czwartek, 28 lutego 2013

Homo katolik – to się nie wyklucza. "W Kościele jesteśmy piętnowani


Na Temat.pl:

Trzeba bardzo dużej odporności psychicznej, by być osobą LGBT w Kościele. Czujemy się wypychani poza nawias wspólnoty Kościoła, a mimo to wierzymy, że coraz więcej hierarchów w końcu oficjalnie stanie na stanowisku, które wydaje się oczywiste: a mianowicie, że my po prostu musimy żyć jak ludzie – mówi w rozmowie z naTemat Barbara Kapturkiewicz, założycielka grupy Wiara-Tęcza, czyli chrześcijańskiej społeczności gejów, lesbijek, osób bi- i transpłciowych.

Barbara Kapturkiewicz: Oczywiście, że nie. Tym, którzy tak twierdzą, odpowiadam, że w Kościele ma prawo być każdy, nawet mimo pewnych kościelnych przepisów i nauczania w określonych tematach, które nie mają przecież rangi dogmatu. One się z biegiem czasu mogą zmienić, a póki co zasada jest taka, że Kościół jest dla każdego: każdy ma prawo czuć miłość Boga i to nie jest kwestia orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej, ale wiary.

Zaczęliśmy działać na jesieni 2010 roku. Impulsem była sytuacja takich osób w Polsce, ta cała debata, która wciąż się toczy. Orientowałam się, że na świecie jest dużo podobnych grup chrześcijańskich LGBT i od kilku lat szukałam, czy coś podobnego działa w Polsce. Nie działało, więc ja i inne osoby założyliśmy tę naszą grupę. Podkreślam: "grupę", a nie "wspólnotę", bo wspólnota może niektórym kojarzy się z osobnym kościołem, a my jesteśmy luźną i spontaniczną grupą ludzi, w ogromnej większości lesbijek, gejów, osób bi- i transpłciowych, ale też zaprzyjaźnionych osób heteroseksualnych. Bardzo ważne, że jesteśmy grupą ekumeniczną - wśród nas są nie tylko katolicy, ale też chrześcijanie innych wyznań, osoby poszukujące Boga, a nawet zaprzyjaźnieni ateiści.

Policzyliście się?

Trudno to zrobić, bo nie jesteśmy organizacją formalną. Takich najbardziej aktywnych działaczy jest około 60. Mamy też wiele osób, które piszą na naszym Facebooku, korespondują z nami, sympatyzują. Chcę też powiedzieć, że większość ludzi LGBT w Polsce boi się ujawniać. Mają olbrzymi strach przed publicznym podaniem imienia i nazwiska, własnej odmienności. Czego się obawiają? Odpowiedź jest prosta - problemów w pracy, w rodzinie, w szkole, w Kościele wśród innych wiernych...

Trzeba bardzo dużej odporności psychicznej, bo ciągle jest się narażonym na piętno i dyskryminację. Często zdarza się to choćby w świątyniach, gdy na przykład ksiądz na kazaniu zaczyna opowiadać, że homoseksualizm to zło, które zagraża rodzinie, ludzkości, podstawom cywilizacji. Wierny, który stoi w kościele i słyszy, że Kościół nigdy nie zaakceptuje jego opartego na miłości związku, odczuwa ogromny ból. Te wypowiedzi dotyczą wszystkich hierarchów. Przecież nawet papież tak się wypowiadał.

Przedstawiciele Kościoła deklarują, że potępiać trzeba "zło", a nie człowieka. Taka jest praktyka?

Niestety nie. Oprócz tej traumatycznej spowiedzi księża utrudniają też czasem przystępowanie do innych sakramentów. Konkretne osoby często po prostu nie są mile widziane w kościele. Wiele osób po ujawnieniu swojej orientacji było wypraszanych ze wspólnot religijnych. To wszystko składa się na obraz zniechęcania do wiary.

Trudno w niej wytrwać?

Często trudno. Nieraz czujemy się wypychani poza nawias wspólnoty Kościoła. To dlatego ciągle piszemy listy, cierpliwie przekonujemy hierarchów swoimi postawami, świadectwem swojego życia, że tak samo kochamy Boga i chcemy o nim świadczyć. Wśród nas jest zresztą wiele osób po przeżyciach związanych z utratą wiarą, których doświadczyli właśnie przez ciągłą dyskryminację.

A jaki wpływ ma na to debata między politykami? Obserwowała pani ostatnią sejmową dyskusję o związkach partnerskich ?

Tak i powiem szczerze, że zarówno ja, jak i inne osoby, ogromnie cierpimy, słysząc tak radykalne wypowiedzi z ust rządzących, jak choćby w przypadku posłanki Pawłowicz. Cieszą nas za to te sytuacje, kiedy katolicy stają w naszej obronie.

Poseł PO John Godson swój sprzeciw wobec praw, których domagają się osoby LGBT, uzasadnia cytując Biblię. "Biblia nazywa to zboczeniem" - mówi o homoseksualistach.

Każdy, kto choć trochę zagłębił się w temat, wie, że w Biblii można znaleźć też fragmenty popierające niewolnictwo, niższą pozycję kobiet czy też nieprawdziwe informacje na temat układu planetarnego. Poseł Godson nie dodał tylko, że w żadnym fragmencie Biblii nie ma potępienia wiernego i trwałego związku homoseksualnego.

W ostatnim liście do polskiego Episkopatu piszecie: "Nie odrzucajcie trzech procent wiernych i nie nakładajcie na nich krzyża, który ma uspokoić Wasze sumienia!". Naprawdę liczy pani, że w najbliższej przyszłości, choćby w ciągu kilku lat, stanowisko kościelnych władz się zmieni?

Nie stawiamy przed sobą żadnych ram czasowych. Jako ludzie żyjący duchowo, wierzymy, że ten czas jest w rękach Boga. Wierzymy też, że coraz więcej hierarchów Kościoła oficjalnie stanie na stanowisku, które wydaje się dla wszystkich oczywiste: a mianowicie, że my po prostu mamy prawo do miłości i musimy żyć jak ludzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz