niedziela, 18 sierpnia 2019

Marsz Równości w Radomsku

W niespełna 50-tysięcznym Radomsku marsz równości przeszedł bez większych zakłóceń. Około 300 osób przeszło ulicami miasta pod hasłem "Miłość. Równość. Akceptacja". Jeden z organizatorów, 18-letni Michał Kiwerski, podczas otwarcia marszu mówił:

– To niesamowite jak w ostatnim czasie coraz więcej miast dołącza do dzielenia się miłością, równością i akceptacją. W coraz to nowych miejscach każdy i każda z nas może mówić, jakie są ich marzenia, pragnienia i miłości – mówił na początku demonstracji w Parku Solidarności 18-letni Michał Kiwerski. – Istnieje straszna odpowiedź na tę naszą walkę o podstawowe prawa człowieka – nienawiść. Każdy z nas ją odczuł. Ale nie bójmy się jej, bo to, co niesie ten marsz równości, to miłość, równość i akceptacja. Wierzę, że te trzy wartości któregoś dnia nas zjednoczą. Pamiętajcie, że ci, którzy rzucają wyzwiskami z wykrzywioną twarzą tak naprawdę się boją. Bo jak się nie bać, jeżeli ich jedynym źródłem informacji o nas jest jad wypływający z tak wielu miejsc. Dlatego tak ważne są marsze. Bo jedyne co mamy do zaoferowania to miłość, akceptacja i równość. To wy dokonujecie tej rewolucji miłości – dodał uczestnik radomszczańskiego Marszu Równości.

Dominik Puchała z Tęczowej Częstochowy zaznaczył, że walka toczy się nie tylko o rozszerzenie praw obywatelskich, a równość społeczną należy rozumieć w szerszym kontekście. – Podczas marszów równości walczymy o całą stawkę, nie tylko o prawa osób LGBT, ale także o prawa kobiet, prawa mniejszości narodowych czy prawa pracownicze. Chciałbym, żebyśmy o tym pamiętali i solidaryzowali się ze sobą wzajemnie. Nieważne, czy jesteśmy osobami LGBT, czy jesteśmy pracownicami i pracownikami, walczymy o wspólną równość i lepsze życie w naszym kraju – powiedział aktywista.

W relacji "GW" czytamy też wypowiedź jednej z uczestniczek, 75-letniej Barbary Lesińskiej. - Nie zamierzałam tu być, ale jak zobaczyłam te radiowozy, pomyślałam, że będą robić krzywdę tym tęczowym dzieciakom. Trzeba je obronić! - powiedziała reporterowi.

Z kolei w rozmowie z Oko.press młoda dziewczyna, w którą jajkiem rzucono na osiedlu, na którym mieszka, powiedziała, że zna osoby, które atakowały marsz. - Chodziliśmy razem do szkoły, do przedszkola - tłumaczyła.

Jak podaje łódzka "Gazeta Wyborcza" w ostatnich dniach w Radomsku trwała "wojna na ulotki i plakaty". Informacje o marszu zasłaniano homofobicznymi plakatami, na których podawano, że do miasta przyjadą "mężczyźni poprzebierani za psy" i "porozbierani dewianci".

Demonstracje próbowała zakłócić ok. 30 osobowa grupa stadionowych bandytów i działaczy Młodzieży Wszechpolskiej. W stronę marszu jak zwykle poleciały drobne przedmioty i wyzwiska. Policja zatrzymała jedną osobę. Opór nie był jednak silny. W sobotę na ulicach Radomska królowały kolory tęczy. (strajk.eu/gazeta.pl)




Najpierw się modlą i śpiewają hymn polski, a później wyzywają, obrażają krzyczą wypierdalaj poważnie nikt nie widzi problemu. Znieważają chrześcijaństwo i hymn polski, ale cóż może nie długo dostaną kasę jak w Białymstoku, blokowali marsz i dostali kasę od dobrej zmiany.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz