poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Anna Grodzka: "Polska to chora demokracja"

Fot Onet.pl
Dziś mamy dyktaturę większości, chorą demokrację. Pomija się wszystkie mniejszości i nie dopuszcza ich do głosu. Zdrowa demokracja to taka, w której zabiega się również o mniejszości i daje się im głos - powiedziała w programie "Babilon" w TVN24 Anna Grodzka, założycielka i szefowa fundacji Trans-Fuzja i kandydatka do Sejmu z list Ruchu Palikota. I zapowiedziała: to trzeba zmienić.

Grodzka płeć zmieniła w wieku 54 lat. Walczy o prawa osób podobnych do siebie, m.in. w założonej przez siebie fundacji.

"SLD się zmieniła"

Jak mówi, w polityce jest już od dawna. - Jestem zainteresowana polityką od wielu lat, byłam członkiem SDRP i SLD. Teraz nie jestem w SLD, bo ta partia się zmieniła, a ja swoich poglądów nie zmieniłam. Obecnie Lewica nie odróżnia się od innych propozycji politycznych - powiedziała.

I zapewniła, że jej wejście do polityki "jest konsekwencją jej dotychczasowych działań". - Jestem z wykształcenia psychologiem, od wielu lat prowadzę fundację Trans-Fuzja, która zakłada w całej Polsce grupy wsparcia. Staramy się, żeby było ich jak najwięcej. Staramy się działać w ruchu LGBT (ang. Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders - red.), bardzo ważna jest dla nas sprawa związków partnerskich - przekonuje Grodzka.

Swój start z list Ruchu Poparcia Palikota Grodzka ogłosiła kilka dni temu. Zapowiedziała, że będzie walczyć o prawa mniejszości seksualnych w Polsce. Sama zmieniła płeć w zaawansowanym wieku. - Ja w wieku 12 lat nadałam sobie imię Ania, to świadczy o tym, że już wtedy nie chciałam być chłopcem. To była trudna decyzja, poważna i nieodwracalna. Ani NFZ, ani polityka nie jest gotowa na ten problem. Próbowaliśmy zabiegać i lobbować za tym, żeby ktoś zrozumiał, że potrzeba to wreszcie prawnie określić i wprowadzić pewne procedury. Jako osoby transseksualne jesteśmy wyrzuceni poza margines społeczeństwa i prawa. To trzeba zmienić - tłumaczyła.

TVN24

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz