piątek, 12 kwietnia 2019

„Na prowincji gej to wciąż dziwadło”


Niedawno szedłem z partnerem za rękę. Rowerzysta tak się na nas zapatrzył, że wpadł na drzewo. Na prowincji gej to wciąż dziwadło – 17-letni Adam opowiada, jak wygląda jego życie na podkieleckiej wsi.

Mama na początku wykazała dużo zrozumienia, ale czułem, że w głębi duszy liczy, że to minie, że to tylko młodzieńczy wybryk, dorastanie... To przykre, bo znaczyło, że tak naprawdę mnie nie akceptuje takim, jakim jestem.

W szkole klasa przestała mnie zauważać, nauczyciele wszystko widzieli, ale udawali, że nie ma tematu. Gdyby padło słowo „homoseksualista”, jeszcze trzeba by zrobić lekcję wychowawczą o tolerancji, pogadać z uczniami, rodzicami... Same kłopoty. Takich tematów unika się na wsi jak ognia. Moi rówieśnicy na wsi wiedzą o mnie. Niektórzy starsi pewnie też, ale dopóki to tylko plotka, wieś może udawać, że o niczym nie wie. Jak w szkole. Ale gdybym przeszedł się z moim chłopakiem za rękę, moja rodzina zostałaby zlinczowana (...)

Rodzina dowiedziała się oczywiście przez przypadek. Na Facebooku wdałem się w gównoburzę z homofobem. W komentarzu napisałem wprost: jestem homo, mam partnera i nic ci do tego. Dotarło to do wujka. Na drugi dzień telefon.
– Mam pytanie. Czy ty jesteś pedałem – zaczął bez zbędnych powitań.
– Jeśli już, to homoseksualistą.
– Usuń ten komentarz, bo przynosisz wstyd rodzinie, i najlepiej zmień nazwisko. Teraz cała okolica będzie się z nas śmiać.
– Dlaczego? – nie wytrzymałem.
– Chłopie, ty jesteś popier... czy ułomny, że tego nie rozumiesz? (...)

Wujek zerwał ze mną kontakty. Gej na wsi żyje w schizofrenii. Nie dość, że musi się ukrywać, to jeszcze wysłuchiwać, że świat stanął na głowie, bo światem rządzą same pedały. Leci serial „Barwy szczęścia”, gdzie dwóch bohaterów żyje w związku, i już słyszę: upychają tych pedałów wszędzie, a to takie niesmaczne. Migawki z Parady Równości? Uwagi sąsiadów: ciągle o tych gejach, a to niezgodne z naturą. Porównywanie homoseksualistów do pedofilów to norma. (...)

Po gimnazjum błagałem mamę, żeby pozwoliła mi pójść do technikum do Kielc. Kiedy tutaj trafiłem, postanowiłem sobie: dość ukrywania się, potrafię iść z partnerem za rękę. Kiedyś nas prawie pobili, ale trudno, trzeba się ludziom pokazywać, niech się przyzwyczajają. W szkole ujawniłem się już na początku roku. Chłopak, z którym dzieliłem pokój w internacie, poprosił, żeby go przenieść do innej sali. Czuł się ze mną niezręcznie, szkoda, że sam mi tego nie powiedział."

W tekście także licealista, którego rodzice, gdy dowiedzieli się, że jet gejem zagrozili, że trafi do poprawczaka, gdy nie zerwie kontaktu z przyjacielem, w którym się zakochał. Wysłali także syna do terapeuty, który... był księdzem. Nie pomógł. Matka zagroziła, że jak nie przestanie kochać mężczyzn, to pójdzie do proboszcza i poprosi, żeby ogłosił po mszy, że jej syn jest gejem. Na razie kropi go święconą wodą.

Jest także pozytywny akcent. Wypowiadający się w tekście psycholog Michał, pół roku temu w oknie swojego mieszkania w centrum Kielc wywiesił tęczową flagę. Dla dodania otuchy tym wszystkim, którzy myślą, że są jedynymi w mieście osobami LGBT. Znajomi go ostrzegali, że będą kłopoty, ale jak twierdzi nie było żadnego incydentu. – Może ten lęk jest w nas, gejach? Może gdybyśmy odważyli się ujawnić, nie musielibyśmy żyć w takim strachu - zastanawia się Michał (...) - Newsweek.

1 komentarz:

  1. Tez mieszkam na wsi, mam 30 lat i nie wiem co powiedziec. Nikt mnie nie zaczepia od czasow szkoly chyba ze jakis dawny znajomy sie przywita, na co dzien nie mam tu kontaktu z ludzmi. Praca, dom, praca...wlasciwie autem sie teraz wjezdza i wyjezdza z garazu tak ze nie trzeba nawet wychodzic. Czasami sie w sklepie spotkam z sasiadem, cos sie odezwie do mnie i tyle. Rozumiem ze gimnazjalisci mają problemy, bo dorstają, tez je kiedys miale, tez ze mnie wyzmiewano i kpiono, ale odkad wkroczylismy wszyscy w etap doroslosci juz nikt mnie nie wyzywa, wszyscy grzecznie i ładnie.

    OdpowiedzUsuń