sobota, 23 lutego 2013

Ksiądz pisał gejach i lesbijkach w niebie. A teraz: "Bądźcie sobą"


Ks. Mieczysław Puzewicz, po tym jak umieścił na blogu słowa o braciach i siostrach homoseksualistach, został zaproszony na spotkanie z lubelskim arcybiskupem Stanisławem Budzikiem. Po wyjściu od arcybiskupa skasował swój artykuł. Duże kontrowersje wzbudził także w sieci. Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny "Frondy", nazwał nawet tekst ks. Puzewicza "homoherezją".

Teraz, w specjalnym oświadczeniu, ksiądz tłumaczy się ze swoich intencji. "Wierzę, że wszyscy mają prawo do zbawienia, również osoby określane mianem LGBT. Wszyscy, jako chrześcijanie, jesteśmy zobowiązani do walki z każdym grzechem. W moim tekście absolutnie nie było pochwały zachowań homoseksualnych" – pisze.

W oświadczeniu ksiądz narzeka też na prowadzoną obecnie debatę w sprawie praw homoseksualistów. Jak twierdzi, z jednej strony jest agresywna retoryka Ruchu Palikota, a z drugiej odmawia się godności gejom i lesbijkom. "Tymczasem wszyscy, którzy w pracy duszpasterskiej spotykają się z tym problemem wiedzą, że nie można odmówić osobie o takiej orientacji ani prawa do zbawienia, ani godności, ani prawa do obecności w Kościele" – stwierdza ksiądz Puzewicz - Na Temat.pl

Księdza nie broniła też kuria. Metropolita lubelski, arcybiskup Stanisław Budzik wezwał go w środę na rozmowę. Po jej zakończeniu ksiądz Puzewicz usunął wpis. W oświadczeniu dla KAI (z dziennikarzami nie rozmawiał) napisał zaś: "W moim tekście absolutnie nie było pochwały zachowań homoseksualnych. Była próba zwrócenia uwagi na to, że takie osoby są też w chrześcijaństwie, są w Kościele, też dążą do bliskości z Panem Bogiem, pragną prowadzić życie sakramentalne. Kościół w swoim nauczaniu nie potępił homoseksualistów jako orientacji, ale zwraca uwagę na to, że grzechem są akty homoseksualne".

Rzecznik kurii ks. Krzysztof Podstawka komentował z kolei: - Moja interpretacja jest taka, że ksiądz Puzewicz po zamieszaniu z jego wpisem uznał, że należy go wycofać. Nie sądzę, by miał jakieś sugestie. Co do samego wpisu, ksiądz miał dobre intencje, ale zabrakło mu odpowiednich środków wyrazu. Jego wpis mógł wprowadzić zamęt w umysłach wiernych, bo część osób mogła odebrać to jak zmiękczenie stanowiska Kościoła w sprawie homoseksualizmu.

Dziś ks. Puzewicz znów wrócił do pisania bloga. I podkreślił, że jest wierny swoim przekonaniom.

Przypomina, że Jezus "kumplował się z celnikami, dziewczynami z półświatka, odrzuconymi trędowatymi i pogardzanymi ubogimi." I obrywał za to z prawa i lewa.

"Myślę, że - tak jak czytam - wziąć swój krzyż! A to oznacza z kolei bycie sobą, bez względu na to, co inni powiedzą. Trudna sprawa, bo płaci się za to wyśmianiem, obelgami i złośliwymi komentarzami. Zamiast naśladowania Chrystusa w byciu sobą samym, wolimy łatwe kalki, realizujemy bezboleśnie cudze scenariusze, na przykład z reklam, filmów czy zasłyszanych opowiastek. Krzyżem dla nas jest nasze życie, najtrudniejsza fabuła do zrozumienia i ziszczenia" punktuje duchowny na blogu i podsumowuje: - Siostry drogie i bracia drodzy! Bądźcie sobą, poznajcie i zrealizujcie swoje pragnienia i marzenia, będą piły was w plecy, jak krzyż w plecach Jezusa. Tak się jednak zbawiamy. "Bądź sobą, bez względu na to, co inni o tobie powiedzą!" "Be yourself, no matter, what they say!"

Abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski twierdzi, że czytał blogowe wpisy ks. Puzewicza. Dzisiejszy komentuje ostrożnie. - "Bądź sobą" to dobra zachęta. Ale to znaczy też: odkrywaj boże powołanie - uważa arcybiskup dodając, że Puzewicz jako kapłan powinien do tego namawiać.

- Bóg też od nas żąda. Wzywa do panowania nad sobą, do uporządkowania swojego życia, do stawiania sobie wysokich wymagań - mówi metropolita lubelski - Gazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz