czwartek, 18 sierpnia 2011

Komentarz Łukasza Pałuckiego sprawie SLD i konflikcie Biedronia z SLD

Ostatnio mnie krytykowano za krytykę lewicy, dam dziś głos drugiej strony, żeby sprawiedliwie było. Komentarz Łukasza Pałuckiego sprawie SLD i konflikcie Biedronia z SLD.

Paulina Piechna-Więckiewicz kandyduje do sejmu z warszawskiej listy SLD. Nie raz pisałem o Paulinie na tym blogu. Paulina jest młodą, wykształconą i ideową postacią warszawskiej lewicy. Jest też szefową młodzieżówki SLD i członkinią zarządu krajowego tej partii. Jej obecność we władzach SLD dodaje Napieralskiemu … blasku. Paulina ma jeszcze jedną cechę której stereotypowo nie wiąże się z zawodem polityka – ta dziewczyna posiada wysokie standardy etyczne. Paulina obok Bartka Dominiaka jest dla mnie żywym dowodem, że można osiągać sukcesy w polityce i jednocześnie być porządnym człowiekiem. Stereotyp nie zawsze jest prawdziwy.

Biedronia żałosny rapsod

Kampania ruszała powoli a w międzyczasie Robert Biedroń zrobił medialne drag quen show, bo nie odnalazł się na liście wyborczej SLD. Nie wiadomo skąd Biedroń sobie wydumał, że na liście SLD będzie skoro nikt w sojuszu go na żadnym (nawet wstępnym) projekcie listy nie widział. Rzecznik tej partii mówi o tym wprost: nie było nawet takich planów. Z rozpaczy Biedroń (którego proces pod zarzutem napadu na policjanta wkrótce się rozpocznie) stwierdził, że SLD nie powinno być w sejmie. Ciekawa zmiana, bo jeszcze tydzień wcześniej chwalił się w internecie, że będzie tą partię wspierał. SLD wolało na liście wyborczej Legierskiego. A jednak jestem Pytią !

Ja nie wiem kto na Biedronia miałby głosować, raczej nie środowisko lgbt. Kilka lat temu też kandydował do sejmu i w Warszawie (największym skupisku lesbijek i gejów w kraju) zdobył ok. 1,6 tys głosów, dla porównania, na portalach randkowych w Warszawie jest dzisiaj ok. 14 tys samych gejów. Co więcej Biedroń nawołuje do niegłosowania na SLD po raz kolejny. Cztery lata temu było dokładnie tak samo. Według powyborczych sond w Internecie gejowskim większość go olała i uwierzyła SLD. W tym roku raczej będzie podobnie. Biedroń podłączając się pod rozpacz Nowickiej zaczął też obrzucać błotem ludzi z listy SLD. Są tacy po których nie będę płakał ale musze stanąć w obronie Pauliny Piechny-Więckiewicz. Podstawowa różnica pomiędzy Biedroniem a Pauliną jest taką, że Robert regularnie spienięża swoje zaangażowanie społeczne za to Paulina słynie z tego, że działa ideowo na rzecz warszawiaków bardzo często po cichu. To pracująca żona i matka która się udziela społecznie i politycznie. Paulina jest też szefową FMSu, nie zawsze ma czas na zwołanie konferencji prasowej, bardziej zależy jej na skuteczności. To taka cicha postać lewicy. Właśnie za te cechy warszawiacy wybrali ją ponownie na stanowisko radnej. Paulina to feministka i wielka przyjaciółka gejów i lesbijek która już od roku 2002 nakłania warszawskie SLD żeby brało udział w Paradzie Równości. Często jest to jedyna postać w SLD która reprezentuje władze tej partii w debatach na tematy obyczajowe, dla przykładu to właśnie Paulina reprezentowała SLD podczas konferencji Rainbow Rose zorganizowanej przez SDPL i PES w zeszłym roku podczas Europride. Bardzo nam pomogła w tym roku przy Paradzie Równości. Nie wiem jak inni ja na pewno zagłosuję w tym wyborach na Paulinę Piechnę – Więckiewicz. To że Napieralski zdecydował się na wspieranie i obronę kandydatury Pauliny dobrze o nim świadczy.

Zazdrość Borówki

Zazdroszczę Paulinie, że ma szefa partii który dba o młodych. Od 8 lat jestem członkiem partii, gdzie o młodych się nie dba. Marek Borowski tak długo powtarzał członkom młodzieżówki SDPL, że nie dostaną kompletnie NIC za wspieranie SDPL, że w końcu doszło do schizmy i stowarzyszenie Młoda Socjaldemokracja zerwało współpracę z Socjaldemokracją. W głosowaniu przeszło to z tego co pamiętam różnicą 1-2 głosów i nigdy by się nie wydarzyło gdyby ówczesny zarząd partii wykazał chociaż odrobinę zainteresowania sytuacją. Ja przez całe lata obserwowałem jak w różnych stołecznych spółkach miejskich i urzędach pojawiali się ludzie rzekomo z „nadania Borowskiego”. Chodziło o różne stanowiska od małych aż po wiceprezydenta miasta. Ci ludzie nie mieli nic wspólnego z SDPL chociaż dzięki tej partii coś dostali. SDPL przez całe lata spłacało kredyt zaciągnięty na kompanię w wyborach samorządowych w 2006 roku a co z tego miała partia ? Borowski trzyma się zasady – nie wspiera tych którzy na niego pracują. Uważam, że przehandlował przyszłość warszawskiego oddziału partii w zamian za pewny fotel senatora. Naprawdę zazdroszczę Paulinie Napieralskiego. Nie powinienem mieć żalu do Borowskiego. Po 8 latach powinienem się przyzwyczaić. Poza tym przecież zachował się „racjonalnie”. W zeszłym roku dogadał się z PO oraz z SLD. Nie wystartował w wyborach samorządowych co zabezpieczyło reelekcję HGW. Nie wystąpił też przeciwko Olejniczakowi żeby „nie mnożyć podziałów na lewicy”. Właściwie to powinien dostać nagrodę nobla za wspieranie pokoju w polityce. A w zeszłym roku Olejniczak głośno mówił, że wycofa się z wyborów samorządowych zaraz po tym gdy swój start ogłosi Borowski. On wcale nie chciał kandydować (może już przeczuwał, że się skompromituje) a start Borowskiego byłby świetną wymówką, dlatego Olejniczak zadbał żeby o tym wiedzieli na mokotowskiej. Stąd te wielkie naciski na Borowskiego żeby jednak wystartował. Socjaldemokracja Polska wcale nie umarła, ona jest po prostu rozmontowywana. W efekcie tego demontażu rośnie świat pozarządowy. Młodzi ideowi działacze SDPL masowo zakładają stowarzyszenia, bo „nowe otwarcie w SLD” – o ile w ogóle istnieje – nie jest ofertą skierowaną do nich. Tylko niektórzy mogą odnaleźć się z jedyną zwycięską warszawską lewicą – pod skrzydłami Piotrka Guziała, w tęczowej dzielnicy Ursynów ! Jest jedna rzecz której nie wybaczę Borowskiemu – On, „Warszawiak z Pragi” porzucił Warszawę na pastwę bufetowej i jej zachłannej sfory. To grzech przeciwko Warszawie. To zdrada lewicowych wartości.

Niech żyje Partia !

Ale do brzegu… po płynę… Jestem zwolennikiem „partyjniactwa”. Ono istnieje i będzie istnieć bo cały nasz system wyborczy i świat polityczny jest tak zbudowany. W kraju etatystycznym rządzenie czymkolwiek jest niemożliwe bez własnych KADR, żeby te kadry zatrudnić w odpowiednich urzędach trzeba ustawić konkursy. Po co kłamać i oszukiwać ? Nie lepiej zmienić prawo ? Ustalmy „kontyngent partyjny” niech 60 % stanowisk w urzędach będzie z nadania partyjnego – w zależności od wyniku wyborczego danej partii (to jest demokracja), pozostałe 40 % niech będzie apolityczne. Skończmy z obłudą ! Wpuśćmy tu trochę powietrza ! Niech to co partyjne będzie też transparentne !

1 komentarz:

  1. A czy działania SLD ostatnie nie są podkładką pod przyszłą koalicję z PiS?

    OdpowiedzUsuń