Fot: Queerowy Maj |
- Chcemy pokazać, że kielczanie i kielczanki to również osoby nieheteronormatywne - mieszkające tutaj i tworzące życie tego miasta. Jesteśmy dumni z tego, że tutaj żyjemy, jesteśmy dumne z tego kim jesteśmy - mówiła podczas wydarzenia Barbara Biskup z Prowincji Równości.
"Kielce, Kielce w tęczy pełne serce", "Wolność, równość, tolerancja" czy "Róż, brokat, antyfaszym" - między innymi takie hasła skandowali uczestnicy pierwszego w Kielcach Marszu Równości. W barwnym korowodzie, który przeszedł ulicami miasta, wzięło udział około tysiąca osób.
Przed Marszem zorganizowany został Piknik Integracyjny przy muszli koncertowej w kieleckim Parku miejskim. Chętni mogli przychodzić już od godziny 12, aby porozmawiać z organizatorami i uczestnikami. Dookoła muszli rozstawiono namioty w których można było zdobyć wiele ciekawych informacji nie tylko na temat samego marszu ale i o całej społeczności LGBT.
Fot: Razem Podkarpackie |
Tylko tu tutaj z wami. Jesteście najpiękniejszą moją rodziną jaką mam, tęczową rodziną rodzinę z wyboru. Jesteście najpiękniejsi pamiętajcie, że to nie jest tak, że ktoś jest rodziną. Musimy jego, ci którzy kochamy. To są naszą rodziną. To wy jesteście moją rodziną.
Nigdy nie pozwólcie, wmówić żeby zmieniliście się i inaczej żyjcie po was tak kocha. Jeżeli was kochają to was akceptuje. (...) Prawdziwa miłość akceptuje was w stu procentach. Bądźcie silni, jeszcze tylko trochę, musimy przejść pewne przykre sytuację prezydenci, trybunały, biskupi, przeciwnicy aborcji.
Jeszcze tylko trochę, bądźcie silni, Polska tak samo będzie piękna, każdy inny kraj, bądźcie silni Kocham was - mówiła Monika "Pacyfka" Tichy, ze Szczecina Lambdy.
(Gazeta Wyborcza/WP.pl/Nasze Miasto)
Do akcji policji doszło bezpośrednio po zakończeniu marszu. Funkcjonariusze podeszli do obu mężczyzn - jednym z nich był Bartek Staszewski, działacz i filmowiec - i poprosili o wylegitymowanie się. Obaj odmówili. Po kilkuminutowej dyskusji policjanci siłą przetransportowali jednego z mężczyzn do radiowozu i odprowadzili drugiego.
Zatrzymani uczestnicy marszu byli przetrzymywani ponad dwie godziny w Komendzie Wojewódzkiej Policji, gdzie odbyło się przesłuchanie. Po godzinie 18.00 obaj zostali wypuszczeni na wolność.
Wg obecnej na miejscu prawniczki zatrzymanie odbyło się zgodnie z prawem. Funkcjonariusze mieli prawo wylegitymować obu mężczyzn bez podania konkretnego powodu. Okoliczności wylegitymowania (demonstracja) dają policjantom takie uprawnienie. Nieadekwatne były natomiast środki, których użyli funkcjonariusze. Zatrzymanie spokojnie i kulturalnie demonstrujących osób, które w żadnym stopniu nie przejawiały agresji i nie stwarzały żadnego bezpieczeństwa oraz użycie wobec jednej z nich przymusu jest przekroczeniem kolejnej granicy i budowaniem atmosfery strachu. Policja, która tak profesjonalnie i skutecznie ochraniała dzisiejszy marsz, pozwoliła się wciągnąć w polityczną przepychankę ze szkodą dla nas, dla policji i funkcjonariuszy, którzy cieszą się wśród naszej społeczności sporym szacunkiem - Queer.pl
W MNW zakładamy, że spicze na Marszach służą do góra dwóch rzeczy: wzmocnienia społeczności i ew. zwrócenia uwagi na jakiś problem. Tak właśnie miało być w sobotę w Kielcach, ale plany pokrzyżowała telewizja publiczna.
Kamera lokalnego ośrodka TVP materializowała się co i rusz, skupiając się naturalnie na nas, a nie powykrzywianych miłością bliźniego twarzach obrońców cywilizacji życia. Obiektyw był bolesnym przypominaczem o tym, że teraz jest fajnie, tęczowe łopoczą i słychać Britney, ale już za chwilę to wszystko zniknie i wszędzie dookoła zapadnie Polska. Widząc logo TVP czułem jakby ktoś bez pytania zrobił mi wjazd na chatę.
Dlatego kiedy pani z telewizji pojawiła się na końcu marszu i prawie weszła na wielką tęczową flagę, którą ludzie położyli na ziemi, wzmacnianie musiało ustąpić potrzebie rantu.
Przed marszem odbył się piknik
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz