Fot: agencja gazeta |
- Mam nadzieję, że uda się nam przygotować na wrzesień ustawę do drugiego czytania. I nie wykluczam, że przy wyjątkowo dobrej woli przede wszystkim PO zdążylibyśmy nawet ją uchwalić - mówił dwa tygodnie temu "Gazecie" Ryszard Kalisz (SLD), po pierwszym czytaniu projektu ustawy na połączonym posiedzeniu komisji Sprawiedliwości i Rodziny. Po wczorajszym posiedzeniu podkomisji jest pewne, że nie ma na to szans. Mimo, że akurat PO wykazała dobrą wolę: na posiedzenie podkomisji stawiła się trójka członków podkomisji z PO. Nie było nikogo z SLD i PSL (PiS odmówił uczestniczenia w pracach nad ustawą). Przyszli działacze organizacji LGBT. I przedstawiciele resortów: Zdrowia, Sprawiedliwości i Pracy. Ci ostatni zgodnie oświadczyli, że nie opracowali żadnego stanowiska w sprawie projektu. Nie opracował go też rząd. Za to swoje, obszerne uwagi do projektu przekazał Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego. Zgłasza m.in. wątpliwość, czy zrównanie w prawach związków partnerskich z małżeństwami (poza prawem do adopcji dzieci) nie narusza art. 18 konstytucji, który mówi, że małżeństwo znajduje się pod szczególną opieką państwa. - Warto się zastanowić, na czym ma polegać ta szczególna opieka? Czy na tym, że państwo odmawia legalizacji jakichkolwiek innych związków? - pytał Krystian Legierski z Grupy Inicjatywnej, która przygotowała przejęty przez SLD projekt.
Alimenty dla partnera
Posłanki Agnieszka Kozłowska-Rajewicz i Janina Okrągły (PO) podkreślały, że ustawa jest potrzebna ale skoro partnerzy mają mieć przywileje spadkowe i podatkowe takie, jak małżonkowie, to powinny mieć też obowiązek alimentacyjny. - Jeśli powodem, dla którego państwo daje małżeństwom przywileje jest to, aby te osoby opiekowały się sobą, zabezpieczały się wzajemnie, także po rozwodzie, to ten sam obowiązek powinien dotyczyć też partnerów - mówiła Kozłowska-Rajewicz.
- Umowa o związku partnerskim pomyślana jest tak, żeby ludzie swobodnie kształtowali wzajemne stosunki umową cywilną. W tym to, czy chcą się zobowiązywać do alimentów w razie rozstania. Pomysł umowy jest odpowiedzią na to, że ludzie coraz mniej chętnie zawierają małżeństwo, którego warunki określa państwo - odpowiadał Legierski. Ale zgodził się, że można rozważyć, by jeśli partnerzy zechcą skorzystać np. z prawa do wspólnego opodatkowania, było to automatycznie traktowane jako wzajemne zobowiązanie alimentacyjne na przyszłość (w polskim prawie małżonek porzucony może żądać od porzucającego alimentów, jeśli w wyniku rozstania znajdzie się w niedostatku).
Za zrównaniem związków partnerskich i małżeństw w obowiązkach jest też Stowarzyszenie Otwarte Forum, któremu nie podoba się, by związek był kształtowany umowa cywilno-prawną: - Związek partnerski powinien być instytucją prawnie dookreśloną tak, jak małżeństwo. Większość państw - poza Francją [na której PACS-ie wzorowany jest projekt SLD]- przyjęła takie właśnie rozwiązanie - mówił Wojciech Szot z Forum.
Dwóch mafiozów w związku
Posłowie zastanawiali się, co zrobić, żeby umowa związku partnerskiego nie była nadużywana, np. zawierana wyłącznie w celu uzyskania przywilejów podatkowych. - Już sobie wyobrażam, jak taką umowę zawiera dwóch mafiozów, żeby korzystać z przywilejów podatkowych i móc odmawiać zeznawania przeciwko sobie w sadzie - mówił Norbert Raba (PO), przewodniczący podkomisji. - W krajach, gdzie takie związku funkcjonują od lat na początku wprowadzano rozmaite zabezpieczenia: np. że z przywilejów podatkowych można korzystać dopiero po 2 latach związku. Ale z czasem z zabezpieczeń się wycofywano, bo okazało się, że instytucja związku partnerskiego nie jest masowo nadużywana - stwierdził Tomasz Szypuła z KPH. Poseł Raba obawiał się też o los dzieci, które urodzą się w heteroseksualnym związku partnerskim: - Jak będzie z domniemaniem ojcostwa? Bo w małżeństwie zawsze domniemuje się ojcostwo męża. I co będzie z alimentami? - pytał. - To reguluje prawo rodzinne nie tylko w przypadku małżeństw, więc żadne zmiany nie są konieczne - zauważył Legierski. - Przy całym zrozumieniu dla projektu muszę jednak stwierdzić, że całkiem demontuje on stosunki pomiędzy partnerami heteroseksualnymi - ocenił poseł - Czy nie prościej byłoby ograniczyć projekt do osób homoseksualnych? - podchwyciła Kozłowska-Rajewicz. - Pary hetero same demontują swoje stosunki: 25 proc. dzieci rodzi się w związkach pozamałżeńskich. Ludzie boją się zawierać małżeństw właśnie dlatego, że nakładają za duże, ich zdaniem, zobowiązania. Ale doświadczenia innych krajów pokazują, że związki partnerskie często przekształcają się w małżeństwo. Wiec w tym sensie można powiedzieć, że nie tylko nie demontują, ale wręcz służą instytucji małżeństwa - odpowiedział Tomasz Szypuła.
Dyskusja zakończyła się decyzją o zamówieniu ekspertyz dotyczących zgodności projektu z konstytucją i jego zharmonizowania z innymi ustawami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz