Czechy słyną ze swojej tolerancji w stosunku do mniejszości seksualnych. Były jednym z pierwszych postkomunistycznych krajów, które w roku 2006 zalegalizowały ustawę o związkach partnerskich. Praga jest też miastem, w którym występuje relatywnie dużo organizacji, klubów i barów przeznaczonych dla osób homoseksualnych. W tym roku po raz pierwszy od 10 do 14 sierpnia stolica Czech będzie gościć festiwal Prague Pride.
Na stronie internetowej wydarzenia przeczytać można, dlaczego festiwal ten nigdy wcześniej nie miał tam miejsca: "W ostatnich latach, zainteresowanie organizacją pride parade w Pradze było niewielkie. Wynikać to może z tego, że życie mniejszości w stolicy Czech było dość bezproblemowe w porównaniu do życia w nie tak dużych miastach lub na wsi. W przeszłości parady queerowskie były organizowane głównie jako protest przeciwko nietolerancji i nierespektowaniu praw mniejszości. Praga nigdy nie potrzebowała takiego protestu. Jednak charakter tego typu wydarzenia w krajach zachodnich w ostatnim czasie uległ zmianie. Pride parade stało się swojego rodzaju festiwalem przeznaczonym nie tylko dla osób homoseksualnych, ale też całego społeczeństwa".
Poparcia temu festiwalowi udzielił między innymi prezydent Pragi Bohuslav Svoboda oraz starosta dzielnicy Praga 1 Oldřich Lomecký. Fakt ten wywołał ostrą krytykę zastępcy szefa kancelarii prezydenta Patra Hájka. W artykule opublikowanym 4 sierpnia przez portal parlamentnilisty.cz pisze on o homoseksualizmie jako o seksulnej dewiacji, która podnoszona jest do miana cnoty.
Homoseksualizm według Hájka jest odchyleniem od normy, która zagraża tradycyjnemu modelowi rodziny. Zastępca szefa kancelarii prezydenta krytykuje też polityków prawicowej konserwatywnej partii politycznej ODS (Občanská Demokratická Strana) za poparcie udzielane festiwalowi Prague Pride. Hájek pisze, że jest to poważna demonstracja politycznych wartości i szokuje go, że poparcia dla tego "krzywego świata" udziela "rzekomo prawicowy burmistrz i jego zastępcy".
Za swe wystąpienie Petr Hájek został ostro skrytykowany między innymi przez członkinię czeskiej socjaldemokratycznej partii CSSD. Michaela Marksová-Tominová na łamach tego samego portalu, w którym Hájek ogłaszał swoje poglądy, pisze, że wystąpienie Petra Hájka jest niedopuszczalne i niemądre. Podsycanie nienawiści przeciw mniejszościom jest niedopuszczalne, a szczególnie, jeśli robi to najbliższy współpracownik prezydenta. Tego typu wypowiedź zagraża demokracji Czech.
Tym jednak, co dodało kropki nad "i", była reakcja Vaclava Klausa. Wprawdzie prezydent nie poparł Petra Hájka wprost, ale w swym artykule opublikowanym na stronie internetowej Klaus.cz, odmawia on racji argumentom jakoby wypowiedzi zastępcy szefa kancelarii miały podsycać nienawiść ku mniejszościom seksualnym. Według Klausa Petr Hájek nie protestuje przeciwko akcji Prague Pride, ale przeciw temu, że manifestacja ta jest wspierana przez prezydenta Pragi oraz polityków z partii ODS. Klaus oznajmił, że gdyby miał wyrazić swoją opinię, ująłby ją w inne słowa. Przyznaje jednak, że z festiwalu nie jest dumny. Jak argumentuje prezydent Czech: "Homoseksualiści są mniejszością w społeczeństwie i dlatego grupa ta wymaga ochrony, ale nie apoteozy".
Przewodniczący Prague Pride Czeslaw Walek w odpowiedzi na te opinie podkreślił, że festiwal nie ma podłoża ideologicznego, a chodzi jedynie o szacunek i dobrą zabawę. Faktem jest jednak, że nie mogło być lepszej reklamy dla tego wydarzenia jak afera, którą wywołała krytyka Petra Hájka i Vaclava Klausa.
Kampanie mają niesamowite parady, przykład dla polski działaczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz