Fot: Twitter |
Arad, który nie chce podawać swojego prawdziwego imienia, uciekł z Iranu w 2010 roku. 27-latek przyznaje, że życie tam nie jest bajką – żyje się z dnia na dzień, nie patrzy się w przyszłość. „Wydaje mi się, że ważne jest, żebym opowiedział swoją historię – większość ludzi nie jest świadoma, jak wygląda życie w Iranie, gdzie nie ma wolności, możliwości wyboru… Nie możesz być sobą” – konkluduje.
„Wszystko jest kontrolowane przez państwo. Gdybym wtedy powiedział, że jestem gejem, prawdopodobnie bym już nie żył”.
W wieku 22 lat zostawił więc swoją rodzinę i ryzykując życie, piechotą przez góry dotarł do Turcji. Nie miał paszportu, ale jego rodzina opłaciła specjalnego przewodnika, który przeprowadził go przez połowę drogi.
W Turcji spędził w areszcie 6 miesięcy. Postanowiono go deportować, co znaczyło karę śmierci przez powieszenie za dezercję. Jego rodzina poinformowała o jego sytuacji ONZ i ta włączyła go do programu uchodźczego.
„Początek nie był prosty. Nie wiedziałem, co się dzieje, czułem się niekomfortowo, nie znałem języka, wszystko było nowe, nieznane i niepewne”. Znalazł pracę w firmie montującej windy, ale płaca była marna, a do pracy dojeżdżał 1,5 godziny w jedną stronę na rowerze. ONZ wymaga spłaty kosztów podróży do USA - zajęło mu to rok, ale się udało. Nareszcie mógł czuć się wolnym człowiekiem.
Zaczął pracę jako tancerz go-go. W pierwszą noc zarobił więcej niż przez 4 miesiące w Iranie. Wtedy usłyszał o Andrew Christianie. Zaaplikował i w efekcie został jednym z modeli, zwanych „Trophy Boys”. Christian powiedział: „Jego historia przypomina mi, że stworzenie domu dla uchodźców to nie tylko zmiana ich życia, ale ratunek”. (...) - Queer.pl
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz