poniedziałek, 30 września 2019

"Dla rodziców nie może być większej tragedii niż dziecko LGBT"


Abp Marek Jędraszewski napisał list do wiernych. Dwie rocznice związane z Janem Pawłem II stały się dla niego pretekstem, aby po raz kolejny uderzyć w LGBT i kartę WHO. "(...) dla rodziców szczerze kochających swe dzieci nie może być większej tragedii niż to, że ich własne dzieci staną się ofiarami ideologii gender, LGBT i Karty WHO" - napisał.

Wszystko to w oczywisty sposób jest obrazą Boga Stwórcy. Nie ulega przy tym żadnej wątpliwości, że aprobata tego rodzaju programów, zgoda na nie i współudział w nich jest ciężkim przewinieniem moralnym. Podobnie godna napiętnowania jest postawa obojętności wobec tego rodzaju zagrożeń, które burzą ład i stanowią wielkie zagrożenie dla życia i właściwego rozwoju poszczególnych ludzi, rodzin, społeczeństw i narodów

Jeśli rodzice z obojętnością, a co gorsza z aprobatą, będą patrzyli zarówno na wspomniane wyżej programy, jak i na tych, którzy je lansują i popierają, to z wielkim prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że ich własne dzieci staną się ofiarami ideologii gender, LGBT i Karty WHO. A dla rodziców szczerze kochających swe dzieci nie może być większej tragedii…

"W tej dramatycznej godzinie naszych czasów potrzebna jest nam wszystkim wielka postawa czuwania. Potrzebna jest nam również wielka modlitwa - za siebie, za nasze rodziny, za nasz polski naród, za Kościół, za Europę" - napisał abp Marek Jędraszewski. Zapowiedział jednocześnie, że październikowe nabożeństwa różańcowe będą się odbywały w intencji "naszego narodu i Kościoła w naszej Ojczyźnie" - gazeta.pl

Jakie to smutne i obrzydliwe "Dla rodziców nie może być większej tragedii niż dziecko LGBT" - ostatnio słuchać jak rodzice wyrzucili chłopaka po jest gejem. To normalne, ten Jędaszewski tak o dbaniu o dzieciach, gdzie był jak jego kumpel molestował chłopców, bronił go. Nie mówić inni jego kumple jak ksiądz Jankowski, jak to jest z ochroną dzieci, pozwalać gwałcić dzieci.


Abp Jędraszewski napisał list. Nie napiszę, żebyście zgadli o czym tam pisze, bo wiadomo, że znowu o LGBT. Między innymi pisze do rodziców:

"Jest to zwłaszcza obowiązek rodziców, którym przede wszystkim powinno zależeć na szczęściu i pomyślności ich dzieci. I na odwrót: jeśli rodzice z obojętnością, a co gorsza z aprobatą, będą patrzyli zarówno na wspomniane wyżej programy, jak i na tych, którzy je lansują i popierają, to z wielkim prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że ich własne dzieci staną się ofiarami ideologii gender, LGBT i Karty WHO. A dla rodziców szczerze kochających swe dzieci nie może być większej tragedii..."

Księże Arcybiskupie, wczoraj na Marszu Równości w Lublinie szła razem ze mną moja Mama. I to było cudowne doświadczenie. W tym samym czasie przeczytałem wiadomość o młodym chłopaku, którego rodzice wyrzucili z domu, bo powiedział im, że jest gejem. Każde dziecko chce być kochane i akceptowane przez swoich rodziców. Chce być przyjęte i zrozumiane. Potrzebuje mieć w swoich rodzicach wsparcie. Ja powiedziałem mojej Mamie, ze jestem gejem dopiero mając 33 lata. Nie byłem już dzieckiem, ale cieszyłem się jak dziecko, kiedy usłyszałem od niej: dla mnie jesteś przede wszystkim moim synem. Cieszyłem jak dziecko widząc ją idącą z innymi rodzicami osób LGBT+ ze stowarzyszenia „My, Rodzice” i niosącą serduszko z napisem: „Kochanie bądź sobą. Mama”. To jeden z najpiękniejszych widoków w moim życiu. Znam też przypadki osób, które niesamowicie cierpią z powodu nieakceptacji swoich rodziców. Znam takie przypadki, w których ta nieakceptacja podszyta jest motywami religijnymi. Ale jestem przekonany także, że to nie jest tylko dramat odrzuconych dzieci. To także dramat ich rodziców, którzy nie potrafią pogodzić się z faktem, że ich dziecko jest osobą LGBT+. Jak dramatyczne musi być w nich to poczucie rozdarcia, zagubienia, nieakceptacji, że są gotowi odrzucić własne dziecko. Jestem przekonany, że po takim odrzuceniu są jeszcze bardziej rozdarci i cierpią, tak jak cierpi ich odrzucone dziecko. Gdyby szedł ksiądz arcybiskup za wrażliwością Ewangelii, a nie za własnym obłędem na temat LGBT, to napisałby ksiądz arcybiskup, że „jest to zwłaszcza obowiązek rodziców, którym przede wszystkim powinno zależeć na szczęściu i pomyślności ich dzieci”, aby okazać im bezwarunkową miłość, na wzór bezwarunkowej miłości Boga do człowieka. Jest ksiądz arcybiskup zapewne zwolennikiem postaw pro-life i pewnie nieraz mówił ksiądz arcybiskup o tym, że że chrześcijańscy rodzice powinni przyjąć każde dziecko, którym obdarzył ich Bóg, bo każde dziecko to dar od Boga. I tu należałoby dodać, że chrześcijańscy rodzice powinni przyjąć i otoczyć miłością swoje dziecko, niezależnie od tego czy jest heteroseksualne czy jest osobą LGBT+. Bo to dziecko też jest darem od Boga. Ile dramatów rodzinnych by to zaoszczędziło. Gdyby tak powiedzieć rodzicom: nie miejcie żadnych dylematów, waszym obowiązkiem jako rodzica jest kochać wasze dziecko. Ile rozbitych rodzin mniej. Ile zniszczonej młodości mniej. Ile rozdartych serc rodziców mniej. Już wielokrotnie mówił ksiądz arcybiskup o zagrożeniu dla rodziny. Tak, homofobia, którą ksiądz arcybiskup sieje w Kościele, jest ogromnym zagrożeniem dla rodziny. I to jest paskudna homofobia, którą podszywa się Bogiem i wiarą, ale ona nie ma nic wspólnego z Bogiem i Ewangelią.


Carl Siciliano szef schroniska LGBT w Nowym Jorku piszę. Młody chłopak 16 latek jego mama umarła na raka, która go kochała i akceptowała że jest gejem. Ale nie jego ciotka i wuj. Wzięli młodszego brata, ale jego wyrzucili na ulice po był gejem. Chłopak mieszkał w miasteczku na Florydzie, które nie miało schronienie dla młodzieży.

On i około 20 innych bezdomnych dzieci spał na podłodze niezabezpieczonym budynku w parku miejskim. Użył plecak z jego książek szkolnych i szczoteczki do zębów jako poduszkę. To były dobre noce i złe noce były, gdy policja goniła ich. Pewnej nocy próbował spać w parku. Te nocy dręczyły go jego alergie; jego oczy i gardła rosło, a miał problem oddychaniem. Bez względu na to, jaką noc miał, on chodził do szkoły codziennie. Zrobił to, aby uczcić pamięć swojej mamy, która powiedziała, że skopie mu tyłek w życiu pozagrobowym, gdyby nie zdobycie wykształcenie. Pomimo trudach znosił, ukończył 18 lat.

"Jak tylko dostanę szansę, mam zamiar cię zabić, ty kurwa pedale." To słowa jednego z jego przyjaciół kiedy szedł przez dziedziniec w schronisku młodzieżowym, gdzie większość łóżek dla bezdomnych młodzieży w Nowym Jorku znajdują. Pomimo lokalnych i federalnych przepisów, które nakazują, że schroniska młodzieżowe zwykłe muszą nie więcej niż 20 łóżek. Ale Nowojorskie schronisko zwykłe są zatłoczone setki dzieci w tym schroniskach. Wiele dzieci LGBT są też nękani przez liczne członków gangu, którzy przebywają tam, w schroniskach młodzieżówy.

Młody chłopak przebył do Nowego Jorku, po ukończeniu szkoły średniej, i próbował zatrzymać schronisku normalnym. Ale po zaatakowaniu zbyt wiele razy, musiał spać w metrze. Carl Siciliano spotkał chłopaka i dzięki temu przeniósł się do jednego schronisk LGBT Ali Forney, po spaniu w metrze przez sześć miesięcy. To był bardzo dobry dzień dla chłopaka. Miał kilka wspaniałych dni, został przyjęty do college'u.

Tak po prostu czy naprawdę jest ok, że tyle dzieci LGBT na ulica, przez to jakiś dupek ksiądz, polityk wmawia że jesteśmy "zboczeni" czy "zaraża" nie mamy prawa do ochrony, praw, szacunku.

Homofoby sobie siedzą wygodnie, latają sobie to Watykanu na zjazdy z papieżem, ale ich ofiary żyją na ulicy, nie mają co jeść, gdzie spać, muszą wielu sprzedać własne ciała, grzebać w śmietniku żeby coś zjeść.

Naprawdę to jest ok, że homofoby są nasyceni i jeszcze im mało pieniędzy. Czasy Chrystusa wielu też wyrzucano za miasto nie mieli prawa, a co Chrystus robił szedł do nich, a nie do którzy kapłani odrzucali inny.

Młodzi LGBT są wielcy bohaterowie którzy są najbardziej grupą prześladowaną, odrzucone przez własne rodziny, społeczeństwo, wmawia się że społeczeństwo polskie czy amerykańskie jacy są wielcy chrześcijanie.

Jakie to jest zepsute chrześcijaństwo, które wyrzuca inny na margines społeczeństwa, a sami żyją w bogactwie. Nie podtrawię zrozumieć jak można być chrześcijaninem i wierzyć w Boga i tak mieć pogardę do drugiego człowieka.

Gdzie jest empatia wielu ludzi, czy myślą jak kogoś poniżają, państwo ma chronić słaby, a co robi wspiera katów. Mniejszość powinna być ochroniona przed większością, nie można głosować praw dla mniejszości przez większość.


Hubert Sobecki i Bartosz Staszewski ze Stowarzyszenia “Miłość nie wyklucza” byli gośćmi Renaty Kim w programie "Newsweek Opinie". Wypowiedzieli się oni m.in. na temat reakcji społeczeństwa i środowisk kibicowskich na LGBT.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz