- Prałat Charamsa nie będzie mógł pełnić swych dotychczasowych funkcji w Kongregacji Nauki Wiary oraz w papieskich uniwersytetach, a pozostałe aspekty jego sytuacji należą do kompetencji ordynariusza jego diecezji - poinformował rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi.
Ks. Charamsa spotkał się w sobotę w Rzymie z dziennikarzami, którym wyjaśnił powody swojej decyzji o ujawnieniu tożsamości seksualnej i związku, w którym żyje z obecnym na spotkaniu mężczyzną.
Duchowny zaapelował do uczestników synodu, aby zajęli się sprawą osób i rodzin homoseksualnych, które w jego ocenie są prześladowane, spychane na margines i cierpią. Podkreślił, że czyni to w przełomowym, jego zdaniem, momencie w historii Kościoła, jakim jest pontyfikat papieża Franciszka.
Ogłosił też manifest, w którym zażądał, aby Kościół odstąpił od homofobicznego języka i aby anulował dokumenty przedstawiające błędną, jego zdaniem, interpretację homoseksualizmu. Potępił irracjonalną homofobię panującą, jego zdaniem, w całym Kościele katolickim.
W rozmowie z TVN24 dominikanin o. Tomasz Aleksiewicz wyjaśnił, że oświadczenie Stolicy
Apostolskiej jest informacją, że ksiądz Charamsa nie może już być funkcjonariuszem urzędów watykańskich, a dalsza jego przyszłość leży w gestii ordynariusza jego diecezji.
Kościół nigdy nikogo nie wyrzucał i nie wyrzuca. Kiedy on (ks. Charamsa - red.) będąc wolnym człowiekiem zobowiązywał się do posłuszeństwa swojemu ordynariuszowi, zobowiązywał się także do celibatu. W swoim oświadczeniu on nie mówił tylko o swojej orientacji, ale prawdopodobnie także o tym, że nie żyje w celibacie, a na pewno o tym, że nie chce żyć w celibacie. To dyskredytuje go jako księdza rzymskokatolickiego - powiedział o. Aleksiewicz.
- Chciałby być papieżem w kościele jakimś, który on chce stworzyć. On chce zanegować nauczanie kościoła, które jest oparte o pismo święte i tradycję - skomentował ostatnią aktywność ks. Charamsy dominikanin - TVN24.
Fot: Gazeta.pl |
A do tego dochodzi obszerny wywiad, którego ksiądz Charamsa udzielił dziennikowi "Corriere della Sera". I mocne zdanie, jakie w nim wypowiedział: "To jest moment, w którym Kościół musi się otworzyć wobec wierzących homoseksualistów, i zrozumieć, że rozwiązanie, jakie proponuje - całkowite powstrzymanie się od życia miłosnego - jest nieludzkie".
"Chciałbym powiedzieć Synodowi, że miłość homoseksualna jest miłością do rodziny, pragnieniem rodziny. Każdy, nawet geje, lesbijki czy transseksualiści, w swoim sercu ma pragnienie miłości i więzi rodzinnych. Każdy ma prawo kochać, i to prawo musi być chronione przez społeczeństwo, przez prawo. Ale przede wszystkim musi je otaczać opieką Kościół" - cytuje polskiego księdza włoska gazeta. Komentarz Watykanu? "To niepotrzebny nacisk na Synod" - skwitował ks. Lombardi - Gazeta.pl
Ksiądz Charamsa popełnił chyba najstraszliwszą zbrodnię przeciwko przywódcom swojego Kościoła: zerwał z hipokryzją. Zamiast miłować w domu po kryjomu, powiedział o tym światu z całą świadomością konsekwencji, jakie spotkają go ze strony Watykanu. Gdyby siedział cicho, doczekałby emerytury na ciepłej kościelnej posadce.
Po tym, gdy powiedział prawdę, rozpętało się – nomen omen – piekło. Fora internetowe rozgrzały się do czerwoności. Wbrew pozorom, prawda nie wyzwala rzymskokatolickich przywódców, tylko przysparza im kłopotów, bowiem ideologia watykańska opiera się na udawaniu.
Kobiety udają, że nie stosują antykoncepcji i nie przerywają ciąży, mężczyźni udają, że się nie masturbują, młodzież udaje, że nie uprawia seksu przed ślubem.
Nawet prawicowy publicysta aprobujący gwałcenie pijanych kobiet może się poczuć lepszy od nieprawomyślnie kochającego księdza.
– Po prostu bądź dobrym człowiekiem i gwiżdż na to, co mówi Watykan – powiedział ksiądz mojej znajomej, gorliwej katoliczce, która na spowiedzi wyjawiła mu straszliwy, kilkunastoletni grzech miłości do innej kobiety. Czy sam jest homoseksualny? Nie wiadomo. Jasne jest jednak, że coraz mniej ludzi chce udawać w imię watykańskiej ideologii - całość na Dziennik Opinii.
Oświadczenie w sprawie ks. Krzysztofa Charamsy: W związku z komunikatem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, dotyczącego deklaracji ks. Krzysztofa Charamsy i jego wypowiedzi medialnych, sprzecznych z Pismem Świętym i Nauczaniem Kościoła Katolickiego oraz mając na uwadze normy Kodeksu Prawa Kanonicznego, biskup pelpliński upomniał ks. Krzysztofa Charamsę, aby wrócił na drogę Chrystusowego Kapłaństwa - ks. dr Ireneusz Smagliński Rzecznik Biskupa Pelplińskiego.
Artykuł Osiemnasty: Właśnie rozpoczęła się konferencja prasowa księdza Krzysztofa Charamsy w Rzymie.
"Nazywam się Krzysztof Charamsa, jeszcze teraz ksiądz prałat Krzysztof Charamsa, jestem drugim sekretarzem Międzynarodowej Komisji Teologicznej od paru lat, a od ponad dwunastu lat jestem urzędnikiem Kongregacji Nauki Wiary, byłego Świętego Oficjum, byłej Świętej Inkwizycji.
Jestem wykładowcą Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego i Papieskiego Ateneum Regina Apostolorum w Rzymie.
Jestem kapłanem, księdzem od ponad 18 lat.
Jestem człowiekiem, mężczyzną, dziś mogę dodać – jestem wolnym człowiekiem
Radością tej wolności chciałbym się podzielić z innymi, także przy waszej pomocy. To prosta, zwykła radość wyzwolenia.
Po długiej refleksji, po wielu walkach wewnętrznych i modlitwie, po wielu cierpieniach, po licznych rozmowach z kapłanami homoseksualistami i nie tylko, i w końcu po znalezieniu osoby, którą kocham, rosnąc każdego dnia w relacji miłości, podjąłem decyzję o publicznym ogłoszeniu mojej naturalnej orientacji osoby homoseksualnej, dumnej i szczęśliwej z bycia tym kim jest.
Dziś dziękuję za dobre rzeczy, jakie otrzymałem od mojego kościoła, ale i wyzwalam się od tego zaślepionego kościoła, od kościoła opresyjnego i prześladującego osoby ludzkie, które mają odwagę albo tylko pragnienie by być sobą. Wyzwalam się od kościoła na oślep homofobicznego, przerażonego faktem, że wśród jego najlepszych funkcjonariuszy są geje. Kościoła, który nienawidzi osób homoseksualnych, lesbijek, transeksualistów, osób biseksualnych, i tak podsycając nienawiść do tych mniejszości, pozwala sobie na nienawiść do ludzkości, do człowieka, bezwstydnie prezentując siebie jako „eksperta tego co ludzkie”.
Dziś w końcu dziękuję Bogu za odwagę wyzwolenia się od tego parszywego koszmaru, za odwagę ucieczki z tej klatki nieracjonalności, z tego totalitarnego systemu kontroli sumień i sypialni.
Pracując w Kongregacji Nauki Wiary, dawnej Inkwizycji, wierzyłem w moje ideały wiary, ale z czasem odkrywałem jej sprzeczności, niesprawiedliwości i niekompetencję, krzywdzące milczenia, decyzje wyłącznie polityczne. Ale przede wszystkim odkrywałem wszechobecną i ślepą homofobię, prawdziwą obsesję na punkcie osób homoseksualnych, jak kiedyś obsesja była na punkcie Żydów (w Polsce nie kiedyś, ale wciąż jeszcze żywa obsesja na punkcie naszych braci Żydów).
Chciałbym dzielić się doświadczeniem ciemiężycielskiego Świętego Oficjum, nienawiści i homofobii tego „świętego” urzędu, jego niewybrednego deprecjonowania osób homoseksualnych, pełnego wzgardy i pogardy, ciemnoty. Chciałbym dzielić się doświadczeniem zaślepionych i pełnych nienawiści ludzi Świętego Oficjum walczących z Papieżem Franciszkiem, który pozwolił sobie tylko racjonalnie zastanowić się nad skandalem kościelnego dyskryminowania osób rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach małżeńskich. Ale to wszystko jeszcze nie dziś…
Dziś chciałbym tylko podzielić się radością wolności, wyzwolenia, głębokim szczęściem, jakie płynie z możliwości – bez niekończącego się strachu, bez paraliżujących kompleksów, nie poddając się obłędnemu faryzeizmowi kościoła – powiedzenia publicznie: Mój Boże, jestem gejem. Jestem szczęśliwym gejem, jestem szczęśliwy i dumny, że jestem tym kim jestem, osobą homoseksualną i że już nie boję się tego powiedzieć otwarcie. Dziś jestem szczęśliwy jakby po obudzeniu się po koszmarnym śnie, po nocy przeżytej w celi fundamentalistów, co nie lubią używać rozumu, lubujących się w bezmyślnym powtarzaniu swoich rygoryzmów, bo lepiej, bezpieczniej jest nie myśleć.
Ten mój dzisiejszy coming out dedykuję zastępom księży homoseksualistów, których szanuję, jako ludzi i księży, a którzy z różnych powodów nie mogą dokonać wyzwolenia. Życzę im by byli szczęśliwi, na tyle na ile to możliwe w nieludzkim opresywnym Kościele.
Moje wyzwolenie dedykuję wszystkim fantastycznym osobom LGBTI, jako mój pokorny hołd dla obrony naszej godności, dla naszej woli normalnego życia, dla odwagi tych wszystkich z nas, co przeciwstawili się oprawcom naszej godności, w różnych częściach świata, także tam, gdzie ślepa nienawiść wydaje się paradoksalnie wciąż coraz silniejsza, jak w mojej ojczyźnie Polsce.
Dziś muszę prosić osoby homoseksualne o przebaczenie dla mojego homofobicznego kościoła, o przebaczenie za każdy raz gdy współpracowałem, moim cierpiącym milczeniem, gdy godność osoby ludzkiej, tylko dlatego że homoseksualna, była deptana za murami tej instytucji, którą dziś mam już za sobą, za moimi plecami.
To wyzwolenie dedykuję mojej rodzinie, mojej mamie, bratu, siostrze, których kocham – powiedzmy – kocham sercem geja, który chciałby dać im wszystko by byli szczęśliwi, ale też by mnie akceptowali.
A przede wszystkim, moją radość i moją wolność dedykuję człowiekowi, którego kocham, Eduardowi, mojemu narzeczonemu, który potrafił wydobyć moje najlepsze energie i przerobić także ostatki strachu na siłę miłości.
W Polskich mediach dominuje święte oburzenie w sprawie oświadczania księdza Krzysztofa Charamsa. To co najbardziej oburza obłudników to fakt, że swojego coming-outu dokonał w dzień przed synodem i to że do tego aktu przygotował się nadając mu odpowiedni medialny wydźwięk. To obużenie jest obłudą do kwadratu! Zrobił to właśnie dlatego by głośno upomnieć się o prawa do miłości. Aby wyraziście wystąpić przeciwko opresji jaka towarzyszy gejom i osobom homoseksualnym w kościele i poza nim. I zrobił słusznie! Przecież według chrześcijan Bóg jest miłością. Daleko dzisiejszy kościół odszedł od tej zasady. Ja, mając 18 lat, na swój osobisty użytek przetworzyłam ten pogląd i uważam, że to miłość jest "bogiem". Przez resztę życia, bardziej czy mniej "grzesznym" staram się zadośćuczynić tej zasadzie. Dlatego rozumiem księdza Krzysztofa - Anna Grodzka.
Dlaczego ksiądz Charamsa, który ogłosił, że ma partnera, ma stracić stanowisko?
Skoro w Polsce z braku stosownych uregulowań nie może zawrzeć związku małżeńskiego, to siłą rzeczy właśnie z tego powodu pozostaje w celibacie wymaganym na jego stanowisku.
Czy celibat oznacza bezżenność, czy powstrzymanie się od utrzymywania związków seksualnych - bez względu na orientację seksualną?
Watykan nie może dyskryminować ludzi ze względu na ich orientację seksualną. Czyż nie? Przecież pozostają na swoich stanowiskach na plebaniach, w szkołach i licznych, także bardzo wysokich urzędach księża, którzy mają partnerki i dzieci.
I choć nie jest fair, że to dzieci i partnerki są wytykane, a księżą nie, to fakt, że nie powstrzymują się od życia seksualnego dla nikogo nie jest ani tajemnicą, ani nawet powodem do zgorszenia. Tak jest i w małych, generalnie konserwatywnych środowiskach, gdzie ostro przestrzega się tradycyjnych wzorów "czystości"; ale wiadomo ksiądz jest jak drogowskaz; wskazuje drogę, sam niekoniecznie nią idzie, wiemy, że władza może więcej - Monika Płatek.
*
Histeria katolików najbardziej w Watykanie, jaki to straszny ten homoseksualizm jest, grzeszny, ble ble. Podobnie media brak rzetelności, więcej krytyki, dodatkowo za bardzo tabloidowo media zachowują się.
Dziś atak jak można akceptować homoseksualizm i związki homoseksualne, Biblia nie potępia związków są cytaty nawet one są wychwalane. Czy Chrystus potępiał miał okazję, a co nie potępił, wiele inny chrześcijański mówi wyraźnie że nie ma nic złego w związkach homoseksualny, to co kościół katolicki wymyśla jest, upokarza wielu katolicki osób LGBT.
Nawet wielu katolików LGBT, nie jest całkiem zadowolone z tego on wyszedł, mówią mógł być gejem po cicho jak inni. Po co się "afiszuje", ale kłamałby żyć w kłamstwie, w bólu chce normalne żyć, mimo wiele straci wszystko ale dostał wolność.
W kościele katolicki, już czas poważnej debaty o homoseksualizmie, i nie tylko o nim, a co mamy jad, hejt, nie ma nic wspólnego normą. Czy coś zmieni się? Nie wiem, dziś mówi, jutro zapomni się o tym. Wrócimy do normalności do świata homofobii i codzienności.
Celibat to jest tortura nie tylko dla gejów ale też hetero, jak można żądać od wielu osób żyć w czystości, bez miłości. Nie ma do kogo się przytulić, po rozmawiać, zjeść wspólnie posiłek. Większość ludzi zostało stworzony do miłości, a nie do samotności, każdy braknie żeby ktoś go kochał.
Nie tylko ksiądz Charamsa odchodzi od kościoła ale wielu inny też wielu hetero odchodzi od duchowieństwa np duchowni z trójmiasta Witold Bock i Ojciec Jacek Krzysztofowicz czy inni duchowni którzy odeszli z kościoła po mają dość tego co dzieje się w nim jak jeden powiedział nie ma nic wspólnego z Chrystusem.
Ale też znam wielu osobiście były duchowny gejów, odeszli od kościoła mieli dość hipokryzji i zepsucia w kościele. Czy reportaż TVP Katowice o Janie Oko, który też porzucił sutannę. Czy inny duchowny gej Marcin, który porzucił sutannę i nadal katolikiem i w związku z duchownym.
Ksiądz Charamsa dziś potrzebuje dużo modlitwy, nadziei, miłości, Boże prowadź go nie opuszczaj w go w tym dniach trudny wielu jego koledzy z kościoła będą wyzywać, daj siłę jemu.
"Kościół nie zrozumiał znaku czasu, którym jest dla ludzkości wyzwanie tej mniejszości, która potrzebuje szacunku dla własnej godności, dla własnych praw. Tak jak jej potrzebowali kiedyś niewolnicy, Żydzi i kobiety. Niesamowite pokłady ludzkości, które wołają o uznanie własnych praw. I nie są żadnym lobby. Są ludźmi błagającymi ludzkość o uznanie ich prawa do miłości. Do takiej normalnej ludzkiej miłości" - powiedział ksiądz Krzysztof Charamsa w wywiadzie do filmu Artykuł osiemnasty, pierwszego polskiego filmu dokumentalnego o walce o równość małżeńską.
Tweet