niedziela, 14 kwietnia 2019

To ludzie sobie wyobrażają, że Bóg nie kocha gejów. Dla mnie Bóg jest miłością


Nie przyznawał, kim jest przez 47 lat. Dziś już się nie boi. - We wsi i w pracy uważają mnie za jedynego geja. Ale to jest nawet statystycznie niemożliwe, skoro różne dane mówią, że osób nieheteroseksualnych jest 5-10 procent. Ludźmi rządzi strach i to, co wkłada nam się do głowy latami - mówi Kazimierz Strzelec, 58-latek, głęboko wierzący katolik i ujawniony gej.

Musztardowe spodnie, fioletowy sweter i schludna koszula w paski. Kazimierz Strzelec, mechanik po szkole kolejowej, ubiera się gustownie, ale - jak sam twierdzi - po wyglądzie jeszcze nikt nie poznał. - Nie wyglądam na stereotypowego geja. A stereotyp jest - facet miękki, w rurkach, jak to się mówi: "przegięty". To, co pewnie mnie odróżnia, to wrażliwość i miłość do sztuki. Żaden z moich kolegów z pracy nie dałby 20 euro, żeby zobaczyć jakiś obraz w muzeum. 90 proc. Polaków woli telewizor, wódkę, wersalkę. Ja tak nie chcę - opowiada.

Pierwszy coming out zrobił, mając 47 lat. Pracował w Niemczech i tam zobaczył, że "można żyć inaczej". Powiedział przyjacielowi, przyjaciel żonie. Oboje zareagowali normalnie, nie odtrącili. To był przełom. - "Przyznawanie się" to dla homoseksualistów codzienność. I zawsze trzeba liczyć się z tym, że ludzie źle to przyjmą, może zwyzywają, może pobiją. Mnie - dzięki Bogu - nikt przez tych 11 lat nie odtrącił. Ani w pracy, ani w rodzinie.

W pracy wiedzą wszyscy, bo Kazik "walczy o swój teren". - Kolegów oswajałem powoli, ze dwa lata. Nie można od razu robić rewolucji, obrażać się, bo człowiek zostanie wrogiem. Ja jestem lubiany, unikam konfliktów, trudne sytuacje obracam w żart. Ostatnim w pracy, który się nie pogodził z rzeczywistością i wciąż ma nadzieję, że coś ze mnie będzie (czytaj: znajdę sobie żonę), jest mój przyjaciel Marian. Marian ilekroć widzi, że flirtuję z jakąś kobietą - bo ja od zawsze bardzo lubię kobiety, a one mnie, chyba się mnie nie boją - to mówi, że ja chyba jestem kryptohetero! - śmieje się Kazik - gazeta.pl.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz