„Żądanie, aby umożliwić zawieranie małżeństw lesbijkom i gejom, równało się z rewolucją” – wspomina Verena Lappe. Wraz ze swoją partnerką Angelą Gobelin tworzyła jedną z 15 par, które powiedziały „tak” 1 sierpnia 2001 roku w Hamburgu. Dla nich jest to nie tylko krok w stronę prywatnego zabezpieczenia, lecz także symbol walki przeciwko dyskryminacji. „Przede wszystkim opór Kościołów oraz koalicji CDU/CSU objawił ukrytą i otwartą homofobię naszego społeczeństwa” – wyznaje Lappe.
Jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników małżeństw homoseksualnych był dawny rzecznik frakcji CDU/CSU Norbert Geis, który w 2001 roku na stronie Bundestagu określił homoseksualizm jako „perwersję”. Prawo o zarejestrowanych związkach partnerskich było – jego zdaniem – sprzeczne z ustawą zasadniczą i „zasadami trzech wielkich religii”. Kardynał Joachim Meissner zarzucił wówczas rządowi federalnemu udział w "świadomym niszczeniu i tak już kruchych fundamentów wartości w naszym społeczeństwie”. Wraz z małżeństwem ludzi tej samej płci państwo wspomaga niemoralny – z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej – sposób życia.
„2001 jako historyczny przełom”
Dla Volkera Becka, szefa grupy parlamentarnej Zielonych i współinicjatora prawa o zarejestrowanych związkach partnerskich, rok 2001 był „historycznym przełomem”. Ustawę udało się przeforsować dzięki sprytnemu posunięciu czerwono-zielonej koalicji. Ponieważ trzeba się było liczyć z oporem w zdominowanym przez CDU/CSU Bundesracie, koalicja wydzieliła w prawie o zarejestrowanych związkach partnerskich dwa pakiety, z których jeden nie wymagał zatwierdzenia przez Bundesrat. Podczas gdy podstawowa część ustawy została uchwalona większością głosów SPD i Zielonych, uchwalenie jej drugiej części, zakładającej także zrównanie związków partnerskich w prawie podatkowym i urzędniczym, nie powiodło się w 2002 roku w Bundesracie. W opinii rzecznika Związku Lesbijek i Gejów w Niemczech (LSVD) Manfreda Brunsa małżeństwa homoseksualne były początkowo tworem szczątkowym. „W związkach tych obowiązywały takie same obowiązki jak w zwykłym małżeństwie małżonkowie, ale osoby w nie wchodzłce praktycznie nie miały żadnych praw”. To się pomału zmieniło, częściowo przez ustawodawstwo federacji i landów, a częściowo poprzez wyroki sądów najwyższych.
W harmonii z ustawą zasadniczą
W 2002 roku Federalny Trybunał Konstytucyjny odrzucił pozew landów kierowanych przez frakcję CDU/CSU, tj.: Bawarii, Saksonii i Turyngii, które dopatrywały się w małżeństwie osób tej samej płci podważenia zasadniczej pozycji małżeństwa i rodziny. W Karlsruhe uznano prawo o związkach partnerskich za zgodne z konstytucją. Poza tym podkreślono, że ochrona małżeństwa nie uniemożliwia prawodawcy przyznania związkom homoseksualnym praw i obowiązków przysługujących także małżeństwom.
Szef FDP Guido Westerwelle ze swoim partnerem |
Jestem przekonana, że nie trzeba będzie czekać kolejnych dziesięciu lat na usunięcie ostatnich różnic pomiędzy instytucją małżeństwa a związkami homoseksualnymi – twierdzi Sabine Leutheuser-Schnarrenberger (FDP), minister sprawiedliwości w rządzie Angeli Merkel. Minęło właśnie dziesięć lat od wprowadzenia w Niemczech rejestrowanych związków homoseksualnych, będących w założeniu namiastką małżeństwa.
Od tego czasu zapadło wiele orzeczeń sądowych, na mocy których zakres praw partnerów związków homoseksualnych ulega ciągłym rozszerzeniom. Nie zdobyli jedynie prawa do adopcji oraz możliwości wspólnych rozliczeń podatkowych.
– Walczymy o usunięcie ostatnich barier dzielących tradycyjne małżeństwo i związki homoseksualne – podkreśla Klaus Jetz ze Związku Gejów i Lesbijek (LSVD). Związek ma wsparcie większości partii politycznych w Bundestagu, w tym liberałów z FDP, koalicjantów CDU/CSU w rządzie federalnym.
Po dwu latach współrządzenia FDP jest na dnie, według sondaży ma 3 – 4 proc. poparcia. Daje więc o sobie znać, formułując żądania dalszego zwiększenia praw homoseksualistów. Przez lata był to temat zawłaszczony przez Zielonych, którzy przeforsowali instytucję związków rejestrowanych, będąc partnerami koalicji rządowej z SPD.
FDP nie od dzisiaj czyni starania, aby wejść na teren opanowany przez Zielonych. Jednym z elementów tej strategii był ubiegłoroczny ślub ówczesnego szefa FDP i nadal szefa niemieckiego MSZ Guido Westerwellego ze swym długoletnim partnerem. A także podkreślanie przez niego, że jedną z zasad niemieckiej polityki zagranicznej jest krzewienie tolerancji na świecie. W tym celu w zagraniczne podróże zabiera swego przyjaciela. Niewiele to dało, a Westerwelle nie zdołał pokonać w rankingach popularności Klausa Wowereita (SPD), burmistrza Berlina, który dziesięć lat temu – jako pierwszy niemiecki polityk – ogłosił, że jest gejem.
FDP nie ma też żadnych szans przekonać swych partnerów z CDU, nie mówiąc już o konserwatystach z bawarskiej CSU, iż nadszedł czas, aby w Niemczech instytucja małżeństwa dostępna była także dla gejów. – Takie rozważania są pozbawione wszelkich podstaw – twierdzą politycy CDU oraz CSU. W Bundestagu są w mniejszości. Parlament utracił też zresztą już dawno kontrolę nad realizacją ustawy sprzed dziesięciu lat o związkach homoseksualnych.
– Liczymy się z tym, że jeszcze w tym roku zapadnie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dopuszczające wspólne rozliczenia podatkowe – twierdzą przedstawiciele organizacji homoseksualnych. Pozostanie sprawa adopcji. Na tym polu homoseksualiści odnieśli już pierwsze sukcesy i zdobyli prawo do adopcji dzieci partnera związku zarejestrowanego.
Związków tego rodzaju jest obecnie 23 tysiące, niewiele w porównaniu z 16 milionami małżeństw. Media komentują, że małżeństwom nie zagrażają.
Bóg stworzył małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, i jest to prawda, której nie można podważyć. Homoseksualiści tworzą specyficzną kulturę, na którą przyzwalają władze, a której z pewnością nie chce społeczeństwo polskie. To, co na początku wydawało się zwykłym młodzieńczym zachowaniem, obecnie staje się podstawowym wyznacznikiem kultury tworzonej przez pederastów, którzy zastraszają tych, którzy się z nimi nie zgadzają. Do huragan, który zmiata chrześcijan ze swej drogi Bożej.
OdpowiedzUsuń