Papież Franciszek w przesłaniu do amerykańskiego jezuity księdza Jamesa Martina, duszpasterza osób LGBT napisał, że Bóg "zbliża się z miłością do każdego ze swoich dzieci, do wszystkich i do każdego z nich". Kapłan opublikował list na profilu na Twitterze.
O liście poinformował też watykański portal Vatican News. List napisany odręcznie po hiszpańsku został wystosowany przez Franciszka z sobotniej okazji debaty online na temat duszpasterstwa osób LGBT.
Serce Boga, dodał papież, "jest otwarte dla wszystkich i dla każdego. On jest Ojcem". Jak zaznaczył, styl Boga charakteryzują trzy cechy: "bliskość, współczucie i czułość".
"To w ten sposób zbliża się do każdego z nas. Myśląc o twojej pracy duszpasterskiej, widzę, że stale starasz się naśladować ten styl Boga. Jesteś kapłanem dla wszystkich mężczyzn i kobiet, tak, jak Bóg jest Ojcem wszystkich. Modlę się, abyś dalej to robił, będąc bliskim, współczującym i z wielką czułością" - napisał papież do księdza Martina.
Następnie podziękował mu za jego gorliwość duszpasterską oraz "zdolność do tego, by być blisko ludzi, z tą bliskością, jaką miał Jezus i która odzwierciedla bliskość Boga".
"Modlę się za twoich wiernych, twoje stado i tych wszystkich, których Bóg powierza twojej opiece, abyś ich chronił i sprawił, by wzrastali w miłości do naszego Pana Jezusa Chrystusa" - zakończył list papież - onet.pl
— Wiara i Tęcza (@WiaraTecza) June 29, 2021
Martin, duszpasterzując i publikując książki nawołujące do otwarcia Kościoła na osoby LGBT, publicznie nie podważa katolickiego nauczania, że ideałem dla katolickiego geja byłaby abstynencja. Jednak zajmując się wiernymi należącymi do mniejszości seksualnych, służy też parom, co wedle jego tradycjonalistycznych krytyków wprowadza „zamieszanie” czy nawet „zgorszenie”. Amerykański Kościół jest od dość dawna tak mocno zaangażowany w wojny polityczno-kulturowe, że bez wątpienia znajdą się biskupi, którzy postawią te same zarzuty samemu Franciszkowi.
Bilans nieraz ostrzegającego przed zagrożeniami ideologii dżender papieża Franciszka w sprawie LGBT+ jest bardziej skomplikowany. Półtora tygodnia temu Stolica Apostolska, powołując się na konkordat z Włochami, przekazała włoskiemu ambasadorowi notę domagającą się zmian w poselskim projekcie ustawy wymierzonej w homofobię, którą zatwierdził już Senat. Prawo jest debatowane w izbie niższej. Włoski episkopat poniósł całkowitą porażkę w lobbowaniu wśród parlamentarzystów (projekt ma poparcie 60 proc. ankietowanych Włochów), więc sięgnął po pomoc Watykanu. A ten argumentuje, że przyjęcie prawa zrodzi m.in. dla katechetów ryzyko kar za nauczanie o rodzinie w duchu doktryny katolickiej, co uderzałaby w wolność Kościoła zagwarantowaną przez Mussoliniego w traktatach laterańskich.
Taka próba interwencji na gruncie prawa międzynarodowego spotkała się z życzliwością współrządzącej Ligi Matteo Salviniego, lecz odrzucił ją premier Mario Draghi oraz centrolewica. „Włochy nie są kolonią państwa kościelnego” – powtarzali nawet niektórzy mainstreamowi publicyści.
Te mieszane sygnały z ostatnich dni wpisują się w stały wzorzec pontyfikatu Franciszka, który jeszcze bardziej zaciemniają wewnętrzne gry w kurii rzymskiej – nie zawsze, a na pewno nie w całości pomocnej w szerzeniu przesłania papieża.
Kongregacja Nauki Wiary w 2003 r. nakazała katolikom sprzeciwiać się jakimkolwiek formom prawnego uznania związków homoseksualnych. Watykan wedle oficjalnych dokumentów nadal zaleca, by nie pozostawali obojętni nawet tam, gdzie państwo wobec związków homoseksualnych zaledwie „przyjmuje politykę faktycznej tolerancji, niepociągającej za sobą ustawodawstwa”. I w takich przypadkach należy, zdaniem Kongregacji Nauki Wiary, wyraźnie podkreślać „niemoralność tego typu związków”, a także „przypominać państwu o konieczności utrzymania zjawiska w granicach”, by „nie stanowiło zagrożenia dla moralności społecznej” i „nie narażało młodych pokoleń na błędne koncepcje płciowości”.
Zresztą Kongregacja Nauki Wiary zaledwie trzy miesiące temu – to kolejny przykład różnorodnych przesłań pontyfikatu – potwierdziła, że księżom nie wolno błogosławić związków homoseksualnych, bo mogłoby to rodzić analogie do ślubów kościelnych. Co nie przeszkadza wielu księżom w Europie Zachodniej kontynuować tej praktyki, a przykładowo urzędujący belgijski biskup Antwerpii Johan Bonny regularnie nawołuje do jej oficjalnego wprowadzenia do Kościoła.
Co zatem Franciszek myśli naprawdę? Papież nie zmienia oficjalnego teologicznego nauczania Kościoła o małżeństwie i seksie, ale duszpastersko dokonuje wyłomu, który zaczął się od pytania: „kimże ja jestem, żeby ich osądzać?” z 2013 r. Dla jednych była to „tylko” parafraza katechizmu (orientacja nie jest grzechem, ale wymogiem jest wstrzemięźliwość), dla innych – duża zmiana dyskursu o ludziach LGBT+. W filmie „Francesco” opowiedziano historię pary włoskich homoseksualistów (żyjących razem od 30 lat), którzy wychowują trójkę przybranych dzieci. Jeden z nich napisał do Franciszka o rozterkach, czy zaprowadzić do parafii dzieci, które chcą wychowywać na katolików. Papież – znów bez dokonywania czy ogłaszania jakichś nowych doktrynalnych rozstrzygnięć – oddzwonił do autora listu z zachętą, by jak najbardziej wejść z dziećmi w życie parafii, choć zarazem przygotować się na głosy sprzeciwu.
Dla katolików na Zachodzie te papieskie półcienie mogą już niewiele znaczyć, niecierpliwić albo po prostu rozczarowywać, ale – jak przy okazji filmu Afineevskiego tłumaczył James Martin – „to duża sprawa w takich miejscach jak Polska, gdzie niektórzy biskupi są zjadliwie przeciwni LGBT, albo Uganda, gdzie biskupi stoją po stronie praw kryminalizujących homoseksualizm” (...) Tygodnik Polityka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz