W swojej pokorze nie poczuwam się do winy ani do herezji, ani do siania zamętu - stwierdził w piątek ksiądz Adam Boniecki, na spotkaniu zorganizowanym przez "Tygodnik Powszechny" i Fundację Tygodnika Powszechnego, pytany o zakaz wypowiadania się w mediach, jaki ponownie nałożyli na niego przełożeni z zakonu marianów. - Czasami wolę, żeby już się Kościół, Episkopat nie odzywał - żartował. Wyjaśnił, że to, że nie może udzielać telewizyjnych wywiadów, "to nic takiego".
Boniecki w czasie panelu był pytany także o narodowców, wzrost popularności ideologii faszyzujących i ksenofobicznych. Stwierdził, że młodzi ludzie, którzy są zafascynowani takimi poglądami, "nie zawsze zdają sobie sprawę, co małpują" i "mają niekoniecznie to wszystko przemyślane". Zaapelował jednak, by ich "nie demonizować".
Boniecki był także pytany, dlaczego w obecnych czasach jesteśmy zmęczeni Europą i wolnością, dlaczego zamykamy się na innych. Stwierdził, że są różne przyczyny, a jedną z nich jest "niepewność własnych przekonań i agresja obronna, jeśli spotykamy kogoś, kto inaczej myśli". Wyjaśnił, że światopogląd wynosi się z domu, kształtuje w czasie życia i podbudowuje mediami, ale przeważnie tymi, które potwierdzają nasze myślenie, a kiedy z kolei pojawia się ktoś o odmiennych poglądach, to "człowiek w przerażaniu zaczyna wtedy walczyć, bronić".
- Mówi: to jest zdrajca, to nie jest prawdziwy Polak, (pojawiają się) rozmaite inwektywy, żeby odczłowieczyć tego atakującego, żeby on nie był niebezpieczny - wskazywał Boniecki. - Lubimy przebywać w swoim gronie, ludzi podobnie myślących, (...) bo nie jesteśmy pewni właściwie swojej własnej wizji na przykład jaka ma być Polska, jakie mają być instytucje - dodał.
Boniecki stwierdził, że funkcjonowanie sądów czy administracji państwowej, procedur, stosunków międzynarodowych wymaga ogromnej wiedzy podstawowej. - Wszyscy dziś na tym się znają, wszyscy na ten temat mają coś do powiedzenia, a gruncie rzeczy ta wiedza to jest takie zbieranie tego, co nam media wsączają do głów - powiedział. - To jest też taka niedojrzałość.
Ksiądz Boniecki na spotkaniu w muzeum POLIN zaapelował jednocześnie, by nie osądzać Piotra Szczęsnego, który 19 października dokonał samospalenia na placu Defilad w Warszawie. - Zrozummy, że ktoś może tak przeżywać sprawy polskie, z taką śmiertelną powagą - podkreślił. - To nie był wariat, psychicznie chory człowiek. Owszem miał depresję, ale funkcjonował, pracował. (TVN24)
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz