poniedziałek, 11 lutego 2013

Co musi się stać, by politycy zdali sobie sprawę z konsekwencji mowy nienawiści?


Biuro poselskie A. Grodzkiej 
Studenci z Poznania obkleili drzwi do gabinetu swojego wykładowcy, który odważył się stanąć w obronie prof. Krystyny Pawłowicz. Pod oknem Rafalali, jednej z najbardziej znanych osób transseksualnych w Polsce, ktoś sprayem napisał na ścianie "pedał". Jak długo jeszcze będziemy udawać, że namiętnie uprawiana przez polityków mowa nienawiści nie zamienia się w czyny?

Są ludzie, którzy pałają nienawiścią. Myślę, że nadszedł czas, że oni czują potrzebę, żeby się określić, To jest naznaczenie, potworne naznaczenie. Tak jak kiedyś naznaczało się Żydów, rysując pod ich oknami gwiazdę Dawida – powiedziała w rozmowie z "Gazetą Stołeczną".

Już dawno stwierdzono, że częstsze problemy psychiczne u osób nieheteroseksualnych, takie jak zaburzenia lękowe czy uzależnienie od alkoholu, w dużej mierze wynikają z tzw. stresu mniejszości, czyli z bycia notorycznie narażonym na ośmieszające i dyskredytujące uwagi ze strony otoczenia. Politycy, którzy posługują się takim językiem, jak posłanka Pawłowicz, tworzą normę homofobicznej dyskryminacji, która potem prowadzić może nawet do uzależnień czy samobójstw osób nieheteroseksualnych.

Co musi się stać, by politycy zdali sobie sprawę z konsekwencji mowy nienawiści? Strach pomyśleć, bo przykłady z przeszłości, czyli zabójstwo działacza PiS Marka Rosiaka czy też przygotowywany przez Brunona K. zamach na Sejm, niczego ich nie nauczyły. Na Temat.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz