środa, 10 sierpnia 2011

Aktualizacja: Robert Biedroń: Oświadczenie w sprawie SLD


W dniu wczorajszym Robert Biedroń podjął decyzję o niekandydowaniu z list wyborczych Sojuszu Lewicy Demokratycznej - pisze Robert swoim oświadczeniu. Pisze w swoim liście dużo prawdy na temat hipokryzji SLD która tak naprawdę ma nas LGBT w dupie. Ok Robercie ale pobierasz SLD jak np ich ustawa związki partnerskie był w sejmie i to w otoczeniu ich.

 Jak wiemy ustawa związki partnerskie ich im nie zależy o nas tylko o pary hetero, będą mogli wybrać miedzy małżeństwem, a umową. Mydlą nam oczy że są jacy fajni ale jak wiadomo nie są, przestań ich pobierać ustawę. Druga sprawa chcą takie w Polsce wprowadzić PACSy kto to wymyślił prawica francuska. SLD chcę być partią lewicową czy prawicową? nie się wreszcie zdecydują kim chcą. Na zachodzie nie który krajach prawica jest bardziej lewicowa niż nasze SLD.  Musimy wreszcie dupnąć, a nie lizać tyłki, Robercie jesteś inteligentny facetem i szanuje cie ale nie raz jedno robisz, zaraz zmieniasz zdanie robisz coś innego. Kilka razy krzyczysz na SLD ale wracasz do nich. Pokarz że nie akceptujesz ich zachowań na temat LGBT,  miedzy innymi powiedz stop ich ustawie związki partnerskiej. 

Oświadczenie Roberta Biedronia; 

"W dniu dzisiejszym podjąłem decyzję o niekandydowaniu z list wyborczych Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Moja decyzja podyktowana jest sposobem i wynikiem układania list wyborczych przez to ugrupowanie.

Od pewnego czasu SLD informował publicznie o moim udziale na listach wyborczych. W mediach pojawiały się informacje podrzucane przez polityków tej partii, o moim pierwszym miejscu w Gdyni, następnie w Gdańsku. Jednocześnie prowadzono ze mną rozmowy na ten temat, obiecując, iż będzie to miejsce pierwsze lub drugie, wiedząc, że nie interesują mnie miejsca dalsze. Sprawiało to wrażenie, iż SLD zależy na elektoracie, któremu bliskie są wartości tolerancji i praw człowieka. Ostatecznie, podobnie jak Wandzie Nowickiej, szefowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, zaproponowano mi dalsze miejsca na liście, w nieznanych mi okręgach wyborczych. Propozycja ta, w praktyce miałaby przynieść głosy SLD, ale sprawić, że nie zdobędę mandatu.

Nie mogę zgodzić się na taki styl uprawiania polityki. Środowiska zajmujące się prawami człowieka, wolnościowe i mniejszościowe od wielu lat szukają wsparcia politycznego, które poprawi nasz los. Od wielu lat SLD nie zrobił w praktyce nic, aby tę sytuację zmienić. Wykorzystywanie problematyki równouprawnienia kobiet, aborcji, związków partnerskich czy mowy nienawiści przed wyborami znów okazało się tylko zagrywką wyborczą SLD. Symbolicznym zwieńczeniem tego jest wystawienie na pierwszym miejscu w Gdyni, okręgu z którego zawsze startowała ceniona przez nas, tragicznie zmarła posłanka Izabela Jaruga-Nowacka, byłego premiera w rządzie SLD, Leszka Millera. Polityka, który zasłynął z ignorancji wobec problemów kobiet i mniejszości.

Nie chcę uczestniczyć w wyborach, które sprawią, że w parlamencie znajdą się niekompetentni działacze partyjni, bezkrytycznie posłuszni liderowi partii. Nie tak wyobrażam sobie demokrację. Partia, która jest odrealniona od problemów społecznych, oszukująca swoich partnerów, a takim w mojej ocenie jest dzisiaj SLD, nie może i nie powinna być w Sejmie."

Aktualizacja:  
Oświadczenie Roberta Biedronia oraz jego wypowiedzi skomentował na Twitterze Tomasz Kalita, który kandyduje w Krakowie z pozycji jeden tam oraz jest rzecznikiem prasowy SLD napisał: "R. Biedroń nie był na liście SLD. Ma zarzuty karne za napaść na policjanta". Czy SLD nie broniło go teraz zmieniło zdanie na temat Roberta.

TVN24: Byłem przekonany, że Robert Biedroń zakochał się we współpracy z SLD aż do grobowej deski, a tu się okazało, że to był taki tylko flirt - stwierdził wiceszef klubu Sojuszu Marek Wikiński, komentując rezygnację działacza Kampanii przeciw Homofobii ze startu do Sejmu z list SLD. Wikiński dodał, że Biedroń popełnił "kardynalny błąd". Biedroń nie chciał kandydować, bo nie spodobało mu się miejsce na liście, jakie mu przyznano.

Biedroń napisał w oświadczeniu, że jego decyzja o niekandydowaniu z list wyborczych Sojuszu Lewicy Demokratycznej została "podyktowana sposobem i wynikiem układania list wyborczych przez to ugrupowanie". Jak wyjaśnił, SLD zaproponowało mu startowanie "z dalszych miejsc na liście, w nieznanych mu okręgach wyborczych".

Środowiska zajmujące się prawami człowieka, wolnościowe i mniejszościowe od wielu lat szukają wsparcia politycznego, które poprawi nasz los. Od wielu lat SLD nie zrobił w praktyce nic, aby tę sytuację zmienić. Wykorzystywanie problematyki równouprawnienia kobiet, aborcji, związków partnerskich czy mowy nienawiści przed wyborami znów okazało się tylko zagrywką wyborczą SLD - oświadczył Biedroń.

Wcześniej z kandydowania z list Sojuszu - także z powodu dalszego miejsca na liście SLD - zrezygnowała szefowa Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka.

Wiceszef klubu Sojuszu Marek Wikiński pytany o decyzję Biedronia ocenił, że jest ona zła, gdyż nie można tak "niepoważnie" traktować służby publicznej, "targując się" o miejsca na liście wyborczej. Polityk Sojuszu odpowiadając na liczne pytania o decyzję Biedronia powiedział: - Jestem tak taktowny wobec pana Roberta Biedronia, że aż się obawiam, żebym nie stał się obiektem adoracji z jego strony.

Wikiński mówił też na konferencji prasowej, że osobiście był przekonany, że Biedroń "zakochał się we współpracy z SLD aż do grobowej deski, a tu się okazało, że to był taki tylko flirt".

- Wierzę głęboko, że środowisko (Biedronia) udzieli poparcia SLD - zaznaczył poseł Sojuszu. I dodał, że rozmawiał "z kilkoma znajomymi pana Biedronia" i - jak mówił polityk Sojuszu - są oni "niepocieszeni jego decyzją" o niekandydowaniu.

Zdaniem Wikińskiego, Biedroń zmarnował szansę, jaką dał mu SLD, bycia pierwszym polskim parlamentarzystą, który oficjalnie obnosiłby się ze swoimi poglądami "w obszarze obyczajowym". - Robert Biedroń na pewno startując na każdej pozycji uzyskałby mandat poselski i wydaje mi się, że zabrakło patriotycznej, propaństwowej postawy w jego decyzji - ocenił Wikiński.

Według posła, takie "amatorskie zachowanie" Biedronia może wynikać z zarzutów stawianych wobec niego. Nie chciał mówić jednak o szczegółach, gdyż - jak zaznaczył - jest dżentelmenem. Dopytywany jakie to są zarzuty zaznaczył: - Myślę, że Robert Biedroń ma na tyle odwagi, żeby powiedzieć publicznie całą prawdę o swoich decyzjach.

9 komentarzy:

  1. Czyli SLD odwraca kota ogonem. Dla mnie ich działania są niezrozumiałe. Ostateczną decyzję, że na nich nie zagłosuję podjęłam, gdy dowiedziałam się, że miejsce po Izabeli Jarudze-Nowackiej zajął Leszek Miller.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawie Wikińskiego na temat Roberta Biedronia, pokazuje że dyskusja z tym panem nie ma najmniejszego sensu. SLD coraz bardziej się kompromituje. A może pamiętacie tego działacza SLD z Suwałek który powiedział "czy homoseksualiści powinni się z tym obnosić" Wyrzucili go z SLD, czy jednak został w SLD.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby tacy jak Biedroń mieliby być w sejmie i stanowić prawo oraz mnie reprezentować,to ja za taki sejm dziękuje Polska bez zboczeńców. Również w sejmie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Robert za bardzo histeryzuje. Jak wiemy KPH współpracuje z SLD i nie skończy to dla mnie do wszystko pod publikę, żeby pokazać się dodatkowo w całej KPH panuje bałagan, kiedyś byłam tam ta organizacja służy wyłącznie lansowaniu kilku osób, oraz udowadnianiu jak w Polsce jest homofobia która w większości przypadków spowodowana przez KPH

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda Biedroń histeryzuje jak dziecko, druga sprawa sam lekceważy ludzi byłem członkiem KPH oni nie znają się na nic, tylko biorą kasę za nic. Podtrawią tylko obrażać tak samo jak SLD. Mówią że mają 10 lat duże sukcesy, jakie kurwa sukcesy lizanie tyłka przez dziesięć lat SLD. Robert bądź poważny wreszcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedroń jako poseł to żart. Najbardziej interesowało by go laska marszałkowska oraz pieniądze dawać dla swej organizacji KPH. Ten człowiek sam robi siebie ofiarę. Nie zamknie się wreszcie on i całe KPH nie są nam potrzebni tylko szkodzą gejom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj jak płaczę Biedroń cały dzień robi ofiarę z siebie. Lizał tyłki im teraz ma co chciał.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie was pojeby. Pan Biedroń to rozpuszczony dzieciak. Nie dostał lizaka i zaczął płakać. Ok, rozumiem że nie chce kandydować bo się obraził że nie został wystawiony w Gdyni z "jedynką". Tylko czy to jest powód, aby robić nagonkę na SLD? Przepraszam, ale to że Biedronia nie ma na liście nie oznacza, że SLD nie jest partią lewicową.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pan Biedroń dostał paluszek i myślał że dostanie całą ręke na to trzeba zapracować

    OdpowiedzUsuń