielu katolików zamyka nam usta bardziej subtelnie. Słyszymy mianowicie, że seksualność nie jest w życiu najważniejsza, nie ma co się na niej koncentrować, w końcu przykazanie "nie cudzołóż" jest dopiero szóste. Problem w tym, że to slogan szkodliwy. Otóż seksualność – choć nie najważniejsza - jest w naszym życiu istotna. Wiąże się przecież z tym, kogo kochamy, a nieraz też spędzamy życie. Nie ma powodu, by wypychać tę sferę życia do strefy milczenia. (...) Magazyn TVN24.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz