Onet.pl: Pamiętam, że będąc dzieckiem ciągle sygnalizowałam mamie, że źle czuję
się jako chłopak. Nie lubiłam grać w piłkę, bawić się samochodami.
Wolałam grać w gumę lub w klasy. Dużo rozmawiałyśmy, ale to pod jej
wpływem wypierałam Anię ze swojej głowy, starałam się o niej nie myśleć.
Kiedy byłam mała, w Polsce prawie nikt nie wiedział o transsekualizmie.
Damian
Gajda: Jesteś prezeską fundacji Trans-fuzja, sama kilka lat temu
zdecydowałaś się na zmianę płci. Czy w Polsce transseksualizm wciąż
dotyczy mniejszości czy przeciwnie – jest coraz więcej osób, które nie
czują się w swoim ciele dobrze?
Anna Grodzka: Zarówno w Polsce, jak i
w kulturze judeochrześcijańskiej problem transpłciowości był zawsze
nieobecny. Myślę, że jest wiele osób mających negatywny stosunek do
płci, która jest im przypisana kulturowo i prawnie. Nadal bardzo często o
sytuacji osób transpłciowych wie tylko najbliższe otoczenie – rodzice,
żona, mąż, partner, partnerka. Wiele z nich, po ujawnieniu swoich
preferencji, rezygnuje z przyjacielskich relacji, usuwa się w cień, by
nie zostać napiętnowanym. Bardzo często osoby transpłciowe dowiadują się
o nieakceptacji w toku życia, kiedy otoczenie zaczyna zwracać uwagę na
ich nietypowe zachowania. Inaczej jest w kulturze Dalekiego Wschodu,
gdzie transseskualizm nie jest problemem. Człowiek przekraczający
granice płci, nie budzi zdziwienia. Rozmawiałam kiedyś z pewną
transseksualistką, Tajką, która żyje w Holandii. Opowiadałam jej o
problemach prawnych zmiany płci w Polsce. Ona zupełnie tego nie
rozumiała, bo w jej kraju, ludzie transpłciowi nie mają powodu, by
ukrywać swoją naturę. Nikomu nie przeszkadza, że oznaczenie płci w
dokumentach jest inne od społecznego, płciowego wizerunku. U nas to
wciąż jedna z podstawowych bolączek, uniemożliwiająca normalne życie.
Zdecydowałaś się na zmianę płci późno. Kiedy pomyślałaś, że czujesz się jednak kobietą, a nie mężczyzną, że ciało to klatka?
Jeżeli
w wieku 11 lat nadałam sobie imię Ania, to znaczy, że w tamtym czasie
już miałam świadomość, że nie czuję się chłopakiem a dziewczyną.
Ale kiedy jest się dzieckiem, te granice płci są bardzo płynne.
Dzieci
póki nie wejdą w okres dorastania, mają liberalny stosunek do swojej
płci. Kultura, w której żyjemy, uczy nas, co powinniśmy robić, będąc
chłopcem czy dziewczynką. Często jest tak, że dzieci zgłaszają problem,
że płeć im nie odpowiada, ale później okazuje się, że wszystko jest w
porządku. Transseksualizm to inklinacja, a nie determinanta. Tożsamość
kształtowana jest zarówno na bazie wewnętrznych, wrodzonych skłonności,
jak i wpływów otoczenia czy środowiska.
A Ty od dziecka chciałaś być kobietą?
Ja nawet nie pomyślałam wtedy,
że będę kobietą, bo nie wiedziałam, że mogę, ale bardzo tego chciałam.
Czułam, że przynależę do świata dziewczynek, choć one nie uważały, że
przynależę do ich grupy. Podobnie chłopcy. Byłam zepchnięta na margines
dziecięcej społeczności.
Pamiętasz swoją pierwszą rozmowę z mamą, kiedy przedstawiłaś jej Anię?
Pamiętam,
że będąc dzieckiem ciągle sygnalizowałam jej, że źle czuje się jako
chłopak. Nie lubiłam grać w piłkę, bawić się samochodami. Wolałam grać w
gumę lub w klasy. (śmiech) Dużo rozmawiałam z mamą, ale to pod jej
wpływem wypierałam Anię ze swojej głowy, starałam się o niej nie myśleć.
Kiedy byłam mała, w Polsce prawie nikt nie wiedział o transsekualizmie.
Mama nie starała Ci się tłumaczyć, że powinnaś zaakceptować siebie taką, jaka jesteś?
Mama
chciała dla mnie jak najlepiej, ale wiedziała, że ta skłonność może
mnie narazić na wiele przykrości ze strony rówieśników. Miałam 9 czy 10
lat. To czas, kiedy chłopcy przestają się bawić z dziewczynkami i na
odwrót. Jedna grupa nie ma dostępu do drugiej. Otoczenie wymagało ode
mnie czegoś zupełnie innego, niż chciałam. Nie umiałam tak żyć. Nie
interesowała mnie piłka nożna czy chłopięce sporty. Wolałam bawić się w
dom z dziewczynami. Czułam, że jestem wykluczona. Byłam kimś dziwnym,
zepchniętym przez okrutny świat dzieci na margines. Przyjaźniłam się z
dziewczynami, ale one też zrezygnowały ze znajomości ze mną, bo zaczęły
zwracać uwagę na chłopców. Od tej pory byłam dla nich raczej kłopotem,
nie mogłam liczyć na wsparcie. Wiele razy słyszałam:, 'frajer',
'lebiega', 'babski król', 'pedał'. Zepchnęli mnie poza nawias.
Już wtedy odczuwałaś wrogość do swojego ciała?
Nie
użyłabym słowa 'wrogość'. To był początek, ale już wtedy musiałam się
pogodzić z tym, że jestem wyższa, rosną mi bary, porastam sierścią.
Nienawidziłam tego. Potem zarost, głos... Te zmiany fizyczne były
niemiłe, one potwierdzały, że nie mam szans normalnie żyć.
Wtedy pomyślałaś, że musisz to tłamsić.
Tak. Ania zeszła do
podziemia. Starałam się odzyskać pozycje wśród rówieśników. Kiedy
skończyłam podstawówkę. Wtedy było całkiem nieźle. Rodzice świadomie, po
to, bym miała szansę zaistnieć w nowym środowisku, posłali mnie do
szkoły po przeciwległej stronie miasta. Mieszkałam na Mokotowie, a
rodzice wysłali mnie do liceum aż na Wolę. Chyba czuli, że to może mi
pomóc w rozpoczęciu nowego życia.
Jak wyglądały Twoje pierwsze związki?
Zakochałam
się w dziewczynie w szkole średniej. To był pierwszy taki wzlot, ale
wcześniej też blisko przyjaźniłam się z pewnym chłopakiem. On nie
pozwolił na nic więcej. Przez całe życie spotykałam się z kobietami.
Miałaś żonę.
Tak, którą zresztą bardzo kochałam.
Ona wiedziała o Twoich skłonnościach?
Nie,
nie wiedziała, bo gdybym jej to powiedziała, nie zdecydowałaby się być
ze mną. Jeśli czegoś żałuję, to tego, że jej nie powiedziałam. Odebrałam
jej szansę wyboru. Trudno – straciłabym ją – ale nie skrzywdziła.
Zrobiłam to, bo wierzyłam, że będę mężczyzną na zawsze. Nie oszukiwałam
ani siebie, ani jej – po prostu byłam pewna, że poradzę sobie jako
facet. Realizowałam swój plan bycia 'normalnym' człowiekiem, nie miałam
innego wyjścia. Ania była we mnie cały czas. Gdybym nie była
napiętnowana przez swoją społeczno-prawną płeć, gdybym mogła żyć w
zgodzie ze sobą, gdyby świat akceptował ludzi takimi, jakimi są, gdyby…
nie skrzywdziłabym ani jej, ani siebie.
Jak układa się Twoje życie zawodowe? Straciłaś poprzednią pracę?
Na
razie nie żałuję swojej decyzji, choć nie wszystko układa się po mojej
myśli. Niestety, muszę sobie radzić z wieloma przeciwnościami i jest ich
chyba więcej niż wcześniej. Kiedy dzisiaj dzwonię do kolegi i proszę go
o numer telefon do znajomego dyrektora firmy, który jeszcze kilka lat
temu dostałbym bez żadnego problemu, słyszę: 'podam ci, ale proszę cię,
nie mów, że to ode mnie'. Wiele osób się ode mnie odwróciło, oczywiście,
ale są też takie, które mnie wspierają.
Masz jakiś kontakt z rodziną?
Nie. Najbliżsi nie odpowiadają na
świąteczne życzenia, nie zapraszają na imieniny czy urodziny jak kiedyś.
Oni trochę boją się tego, co powiedzą inni. To jest konformizm
wynikający ze społecznego lęku.
Twoja fundacja pomaga osobom transseksualnym. Kto się do Ciebie zgłasza?
Jestem
psycholożką, prowadzę grupy wsparcia dla osób transsesksualnych.
Zgłaszają się do nas bardzo różne osoby. Przychodzą 14-latkowie z
rodzicami i opowiadają o swoich problemach. Niestety, jest też dużo
samobójstw wśród osób, które nie mogą pogodzić się ze swoją tożsamością.
My staramy się pomóc im zrozumieć, co dzieje się w ich głowie.
Przekonujecie ich do zmiany płci?
Broń
Boże! To jest potwornie trudny proces! Wręcz zniechęcamy. Jeżeli ktoś,
jest zdecydowany i świadomy trudności, które mogą się pojawić,
uświadamiamy go, jak może to zrobić.
Powiedziałaś mi, że teraz
czujesz się spełniona. A czy nie jest tak, że te przeciwności
przysłaniają szczęście osób transseksualnych?
Jasne, że pojawiają się
jakieś trudności. Ale wyobraź sobie, że nagle stajesz się tym, kim
zawsze chciałeś być, wychodzisz z szafy i mówisz: 'Tak, to ja'. Kiedy
ludzie zwracają się do mnie z prośbą o pomoc, staram się pokazać im, że
walka o ochronę prawdziwej tożsamości to droga przez mękę, prawdziwe
wyzwanie. Ja też boję się tego, co mogą zrobić mi inni. Mam tu na myśli
przede wszystkim agresję fizyczną. Kilka razy dochodziło już do takich
sytuacji, które mroziły krew w żyłach. Ale mam nadzieję, że mój przykład
uświadomi innym, że warto powalczyć o siebie.
ohh to trzeba mieć tyle w sobie siły, podziwiam, ''warto powalczyć o sobie'' myślę że tak właśnie jest :>
OdpowiedzUsuń