sobota, 22 września 2018

Wybory 2018 kandydat Poznański Piotr Moszczeński


Wybory 2018 kandydat Poznański Piotr Moszczeński - wielu nie trzeba przestawiać wieloletni działać Grupy Stonewall, polityk Poznański. Jest kandydatem Lewicy do Rady Miasta z okręgu II: Winogrady, Winiary, Sołacz i Wola.

"Pamiętam historię Hostel interwencyjny dla osób LGBT, który wspólnie wspieraliśmy i zbieraliśmy pieniądze na jego funkcjonowanie. Wówczas został zamknięty - brak finansowania nie pozwolił na dalsze działania ekipy z Lambda Warszawa i Fundacja Trans-Fuzja, którzy wykonali i wykonały tytaniczną robotę."

"Jako społecznik i działacz niejednej organizacji pozarządowej uważam jednak, że los osób LGBT+ w najtrudniejszej sytuacji, tych najbardziej zagrożonych, nie powinien zależeć od tego czy innego grantu albo od sukcesu zbiórki internetowej."

"Miasto Poznań to miasto coraz bardziej otwarte, o co jako aktywiści i aktywistki społeczni, organizatorki i organizatorzy Marszów Równości walczyliśmy od lat. Prezydent Jacek Jaśkowiak jest już regularnym gościem na Marszach, a w tym roku objął nawet honorowy patronat nad imprezą."

Kandydaci Lewicy w najbliższych wyborach samorządowych chcieliby stworzenia programu pomocy dla osób LGBT+ w trudnej sytuacji. Zamierzają wykorzystać gotowe już instytucje i usprawnić ich działanie. W poznańskim Hostelu Interwencji Kryzysowej fachową pomoc miałyby znaleźć np. osoby, które zostały wyrzucone z domu po ujawnieniu swojej orientacji.

– Chcemy, żeby w politykę samorządową była wpisana pomoc osobom homoseksualnym, biseksualny, transseksualnym. Żeby wiedziały one, że wszędzie mogą otrzymać pomoc – tłumaczył Piotr Moszczeński, kandydat koalicji Lewica do Rady Miasta Poznania.

Kandydaci lewicy chcą też przeciwdziałać wykluczeniom i homofobii w szkołach. Chcieliby, żeby ich wszystkie plany działały w całej Wielkopolsce. Jednym z pomysłów jest np. rozwiązanie funkcjonujące we Francji. To "sieć" niewielkich hosteli (przygotowanych na choćby trzy osoby) funkcjonująca w przyszłości we wszystkich większych miastach Wielkopolski. (...) - Głos Wielkopolski.

Brał udział pamięci wydarzenia poznańskie zainicjowały polską drogę do wolności. Złożył kwiaty m.in. pod tablicą upamiętniającą najmłodsza ofiarę Powstania Poznańskiego 56 Romka Strzałkowskiego. W wydarzeniu tym wziął także udział duszpasterz poznańskiej wspólnoty reformowanych katolików Ks. Tomasz Puchalski razem z Grupą Stonewall.

Piotr kończy dla Gazety Wyborczej: Podziwia Alana Turinga, słynnego angielskiego kryptologa i ojca informatyki. Turing oddał społeczeństwu swój talent, a gdy okazało się, że jest gejem, został wyrzucony poza nawias społeczeństwa. Odebrano mu odznaczenia, pozbawiono godności. Wszystko przez krzywdzące uprzedzenia - mówi.

Wrażenie zrobiła na nim historia Dominika z Bieżunia. Chłopaka, który został zaszczuty przez swoich rówieśników, bo wyglądał inaczej, popełnił samobójstwo. - Ilu jeszcze takich Turingów i Dominików stracimy? Bijemy się o sprawy absolutnie podstawowe. Przez ostatnich 25 lat nie zrobiliśmy w Polsce w kwestii praw osób homoseksualnych nic.

Piotr kończył "Marcinka", elitarne poznańskie liceum. Mówi, że w życiu ma dużo szczęścia. Ma fajnych znajomych, rodziców, którzy w pełni go akceptują. Ale nie zawsze było tak różowo.

- Nienawiść wobec osób homoseksualnych bywa bezinteresowna. Wciąż mam przed oczami taki obraz: siedzę z moim licealnym chłopakiem na ławce na Wzgórzu Przemysła, trzymamy się za ręce, nagle z okna pobliskiej restauracji wychylają się kucharze i krzyczą: "Pedały, wypierdalać!". Bzdura? To dlaczego to pamiętam? - wspomina.

Historia coming outu Piotra nie jest dramatyczna. To wyszło naturalnie. W szkole nie było negatywnych reakcji. Po raz pierwszy zabrał chłopaka na spotkanie wigilijne. Przedstawił go wychowawcy, było miło. Jeszcze w liceum zaczął chodzić na marsze równości, nie ukrywał tego przed rodzicami.

Raz tylko zdarzyła się przykra sytuacja. Na jeden z marszów poszedł z biało-czerwoną flagą. Gdy wracał, podbiegł do niego mężczyzna i wyrwał mu tę flagę. - Po prostu uznał, że ja, jako gej, nie mam prawa do tego, żeby demonstrować moją miłość do Polski. Chłopak kupił mi wtedy drugą. Na pocieszenie.

Piotr przez rok studiował w Belgii, w Liege, w ramach studenckiej wymiany Erasmus. Zaczął działać w lokalnej organizacji, która walczy o prawa gejów i lesbijek. - To tam poznałem jednopłciowe pary, które wychowują dzieci. Wtedy to był dla mnie szok! Tamto społeczeństwo daje ludziom prawo do szczęścia, pozwala im układać sobie życie tak, jak chcą.

Do Grupy Stonewall zapisał się, bo miał już dość tego, jak działa stowarzyszenie Dni Równości i Tolerancji, które organizowało poprzednie marsze. Bardzo zdziwiło mnie to, co prezydent Jaśkowiak powiedział "Wyborczej" o marszu. Gdybym mógł się z nim spotkać prywatnie, to spytałbym go po prostu, czy nie zależy mu na szczęściu jego znajomych i przyjaciół. Bo że wśród tych znajomych ma gejów i lesbijki, to pewne. Tak, prezydent Jaśkowiak nie ma wpływu na ustawodawstwo, o które nam chodzi. Ale, panie prezydencie, nam chodzi o symbol, gest solidarności.

Był też ofiarą ataku lokalnej stacji radiowej publicznej."Z całym szacunkiem, ale Merkury nie jest medium publicznym, tylko partyjną gadzinówką. Jaka jest linia, każdy widzi. Fox News też ma swoich urzędowych liberałów, co nie przeszkadza mu być najbardziej dezinformującym medium w USA. Media państwowe idą tą samą drogą, tylko jeszcze bardziej na kolanach" - napisał na Facebooku Piotr Moszczeński.

Ta wypowiedź nie spodobała się Grzegorzowi Ługawiakowi, który w Radiu Merkury, wysłał Moszczeńskiemu prywatną wiadomość na Facebooku. "Nie wiem, kim jesteś, kolego, ale wypowiadasz się o mojej firmie, a to upoważnia mnie do zwrócenia się do ciebie tymi słowami: jesteś żałosnym śmieciem i lepiej, żebym cię nigdy osobiście nie spotkał, bo będzie skandal. A jeśli chcesz się spotkać, to służę" - napisał radiowiec.

- W przeszłości wiele razy dostawałem takie wiadomości i też je publikowałem. Zwykle hejt był związany z moją działalnością społeczną, w tym w Grupie Stonewall. Uważam, że jeśli ktoś wysyła obraźliwe lub zawierające groźby wiadomości, musi się liczyć z tym, że na to zareaguję - tłumaczy nam Piotr Moszczeński. I dodaje: - Natomiast ta sytuacja rzeczywiście jest dla mnie wyjątkowa. Nigdy ktoś, kto jest dziennikarzem, i powinien dbać o kształtowanie pozytywnych postaw u ludzi, nie wysłał mi takich gróźb. (Gazeta Wyborcza)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz