wtorek, 22 października 2019

Debata o edukacji seksualnej w Polsce


W Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat przepisów dotyczących edukacji seksualnej. - To wielkie zagrożenie, bo radykałowie prawicowi zaczynają od Polski, ale nie łudźcie się, przyjdą i po was, jeśli nie będziemy solidarni - mówił do europosłów Robert Biedroń. O promowanie pedofilii pytała zaś lidera Wiosny Beata Kempa.

Elżbieta Łukacijewska z Europejskiej Partii Ludowej podnosiła podczas debaty w Strasburgu, że w Polsce wzrasta liczba niepełnoletnich dziewczyn, które zachodzą w ciążę. - Wzrasta liczba osób, które odbierają sobie życie poprzez brak zrozumienia, nietolerancję i nienawiść. Tylko w 2018 r. 13,5 tys. dzieci w Polsce padło ofiarą przemocy seksualnej - podkreślała europosłanka.

Po niej głos zabrał Robert Biedroń. - Mamy 2019 r., a prowadzimy dyskusję, jakbyśmy byli w średniowieczu. Rząd Prawa i Sprawiedliwości w ostatnią środę przedstawił nowelizację projektu dotyczącą penalizacji edukacji seksualnej. Można odnieść wrażenie, że to projekt pisany pod dyktando lobby pedofilskiego, bo tak na prawdę stwarza piekło dla ofiar, a otwiera niebo dla pedofilów - powiedział. Europoseł przekonywał, że taka kara, jak za kradzież lub przemoc, w myśl nowelizacji może grozić też nauczycielkom i psychologom. - To wielkie zagrożenie, bo radykałowie prawicowi zaczynają od Polski, ale nie łudźcie się, przyjdą i po was, jeśli nie będziemy solidarni - dodał. Zapowiedział, że jego frakcja Socjalistów i Demokratów będzie domagała się rezolucji w sprawie projektu.

Patryk Jaki przekonywał, że europarlamentarzyści mają przekazują "nieprawdziwe informacje" i sami nie przeczytali projektu ustawy. Przytoczył też jej fragment, który stanowi o "karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat dwóch" za promowanie zachowań pedofilskich.

Elżbieta Łukacijewska po wypowiedzi Jakiego przeczytała fragment uzasadnienia ustawy, w której mowa jest o "deprawacji za pośrednictwem edukacji seksualnej". Jaki w odpowiedzi podkreślał, że projekt nie jest rządowy, tylko obywatelski. - Nawet rząd w Polsce nie zajął stanowiska w tej sprawie, powiedział, że każdy projekt obywatelski, który zostanie zgłoszony do wysokiej izby, nie zostanie odrzucony przed pierwszym czytaniem - stwierdził.

Beata Kempa zwróciła się do Roberta Biedronia. - Panie Biedroń, stawiam pytanie, czy jest pan za propagowaniem pedofilii? Bo właśnie o tym mówi ta ustawa, o zakazie propagowania pedofilii w Polsce. Pedofilia, przypomnę panu, to jedno z najokrutniejszych przestępstw przeciwko dzieciom - powiedziała. - System, którego pan broni, to ten schemat działania, który ma służyć przełamywaniu barier w odniesieniu do ofiary i jest wykorzystywany przed ideologię, której pan hołduje - dodała - Gazeta.pl

Co on pieprzy jak sami poparli i chcą zamiast karać 3 lata do 5 lat, kto tu kłamie, może zajmą się z swoim kościołem gdzie nie walczy jak np księdzem Jankowskim, czy arcybiskupem tęczową zarazą gdzie w Poznaniu bronił molestujący dzieci. Nie PIS zajmie służbą zdrowia, szpitale zamykają ale dla nich największy problem LGBT.

Tzw. projekt “Stop Pedofilii” nie walczy z pedofilią. Ten putinowski dziwoląg prawny to bomba podłożona pod polskie prawo

Autorzy projektu pośrednio czerpią inspirację z Rosji. Korzystają z analiz organizacji Ordo Iuris oraz jej ekspertów (jak np. prawnik Olgierd Pankiewicz). Powołują się na teksty związanego z nią portalu PCh24. Tymczasem założyciele Ordo Iuris i PCh24 współpracują z tzw. Światowym Kongresem Rodzin. To ultrakonserwatywne globalne przedsięwzięcie o charakterze corocznej „wędrującej” imprezy. Światowy Kongres Rodzin zwalcza prawa kobiet i osób LGBT oraz wszelkie formy wolności seksualnej. Sponsorem tej imprezy jest kremlowski oligarcha Władimir Jakunin, były współpracownik rosyjskiego dyktatora Władimira Putina. Prywatnie – jego przyjaciel.

Spójrzmy zatem, czemu służą takie prawne dziwolągi w ich ojczyźnie, putinowskiej Rosji. Wprowadzono tam m.in. „zakaz propagandy homoseksualnej”. Zakaz ten bywa interpretowany bardzo szeroko przez rosyjskie organy ścigania. Już samo przyznanie się do orientacji seksualnej może zostać uznane za „propagandę” tej orientacji. Skoro ktoś się przyznaje do orientacji, to znaczy, że ją akceptuje i daje temu wyraz. Chwali się nią, a więc ją zachwala, propaguje… W praktyce „zakaz propagandy homoseksualnej” oznacza:  zakaz przyznawania się do homoseksualizmu i wyrugowanie go z życia publicznego (...) - arbinfo.pl

– Edukacja seksualna jest formą profilaktyki, zapobiegania, a zapisy projektu "Stop pedofilii" są bardzo niebezpieczne, bo nie wiadomo, kto i za co miałby być karany – ocenił profesor Zbigniew Lew-Starowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego w rozmowie z reporterką TVN 24.

Zdaniem profesora proponowane zmiany w przepisach są „bardzo niebezpieczne”. – „Poza tym, że to bubel prawny, to edukacja seksualna oparta na współczesnej wiedzy po pierwsze opóźnia inicjację seksualną młodzieży i to jest istotne. Po drugie, sprzyja zdrowemu rozwojowi osobowości i sprzyja udanym w przyszłości relacjom partnerskim” – wskazywał - Wprost.

"Zaproponowana przez PiS ustawa wygląda jak spełnienie marzeń pedofilskiego lobby w kościele katolickim. Szybki ten powyborczy prezent za agitację z ambon, ale z dziękczynnymi bombonierkami biegnie się jak najszybciej" — skomentował pisarz Jakub Żulczyk w odpowiedzi na wzbudzający kontrowersje projekt nowelizacji Kodeksu karnego.

Do dyskusji włączył się także Jakub Żulczyk. "Jednym z fundamentów tak zwanego wychowania seksualnego dzieci i młodzieży jest ochrona przed patologicznymi, zbrodniczymi zachowaniami seksualnymi ze strony dorosłych oraz pomoc, gdy dziecko stało się ofiarą takich zachowań" —zaczął swój wpis pisarz. "Dlatego też zaproponowana przez PiS ustawa wygląda jak spełnienie marzeń pedofilskiego lobby w kościele katolickim. Szybki ten powyborczy prezent za agitację z ambon, ale z dziękczynnymi bombonierkami biegnie się jak najszybciej" — dodał - onet.pl