niedziela, 29 września 2019

II Marsz Równości w Lublinie

Odbył się drugi Marsz Równości w Lublinie, wzięło w nim udział około 1500 uczestników. Przeciwnicy usiłowali blokować marsz równości zatrzymano ponad 30 osób.

II Marsz Równości w Lublinie zaczął się od razu od ataków przeciwników na uczestników. Puszką w głowę dostała fotoreporterka OKO.press Agata Kubis, zalała się krwią. Relacjonujący przebieg Marszu Maciek Piasecki dostał pięścią w twarz i stracił telefon komórkowy.

„Promocja homoseksualizmu”, „LGBT+ taniej do 30 proc.!” – pod tymi hasłami o 14.00 w Lublinie ruszył II Marsz Równości. Hasło nawiązuje do uchwał, które przyjęło kilka lubelskich samorządów, w których radni sprzeciwiają się „promocji homoseksualizmu”.

- Pokazaliście, że Lublin jest wolny od faszyzmu - mówił do uczestników na zakończenie Marszu jego organizator Bartosz Staszewski.


Tam przemawiała m.in. Anna Dąbrowska, szefowa stowarzyszenia Homo Faber: - Czas powiedzieć otwarcie - świat rządzony przez białych, heteroseksualnym mężczyzn w średnim wieku się skończył. Skończył się świat, kiedy politycy z zatroskanymi minami obwieszczają nam, ze sytuacja jest poważna i dlatego nie wolno nam protestować. nie wolno nam pytać, protestować. W końcu być sobą. Ten handel: bądź posłuszny, przeżyjesz, nie jest uczciwy. Nigdy nie godziliśmy się na bycie posłusznymi. Nie jesteśmy niewolnikami wojewodów, prezydentów. Odmawiamy głupiego posłuszeństwa. Nie zgadzamy się, aby nadrzędną zasadą w Polsce było prawo silniejszego. Nie chcemy państwa narodowego, silnego wykluczeniem i bezrozumną przemocą. Reprezentujemy społeczeństwo wolnych ludzi.

I dodała przy aplauzie tłumów: - Dbanie o prawa mniejszości nie jest anarchią. Jest testem na człowieczeństwo.

Jak informował jeden z organizatorów Marszu Równości w Lublinie Bartosz Staszewski, w mieście przed wydarzeniem pojawiły się ulotki przestrzegające przed marszem i "tęczowa zarazą". Na jednej z nich, która przypominała klepsydrę pogrzebową, osoby podpisane jako "zaniepokojeni mieszkańcy" zalecały, aby "zachować ostrożność" i "uważać szczególnie na swoje dzieci". Autorzy przestrzegali również, że "aktywiści LGBT mogą być agresywni i używać przemocy".

Drugi rodzaj ulotek, który pojawił się w Lublinie, ostrzegał przed "tęczową zarazą" i opisywał, w jaki sposób jest ona "oswajana". Powoływano się też na niczym niepoparte dane, które miały pokazać niebezpieczeństwo, jakie płynie ze strony osób LGBT. Twierdzą m.in., że "60 proc. z nich jest chora na AIDS" lub że w ich związkach "jest wyższy poziom przemocy domowej".


Bart Staszewski: Dzisiaj Marsz Rownosci zatrzymał się przy skwerze im. Profesora Zbigniewa Hołdy I złożyliśmy tam kwiaty. Prof. Holda to znany, lubelski społecznik i prawnik, działacz na rzecz praw człowieka. Z najbardziej znanych spraw gdzie bronił osób LGBT organizatorów zakazanej po raz pierwszy Parada Równości w 2005 przez Lecha Kaczyńskiego. Dzisiaj adw. Bartek Przeciechowski ze Stowarzyszenie im. Prof. Zbigniewa Hołdy kontynuuje tą tradycje i reprezentuje pro bono zarówno organizatora w procesach cywilnych jak i Marsz przy o ironii zakazach Marszu Równości przez prezydenta Lublina. Warto przypomnieć co mówił podczas jednej z ostatnich rozpraw przeciwko radnemu Pitusze: „LGBT to nie literki, to ludzie o czym się zapomina. Jeśli większość nie będzie bronić bronić mniejszości, to jakie sobie wystawiamy świadectwo. Jak spojrzymy w lustro na koniec naszej drogi.” Dziękujemy za tę pracę! Dziękujemy wszystkim adwokatom o organizacjom, które nam pomagają.

źródło Gazeta Wyborcza/Gazeta.pl