Łk 8, 4-15
Gazeta Wyborcza: Dwie radomskie licealistki mówią nam, że swoją orientację seksualną wolą ukrywać. Przed rówieśnikami, nauczycielami, zwłaszcza przed katechetką. Boją się odrzucenia, kpin, agresji
Z ogólnopolskich badań Kampanii Przeciw Homofobii wynika, że w każdej klasie są jedna, dwie osoby nieheteroseksualne. 58 proc. z nich aktywnie ukrywa swoją orientację.
Z ankiet Kampanii Przeciw Homofobii (wypełniło je 211 nauczycieli i blisko 600 nieheteroseksualnych uczniów w wieku od 13 do 19 lat w szkołach w całej Polsce) wyłaniają się drastyczne rozbieżności pomiędzy nauczycielami a uczniami w ocenie poziomu homofobii w szkole. Przemoc werbalną wobec osób nieheteroseksualnych zauważa 47 proc. nauczycieli i 76 proc. nieheteroseksualnych uczniów. Słowa "pedał" czy "ciota" zastąpiły w szkolnym słowniku wyzwiska typu "idiota".
- Niewiele osób wie o mojej orientacji. Wiedzą o tym tylko najbliżsi znajomi. Grono pedagogiczne na szczęście nie ma pojęcia. Nie czuję się dyskryminowana, ale myślę, że gdyby więcej osób się o tym dowiedziało, mogłoby już nie być tak fajnie - opowiada Magda.
Swoją homoseksualną orientację w tajemnicy utrzymuje również Adrianna. Obie dziewczyny mają homoseksualnych znajomych z innych małych miast. Ich sytuacja jest podobna. Czyli każdy ma niewielki krąg bardzo zaufanych przyjaciół. Tajemnica im ciąży, ale dziewczyny wiedzą, że gdyby "to" się wydało, spotkałyby się z odrzuceniem, kpinami, niewykluczone, że z agresją.
- W mojej szkole jest więcej homoseksualistów. Nie mają za wesoło. Zwłaszcza inni uczniowie szydzą, rzucają kąśliwe uwagi. Myślą, że to wybryk, że takie osoby jak ja nie mają pomysłu na siebie i stąd homoseksualizm. Mówią wprost, że to debilstwo - mówi Magda.
Dziewczyna podejrzewa, że nienawiść do inności jest hodowana w rodzinach od pokoleń, staje się wręcz tradycją. Dlatego nie dziwi jej, że do dziś homoseksualiści spotykają się z niezrozumieniem i wrogością. - Każdy, kto jest w jakiś sposób inny, Żyd, Murzyn, nawet rudy, jest piętnowany - dodaje smutno dziewczyna.
Magda opowiada, że osoby, które w jakiś sposób się ujawniły, dotykają również uwagi nauczycieli. - Może nie wprost, ale czuć podtekst. To nieprzyjemne. Najgorsze są uszczypliwe uwagi katechetki, która jest bardzo negatywnie nastawiona do homoseksualistów. Uważa, że takie związki to grzech, że to sprzeczne z nauką Jezusa. I że ludzie, którzy czują coś do osób tej samej płci, są po prostu głupi, nie wiedzą, co robią - zdradza Magda.
Najtrudniej jest dziewczynie wytrzymać właśnie na lekcjach religii. Jest w klasie maturalnej i trwają tzw. nauki przedmałżeńskie. - Jest dużo o miłości. Katechetka dyktuje nam fragmenty Pisma Świętego, żeby móc sobie w przyszłości wybrać je na czytanie podczas ślubu kościelnego. Jest mi wtedy bardzo przykro. Coś w środku aż krzyczy z bólu, bo przecież związki homoseksualne nie są przez Kościół akceptowane. Ja nigdy takiego ślubu nie będę mogła wziąć. I czuję się tak, jakby to, co dotyczy miłości, było dla mnie zakazane. Jakbym była wykluczona - wyznaje Magda.
Dziewczyna chciałaby wypisać się z tych lekcji, ale boi się, że to wzbudziłoby podejrzenia.
Adrianna podobnie jak Magda chce po maturze opuścić Radom. Teraz, gdy dziewczyny chcą się spotkać w gronie znajomych, również homoseksualistów, poczuć się swobodnie, jeżdżą np. do Warszawy.
- W dużych miastach to, że idziesz za rękę z kimś tej samej płci, przytulasz się czy pocałujesz, nie wzbudza takiej chorej sensacji. Nie muszę się ukrywać i wstydzić ani bać, że zostanę wyzwana od najgorszych czy w jakiś mniej ostentacyjny sposób napiętnowana - podsumowuje Adrianna.
Tweet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz