poniedziałek, 16 maja 2011

Geje na Podhalu

Gazety Lokalne: Spotykają się w tajemnicy. Nie ujawniają, kim są naprawdę. Na Podhalu homoseksualizm wciąż pozostaje tematem tabu i nie jest tolerowany przez większość górali.

Wojtek ma 25 lat. Mieszka w jednej z podhalańskich miejscowości. Pochodzi z tradycyjnej góralskiej rodziny. Nie chce zdradzić prawdziwego imienia i nazwy swojej wsi. Boi się, że inni dowiedzą się, kim jest. W restauracji, podczas naszej rozmowy, rozgląda się niepewnie, by sprawdzić, czy w pobliżu nie ma znajomej twarzy. Mówi ściszonym głosem w obawie, że ktoś go usłyszy. W końcu prosi o inne miejsce do rozmowy. Spotykamy się w parku, z dala od ludzi, by swobodnie porozmawiać.

– Wychowałem się w tradycyjnej, katolickiej rodzinie – rozpoczyna swoją opowieść. – Mam doskonały kontakt z rodzicami i rodzeństwem, w dzieciństwie nic nie wskazywało na moją odmienną orientację seksualną. W szkole podstawowej zakochał się nawet w dziewczynie. – Nie była to wielka miłość, raczej takie dziecięce zauroczenie. W gimnazjum zauważyłem jednak, że bardziej podobają mi się koledzy. Zwracałem uwagę na ich wysportowane ciała. Nie interesowały mnie dziewczyny - opowiada.

Przyznaje, że z początku było mu z tym źle, nie umiał się odnaleźć w nowej sytuacji. Brakowało mu bliskiej osoby, z którą mógłby o wszystkim porozmawiać, mieć wspólne palny. Tęsknił za swoją „drugą połową”.

Chłopak w ukryciu

Pierwszego chłopaka poznał 3 lata temu poprzez portal internetowy. Jego obecny partner to góral z okolic Zakopanego. – Tutaj trudno znaleźć partnera, ponieważ każdy ukrywa, że jest homoseksualistą. Nie ma klubów lub innych miejsc, gdzie mogliby się spotykać homoseksualiści. Kiedy odkryłem portal internetowy dla gejów, nie mogłem uwierzyć, że na Podhalu jest ich tak wielu, w każdej miejscowości. Dotarło do mnie, że nie jestem sam.

Rodzice Wojtka nie znają prawdy. – Nie chcę robić im przykrości. Kiedy pytają o dziewczynę, o ślub, odpowiadam, że z tym można jeszcze poczekać. Jego partner, Krzysztof, także ukrywa przed rodziną homoseksualny związek, gdyż nie chce mieć problemów. Boi się, że rodzice wyrzucą go z domu. – Może kiedyś poznają prawdę, jeśli Krzysztof znajdzie pracę, będzie niezależny. Teraz, niestety, często kłamie, kiedy mówi, gdzie i z kim wychodzi. Mojego kolegę rodzice wyrzucili z domu po tym, jak dowiedzieli się, kim jest. Musiał wynająć mieszkanie, do dziś nie utrzymuje z nimi kontaktu.

Wojtek nie przyprowadza swojego partnera do domu, umawia się na randki z dala od rodzinnej miejscowości, by nie wzbudzać podejrzeń. – Mamy swoje miejsca np. na Słowacji, gdzie możemy normalnie się spotkać, nie wzbudzając zainteresowania. Słowacy są bardziej tolerancyjni. W podhalańskich restauracjach czujemy się skrępowani. Przeszkadzają nam ciekawskie spojrzenia i komentarze personelu, które padają pod naszym adresem.

Wojtek nie bierze udziału w paradach równości i nie domaga się legalizacji związków homoseksualnych. – Nie chcę mieć dzieci, ponieważ nie wyobrażam sobie, żeby dziecko mówiło w szkole, że ma dwóch ojców. Profanacją są też homoseksualne śluby, nie popieram tego – stwierdza stanowczo. Nie jest zwolennikiem publicznego okazywania sobie uczyć, chociaż nie ukrywa, że czasami chciałby bez skrępowania potrzymać chłopaka za rękę, przytulić go. – Niestety, tutaj ludzie lubią sensacje i skandale. Interesują się życiem innych. W dużych miastach jest inaczej. Planujemy wspólną przyszłość, ale nie wśród „swoich”, lecz daleko stąd, w nowym i obcym środowisku.

Obrączka dla zmyłki

Zdaniem Wojtka homoseksualizm to nie choroba, a wynaturzenie, dlatego nie zamierza poddać się żadnej terapii. Dziś uważa, że pogodził się z tym, kim jest, zaakceptował swoją odmienność. – Orientacji seksualnej nie można zmienić. Trzeba ją zaakceptować. Jak wspomina, zawsze cieszył się powodzeniem wśród płci pięknej, miał wiele adoratorek. Nie potrafi jednak być z kobietą. – Mam przyjaciółkę, która akceptuje to, kim jestem, i proponowała mi związek. Kocham ją jak siostrę, mógłbym z nią mieszkać pod jednym dachem, ale nic poza tym. Wielu jego kolegów homoseksualistów ożeniło się, by „na siłę” zamaskować prawdziwą naturę. – Takie małżeństwa są nieszczęśliwe. Znajomy ma żonę i dziecko, a zdradza ją z innym mężczyzną. Łudził się, że małżeństwo go zmieni. Nie da się oszukać samego siebie – twierdzi.

Wojtkowi trudno pogodzić się z tym, że niektórzy górale postrzegają homoseksualistów jako pedofilów. – Górale są bardzo konserwatywni. Znam homoseksualistów, którzy mieszkają razem na Podhalu, ale nie są stąd i nie zważają na to, co powiedzą ludzie. U nas taki związek na dłuższą metę jest niemożliwy, bo jak długo można wszystkim wmawiać, że np. mieszkam z kuzynem? – pyta retorycznie.

Miłość to nie grzech

Na Podhalu Wojtek ma wielu znajomych homoseksualistów-górali, z którymi nawiązał kontakt przez fora internetowe. Dzięki temu poznał różne historie swoich kolegów. – Jeden z nich niedawno wyjechał za granicę, gdyż rodzice go nie zaakceptowali, kiedy dowiedzieli się, kim jest. Tam zajmował się prostytucją i zaraził HIV-em. Ma 19 lat – opowiada. Poznał też księdza homoseksualistę, który przyjechał w góry na urlop ze swoim partnerem. – Byłem w szoku, kiedy dowiedziałem się, że to ksiądz. Uważam, że nie powinien szukać partnera.

Ci, którzy znają prawdę o Wojtku, a nie są homoseksualistami, często pytają go, jak to jest być „innym”, kochać mężczyznę. – Tak samo jak kobietę – odpowiada. – Kiedy widzę fajnego chłopaka, oglądam się za nim, tak jak mężczyzna za ładną dziewczyną - tłumaczy.

Wojtek jest wrażliwy, uczuciowy i otwarty na innych. Pragnie stabilizacji, spokoju, chce normalnie żyć. Uważa, że to, kim jest, nie przeszkadza mu w życiu zawodowym, nie stoi na drodze do kariery i do szczęścia w życiu osobistym. – Homoseksualistów nie trzeba się bać. Wielu z nich to wartościowi i poukładani ludzie, najpierw trzeba ich poznać, a później osądzać. Kochać to nie grzech, a ja znalazłem swoją miłość, wspólnie z partnerem podejmujemy decyzje, pomagamy sobie, wspieramy się w trudnych sytuacjach. Kiedyś się stąd wyprowadzimy i zaczniemy wspólne życie – kończy swoją opowieść.

5 komentarzy:

  1. "homoseksulne sluby to profanacja"? "homoseksusualizm to wynaturzenie"?co za kretyn! wspolczuje. ten czlowiek zupelnie nie dojrzal. tam sie powinno przeprowadzic akcje "milosc nie wyklucza". na podhalu.

    OdpowiedzUsuń
  2. poza tym jestem przykladem tego ze malym miescie mozna zyc otwarcie - i w pracy i wsrod sasiadow i w rodzinie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę że to nie tylko problem Podhala, że geje myślą tak to wina wychowania zostali tak wychowani. Wpijano jemu że homoseksualizm jest chorobą, związki homoseksualne są wynaturzeniem. Jeszcze Podhale do konserwatywne jest oraz jak pokazuje media też grupy skrajnej prawicy w stylu NOPu są popularne tym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać mało znacie realia w małomiasteczkowych i wiejskich regionach Polski. Na podhalu ludzie znają się i często są spokrewnieni w promieniu co najmniej 10 kilometrów, co przy zagęszczeniu małych podhalańskich wiosek daje zasięg od 4 do 8 miejscowości! W takim środowisku zachowanie anonimowości? - wykluczone! Nawet nie "pierdniesz" jak smród rozejdzie się po całej okolicy! Silnie zakorzeniona tradycja i religijność są powodem, że ujawnienie się skazuje automatycznie na wykluczenie społeczne w obrębie całego terenu podhala. To właśnie surowość i tradycja wychowania powodują, że ludzie którzy odkrywają u siebie skłonności homoseksualne czują się "odmienni" i właśnie to poczucie winy powoduje, że Wojtek mówi o swojej orientacji jako o "wynaturzeniu". To jest właśnie wynik silnej społecznej i moralnej presji! Ma bowiem świadomość, że naturalną normą jest miłość do płci przeciwnej! To właśnie chciał zapewne wyrazić. Przypisywanie mu niewłaściwych intencji jest "dorabianiem gęby" na siłę!
    Wiem coś na ten temat!!!
    Ten sam problem dotyczył i mnie!

    OdpowiedzUsuń