piątek, 6 maja 2011

News: Kuba, a prawa LGBT; Brazylia bliżej uznania związków partnerskich; Prawica, a prawa LGBT; Bill Clinton za małżeństwa homoseksualne ...

Dzięki wpływowej protektorce homoseksualistom będzie łatwiej wywalczyć pełnię praw niż całemu społeczeństwu swobody obywatelskie

48-letnia Mariela Castro, córka kubańskiego przywódcy, postawiła sobie za punkt honoru doprowadzenie do legalizacji związków osób tej samej płci. Na fali zmian zapowiedzianych przez jej ojca na VI Zjeździe Komunistycznej Partii Kuby próbuje skłonić wydział ideologiczny, by podjął walkę z homofobią w szeregach KPK.

– Prosili, byśmy przedstawili na piśmie wszystko, co dostarczy partii argumentów w rozmowach z działaczami – oznajmiła we wtorek dziennikarzom Mariela Castro, szefowa Narodowego Centrum Edukacji Seksualnej. Sugerowała, że zyskaliby sami działacze, którym homoseksualizm utrudnia dziś partyjną karierę.

W 2008 r. Mariela Castro wystąpiła z projektem prawa, które miało być najbardziej liberalne w Ameryce Łacińskiej. Pary osób tej samej płci pobierałyby się, żyły jak małżeństwa, dziedziczyły majątek. Transseksualiści zaś mogliby poddawać się operacjom i zmieniać płeć w dokumentach nawet bez operacji. Castro musiała się jednak wycofać z powodu ostrego sprzeciwu sił, które rzadko mówią jednym głosem: KPK i Kościoła katolickiego (tak to bywa kościół i komuniści nie lubią się ale nie chęć do lesbijek i gejów do są najlepsi przyjaciele, nie raz zachowuje się kościół jak partia komunistyczna co powie papież do święte tak jak przywódcach komunistyczny).

Twierdzi, że ojciec ją popiera. Chyba przekonała też stryja, bo w zeszłym roku Fidel Castro wziął na siebie winę za prześladowania gejów podczas rewolucji i przyznał, że była to „wielka niesprawiedliwość'. W latach 60. przekonywał, że nie można tolerować takich wynaturzeń i że najlepszym na nie lekiem jest ciężka praca. Wysyłał gejów do obozów pracy, a w 1980 r. pozbył się wielu z nich podczas masowego exodusu Kubańczyków z portu Mariel do USA.

Pani Castro wywalczyła na razie finansowanie z budżetu państwa operacji zmiany płci. Od 2008 r. przeprowadzono ich na Kubie 26.

Kędzierzyński tygodnik '7 Dni' stanął w swym mieście na czele krucjaty przeciwko gejom i lesbijkom, a konkretnie przeciwko kampanii 'Miłość nie wyklucza'. Pozyskał sojuszników, stoczył ostry bój, aż w końcu głośno odtrąbił zwycięstwo. A wszystko to działo się tylko w głowach redaktorów

Ale od początku. Grupa 'Tel Aviv' przygotowuje kampanię reklamową dla kilkunastu miast w Polsce, m.in. Sopotu czy Warszawy. Ma ona zwrócić uwagę na brak w polskim prawie uregulowań dotyczących związków homoseksualnych. Plakaty z parami osób tej samej płci mają zawisnąć również w Kędzierzynie-Koźlu, bo tak zdecydowali internauci.

Gdy się to wydało, kędzierzyński tygodnik postanowił bić na trwogę. Zamieścił na okładce zdjęcie dwóch mężczyzn namiętnie się całujących z podpisem, że to właśnie takie plakaty mają promować kampanię.

Zaś w komentarzu do tekstu red. Leszek Stański zaapelował do władz miasta, by tę ohydę zablokowały. Zauważył, że zmuszanie kędzierzynian do spoglądania na plakaty kampanii 'Miłość nie wyklucza' byłoby tym samym co zmuszanie dzieci, by patrzyły, jak ich rodzice uprawiają seks.

A tu na dodatek mamy do czynienia z zachowaniami, 'które dla większości społeczeństwa są co najmniej czymś obcym i nieakceptowanym, jeśli nie wprost zboczeniem i dewiacją'.

W kolejnym numerze kędzierzyński tygodnik, również piórem red. Stańskiego, triumfalnie obwieścił, że dzięki czujnej i stanowczej postawie jego dziennikarzy udało się tę nieodpowiednią dla normalnych ludzi i 'podmywającą moralno-etyczne fundamenty naszego społeczeństwa' kampanię zatrzymać. By nie było wątpliwości, tytuł krzyczał: 'Udało się! Plakatowej kampanii gejów NIE BĘDZIE'.

Przyjrzałam się tej sprawie. Okazało się, że jedyną jak dotąd kampanię przeprowadził w Kędzierzynie tygodnik '7 Dni'. I jest ona bujdą czystej wody. Od rzekomego plakatu akcji 'Miłość nie wyklucza' począwszy. Bo fotka dwóch całujących się panów oczywiście z akcją nie ma nic wspólnego.

Ale cóż to przeszkadza redakcji... Zdjęcie tak wybrała, by czytelnicy aż odwracali głowy (co prawda żaden czytelnik do redakcji nie napisał ani nie zadzwonił w tej sprawie - co sami szczerze przyznali - ale redakcja zapewnia, że ma swoich informatorów wśród sprzedawców, więc tak ponoć było).

No, a skoro zdjęcie było dla czytelników tak odpychające, to nie dziwota, że dał się na ten trik złapać wiceprezydent Artur Widłak (którego tygodnik '7 Dni' cytuje, odtrąbiając swój sukces) i oświadczył, że pozwolenia na kampanię gejów i lesbijek nie będzie, zanim w ogóle ktokolwiek o zgodę do władz miasta wystąpił.

Teraz wiceprezydent zapewnia, że wniosek o możliwość przeprowadzenia kampanii zostanie rozpatrzony bez uprzedzeń. - Nie możemy zrobić z Kędzierzyna miasta zaściankowego - mówi nam. I przyznaje: - Dałem się zmanipulować.

Biorąc pod uwagę to, że kampania 'Miłość nie wyklucza' bynajmniej nie polega na epatowaniu kontrowersyjnym przekazem, można przypuszczać, że Grupa 'Tel Aviv' zgodę dostanie.

Pewne jednak na razie jest jedynie to, że kędzierzyński tygodnik '7 Dni' świadomie swym czytelnikom nałgał.

A może '7 Dni' jest po prostu wierne powiedzeniu Marka Hłaski: 'Czym jest prawda, gdy idzie o siłę opowieści?'. Nie, niemożliwe. Redaktorzy '7 Dni' nie mogą znać Hłaski, wszak wszystko, co związane z gejami, jest im całkowicie obce.

Czy osoby transpłciowe są dyskryminowane na rynku pracy? - sprawdzi to Rzecznik Praw Obywatelskich. To reakcja na brak przepisów nakazujących byłym pracodawcom wymianę świadectw pracy w związku ze zmianą danych osobowych osób, które mają orzeczenie o zmianie płci.

Pismo w tej sprawie do minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak wystosował zastępca RPO Stanisław Trociuk. Informację, że osoby transpłciowe są dyskryminowane, przekazała prezes Fundacji 'Trans-Fuzja' Anna Grodzka na spotkaniu z RPO.

Trociuk wskazuje, że brakuje przepisów, które nakazywałyby byłym pracodawcom wymianę świadectw w związku ze zmianą danych osobowych (imię, imiona oraz nazwisko) przez osoby, wobec których zapadło orzeczenie sądowe o zmianie płci.

 Francuska skrajna prawica chciała wykorzystać lesbijek i gejów pikieta całowania przed meczetem w Lyon przeciw homofobi w krajach arabskich do swoi celów. Ostatnio skrajna prawica z Anglii chciała organizować gay pride w East Endzie, chcą nas wykorzystać do swoi celów obrzydliwy ataki na muzułmanów czy na inne narodowości. Prawica do jak ostatnio pokazuje inny krajach tu mówią o prawa dla LGBT a za plecami chcą odpierać prawa lesbijkom i gejom.

Jak np grupa anty gejowska która mówi że jest pro gejowska konserwatywni lesbijki i geje GOProud, ma jeden cel opalić prezydenta Obamę mówi nic nie robi dla LGBT, to hipokryci kto uchylił DADT, kto nie broni DOMA ustawa przestępstwa na lesbijkach i gejach, która republikanie zawetowali za swoi rządów, oraz DOMA bronią. GOProud która ostatnie doniesienia nie chcą związków partnerski, małżeństw tej samej płci, chcą przywrócenia DADT , finansują kandydatów którzy jawnie poniżają lesbijki i geje chcą odeprać prawa wszelkie nam, oni pobierają ich, GOProud do hipokryci są szkodnikami środowiska LGBT. Odeszli od Log Cabin Republikanie LGBT która chcą równo uprawnienia i nie podlizuje tak jak GOProud homofobom, w stylu jak ostatnio np Donald Trump. Dla GOProud jest ważniejsze pieniądze, a nie prawa i godne życie dla społeczności LGBT.

Szwecja prawicowa partia chrześcijańscy demokraci, będzie mieć swój namiot podczas LGBT festiwalu Stockholm Pride, chcę być pro gejowska zachęcić lesbijki i gejów na  swoją stronę.

 Polska prawica nie chce zauważyć, mówią że konstytucja chroni małżeństwo to nie może być związki partnerskie, że takie prawo starczy i nic nam się nie robi się złego. Druga sprawa politycy PO nie powiedzą nigdy jawnie czy poprą nas z powodu kościoła katolickiego, boją się ich i namówią z ambonach kościelny do nie głosowanie na PO. Kościół katolicki jest podzielony na część PIS i PO.  Rządy SLD Milera podobnie było że bał się kościoła i nigdy nie było głosowanie nad ustawą związków partnerskich. Jak pisze innastrona.pl: "Prezydent Bronisław Komorowski utrzymuje swoje przekonanie, że wiele ważnych życiowo problemów par homoseksualnych może być pomyślnie rozwiązanych na gruncie obowiązującego dzisiaj prawa. Podtrzymuje również swoje przekonanie, że o ile występują jakieś poważne utrudnienia - np. w zakresie opieki zdrowotnej, czy dziedziczenia, można rozważyć zmianę lub poprawę odpowiedniej regulacji' - czytamy w liście skierowanym do Stowarzyszenia Pracownia Różnorodności z Torunia, będącym odpowiedzią na zapytania organizacji dotyczące m.in. sytuacji par jednopłciowych w Polsce. Od 8 sierpnia 2010 roku - dnia zaprzysiężenia Bronisława Komorowskiego na Prezydenta RP, Stowarzyszenie wysyłało swój list... codziennie.

Wśród zagadnień, które SPR wysłało Prezydentowi, były m.in. zapytania o możliwość podpisania przez Bronisława Komorowskiego ustawy o cywilnych związkach partnerskich (która regulowałaby kwestie majątkowe, podatkowe, zdrowotne, adopcyjne), nowelizacji Konstytucji RP, Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, która umożliwiłaby parom jednopłciowym małżeństwa, nowelizacji kodeksu karnego pod kątem ochrony przed przestępstwami nienawiści także ze względu na orientację oraz tożsamość płciową, ułatwienia procedur korekty płci oraz wszelkich formalności osobom transpłciowym. Kancelaria Prezydenta w swojej odpowiedzi przypomniała, że 'Konstytucja w sposób jednoznaczny definiuje małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny (art. 18), i że nie są mu [Prezydentowi - przyp. red.] znane projekty jakiegokolwiek klubu parlamentarnego zmiany tego zapisu'. Dodała także, że rozwiązania ustawowe muszą być dokładnie zanalizowane przez prezydenckich ekspertów, a prezydent i tak zawsze musi stać na straży Konstytucji.

Członkinie i członkowie SPR nie kryją swojego rozczarowania: 'Potrzeba było 269 listów, żeby Kancelaria Prezydenta nam odpisała. Trudno mi spokojnie komentować coś takiego. Mam też wrażenie, że odpisano nam trochę dla świętego spokoju - ogólnikowo i niekonkretnie. Czuję się, jakby Pan Prezydent nas zbył' - denerwuje się Aleksandra Skonieczka z zarządu SPR. Podobnego zdania jest Paweł Fischer-Kotowski: 'Przez kilka miesięcy SPR zwracało się do Pana Prezydenta z konkretnymi, precyzyjnymi pytaniami, w tym z bardzo rozbudowanym pytaniem o kształt ustawy o związkach partnerskich. Chodziło nam o poznanie stanowiska Pana Prezydenta, o jego nastawienie do propozycji oraz kierunków zmian w polskim prawie a tymczasem list de facto nie zawiera odpowiedzi na nasze pytania! Zamiast tego dowiadujemy się, że o podpisaniu ustawy Pan Prezydent decyduje dopiero, gdy trafi ona na jego biurko razem z opiniami i analizami. Czyżby prezydent Komorowski nie miał własnej opinii, własnego zdania?'. Najwięcej wątpliwości u członków SPR budzi fragment dotyczący 'potencjalnego' występowania utrudnień: 'Napisano nam, że 'wiele życiowo ważnych problemów może być pomyślnie rozwiązanych na gruncie obowiązującego dzisiaj prawa'. Po pierwsze, jest to odpowiedź tak mglista, że nie wiadomo, co ma z niej wynikać - o jakich bowiem problemach jest tam mowa? Po drugie - jak pokazują życie i praktyka - zasadniczo nie jest to zdanie prawdziwe' - podkreśla Paweł Fischer-Kotowski.

Co dalej? SPR zastanawia się nad reakcją: 'Nasza organizacja nazywa się Stowarzyszenie Na Rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych Oraz Osób Queer Pracownia Różnorodności' - podkreśla Skonieczka. 'Odpowiedź Pana Prezydenta oraz to, jak długo przyszło nam na nią czekać, sprawiają wrażenie, jakby głowa państwa ledwo zauważała, że takie osoby w ogóle istnieją. Może trzeba wysłać kolejny karton listów, żeby na szczytach władzy uświadomiono sobie, że osoby LGBTQ mają w Polsce naprawdę poważne problemy. Powtarzanie, że zgoda buduje, im nie pomoże' - dodaje. "

Treść listu od prezydenta odpowiedz na listy od SPR jest tu.

My polskie społeczność nie mamy w sejmie partii która jawnie pobiera nas już obudzą się podczas wyborów jak do robi SLD. Tak jawnie pobiera nas dwie partie tylko mają niskie poparcie są do zieloni i SDPL, widać sami nie chcemy zmian, głosujemy na homofobów.  Znam lesbijki i gejów którzy głosują na takie partie przeraża jak na przykład LPR, z drugiej strony tam pełno krypto lesbijek i gejów jest np wszepolacy.

 Były prezydent Bill Clinton, dał swoje poparcie dla przejścia małżeństw tej samej płci w Nowym Jorku. Miedzy innymi powiedział Nasz naród (Amerykański) jest stałą misją stworzenia, bardziej doskonałego zjednoczenia - pogłębienie znaczenia wolności, poszerzenie zasięgu możliwości, umacniając więzy wspólnoty. Też ostatnio jego córka Chelsea też wypowiedziała się za małżenstwami homoseksualnymi. Ostatnio jest kampania za uchwalenie małżenstw tej samej płci w Nowym Jorku, El Diario, największy hiszpańskojęzyczny dziennik w NY, pisze na temat małżenstw tej samej płci i pobiera, jak wiadomo latynosi z Ameryki łacińskiej najczęściej jest przeciw, prze swoją kulturę dominuje w niej kościół katolicki. Przeciwnicy też już szykują do walki zatrzymać małżenstwa homoseksualne, NOM już ma swój autobus i będzie jeździć po stanie NY i okłamywać że jest zagrożenie dla rodziny, inne świństwa na temat nas.  Tam bym roku już udało się przeciwnikom nie doszło do uchwalenia małżenstw tej samej płci.

Gay1.com.br: Sąd Najwyższy Brazylii oficjalnie w środę obradował i przyznał gejom i lesbijkom prawo do tworzenia związków partnerskich w Brazylii, a zapewniając im takie same prawa jak mają pary hetero. Uuznania stabilnych związków jest najlepszą rzeczą, jaka może się zdarzyć tak, że pary homoseksualne są akceptowane wobec prawa raz na zawsze, powiedział sędzia Maria Berenice Dias. Największym przeciwnikiem jest uchwalenia praw LGBT jest wiadomo kto kościół katolicki.  Gdy uda się Brazylii uchwalić związki partnerskie lub małżeństwa tej samej płci  do duży byłby sukces. W nie który rejonach Brazylii nie jest bezpiecznie dla społeczności LGBT dochodzi do morderstw homofobia jest wysoka. Na ulica Brazylii przemoc do nie który miastach normalność. W nie który rejonach Brazylii już istnieją związki partnerskie Buenos Aires, a także stan Rio Grande do Sul.

Dwóch gejów zostało skazanych na karę pozbawienia wolności dwóch miesięcy  za pocałunek w Koloseum. Kara za 'naruszenie przyzwoitości publicznej, więzienie zostało zamienione na grzywnę w wysokości € 2280. Historia Roberta i Michaela, którego historia sięga z lipca 2007 r., po raz pierwszy wywołało kontrowersje w Rzymie i w całej Włoszech. Dwóch gejów zostali złapani przez policję i oskarżony po całowali się w pobliżu Koloseum. Mówią po prostu całowali się, nie zrobiliśmy nic złego. Według policji, całowanie, które mieści się w kategorii obnażania się w miejscach publicznych. W Włoszech ostatnio reklama IKEA para gejów, konserwatyści nazywają sprzeczna z wartościami konstytucji włoskiej. Gdzie rządzi też prawica, jawnie nie którzy obrażają osoby homoseksualne, oraz to kraj katolicki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz