sobota, 9 lutego 2013
Czas w Polsce na małżeństwa homoseksualne
Praktycznie wszystkie strony sporu politycznego w Polsce zastrzegają się, że broń Boże nie chodzi im o małżeństwa homoseksualne. To jakby demon, który wymaga odczynienia. Tymczasem właśnie małżeństwa gejów i lesbijek są dziś tematem sporu w Europie i USA, a nie związki partnerskie, które są tam czymś naturalnym, nie budzącym żadnych kontrowersji.
U nas zaś, dzięki skutecznym działaniom hierarchów i świeckich katolików tkwimy w kuriozalnej sytuacji wymyślania jak bardzo prawne uporządkowanie jednego typu związków monogamicznych może zaszkodzić innemu typowi związków monogamicznych. Dyskusja jest jak o istnieniu ufo, nikt tego nie widział, ale niektórzy w to wierzą. Kiedyś mieliśmy dyskusje o szkodliwości prezerwatywy, o jej nieskuteczności w walce z aids. Dziś podobnie szkodliwe są związki partnerskie.
Wobec tak zaplątanej sytuacji należy podnieść w Polsce sprawę legalizacji małżeństw homoseksualnych. Jakie są argumenty za? Równość ludzi wobec prawa. Mówił o tym prezydent Obama, kiedy relacjonował zmianę swoich poglądów (był wcześniej wyłącznie za związkami partnerskimi). Otóż doszedł on do przekonania (a pamiętajmy jest on prawnikiem po dobrych szkołach), że brak prawa do małżeństw gejów i lesbijek sprzeczny jest z zasadą równości. Jeśli ludzie mają mieć równe prawa, geje mają mieć prawa do małżeństw. Jeśli bycie osobą homoseksualną jest jedną z uprawnionych orientacji seksualnych, nie ma jej od dawna na liście chorób (nie ma znaczenia, że niektórzy obywatele się z tym nie zgadzają, z prawem można się nie zgadzać, ale nie można go nierespektować), w świetle prawa ta właśnie orientacja musi być uznana. A uznanie jej to prawo do małżeństwa.
Demokracja niszczeje, pisał już o tym Arystoteles, kiedy poszczególne grupy społeczne dbają wyłącznie o własny interes, a nie mają na uwadze dobra innych, dobra wspólnego. Fundamentalnie rozumiana równość ludzi domaga się praw małżeństw dla gejów i lesbijek. Odmawiający tych praw gejom obywatele tkwią w przekonaniu, że istnieją ludzie lepsi i gorsi, zasługujący na prawa i nie zasługujący. Podkreślmy: nie zasługujący ze swej natury, ze względu na to kim są. To jest poniżające. Jako takie wychowywać może do zachowań poniżających wobec grupy mniejszościowej, do aktów nienawiści. Zawsze, gdy prawo poniża jakąś grupę obywateli zachęca do aktów poniżania. Mamy wiele przykładów takiego działania prawa w najnowszej europejskich totalitaryzmów. Prawo zakazujące związków małżeńskich gejów jest więc sprzeczne z naczelnymi normami konstytucji. To nie małżeństwa gejowskie są sprzeczne z konstytucją, ale ich brak. Wrócę jeszcze do tego tematu.
Ta pogarda wobec osób homoseksualnych jest elementem dyskursu politycznego w naszym kraju. I będzie dalej się rozwijać, jeśli nie zmienimy prawa. Prawo zakazujące parom gejowskim ślubów uczy nas, iż ich miłość, wzajemna więź, chęć pomocy, jest gorsza, albo w ogóle nic nie warta. Bo nasza jest lepsza. Kompleks, chęć dodania sobie wartości kosztem innych - te wszystkie elementy społecznej przemocy tkwią immanentnie w tej patologicznej sytuacji. Osoby publiczne, parlamentarzyści mają nierzadko braki w dobrym wychowaniu, nie potrafią przestrzegać zasady decorum, nie wiedzą co to niestosowność, stąd pogarda dla wartości życia gejów i lesbijek wylewa się z ekranów telewizorów, podniecając pozytywnie jednych (nareszcie ktoś powiedział prawdę), bezsilnie oburzając innych.
Jeśli mamy do czynienia z tak niewychowanymi osobami publicznymi, tym bardziej trzeba domagać się legalizacji małżeństw homoseksualnych. Domagać się prawa do godnego życia, do spełnienia życiowego, uznania prawnego miłości ludzi, którą nie należy pogardzać. Przede wszystkim nie należy pogardzać miłością. Geje są zdolni do miłości, do więzi, nie są dzikimi bestiami. Magiczne myślenie, że obecność odmiennego mnie zanieczyści, że zepsuje mój związek, nie może być ukrytym motywem działania prawodawcy. Nie może być uprzedzenie źródłem prawa.
Na koniec komentarz polityczny: żenujący jest Leszek Miler, przywódca lewicy, który w tej sprawie nie zamierza robić czegokolwiek. Żenujący jest po wielekroć i sam pozbawiający się prawa nazywania siebie lewicą. Sojusz Lewicy Demokratycznej jest być może sojuszem, nie jest na pewno lewicą, i nie jest demokratyczny, bo nie walczy o równość wobec prawa wszystkich obywateli. Wstyd!
Ruch Palikota zaś ze względów taktycznych odpuszcza sobie pryncypialną walkę o równość wobec prawa małżeństw homoseksualnych, jakby zastraszony przez opinię publiczną, dziennikarzy, sugerujących, że dopominanie się o prawa osób homoseksualnych jest zbędne, że nie należy tego uwypuklać, bo to może zaszkodzić walce o związki partnerskie. Skutek jest taki, że nie będzie ani jednego ani drugiego. Wzywam więc Palikota by stanął po stronie wartości najważniejszych dla demokracji. A taktyka: należy podbijać stawkę, by otrzymać choćby ochłap. To po pierwsze. A po drugie idzie o działanie długofalowe, nastawione na zmianę mentalności. Tego najbardziej boją się nasi tradycjonaliści. I słusznie, że się boją. Jest czego się bać. Prawa człowieka to system wartości, który w Europie wygrał, odnosi sukcesy dalej, i nie widać sposobu, Bogu dziękować, na zatrzymanie tej fali przebudzenia się obywateli dla poszanowania ludzkiej godności, prawa każdego człowieka do samostanowienia.
Całość na Na Temat.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz