czwartek, 27 września 2012

Sacer4sacer - Seks po bożemu? Kościół toleruje homoksięży


Katolicki miesięcznik "Fronda" poinformował o istnieniu homoseksualnej mafii w polskim Kościele. "Wykorzystują struktury kościelne do realizowania własnych najniższych instynktów" - ostrzegł. Przyjrzeliśmy się temu "lobby".

Na mój anons ("Duchowny szuka bratniej duszy") pierwszy odpisał Roman. Przedstawił się z imienia i nazwiska, więc wiedziałem, że mam do czynienia z ważnym diecezjalnym urzędnikiem. Napisał, że jest wysoki, przystojny, dość młody. "Lubię się całować i przytulać" – dodał. W lokalnych gazetach przeczytałem, że Roman dużo robi dla Kościoła i miejscowej społeczności. Przed naszym pierwszym spotkaniem przysłał swoje zdjęcie: widać na nim było białe slipy, szare prześcieradło i kawałek brzucha. Umówiliśmy się w restauracji przy ruchliwej ulicy, musiałem na niego zaczekać. Przysłał esemes, że trochę się spóźni, bo prowadzi właśnie mszę. Potem napisał, że na plebanii nie ma ani jednej prezerwatywy, więc w tej sprawie liczy na mnie.

Dla Romana byłem 34-letnim księdzem Michałem z Warszawy. Poznał mnie na gejowskim forum w internecie, gdzie zamieściłem ogłoszenie. W liście zaproponował mi wspólne zagraniczne wakacje. Pisał, że czuje się samotny, bo niedawno jego partner, również ksiądz, zostawił go dla młodszego chłopaka. Na spotkanie przyszedł w jasnej koszulce, modnych butach i jedynie złoty różaniec na palcu mógł zdradzać, że jest księdzem. Wysportowany i opalony. Uśmiechał się tylko do czasu, gdy dowiedział się, że od miesiąca na randkę umawiał się nie z księdzem, ale z dziennikarzem.

M., około 40 lat, naukowiec z prestiżowego uniwersytetu, zdeklarowany gej, ateista. Prosi o anonimowość. Dwa lata temu opisał na facebookowym profilu, jak w darkroomie, czyli w klubie, w którym nieznajomi uprawiają seks, spotkał rektora miejscowego katolickiego seminarium. Podał do publicznej wiadomości jego imię, nazwisko i stopień naukowy. – Moja reakcja była gwałtowna, bo był to człowiek, który w seminarium wtłaczał do głów kleryków oficjalne stanowisko Kościoła w kwestii homoseksualizmu, a jednocześnie sam uprawiał seks w klubie – mówi M. Gdy wybuchł skandal, rektor T. miał zostać wysłany za granicę. I choć o skandalu dowiedział się biskup, sprawie ukręcono łeb, rektor nadal zajmuje swe stanowisko.

M. twierdzi, że spotkał wielu homoseksualnych duchownych: – Niektórzy z nich czuli się tak bezkarni, że przychodzili jawnie do dyskotek i seksklubów gejowskich. Kilka lat temu facet poderwał mnie na dyskotece i zaprosił do siebie. Gdy się obudziłem, zauważyłem ogromne zdjęcie, na którym Jan Paweł II udziela komunii księdzu w sutannie, temu samemu, który leżał obok mnie. Okazało się, że jestem na plebanii.

To M. poinstruował mnie, że na portalu Gejowo.pl wystarczy wpisać słowa "ksiądz" lub "duchowny", aby wyskoczyło kilka anonsów: "duchowny szuka przyjaciół na poziomie", "duchowny szuka dyskretnego mężczyzny", "ksiądz po czterdziestce pozna niezepsutego chłopaka w wieku do 25 lat". Znajomy gej wytłumaczył mi, jak w dziesiątkach nicków odnaleźć te właściwe. Twierdził, że duchowni zwykle kryją się za literami ks_ , x_ lub po prostu piszą po łacinie "sacer", czyli poświęcony.

Na czacie przedstawiłem się jako "sacer4sacer", czyli "ksiądz dla księdza". I już po kilku minutach napisał do mnie 40-letni Piotr, wikary spod Konina, szukający kogoś na wyłączność. Dzień później przysłał mi numer komórki oraz list: "W seminarium byłem uczciwy. Wierzyłem, że wytrzymam w celibacie. Kryzys przyszedł w piątym roku kapłaństwa, gdy ktoś mnie odnalazł, zakochaliśmy się w sobie i cztery lata byliśmy razem. Ten ktoś odszedł w grudniu 2011, a ja próbowałem się nawracać, być świętym – ale nie wyszło. Staram się teraz bardziej szukać szczęścia niż świętości".

Całość na ONET.PL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz