piątek, 23 sierpnia 2019

Życie w strefie wolnej od LGBT


ŻYCIE W „STREFIE WOLNEJ OD LGBT”. TO NIE TYLKO PRÓŻNE SŁOWA I PUSTE UCHWAŁY

Pisałem już o moskiewskiej parze gejów, którzy zaadaptowali dwoje dzieci; tym faktem narazili się machinie państwowej — propagandzie, śledczym, prokuraturze. Bo w Rosji jest ustawa, zakazująca „promocji homoseksualizmu wśród nieletnich” — taki sobie odpowiednik „strefy wolnej od LGBT”. Od 2012 roku był raczej nieczynną normą na użytek propagandowy, teraz wchodzi do praktyki śledczej.

Przypomnę: w połowie lipca Komitet Śledczy Rosji wszczął postępowanie przeciwko moskiewskiemu urzędnikowi, który „zezwolił” na wychowanie dwójki dzieci przez parę jednopłciową. Wszystko stało się po tym, jak jedno dziecko trafiło do szpitala z podejrzeniem na zapalenie wyrostka — w szpitalu dziecko, zapytane o mamę, poinformowało, że żyję z dwoma ojcami. Doktor złożył zawiadomienie, po czym parą zajęli się śledczy, a wraz z nimi i państwowe media, twierdząc, że nowi rodzice „promowali niekonwencjonalne relacje” z dziećmi, które „szkodziły ich zdrowiu”. Do nagonki włączyła się rzeczniczka praw dziecka Anna Kuzniecowej, marszałkini izby rosyjskiego parlamentu oraz szef Komitetu Śledczego Rosji Aleksandr Bastrykin.

Wkrótce rodzina wraz z synami, obecnie 12 i 13 lat, opuściła Rosję. Policja przeszukała ich moskiewskie mieszkanie, mieszkania rodziców. „Było życie. A teraz życia nie ma” — nazywa się wywiad z Jewgienijem Jerofiejewem i Andriejem Waganowem, moskiewską parą (na zdj. z dziećmi, Denisem i Jurijem). Cytaty przerażają znacznie bardziej, niż suchy opis historii.

„Lekarz nie chciał oddać dziecka babci, mówiąc, że odda tylko rodzicom. Wyobraźcie, przychodzi do szpitala kobieta z aktem urodzenia dziecka, Jura krzyczy: Babcia-babcia!, a w szpitalu traktują ją jak Pani z ulicy. […] Gdy już byliśmy w samochodzie, zapytałem Jurę, o czym rozmawiał z lekarzem. I Jura: »Lekarz zapytał, kiedy przyjedzie moja matka. Powiedziałem: „Nie mam matki”. — „A kogo masz?” — „Dwóch ojców”. Jura po chwili zrozumiał: »Chyba — mówi — coś spieprzyłem”.

„Nigdy nie prosiliśmy dzieci, aby coś ukrywały. To była nasza świadoma pozycja, bo to w jakiś sposób stygmatyzuje. Tutaj żyjemy, jesteśmy zwykłą rodziną. Czasem rozmawialiśmy, że rodzina może być różna. Zdarza się, że dzieci wychowuje babcia, zdarza się, że mama i ciocia, zdarza się, że mężczyzna lub dwóch mężczyzn”.

„Brzmiało: »Tata Andriej i jego konkubent«. W oficjalnych dokumentach to jest wszędzie. Czy to sformułowanie śledczego, czy Jurija? Jura nie mógł tak powiedzieć. Mógł: przyjaciel taty, albo po prostu Żenia, rzadko mówi tata Żenia. W protokole napisano, ze słów Jurija, że tata i Żenia żyją jak przyjaciele. Pojawiły się pytania, czy widział, jak się przytulamy, czy całujemy. Jura odpowiedział, że nie widział”.

„Około 16 śledczy poinformował, że Jura musi przejść badanie kryminalistyczne. […] Wysłano nas do laboratorium analizy i oceny stanów seksualnych. Tam robili różne rzeczy, nago, inspekcja, pobieranie biomateriału. To było bardzo traumatyczne dla dziecka. Jura ryczał, uciekał od nich wszystkich, wyzywał ich od »p..zd«. Bardzo negatywnie oceniał ludzi w białych fartuchach: »Wy, lekarze, wszyscy się sprzedaliście. To wszystko przez was«”.

„Gdzieś wiosną tego roku dzieci po raz pierwszy usłyszały od rówieśników na ulicy, że »macie rodziców pedałów«. Wyjaśniłem, że można nazywać to różnie, ale mamy taką rodzinę, nie wszyscy nas lubią. Normalna rodzina — to nie charakterystyka cech rodziców ani dzieci, ale związków. Mówiąc wprost, w Moskwie nie ma zbyt dużo przykładowych rodzin heteronormatywnych. Matka najlepszej przyjaciółki jednego z naszych synów mieszka z kochankiem, ojciec z kochanką, mieszkają na tej samej klatce i czasem się spotykają. Może, i do nich też opieka przyjdzie z pytaniami?”.

„Jura był zszokowany, że otaczający go ludzie tak negatywnie opisywali moje stosunki z Żenią: »Nam jest tu dobrze. Ale dlaczego nagle tak wiele o nas mówią? Są alkoholicy, dlaczego o nich nie mówią?« — pytał. To był pierwszy raz, kiedy musiałem wytłumaczyć dzieciom stosunek społeczeństwa do naszej rodziny. Powiedziałem, że są ludzie, którzy nie lubią czarnych, Żydów, kobiety. Że są rasiści, są antysemici, są mizoginiści. I są homofobowie. To było szokiem dla dzieci. Zwłaszcza dla Denisa — że tak wiele jest powodów do nienawiści”.

„Rozmawiałem z adwokatem prawa rodzinnego, zapytałem o kierunek, w którym sprawa może się rozwijać. Adwokat powiedział, że powinienem być gotowy na wyjazd za granicę: w takich sytuacjach dzieci po prostu są zabierane z rodziny do zakończenia postępowania, które może trwać lata, bo zarzuty dotyczą seksualnej nietykalności dziecka. Stąd te wszystkie historie z testami. Adwokat powiedział, że z dużym prawdopodobieństwem znajdą się elementy przestępstwa — bez względu na to, jakie będą wyniki badań lekarskich. Tu w świetle prawa rosyjskiego nie koniecznie musi być przemoc seksualna, chodzi o przyjęte przez prawo »promowanie homoseksualizmu wśród nieletnich«”.

„W piątek, około godziny szóstej, skontaktował się ze mną przedstawiciel opieki i poprosił mnie o dobrowolne umieszczenie Jury w Centrum Rehabilitacji Społecznej. Wyjaśnił, że dziecko i tak zostanie zabrane z rodziny i najprawdopodobniej nastąpi to w sobotę. Dlatego lepiej dla mnie jest umieścić go w Centrum samodzielnie, bo wtedy będę mógł go zobaczyć”.

„Po półtorej godzinie wyszliśmy z domu. Wyjąłem kartę SIM z telefonu i przez cztery dni nie miałem łączności. Gdy tylko stało się jasne, że musimy wyjechać, zadzwoniłem do mojej matki na Ural, powiedziałem, że musimy opuścić miasto, niech przekaże [też drugiego zaadaptowanego syna] Denisa do mnie”.

„[Policjanci] poszli do moich rodziców, gdzie jestem zameldowany. Według ojca, szukali dokumentu o naszym małżeństwie, nazywając go dokumentem w języku duńskim. Zebrałem rzeczy, wsiadłem do samochodu i wyjechałem. Nocowałem na parkingu klubu fitness, potem poszedłem do pracy, powiedziałem przełożonemu, że nie wrócę. Wsiadłem do samochodu i opuściłem kraj. Na początku lipca spotkaliśmy się z [mężem] Andriejem i dziećmi na neutralnym terytorium, poza granicami Rosji”.

„Podobno, sprawa trafiła na stół do szefa Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksandra Bastrykina. Po tym, 15 lipca, przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwijenko sprzeciwiła się publicznie adopcji dzieci przez pary homoseksualne, bardzo surowo wypowiadając się o »degeneracji ludzkości«. 16 lipca Komitet Śledczy wszczyna postępowanie karne przeciwko bliżej nieokreślonemu kręgowi niedbałych urzędników z opieki. 17 lipca informacja o sprawie pojawia się w prasie. Jednocześnie, 15 lipca, [rzeczniczka praw dziecka] Anna Kuzniecowa oświadczyła, że zwróciła się do prokuratury z prośbą o usunięcie dzieci z rodziny. Zaczęły pojawiać się opinie ekspertów, że dzieci powinny być zabrane, a adopcja odwołana”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz